Nabonicie, nikt nie obraża twojego ojca. My po prostu wyciągnęliśmy wnioski z informacji, które nam podałeś. Przeczytałam twoją opowieść kilkukrotnie i nigdzie nie ma informacji o tym, że twój ojciec zrobił cokolwiek, poza modlitwą i czytaniem biblii.
Jeśli mogę, to zgłoszę zdanie odrębne.
Mamy tutaj zapis pamięci przedszkolaka odtworzony przez 23 latka wychowanego w specyficznej atmosferze nasyconej przekazywaniem pouczeń religijnych o potrzebie zaufania do Boga.
Przypuszczam że w większości rodzin rodzice nie obarczają dziecka swoim stresem bardziej niż konieczne. Rodzice nie mówią: Kajtek siadaj i słuchaj, a ja będę opowiadał Tobie ze szczegółami o tym jak odwiedziłem dzisiaj 12 zakładów pracy i w 12 zakładach odesłano mnie z niczym. A potem szczegóły: tu na mnie krzywo spojrzeli, tu powiedzieli że 50 latek to już próchno i po co nam taki stary pracownik, a tam powiedzieli coś innego ale równie przykrego.
Dziecku podaje się prościutkie wnioski końcowe, typu "z chebkiem dzieci z chlebkiem, bo tatuś ciężko pracuje" (kiedy pieniędzy jest mało) albo "tato dostał premię świąteczną i kupił wam zabawki bo was kocha", (kiedy pieniędzy jest dużo) itp.
I to chyba dobrze.
Poza tym, opowiadanie mówi o jednorazowym napełnieniu lodówki. Zakładam więc że kolejne napełnienie lodówki zostało sfinansowane z pracy ojca, ewentualnie z jego renty czy zasiłku.
Jeśli syn skończył studia (i w ogole wpadł na pomysł aby je rozpocząć) to chyba możemy założyć że ojciec nie jest pasożytem społecznym, który edukuje dziecko jak wyłudzać pieniądze z caritasu eleosu diakonii i zboru jednocześnie i śmiać sie "z tych wszystkich frajerów", ale zakładam że mały Nabonit widział systematyczne wysiłki ojca który rano wstaje do pracy i naśladował go samemu co rano idąc do szkoły a nie na piwo.
DonnieDarkoJG pisze o tym że w zborze organizuje się "kopertę" dla biednych.
A czy pomyśleliście, że może Ojciec Nabonita nie chciał litości, może nie prosił braci o pomoc, może nie skarżył się, itd.? Może bracia mieli dylemat jak mu wręczyć kopertę żeby Ojciec nie strzelił focha i nie powiedział "mam dwie ręce, litości ani jałmużny nie potrzebuję!"?
Może na to wskazywać informacja o jedzeniu które trzeba odebrać poparta uzasadnieniem że "jedzenie zostało i jak nie weźmiecie to się zmarnuje".
Może akurat takie uzasadnienie było jakąś próbą przekonania ambitnego człowieka (którym był ojciec Nabonita) że nie przyjęcie pomocy będzie grzechem? (w sensie: że nie przyjmując tej oferty "przez swoją pychę" ojciec Nabonita unosząc się honorem i nie przyjmując darów Bożych dopuści sie grzechu marnowania żywności?)
Gdyby Nabonit wyskoczył z opowiadaniem o tym jak to tato pożyczał z banku dobrze wiedząc że nie ma z czego oddać, a Bóg Jehowa pobłogosławił jego tatę nieudolnym windykatorem, który nie przykładał się do swojej roboty, po pijanemu zgubił dokumentację i dzięki temu "z Boską pomocą" długi się przedawniły, a Ojciec dziękował za to Jehowie... to tak, wtedy moglibyśmy krytykować Ojca Nabonita że jest pasożytem społecznym, który zasługuje na potępienie...
Ale w przypadku tego opowiadania nie widzę powodów do krytykowania rodziców za niewłaściwą leniwą i mało aktywną postawę wobec szukania pracy.
Natomiast zgodze sie przynajmniej częściowo z DonnieDarkoJG, że "puszczenie dziecka na blok aby prosiło" byłoby naganne. Takie ewentualne uczenie żebractwa może skutkowac nawet wyznaczeniem rodzinie kuratora przez sąd rodzinny i to JEST poważne zaniedbanie.
Tyle że z opowiadania wynika co innego: że była to raczej spontaniczna inicjatywa dziecka, które nie rozumiało że robi wielki obciach i wielki wstyd swoim rodzicom. Dziecko było uczone że Jehowa daje, Jehowa błogosławi, Jehowa posługuje sie ludźmi do zsyłania błogosławieństw no to pomyślało sobie że Jehowa posłuży się sąsiadami. Trudno winic dziecko za ten pomysł.
A rodziców można skrytykowac za to, że oddając sie modlitwie nie zauważyli co dziecko robi, natomiast myślę że błędne jest wnioskowanie że rodzice świadomie wysłali dziecko żebrać.
Tak na marginesie tego co pisał DonnieDarkoJG o kopercie. Ja tuż po liceum nie miałem pracy i dużo głosiłem, a rodzice byli przeciwni. Będąc bezrobotnym i nie mając zasiłku korzystałem oczywiście z tego że rodzice zapewniali mi jedzenie (i w tym sensie mogę podlegac krytyce jako "pasożyt", który wówczas żył na koszt rodziców), ale nie oczekiwałem żeby ktoś litował sie nade mną i mi pomagał. Nie miałem za co kupić sobie butów, ale nawet mi do głowy nie przyszło że mógłbym kogokolwiek poprosić o buty czy o pieniądze na buty. O swoich rodzicach zawsze wypowiadałem się w samych superlatywach (że to wspaniali ludzie i że mam nadzieję że kiedyś Jehowa otworzy im serce na poznanie prawdy).
Być może zamianowani bracia ze zboru (a więc mężczyźni, a wiadomo ze mężczyzna widzi 1/4 tego co zobaczyłaby kobieta) zakładali że skoro rodzice tacy wspaniali, to ja mam zaspokojone wszystkie potrzeby materialne i że żadna pomoc materialna nie jest mi potrzebna. I może właśnie dlatego nikt nawet nie pomyślał o żadnej kopercie dla Sebastiana.
Moje potrzeby widziały natomiast siostry ze zboru, zwłaszcza emerytki, które wychodziły z inicjatywą. Przykładowo: "kupiłam te buty, ale 'po przymierzeniu okazało się że są na mojego wnuka za duże' proszę przymierz, może będą pasowały akurat dla ciebie".
Oczywiście rozumiem że bajeczka o kupowaniu dla wnuka była próbą okazania szacunku dla mojej osoby żebym nie pomyslał sobie że ktoś sie nade mna lituje i specjalnie dla mnie coś kupuje (bo mógłbym np. pomyśleć sobie że "to widać" że chodze w starych butach i zrobiłoby mi sie przykro) no i próbą przełamania mojego oporu żebym nie odmowił przyjęcia podarunku.
bracia zamianowani mogli nie wiedzieć że to są buty od siostry ze zboru a nie od rodziców.
Ale wracając do koperty, myślę że jeśli ojciec Nabonita miał swój honor i nie użalał się na swoją sytuacją to zamianowani mężczyźni ze zboru mogli być tak ślepi że mogli nie zauważyć że rodzina Nabonita potrzebuje jakiegokolwiek wsparcia. A inicjatywę napełnienia lodówki z 99% pewnością wymyśliła jakaś kobieta z ich zboru (kobiety są bardziej spostrzegawcze i łatwiej zauważą że ktoś potrzebuje pomocy).