Nie poważam wiarygodności tej historii, bo w życiu zdarzają się nie takie cuda. Moje modlitwy, mimo, że szczere i gorące, nigdy nie zostały wysłuchane. Ale może mnie tam nie ma na liście organu decyzyjnego. Natomiast, też zwrócił moją uwagę, nagłowek postu oraz stylistyka, w jakiej jest on utrzymany. Znane mi są one doskonale z wykładów zebraniowo-kongresowych i strasznie mnie drażnią. Co do samej kwestii rozwiązania problemu, przez ojca, zrobił on po prostu to, czego nauczono go w orgu. Nie jakiegokolwiek działania, ale czekania na Jehowę. Jak dowiadujemy się z opowieści, opłaciło mu się to, bo efekt był zgodny z oczekiwaniami.