Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca  (Przeczytany 23349 razy)

Offline Nabonit

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #90 dnia: 25 Styczeń, 2018, 17:11 »
Po co się kłócicie o to czy miałem takie przeżycia czy nie? Nie szkoda wam czasu? Po co miał bym kłamać?


Co do zmiany moich poglądów to zaczynam czytać i czytać dalej. Są rzeczy ciekawe, są też w moim odczuciu nie prawdziwe.

Na pewno nie jestem człowiekiem, który jest fanatykiem religijnym więc spokojnie, jeśli na tym forum są rzeczy prawdziwe to na pewno przyznam im racje.
Nabonit


Offline PoProstuJa

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #91 dnia: 25 Styczeń, 2018, 18:04 »
Po co się kłócicie o to czy miałem takie przeżycia czy nie? Nie szkoda wam czasu? Po co miał bym kłamać?


Co do zmiany moich poglądów to zaczynam czytać i czytać dalej. Są rzeczy ciekawe, są też w moim odczuciu nie prawdziwe.

Na pewno nie jestem człowiekiem, który jest fanatykiem religijnym więc spokojnie, jeśli na tym forum są rzeczy prawdziwe to na pewno przyznam im racje.

Nie przejmuj się chłopie. Ja kiedyś napisałam na forum, że widziałam muchę pchającą pleckami szybę, gdy jechałam autobusem i prawie nikt mi nie uwierzył. Chyba na 3 strony były komentarze, że to niemożliwe żeby mucha pchała tę szybę, bo autobus szybko jedzie i wiatr by ją zwiał. Nikt nie wpadł na to, że mucha po prostu jechała na gapę w środku :)
I to tylko o muchę chodziło, a jaka dyskusja się rozpętała - oczywiście zarzucająca mi kłamstwo.
Nic mnie tak nie irytuje jak to, gdy ktoś zarzuca mi kłamstwo. W takiej sytuacji zawsze uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.


Offline Nabonit

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #92 dnia: 25 Styczeń, 2018, 18:06 »
Nie przejmuj się chłopie. Ja kiedyś napisałam na forum, że widziałam muchę pchającą pleckami szybę, gdy jechałam autobusem i prawie nikt mi nie uwierzył. Chyba na 3 strony były komentarze, że to niemożliwe żeby mucha pchała tę szybę, bo autobus szybko jedzie i wiatr by ją zwiał. Nikt nie wpadł na to, że mucha po prostu jechała na gapę w środku :)
I to tylko o muchę chodziło, a jaka dyskusja się rozpętała - oczywiście zarzucająca mi kłamstwo.
Nic mnie tak nie irytuje jak to, gdy ktoś zarzuca mi kłamstwo. W takiej sytuacji zawsze uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

Oplułem laptopa :(  ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
Nabonit


Offline Villa Ella

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #93 dnia: 25 Styczeń, 2018, 18:51 »
Po co się kłócicie o to czy miałem takie przeżycia czy nie? Nie szkoda wam czasu? Po co miał bym kłamać?


Co do zmiany moich poglądów to zaczynam czytać i czytać dalej. Są rzeczy ciekawe, są też w moim odczuciu nie prawdziwe.

Na pewno nie jestem człowiekiem, który jest fanatykiem religijnym więc spokojnie, jeśli na tym forum są rzeczy prawdziwe to na pewno przyznam im racje.
No widzisz, nasz drogi Nabonicie... Spokojnie, my też żadnymi fanatykami nie jesteśmy. I po cóż mielibyśmy kłamać? Zwłaszcza, że wielu z nas podaje na forum swoje dane osobowe. Niektórzy w nicku, inni w profilach, lub innym miejscu. Jak dobrze poszukasz, to zindentyfikujesz wielu z tych, którzy udzielają się tu regularnie. Myślisz, że świadomie wprowadzaliby innych w błąd? My też mamy swoje odczucia. I w odczuciu niektórych użytkowników forum, historie opisane przez ciebie są nieprawdziwe
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline NNN

