To prawo demokracji i humanizmu jest sprzeczne z Prawem Bożym.TAk postawiłes demokrację i humanizm w jednej linii przeciwko prawu bożemu i tak to zrozumiałam.
Najważniejsze to żyć w zgodzie ze swoim wnętrzem, SWOIM ..... i każdy człowiek prędzej czy później wsłucha się w siebie i będzie chciał żyć w zgodzie ze sobą........ wtedy nie będzie poraniony duchowo
TAk postawiłes demokrację i humanizm w jednej linii przeciwko prawu bożemu i tak to zrozumiałam.
Właśnie źródłem poranień duchowych jest wsłuchiwanie się w siebie.Jak zatem wyjasnić to, że pomimo wielu lat wsłuchiwania się w nauke Jezusa, żyjąc w sposób jaki nakazywał Jezusi bibia czuję się poraniona nieszczęśliwa i rozbita?
Gdy autentycznie natura człowieka zostaje przemieniona. Utożsami się we wszystkich życiowych aspektach z postawą jaką przedstawia Jezus i Jego apostołowie. Wówczas życie w zgodzie z tymi nabytymi przekonaniami, jest właściwe.
Jednak dopóki nie nastąpi zmiana myślenia w wyniku nawrócenia i nowego narodzenia, to wsłuchiwanie się w starą naturę prowadzi do błądzenia.
A czy Ty Ambasadorze przeżywasz lub przezyles zranienie duchowe?
Oj niestety tak przeżywałem zranienia. Lecz zawsze one były od ludzi. Bóg mnie jeszcze nigdy nie zostawił i nie zawiódł. Aktualnie przechodzę olbrzymią próbę wiary i zaufania Jego obietnicom. Taki Boży dopust coś na wzór Hioba. Tak więc można to zakwalifikować jako że też jest od ludzi.
Oj niestety tak przeżywałem zranienia. Lecz zawsze one były od ludzi. Bóg mnie jeszcze nigdy nie zostawił i nie zawiódł. Aktualnie przechodzę olbrzymią próbę wiary i zaufania Jego obietnicom. Taki Boży dopust coś na wzór Hioba. Tak więc można to zakwalifikować jako że też jest od ludzi.
Mam trudności ze zrozumieniem sedna twojej wypowiedzi, bo wydaje mi się, ze nie rozumiem definicji wyrażenia "zranienie duchowe". Możesz doprecyzować, co przez to rozumiesz?
Mówiąc o zranieniu duchowym, mam na uwadze jedynie indoktrynację i pranie mózgu, które zawsze ma źródło ludzkie.święte słowa...... :)
Mówiąc o zranieniu duchowym, mam na uwadze jedynie indoktrynację i pranie mózgu, które zawsze ma źródło ludzkie. Zapewne wielu a może nawet wszyscy zgodzą się z taką tezą ?
Bo przez Boga nie można być zranionym. Chociaż niektórzy tak mogą to definiować.
Bo przez Boga nie można być zranionym.Ani nagrodzonym. Bo jakim dowodem stwierdzić jedno albo drugie?
A kim jest ten bóg? Skąd pewność że jest ktoś taki jak Bóg? A może to tylko Twoja chęć posiadania jakiegoś tworu dla własnej korzyści? Może po prostu osoby które mówią ze wierzą w jakiegoś Boga tak naprawdę wierzą tylko i wyłącznie w czyjś lub w swój wymysł? Duchowo zostaliśmy tutaj wszyscy skrzywdzeni, bo ktoś kiedyś opowiedział nam trochę bajek w które chcieliśmy uwierzyć. Niestety każda religia przekonuje do własnej racji idąc do celu po trupach, a gdy ktoś w końcu zaczyna myśleć czuje się skrzywdzony.
Ani nagrodzonym. Bo jakim dowodem stwierdzić jedno albo drugie?Bardzo dobrze napisane :)
Początek to jest podobnie jak w takim programie „Randka w ciemno” ale szybko następuje sprawdzian.
