Drogi Nabonicie!
Właśnie doczytałem, jak potraktowałeś Raymonda Franza. Jest dla Ciebie niewiarygodny. I myślisz, a nawet jesteś bardzo pewny, że to Twoja osobista, autonomiczna ocena i że jesteś w tym bardzo oryginalny - samodzielny. Nic bardziej mylnego! Od niemowlęctwa masz w głowie pewną kalkę i według niej oceniasz innych i wszystko co Ci się przytrafi w Twoim życiu. Jeśli coś nie pasuje do tej kalki, jest automatycznie przez twój mózg określane jako nieprawdziwe, albo co najmniej mało wiarygodne.
Twoje postępowanie jest zgodne z psychologiczną regułą autorytetu. Nie urodziłeś się w środowisku neutralnym. Urodziłeś się w pewnej opcji myślenia i działania, którą reprezentują twoi rodzice, a następnie dziadkowie. To oni najpierw byli dla ciebie jedynymi autorytetami. Później, jak sam piszesz, rozszerzyły się twoje horyzonty na braterstwo odwiedzające wasze domostwo, a potem sam w tym towarzystwie się obracałeś, chodząc na zebrania. To wszystko co widziałeś, czego Cię uczono, czego Ci zakazywano i nakazywano, przed czym Cię ostrzegano wywarło na twoim mózgu niezatarte piętno, które będzie na ciebie wywierać całe życie ogromną presję.
Jest jasne, że lepiej jest się wychowywać w środowisku różnorodnym, bo taki jest naprawdę świat. Dobrze jest, jak rodzice mądrze uczą, czego unikać, co warto przyswoić, a przed czym się chronić, bo jest zagrożeniem. Dziecko uczy się, poprzez obserwację, jak postępują dorośli. Często jeszcze nie umie mówić, a już naśladuje dorosłych, co wygląda nieraz bardzo pociesznie, ale już wtedy chroni go przed zagrożeniami.
Dlatego Ty wcale nie jesteś oryginalny. Myślisz i postępujesz tak samo jak Twoi rodzice, dziadkowie i całe Twoje otoczenie, w którym cały czas przecież ciągle tkwisz, a to wszystko Cię utwierdza, że to jest jedyna i słuszna opcja. Wszystko inne jest niepotrzebne do zbawienia i ‘zasmuca Jehowę’, choćby nie było z gruntu złe, ale według ciebie jest marnowaniem czasu, bo tak ci to wpojono. A więc jesteś tylko naśladowcą swoich autorytetów napotkanych na twojej drodze dzieciństwa. To nie pozwala Ci obiektywnie ocenić ani nas, ani nikogo innego w tej materii. Ty musisz się sam sparzyć, przeżyć jakiś wstrząs. I nieustannie i powoli zmierzasz w tym kierunku. Dopóki jesteś młody, dopóki Cię stawiają jako wzór dla innych, dopóki masz siły, będziesz szedł tą drogą, którą my już dawno przebyliśmy. W tym czasie zmienią się przed Twoimi oczyma kilkakrotnie „nowe, jaśniejsze światła” i nawet się nie obejrzysz, jak się zestarzejesz. A wtedy, proponuję Ci już to dzisiaj, abyś mocno się zastanawiał nad tym, czy wszystkie te błogosławieństwa Jehowy, które jak mówisz, że stają się twoim udziałem już jakiś czas, czy naprawdę Cię ubogaciły i na co Ci tak naprawdę one potrzebne są i były w życiu. Bo bardzo się boję, że kiedyś powiesz jak mądry Salomon, że to wszystko była „ marność nad marnościami”.
Bardzo Cię zachęcam do przeczytania fascynującej książki Roberta Cialdiniego „Wywieranie wpływu na ludzi”. Pokaże Ci to, jakimi wszyscy jesteśmy naśladowcami tego świata, który zastaliśmy w dzieciństwie i jak nieraz automatycznie i bezrefleksyjnie podejmujemy decyzje. Z tym, że jestem tego pewny, nam – byłym świadkom - w pewnym momencie udało się przerwać ten zaklęty krąg, chociaż nie zawsze było to naszą zasługą. A najważniejsze to, że wiedzieć powinniśmy, że są tacy, co żerują na naszych wyuczonych automatyzmach. A może się na razie skusisz na artykuł zamieszczony przeze mnie w wątkach NNN na tym forum „Rodzaje psychomanipulacji w Związku Wyznaniowym Świadkowie Jehowy i jej destrukcyjne skutki oddziaływania na jednostkę” oparty między innymi na wspomnianej wyżej książce.
Oczywiście widzę w twoich wpisach, w wątkach przez Ciebie założonych próby samodzielnego myślenia i próby wychodzenia poza ramy tej ‘kalki,’ o której pisałem wyżej, ale nie jestem pewien, czy one są autentyczne i prawdziwe, czy tylko obliczone na zapewnienie sobie przychylności tego Forum. Trochę nas tutaj ustawiasz, uczysz kultury dyskursu, wybierasz z kim chcesz rozmawiać i komu nie odpowiadać, nie chcesz stanąć w szranki z jedną osobą, itp., chociaż masz do czynienia z osobami przeważnie starszymi od Ciebie. Jednym słowem stawiasz warunki. Jest to pewna arogancja i wyższość, wskazujące na próby rozbicia spójności Forum i na próby wyłuskania z niego tych, co nie są wstanie się obronić. Jest to także młodzieńcza buta, zasłaniająca Ci oczy przed ujrzeniem w całej pełni tego, na co się porywasz i chęć ukrycia niedostatków swojego braku pełnej wiedzy. Oczywiście, formuła tego Forum na pewno na to pozwala. Ale nie zauważyłeś, że wszedłeś do czyjegoś domu, a tam warunki dyktuje właściciel. W czasie głoszenia po domach, przecież nie jedno usłyszałeś, nie jeden właściciel Cię nie wpuścił albo wyrzucił i opluł. Czemu więc krygujesz się jak panienka ? Chociaż nie jestem za tym oczywiście, żeby ktoś Ci tutaj ubliżał, to jednak zauważyłem, że „jesteś delikatny jak francuski piesek” ( tak mówiono za mojej młodości). Nie wątpię, że decydując się na włożenie ‘kija w to odstępcze mrowisko’ miałeś z góry pewien plan i się do niego przygotowałeś. Może nawet nie sam, a właśnie z Twoim Tatą i Dziadkami. Jak by nie było - to proszę przekazać ode mnie dla nich ukłony i pozdrowienia, życzenia zdrowia i długiego życia; nie dlatego, że właśnie niedawno było święto dziadka, ale dlatego, że przecież „w gruncie rzeczy” ( jak mawiają rolnicy) wychowali Cię na porządnego człowieka, którego nie bał bym się spotkać w ‘ciemnej i ciasnej uliczce’.
Do usłyszenia!