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #94 dnia: 25 Styczeń, 2018, 23:52 »
      A ja jakoś nie doznawałem błogosławieństw od Jehowy, chociaż zawsze mijały mnie one o włos.
 Ochrzciłem się w 1971 roku mając 18 lat, a już w 1975 oczekiwałem Armagedonu. Miałem mieć wtedy 22 lata.  I gdybym urodził się w Hameryce i nadal byłbym dochował wierności, to na wykresie z nowym pokoleniem może byłbym ja, a nie Frederick Franz ( On też podobnie, w 1914 roku w czasie ówczesnego Armagedonu miał 21 lat). I tak samo jak jemu nic się nie spełniło, tak samo i mnie to spotkało. Zbawienie  nas minęło o krok! Ale wówczas nie miałem jeszcze pojęcia, że już wcześniej   organizacja ogłaszała  kilka Armagedonów.
  Nie wątpię, że byłbym zbawiony, bo -  jak my wtedy w ten rok wierzyliśmy! Jak my się wtedy wysilaliśmy! Jak rozdzielaliśmy sprawnie i często owce od kozłów! Jakie były przyrosty! Jakie mieliśmy osiągi! Jak my się śpieszyliśmy żeby zdążyć przed końcem, żeby za niczyją śmierć nie odpowiadać!  Och! Żeby mnie ktoś zaprosił na pokaz na kongresie, ile ja miałbym do opowiedzenia o tamtych czasach!  Ale jakoś dziwnie, bo nikt się dzisiaj tym nie interesuje. A ja opowiedział bym, że:
 Sami sobie ten rok 1975 nie wymyśliliśmy. Takie pouczenia dostawaliśmy na zebraniach.  Mój nadzorca liczył skrupulatnie czas pozostały do Armagedonu. Pamiętam, jak pewnego razu poinformował nas, że zostało już tylko trzy miesiące. Wyobrażacie sobie? Za trzy miesiące Armagedon?  Ciary mnie przeszły od stóp do głów. Nie widziałem, żeby ktokolwiek służył wtedy Jehowie dla tej daty, jak dzisiaj się baja, ponieważ i tak zdecydowana większość po 1975 roku nadal pozostawała w organizacji, która jakoś na parę lat nabrała wody w usta.


  A byłem świadkiem takiej rozmowy po zebraniu przy herbatce (wówczas zebrania były w prywatnych domach braci, wiec wytworzyła się kameralna, swobodna atmosfera):
Tenże nadzorca pyta brata starszego, zasłużonego (w jego domu parę lat wcześniej była „piekarnia” i UB ją znalazło, stracił pracę i był w różny sposób szykanowany, zadowalał się potem chodzeniem po dachach – był kominiarzem).

- Bracie Władku, czy ty naprawdę wierzysz, że w 1975 roku będzie Armagedon?
 - Ależ tak, bracie Heńku wierzę naprawdę mocno.
- A jak nie przyjdzie?
Tu nastąpiła chwila konsternacji i ciszy na zastanowienie i potem pada odpowiedź:
- To będę dalej wierny Jehowie.
Nadzorca w tym momencie załamuje ręce:
- No tak nie możesz !  to nie jest żadna wiara! ty masz dzisiaj stu procentowo wierzyć, że Armagedon na pewno będzie  w roku 1975! W przeciwnym razie zginiesz w nim!


I co się stało jak tak bardzo oczekiwany i rozgłoszony przez organizację  Armagedon jednak w 1975 roku nie przyszedł?  Brat Władek był nadal wierny Jehowie, jak to zapowiedział, a brat nadzorca- Henryk załamał się, przestał chodzić na zebrania i przestał głosić. Jego córka zeszła z terenu  gdzie głosiła jako pionierka stała, wkrótce wyszła za mąż, chociaż planowała to zrobić po Armagedonie i podobno dopiero zięć, który był starszym, pomógł jako tako pozbierać się teściowi. Poszedł on potem do pracy ( po pięćdziesiątce), chociaż wcześniej nie pracował, bo pełnoczasowo usługiwał jako nadzorca i pionier.
Wyraźnie ominęło ich błogosławieństwo Jehowy, a przy tym nas. I dzisiaj zastanawiam się często, jeśli chodzi o ten drugi człon tytułu („oto co wzbogaca”), kto się wzbogacił na naszej ówczesnej ciężkiej pracy?  Jezus? Jehowa? Czy może panowie z Hameryki?
Następnym razem opiszę, jak blisko byłem błogosławieństwa Jehowy, rozdzielając owce od kozłów ( w tedy nie tłumaczono jeszcze na „kozy”).
 
