Nie ma co żałować. Życie zacząłem dosłownie od nowa to i takich „przyjaciół” olałem.
To podobnie, jak ja.
I nawet mi się to moje nowe życie podoba.
I nowi znajomi, którzy mają podobne myślenie nt., tej religii i nie tylko.
Miło jest rozmawiać bez obawy, że Cię ktoś podkabluje do starszych. Nie muszę znosić sztucznych uprzejmości, plastikowych uśmiechów i całej tej faryzejskiej fasady.
Teraz jestem z tymi, z którymi chcę być, a nie z tymi, których dla zasady musiałam znosić.
Wyostrzyły mi się też kryteria, co do doboru ludzi, którymi się otaczam.
Sztuczne toksyny nie mają szans.
W miejsce tych starych, zadbajmy o poznanie nowych, szczerych ludzi.
To prawdziwa recepta na tych, co nas "po przyjacielsku" zdradzili.
Bo zmieniliśmy poglądy religijne.