w przypadku, gdy "winowajca" NIE uznaje władzy starszyzny zborowej, np. nie chce spotykać się, nie wpuszcza starszyzny do swojego domu, nie odpisuje na ich SMS-y, itd. itp., starszyzna reaguje na dwa sposoby:
1) olewa sprawę, a delikwent dalej figuruje w kartotece jako nieczynny głosiciel, co może trwać latami...
2) skreśla delikwenta zaocznie, podając na zebraniu komunikat "imię nazwisko nie jest już świadkiem Jehowy"
Nigdy nie wiadomo, na którą wersję zdecyduje się starszyzna zborowa. Co więcej, ci sami starsi zboru mogą jednego olać, a drugiego skreślić. Znane mi są kuriozalne przypadki, gdy starsi zboru potrafili skreślić męża a żonę olać albo na odwrót.