W miłości do dziewczyny w realu to też jest najpierw zauroczenie (różnie bywa, może być to osobowość albo tylko fizjonomia). Tak czy owak zaczyna się od czegoś z czego nie ma wymiernych korzyści...A wręcz „straty” (kwiaty, bilety itp.).
Podobnie jest gdy chodzi o Boga.
Jednak w tym przypadku nie można warunkować korzyściami tu i teraz. Raczej jest to odległe, czyli wieczne życie. W praktyce jednak Bóg zawsze wynagradza poświęcenia dla Niego.
Boga trzeba po prostu „sprawdzać”, doświadczać indywidualnie samemu, w zaciszu swego pokoju.
Sugerujesz że pójście za Bogiem polega na wyłączeniu myślenia ?
Ok.
We wcześniejszym wspisie napisałes: "Lecz nauka slowa Bozego przedstawia każdego człowieka jako grzesznika potrzebujacego Chrystusa".
Dla mnie to jest tak: zeby byc zbawionym najpierw musisz zrozumiec, ze jesteis grzeszny, dopiero potem Chrystus cie zbawi. Dla mnie to jest tak jakby rodzice mowili do malego dziecka: "Jestes głupi, musisz zrozumiec i uznac ze jestes glupi" i gdy to dziecko jest pelne zalu i zalamane, rodzice mowia: "No teraz gdy juz to zrozumiales, to wiedz, ze dzieki naszej milosci... to to i tamto, ah i nie zapomnij być nam wdzięczny za naszą miłość, głupcze" Ja to tak widze. Zdaje sobie sprawę z tego, że ludzie przywiązani do chrześcijańskiej wizji świata, myślą inaczej. I to jest ok. Nie musimy sie zgadzać.
Wg mnie grzech został wymyślony przez ludzi i stał się narzędziem kontroli tych, ktorzy w niego uwierzyli.
Ani nagrodzonym. Bo jakim dowodem stwierdzić jedno albo drugie?
Ten przykład z dzieckiem jest jak rzetelnie zaznaczyłeś Twoim widzeniem.
Rzecz w tym że człowiek który poddaje się pod Boże światło, w pierwszej kolejności słyszy „kocham cię”. Natomiast wiadomość o tym że jest grzesznikiem i potrzebuje Zbawiciela, dociera do niego później. I jest podstawą zwrotu od dawnego życia do naśladowania Syna Człowieczego.
Ludzie którzy nie dochodzą do wniosku że w Bożych oczach są przestępcami, stają się ateistami.
Podobnie jest z pochodzeniem grzechu.
Dobrze że uczciwie piszesz że jest to Twoje osobiste spojrzenie. Jednak sam Chrystus w tej kwestii wypowiada się tak :
„ A Jezus odpowiadając, rzekł do nich: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzesznych. „
[ Łk 5;31-32 BW].
Tak więc jest to „wymyślone” przez Jezusa Chrystusa.
Czyli wierzysz w coś co może nigdy nie nastąpić, gdyż nie masz pewności ze jest ten bóg, to życie wieczne.ja to widzę tak wierzysz w coś czego tak naprawdę pewien nie jesteś. Bo jaka masz gwarancję na życie wieczne, na nagrody od jakiegoś Boga? Masz tyle samo gwarancji jak ja ze wraz z mężem będziemy do końca życia, czyli jednym słowem wielkie niewiadome ;)
Nie jestem przestępcą i nigdy nim nie byłam :) A uwierz mi ze ateiści nie są źli, to tylko twór osób wierzących ze nie wierzący jest zły :)
Och wiele osób tak mówi „ nikogo nie zabiłem, nie okradłem, ludzi szanuję, więc jestem dobrym człowiekiem i Bóg jest mi zbędny”W swoich!
Wiem że jest wielu ateistów prowadzących uczciwsze życie, niż niektórzy zdeklarowani chrześcijanie.
Powstaje tylko pytanie w czyich oczach ?
Wierzę gdyż w Biblii zawarte jest wiele Jego obietnic. Dodatkowo niektóre z nich doświadczam już teraz.