 
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #95 dnia: 26 Styczeń, 2018, 14:58 »
 Drogi Nabonicie!
Właśnie doczytałem, jak potraktowałeś Raymonda Franza. Jest dla Ciebie niewiarygodny. I myślisz, a nawet jesteś bardzo pewny, że to Twoja osobista, autonomiczna ocena i że jesteś w tym bardzo oryginalny - samodzielny. Nic bardziej mylnego!  Od niemowlęctwa masz w głowie pewną kalkę i według niej oceniasz innych i wszystko co Ci się przytrafi w Twoim życiu. Jeśli coś nie pasuje do tej kalki, jest automatycznie przez twój mózg określane jako nieprawdziwe, albo co najmniej mało wiarygodne.
Twoje postępowanie jest zgodne z psychologiczną regułą autorytetu. Nie urodziłeś się w środowisku neutralnym. Urodziłeś się w pewnej opcji myślenia i działania, którą reprezentują twoi rodzice, a następnie dziadkowie. To oni najpierw byli dla ciebie jedynymi autorytetami. Później, jak sam piszesz, rozszerzyły się twoje horyzonty na braterstwo odwiedzające wasze domostwo, a potem sam w tym towarzystwie się obracałeś, chodząc na zebrania. To wszystko co widziałeś, czego Cię uczono, czego Ci zakazywano i nakazywano, przed czym Cię ostrzegano wywarło na twoim mózgu niezatarte piętno, które będzie na ciebie wywierać całe życie ogromną presję.
 
Jest jasne, że lepiej jest się wychowywać w środowisku różnorodnym, bo taki jest naprawdę świat. Dobrze jest, jak rodzice mądrze uczą, czego unikać, co warto przyswoić, a przed czym się chronić, bo jest zagrożeniem. Dziecko uczy się, poprzez obserwację, jak postępują dorośli. Często jeszcze nie umie mówić, a już naśladuje dorosłych, co wygląda nieraz bardzo pociesznie, ale już wtedy chroni go przed zagrożeniami. 
 
 Dlatego Ty wcale nie jesteś oryginalny. Myślisz i postępujesz tak samo jak Twoi rodzice, dziadkowie i całe Twoje otoczenie, w którym cały czas przecież ciągle tkwisz, a to wszystko Cię utwierdza, że to jest jedyna i słuszna opcja. Wszystko inne jest niepotrzebne do zbawienia i ‘zasmuca Jehowę’, choćby nie było z gruntu  złe, ale według ciebie jest marnowaniem czasu, bo tak ci to wpojono. A więc jesteś tylko naśladowcą swoich autorytetów napotkanych na  twojej drodze dzieciństwa. To nie pozwala Ci obiektywnie ocenić ani nas, ani nikogo innego w tej materii. Ty musisz się  sam sparzyć, przeżyć jakiś wstrząs. I nieustannie i powoli zmierzasz w tym kierunku. Dopóki jesteś młody, dopóki Cię stawiają jako wzór dla innych, dopóki masz siły, będziesz szedł tą drogą, którą my już dawno przebyliśmy. W tym czasie zmienią się przed Twoimi oczyma kilkakrotnie „nowe, jaśniejsze światła” i nawet się nie obejrzysz, jak się zestarzejesz. A  wtedy, proponuję Ci już to dzisiaj, abyś mocno się zastanawiał nad tym, czy wszystkie te błogosławieństwa Jehowy, które jak mówisz, że stają się twoim udziałem już jakiś czas, czy naprawdę Cię ubogaciły i na co Ci tak naprawdę one potrzebne są i były w życiu. Bo bardzo się boję, że kiedyś powiesz jak mądry Salomon, że to wszystko była „ marność nad marnościami”.
 
  Bardzo Cię zachęcam do przeczytania fascynującej książki Roberta Cialdiniego „Wywieranie wpływu na ludzi”. Pokaże Ci to, jakimi wszyscy jesteśmy naśladowcami tego świata, który zastaliśmy w dzieciństwie i jak  nieraz automatycznie i bezrefleksyjnie podejmujemy decyzje. Z tym, że jestem tego pewny, nam – byłym świadkom - w pewnym momencie udało się przerwać ten zaklęty krąg, chociaż nie zawsze było to naszą zasługą.  A najważniejsze to, że wiedzieć powinniśmy, że są tacy, co żerują na naszych wyuczonych automatyzmach. A może się na razie skusisz na artykuł zamieszczony przeze mnie w wątkach NNN na tym forum „Rodzaje psychomanipulacji w Związku Wyznaniowym Świadkowie Jehowy i jej destrukcyjne skutki oddziaływania na jednostkę” oparty między innymi na wspomnianej wyżej książce.
 
