Nabonicie, nikt nie obraża twojego ojca. My po prostu wyciągnęliśmy wnioski z informacji, które nam podałeś. Przeczytałam twoją opowieść kilkukrotnie i nigdzie nie ma informacji o tym, że twój ojciec zrobił cokolwiek, poza modlitwą i czytaniem biblii. Nie znamy ciebie, nie znamy sytuacji, która była tłem tej historii, wreszcie nie wiemy o twoim ojcu niczego, poza tym, co nam odpowiedziałeś... Gdybyś napisał, że ojciec wyczerpał wszelkie możliwe metody na znalezienie pracy i załamany ciągłym niepowodzeniem, oddał się modlitwie, czy zaczął szukać pocieszenia w Biblii, to sytuacja byłaby jasna. Ty też nas nie znasz więc oceniasz po naszych wypowiedziach i informacjach, które o sobie podajemy.
Ponieważ masz zamiar opisać nam kolejne historie, opowiadające o błogosławieństwach, których doznałeś, mam prośbę. Wyłącz proszę ten "kwiecisty" strasznicowy język, którym się posłużyłeś. Jest on nienaturalnyi odbiera twoim opowieściom ich autentyczność.