Oczywiście że dzisiaj/teraz nie widzę. Ale przecież to jest istotą wiary w Boga.
Prywatnie na własny użytek tłumaczę sobie to tak :
W historii ludzkości składano wiele obietnic przez sławnych ludzi. Okazało się że wszystkie one były tylko pobożnym życzeniem. Natomiast w Biblii mam obietnice Kogoś kto nie jest człowiekiem. Wykazuje jakieś ryzyko. Lecz jeśli wszystkie dotychczasowe słowa okazały się jedynie słowami. To zakładam że to co jest napisane w Biblii, spełni się. Zwłaszcza że wiele z nich stało się faktem. Przykładowo obietnica pojawienia się Jezusa Zbawiciela. Była zapowiedziana ze szczegółami setki lat wcześniej. Lecz spełniła się w każdym drobiazgu. Wnioskuję że pozostałe rzeczy też się wypełnią.
Och wiele osób tak mówi „ nikogo nie zabiłem, nie okradłem, ludzi szanuję, więc jestem dobrym człowiekiem i Bóg jest mi zbędny”W czyich oczach? W swoich, w oczach znajomych i nieznajomych. Nie trzeba być osoba wierząca by być dobrym człowiekiem.
Wiem że jest wielu ateistów prowadzących uczciwsze życie, niż niektórzy zdeklarowani chrześcijanie.
Powstaje tylko pytanie w czyich oczach ?
W swoich!
Skąd pomysł, że ktoś musi SĄDZIĆ! OSĄDZAĆ!
Skad pewność że Biblia nie jest kolejną książka fantasy? Ta książka była już tyle razy zmieniana ze juz sam nie wiesz co jest prawdą a co kłamstwem. Nie chce tutaj obrażać w żaden sposób osób które w to wierzą, ale co jeśli jest to po prostu książka taka jak wiele książek Tolkiena? Zauważ że żadna inna książka nie przyniosła tyle zła co biblia.
Ten przykład z dzieckiem jest jak rzetelnie zaznaczyłeś Twoim widzeniem.
Rzecz w tym że człowiek który poddaje się pod Boże światło, w pierwszej kolejności słyszy „kocham cię”. Natomiast wiadomość o tym że jest grzesznikiem i potrzebuje Zbawiciela, dociera do niego później. I jest podstawą zwrotu od dawnego życia do naśladowania Syna Człowieczego.
Ludzie którzy nie dochodzą do wniosku że w Bożych oczach są przestępcami, stają się ateistami.
Podobnie jest z pochodzeniem grzechu.
Dobrze że uczciwie piszesz że jest to Twoje osobiste spojrzenie. Jednak sam Chrystus w tej kwestii wypowiada się tak :
„ A Jezus odpowiadając, rzekł do nich: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzesznych. „
[ Łk 5;31-32 BW].
Tak więc jest to „wymyślone” przez Jezusa Chrystusa.
W czyich oczach? W swoich, w oczach znajomych i nieznajomych. Nie trzeba być osoba wierząca by być dobrym człowiekiem.
Budzi się we mnie pytanie: Skoro doceniasz taką postawę u innych, dlaczego sam wypowiadasz się w taki sposób jakby Twój sposób widzenia świata, Jezusa i Boga był prawdą obiektywną?
Poza tym, słowa o tym, ze czlowiek powinien uznac, ze w oczach Boga jest przestępcą, budzą we mnie takie oto skojarzenie:
"Boże, nie uważam byś potrzebował uświadamiać ludziom jak niewiele są warci, ze są przestępcami w Twoich oczach. Ja widzę Ciebie jako wielka Miłość, widzę Cię jako siłę, która akceptuje i wspiera, która w trudnych chwilach jest przy cierpiącym i zagrzewa do walki, która nigdy nie odrzuca i nie poniża a buduje, tworzy i wzmacnia".
Co wg Ciebie z ludźmi, którzy myślą w taki sposób?
Wizja Boga, który uświadamia ludziom jak są marni, poniża ich, by potem ich zbawić w ogóle do mnie nie przemawia.