Oczywiście  widzę w twoich wpisach, w wątkach przez Ciebie założonych próby samodzielnego myślenia i próby wychodzenia poza ramy tej ‘kalki,’ o której pisałem wyżej, ale nie jestem pewien, czy one są autentyczne i prawdziwe, czy tylko obliczone na zapewnienie sobie przychylności tego Forum. Trochę  nas tutaj ustawiasz, uczysz kultury dyskursu, wybierasz z kim chcesz rozmawiać i komu nie odpowiadać, nie chcesz stanąć w szranki z jedną osobą, itp., chociaż masz do czynienia z osobami przeważnie starszymi od Ciebie. Jednym słowem stawiasz warunki.  Jest to pewna arogancja i wyższość, wskazujące na próby rozbicia spójności Forum i na próby wyłuskania z niego  tych, co nie są wstanie się obronić. Jest to także młodzieńcza buta, zasłaniająca Ci oczy przed ujrzeniem w całej pełni tego, na co się porywasz i chęć ukrycia niedostatków swojego braku pełnej wiedzy. Oczywiście, formuła tego Forum na pewno na to pozwala. Ale nie zauważyłeś, że wszedłeś do czyjegoś domu, a tam warunki dyktuje właściciel. W czasie głoszenia po domach, przecież nie jedno usłyszałeś, nie jeden właściciel Cię nie wpuścił albo wyrzucił i opluł. Czemu więc krygujesz się jak panienka ? Chociaż nie jestem za tym oczywiście, żeby ktoś Ci tutaj ubliżał, to jednak zauważyłem, że „jesteś delikatny jak francuski piesek” ( tak mówiono za mojej młodości). Nie wątpię, że decydując się na włożenie ‘kija w to odstępcze mrowisko’ miałeś z góry pewien plan i się do niego przygotowałeś. Może nawet nie sam, a właśnie z Twoim Tatą i Dziadkami. Jak by nie było - to proszę przekazać ode mnie dla nich ukłony i pozdrowienia, życzenia zdrowia i długiego życia; nie dlatego, że właśnie niedawno było święto dziadka,  ale dlatego, że przecież „w gruncie rzeczy”  ( jak mawiają rolnicy) wychowali Cię na porządnego człowieka, którego nie bał bym się spotkać w ‘ciemnej i ciasnej uliczce’.
 Do usłyszenia!
 
 
 
 
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Nabonit

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #96 dnia: 26 Styczeń, 2018, 17:39 »
Strasznie długi post ale przeczytałem, żeby nie było. Myślę, że ten weekend zmieni NaboniTa. Jestem załamany. Totalnie załamany.
Nabonit


Offline Roszada

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #97 dnia: 26 Styczeń, 2018, 17:50 »
Strasznie długi post ale przeczytałem, żeby nie było. Myślę, że ten weekend zmieni NaboniTa. Jestem załamany. Totalnie załamany.
NNN jest krótko forumowiczem i nie wie jeszcze, że trzeba mniej pisać, a dosadniej. :)
Niektórym się wydaje, że dla ich wielomówności będą wysłuchani. ;D


Offline HARNAŚ

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #98 dnia: 26 Styczeń, 2018, 21:14 »
Strasznie długi post ale przeczytałem, żeby nie było. Myślę, że ten weekend zmieni NaboniTa. Jestem załamany. Totalnie załamany.
Masz prawo czuć to co czujesz . Jesteś  jednak w tej komfortowej sytuacji , że możesz wygrać swoje życie i jeszcze sensownie je zaplanować .
Ja obuchem dostałem w wieku 42 lat , a wkręcony byłem w organizację na maxa poprzez uwarunkowania rodzinne i moje usługiwanie jako starszego z licznymi innymi przywilejami w okręgu.
 Mój pociąg , w kwestii wielu życiowych decyzji  już odjechał  bezpowrotnie  , jeśli rozumiesz co chcę Ci powiedzieć . Ja  peletonu już nie dogonię ale Ty masz całe dorosłe życie przed sobą , które możesz godnie przeżyć . Pomimo straconego czasu  i tak cieszę się życiem i nowymi doznaniami . Z każdym miesiącem jest co raz lepiej. Czy nie mam problemów? Mam i to wiele jak każdy , ale odczuwam rodzaj zadowolenia i prawdziwej satysfakcji z przemian jakie we mnie zachodzą , doświadczam szczęścia , którego nie doświadczyłem w duchowym raju przez 40 lat.
 Powalcz o swoje życie ,innego nie dostaniesz ani za tysiąc lat ani na tysiąc lat. Powodzenia.


