Jakoś mi ten wątek nie leży..ale jak duskusja to dyskusja
Sebastianie.
Kobiety więcej widzą i czują to prawie fakt..
Więc zamianowani często korzystają z ich pomocy by do kogoś dotrzeć,lub się o coś podpytać.
Nie wchodzę tak głęboko w opowieść by nazwać kogoś nierobem lub pasożytem.
Jednak w twoim poście jest według mnie za dużo "może","albo" i "prawdopodobnie".
W zborach nie ma czegoś takiego jak unoszenie się honorem, nie przyjmowanie pomocy i strzelanie focha kosztem rodziny.
Człowiek dbający o bliskich pomocy szuka wszędzie.
I czasem honor lub "godność" idzie do kieszeni.
Nawet często powtarza się, że kto nie dba o bliskich jest gorszy niż człowiek bez wiary.
A i jeszcze jedno.
Grono nie jest tak hermetyczne jak uważasz.
Informacje o życiu innych wychodzą po za ten krąg i tego raczej tłumaczyć nie trzeba.
Sam byłem w sytuacji gdzie musiałem zdecydować z żoną czy jedziemy na zgromadzenie bez jedzenia, czy zostajemy w domu z obiadem.
I osoba która dobrze znałem ze zboru pojawiła się w drzwiach wręczając mi bony na jedzenie do supermarketu.
Nikomu z żoną nie mówiliśmy o tym problemie.
Jednak grono się dowiedziało, w jaki sposób nie wiem do tej pory.
A ta dobra dusza przyznała, że o problemie dowiedziała się od KGSa.
A kwestia nie przypilnowania dziecka (nie ważne czy ma 3,5,10,15lat) jest dla mnie karygodna i tyle w temacie.
Btw pamiętajmy, że temat jest o "fakcie" który mówi, że błogosławieństwo Boże wzbogaca
A nie o wychowaniu dzieci.