Zdaję sobie sprawę z własnej ograniczoności.matus jeszcze CI nie mówiłam, ale cię kocham :)
Ale i nieograniczoności zarazem.
I nie mam z tym ani problemu, ani potrzeby poszukiwania.
Jeśli zrobię coś źle - to jest moja wina. Jeśli zrobię coś dobrze - to jest moja zasługa.
Wymyślania niewidzialnego pseudoprzyjaciela, na którego można zrzucać winy i dziękować za sukcesy, do tego jeszcze doszukiwanie się w tym jakichś zamysłów i planów zbawienia ludzkości - to jest dopiero poranienie duchowe.
Masz kiepskie wiadomości.
Słyszałaś o odkryciach w Qumran ?
Prawdą jest że religia strasznie dzieli społeczeństwo. Ale gdy ktoś wierzy biblijnie, to z kimś takim nawiązuje się relacje bez problemu pomimo nawet różnic kulturowych. Ponieważ ludzie tacy są w Bożej rodzinie. Przed laty miałem kontakt z ciemnoskórym Nigeryjczykiem. Porozumiewaliśmy się z nim\nimi (bo była to grupa) bez problemu pomimo bariery językowej.
Zauważ też że wielu ludziom bardzo pomogła. Do poczytania w tych poniższych linkach.
http://poznan.misjawiezienna.pl/index.php/swiadectwa-2/jezus-znalazl-mnie-w-wiezieniu/
http://poznan.misjawiezienna.pl/index.php/swiadectwa-2/boze-pomoz-swiadectwo-adama-kalinowskiego/
Chciej też dostrzec i odpowiedz jak myślisz, dlaczego wciąż jest zwiększany nakład drukarski Biblii i tłumaczona jest na egzotyczne języki ?
Chodzi o ocenę Tego który daje życie i ratuje od wiecznej zguby.
Jak uważasz skąd się wziął intelekt, to że możemy komunikować się. Oraz to że oddychasz, widzisz i etc. ?
Kochani moderatrzy dajcie te dyskusje na miejsce gdzie się dyskutuje z wierzącymi. ( bo ja nie wiem gdzie to jest bo tam nie wchodze ;) )
Thx
Kochani moderatrzy dajcie te dyskusje na miejsce gdzie się dyskutuje z wierzącymi. ( bo ja nie wiem gdzie to jest bo tam nie wchodze ;) )O pani wskaż mi to miejsce a spełnię Twe życzenie. ;)
Thx
O pani wskaż mi to miejsce a spełnię Twe życzenie. ;)no nie wiem, bo tam nie wchodzę :) to skąd mam wiedzieć.... może mario wie gdzie takie dyskusje o Bogu......
no nie wiem, bo tam nie wchodzę :) to skąd mam wiedzieć.... może mario wie gdzie takie dyskusje o Bogu......
Wypowiadam się tak z uwzględnieniem tego że Pismo Święte – Słowo Boże, a potocznie Biblia, jest zapisaną wolą Stwórcy i Dawcy wszystkiego. Biblia jest dla mnie autorytetem. Dla Ciebie co nim jest ?
Problem oceny czegokolwiek tkwi we wzorcu. Przykładowo : Samochody oceniamy porównując z solidnością i trwałością aut niemieckich i szwedzkich. Podobnie też jest w innych dziedzinach. Analogicznie jest z moralnością i emocjami. Do czego mamy porównać tę sferę ?
To co piszesz o Swojej wizji Boga, wskazuje że uważasz się za pępek świata. Nie widać w tym pokory i refleksji nad tym że człowiek jest drobinką. Chociaż z niesamowitym potencjałem w dobrym i złym kierunku. Pomimo tego strasznie bezradny przykładowo wobec choroby ciała.