Offline NNN

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #99 dnia: 27 Styczeń, 2018, 16:09 »

   Obiecałem, że opowiem jak rozdzielałem owce od kozłów. Ale zastosuję duży skrót, bo jestem posądzany, że za bardzo się rozwodzę (dziwne, bo tylko raz się rozwiodłem w życiu ;) ).


  Pasłem więc te owce i kozły (byłem chyba pasterzem?  :D ) i je rozdzielałem tuż przed 1975 rokiem, a potem tę czynność jeszcze powtórzyłem w końcówce lat osiemdziesiątych, zawsze wtedy, jak koniec był bardzo blisko, bo 'ostatek' wymierał, i 'pokolenie, pamiętające 1914 rok' razem z nim.

 Jakież było moje zdziwienie, jak  po wielu  latach, gdy już jako były świadek przeczytałem w Strażnicy z 15 lipca 2013 roku, że  od tej pory mamy wierzyć, że „Jezus będzie sądził ludzi, uznając jednych za owce, drugich za kozy – gdy przybędzie podczas wielkiego ucisku” (strona 6 ak.10 -13).

 I takim krótkim komunikatem Ciało Kierownicze świadków Jehowy, ten przysłowiowy „niewolnik”,  unieważnił wszelkie nasze ówczesne działania i wysiłki. Stały się one bezprzedmiotowe i niepotrzebne. Dlatego nikt nam za to do dzisiaj nie podziękował. Niewolnik nie pochylił się ani na chwilę nad tym, że wielu wówczas wypruwało sobie żyły, zaniedbywało dzieci i całe swoje rodziny, że zaniedbywało siebie i swoje zdrowie aby przyprowadzić wszystkie owce do owczarni Pana. A tu :”tak w przeszłości uważaliśmy, a teraz mamy inne zdanie’. I to jest ta cała zapłata! I odtąd miałem wrażenie, że coś słabo działałem i Jezus postanowił po mnie poprawić.



 Na domiar złego po niewczasie dotarłem do informacji, że już wcześniej Jezus dokonał rozdziału owiec od kozłów w 1914 roku jako Król i Sędzia. A więc ja i mnie współcześni poprawialiśmy już to po Jezusie! A On znowu po nas poprawi i oczywiście po sobie też, bo chyba też coś zaniedbał w roku 1914. 

Zacząłem się więc zastanawiać, kto dał ‘niewolnikowi’ taką gumkę do wymazywania i kierowania do niebytu ludzkich działań. Mało tego, jaką władzę mają ci amerykanie, jaką cudowną gumkę ‘myszkę’ posiadają, że wymazują także czyny Jezusa Chrystusa? Gdzie o tym mówi Biblia?  Gdzie jest tam taki precedens?  Przecież Jezus w ich rękach jawi się jakby jakaś marionetka: nie był Królem i Sędzią w 1914 roku, ale tylko Królem, nie oczyszczał ‘świątyni’ w latach 1918 -1919, ale w 1914 – 1919 ( i w tak długim czasie nie zauważył, że na pierwszej stronie Strażnicy jest krzyż zamiast pala i że ta ‘świątynia’ 25 grudnia obchodzi Jego urodziny - i wybrał właśnie ją), Jezus mówił o roku 1914 i pokoleniu 1914  roku, że za jego życia przyjdzie wybawienie, et cetera, et cetera, tak sobie niewolnik gębę o Jezusa wyciera. ( w Strażnicy z 15.7. 2013 roku zmienił  22 nauki ).


  W jaki sposób więc zostałem pobłogosławiony i ubogacony przez Jehowę? Czy ‘nowe światło’ jest błogosławieństwem dla spracowanych ludzi, czy karą od Jehowy? Bo przecież przedłuża ono zawsze  nasze wysiłki w dziele zbawiania wybranych ze świata i samych siebie. Przecież to zadanie mamy stawiać na pierwszym miejscu. Nikt do tej pory ze świadków przez ponad sto lat nie stawiał tego na pierwszym miejscu skoro „nowe, jaśniejsze światło” jak spływało od Jehowy tak spływa? A może to jest taki erzac, w zamian za to błogosławieństwo?   