To co piszesz o Swojej wizji Boga, wskazuje że uważasz się za pępek świata. Nie widać w tym pokory i refleksji nad tym że człowiek jest drobinką. Chociaż z niesamowitym potencjałem w dobrym i złym kierunku. Pomimo tego strasznie bezradny przykładowo wobec choroby ciała.Tak jak pokazuje historia ( drugi prezes Towarzystwa) osoby walczące z chorobą, jakby nie mają wyjścia tylko pod wpływem choroby dramatycznie szukają "brzytwy" aby się jej chwycić. Rozumiem to, pamiętam, jak moja siostra walczyła z nowotworem złośliwym - ona wtedy ciągle o Bogu mówiła, myślę, że ona po prostu chciała żyć, wiedziała, że medycyna może nie pomóc, więc szukała .... nadziei na życie. To bardzo trudny temat.
Czym skutkuje fakt że ludzie są poranieni duchowo ?
Bardzo trafne pytanie. Im dłużej się nad tym pytaniem zastanawiam tym więcej mam odpowiedzi a na dodatek żadna mnie nie satysfakcjonuje do końca. Bo tak naprawdę może to skutkować praktycznie wszystkim. Ktoś może stracić sens życia i popełnić samobójstwo inny może pójść w jakiś nałóg. Jeszcze inny może zamknąć się w sobie i mieć awersję do wszystkich i wszystkiego. Dla niektórych będzie to punkt zwrotny w życiu. Jedni poszukają lekarstwa na to zranienie inni przez całe życie będą rozdrapywać rany. Ja wiem że najlepszym lekarstwem na zranienie duchowe jest pojednanie się z Bogiem poprzez to co zrobił Jezus na krzyżu.
Czy masz świadomość tego ile ludzi zginęło z powodu tej książki? Nie trzeba daleko szukać przecież. Krucjaty krzyżowe w imię Boga!, nawracanie wszystkich pod karą śmierci, bo albo przyjmujesz Biblię albo zabijemy ciebie i twoja rodzinę. Czy wiesz ze to właśnie chrześcijanie mordowali najwięcej ludzi? W imię czego? Weź do ręki swoją Biblię i zacznij czytać. Co tam się przewija? Bóg miłości? Nie! Tylko jakiś bóg który zabijał całe wioski i miasta, który pozwolił gwałcic i ponizac kobiety! Masz tu swojego Boga, mściwy na każdym kroku! mało tego sam Hitler twierdził że jest wierzący, miał przyzwolenie wszystkich kościołów, szli wszyscy do walki by zabijać miliony ludzi. Tyle ile religię złego zrobiły na całym świecie to się w głowie nie mieści. Wiec gdzie ten Twój wspaniały Bóg?.no gdzie się pytam?! Bo ja go nie widzę.
Ambasadorze musisz mieć jakiś autorytet? Nie możesz być po prostu sobą?
Widzisz Ty piszesz ze jak coś zrobisz dobrze, bądź stanie się coś fajnego to zasługa jakiegoś tworu zwanego przez ciebie Bogiem, a dla mnie to po prostu twoja zasługa.
Gdy dzieje się źle mówisz ze tak Bóg chciał, ja mówię no trudno nie zawsze w życiu musi być kolorowo ale staram się by to naprawić. I to nas właśnie różni, Ty potrzebujesz kogoś na kogo w razie co zrzucisz winę i będzie ok, bo jakiś tam twór tak chciał.
Ambasadorze, nie napisałam, że ja tak postrzegam Boga, zapytałam co z ludźmi, którzy prezentują taki pogląd, bo znam takich i takie miałam skojarzenie - chociaż nie ukrywam, że taki obraz Boga przemawia do mnie dużo bardziej niż ten, o którym mówisz Ty. I gdybym miała wybrać w co/kogo wierzyć, to zdecydowanie opcja, którą opisałam jest mi bliższa.
I wiesz, lubię wymieniać się poglądami, jednak w tej materii przestrzegam pewnych zasad: przede wszystkim ważne dla mnie jest by nie oceniać drugiej osoby w taki sposób (pogrubiona fraza), gdybyś powiedział, że Ty tak to odbierasz to ok. Natomiast Ty stwierdzasz to w sposób, który sugeruje, że to jest fakt, obiektywny opis rzeczywistości, prawda o mnie. Powiem Ci szczerze, że taki sposób prowadzenia dyskusji mi nie odpowiada - nie czuję, że jestem partnerem w rozmowie, ale jakbym była traktowana przez Ciebie z góry.