 Albo:  „…Stwórca obiecał, że zanim przeminie pokolenie pamiętające rok 1914, nastanie nowy świat, w którym zapanuje pokój i bezpieczeństwo” (cytuję ad hoc z pamięci stopkę z czasopisma Przebudźcie się  sprzed listopada 1995).
Czy nowe pokolenie, a raczej ‘sztafetę dwu pokoleń’ mam uznać za błogosławieństwo i ubogacenie od Boga Jehowy, chociaż przedłuża mi ono wiele cierpień w tym starym świecie i oddala zbawienie? Pytania można mnożyć.


Jeśli jednak przestaniesz się nad tym zastanawiać, odrzucisz te ‘szatańskie’ myśli i po przyjściu ze służby głoszenia powiesz: „Ale mi Jehowa dzisiaj pobłogosławił! Założyłem studium” -  to … znowu mam pytanie: Czy rzeczywiście masz to błogosławieństwo, czy tylko ci się tak wydaje? 


   Módl się wiec gorąco do Jehowy Nabonicie, aby znowu nie przyszło "nowe światło" i aby twoje wysiłki na 'niwie Pańskiej' nie okazały się także daremne i nikomu nie potrzebne.
 
« Ostatnia zmiana: 27 Styczeń, 2018, 16:35 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline prot

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #100 dnia: 27 Styczeń, 2018, 19:10 »
Nabonit, ochłoń, odpocznij, nie podejmuj żadnych gwałtownych decyzji. Ja też przed kilkunastoma laty przeczytałem w tydzień całe ówczesne forum + artykuły z brooklyn.net i byłem ogólnie zszokowany. Też miałem wtedy 20-kilka lat.
Najbardziej przemówiły do mnie fotokopie starych publikacji, bo uważałem, że cytaty odstępcy fałszują. A tutaj przed oczyma skan póżółkłej kartki...
« Ostatnia zmiana: 27 Styczeń, 2018, 19:12 wysłana przez prot »


Offline Jadźka

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #101 dnia: 27 Styczeń, 2018, 19:33 »
To jest super doświadczenie na zgromadzenie usłyszałam na jednym ze zgromadzeń w wywiadzie z pionierkami które opowiadały o swoich błogosławieństwach .Wydały ostatnie pieniądze i nie miały ani na jedzenie ani na zaplacenie rachunków  i co się stało pomodliły się i rano znalazły kopertę na regale .


Offline Nulka

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 89
  • Polubień: 250
  • Fajnie jest być wolnym od 'prawdy'
Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #102 dnia: 27 Styczeń, 2018, 20:01 »
Uwielbiam takie sytuacje... zawsze kaska spada z 'nieba'... i po co pracować?


Offline Światus

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #103 dnia: 27 Styczeń, 2018, 21:38 »
To jest super doświadczenie na zgromadzenie usłyszałam na jednym ze zgromadzeń w wywiadzie z pionierkami które opowiadały o swoich błogosławieństwach .Wydały ostatnie pieniądze i nie miały ani na jedzenie ani na zaplacenie rachunków  i co się stało pomodliły się i rano znalazły kopertę na regale .

Ja znam takie doświadczenie z udziałem św. Antoniego.
Pewna kobieta zgubiła portfel. Nigdzie nie mogła go znaleźć, po prostu zginął, przepadł  :'( :'(.
W akcie rozpaczy pomodliła się do św. Antoniego.
I stał się cud! Zajrzała do torebki i portfel się znalazł  ;D ;D
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline zawsze letni

Odp: Błogosławieństwo Jehowy - o to co wzbogaca
« Odpowiedź #104 dnia: 28 Styczeń, 2018, 03:45 »
To jest super doświadczenie na zgromadzenie usłyszałam na jednym ze zgromadzeń w wywiadzie z pionierkami które opowiadały o swoich błogosławieństwach .Wydały ostatnie pieniądze i nie miały ani na jedzenie ani na zaplacenie rachunków  i co się stało pomodliły się i rano znalazły kopertę na regale .

Ja co prawda bez modlitwy, ale zajrzałem do szafy a tam dziewięć kopert!
Niestety wszystkie puste. :'(
Wolę mieć pytania, na które nie mogę odpowiedzieć, niż odpowiedzi, na które nie mogę zadawać pytań! /exjwcriticalthinkers/