Tak więc, Ambasadorze, rozumiem, że w Twoim postrzeganiu uważam się za pępek świata i nie ma pokory w tym co opisuję. Tak uważasz Ty. To Twoja perspektywa. Ja mam o sobie inną opinię.
Jeśli chodzi o pytanie postawione w tytule. Poranienie duchowe w moim przypadku poskutkowało tym, że zwracam pilną uwagę na zdania i stwierdzenia o podłożu religijnym, które mają na celu wywołanie w ludziach poczucia winy, grzeszności, bycia niewystarczającym, nie takim jak trzeba. I wtedy wyrażam swoją opinię po to, by zaznaczyć, że nie mam wewnętrznej zgody na takie nauczanie Boga i religii.
Tyle w temacie.
Rzecz w tym że nie zaznaczyłaś dostatecznie wyraźnie intencji teo co napisałaśe o stosunku do Boga. Napisałaś jednak o tym odczuciu w czasie przeszłym. Czy mam wnioskować że aktualnie coś się zmieniło ?
Wybacz to że poczułaś się potraktowana z góry. Uczę się... :-[
Jednak to że nie masz wewnętrznej zgody na to co mówi Bóg w Biblii, odnośnie tego że nie ma nikogo sprawiedliwego. Jest Twoją osobistą postawą. Na to z kolei ja nie wyrażam zgody publicznie i głośno.
Naukę Boga biblijnego nie można utożsamiać z naukami wszystkich religii. Ponieważ nie wszystkie religie uwzględniają całość Biblii, jej wszystkie zapisy. Natomiast swoje doktryny budują na wyselekcjonowanych fragmentach. Właśnie na tym podłożu rodzą się zranienia.
Mam taką jedną prośbę (zrób to, jeśli będziesz miał ochotę, jeśli nie będziesz miał ochoty, to nie rób ;)): zrozum i zaakceptuj, że Safari jest szczęśliwa, żyje pełnią życia, jest radosna i zadowolona oraz pełna pokoju w sercu - mając odmienne od Twojego zdanie w kwestii przekonań religijnych.
A ja to z radością potwierdzam. ;D ;D ;D
Zróbcie w Poznaniu zlot z tańcami a przybędę na skrzydłach wiatru :-)
Mam świadomość faktu że chrześcijanie sobie nabruździli. Jednak było to wynikiem kompromisu/porozumienia ze światem, a nie ścisłego trzymania się tego jedynego źródła i wzorca. Wszystko zaczęło się od edyktu wolnościowego w 313 roku ne. za cesarza Konstantyna Wielkiego.
A czy Ty masz świadomość ile ludzi zginęło i wciąż umiera z powodu wiary w Jezusa ?
Oceniając Boga starotestamentowego pomijasz fakt że wówczas Bożym Ludem byli TYLKO Izraelici, czyli Żydzi. Nakaz mordowania dotyczył jedynie stosunku wobec Boga Jahwe i Jego Ludu.
Co oznacza bycie sobą ? Rozumiem że masz na myśli to żeby nie zważać na Stwórcę i Dawcę życia ?Taak jak napisałeś :) ja jestem po stronie nauki Ty po stronie wiary w coś co jest dla ciebie ważne.
Zresztą rozumiem Twoją postawę gdyż wierzysz w teorię ewolucji. Zaś ja wierzę w teorię stworzenia. Myślę że jednak Ty masz większą wiarę..
Wiesz , że to jest myśl ;)
Myślę, Ambasadorze, że nam nie po drodze w kwestii Boga. Tak jak już gdzieś zaznaczyłam wiara dla mnie ma sens jedynie wtedy gdy wspiera człowieka, dodaje mu otuchy. Naprawdę nie widzę sensu w tym, by Najwyższa Istota pragnęła, by ludzie myśleli o sobie jak o przestępcach, czy grzesznikach. Rozumiem i akcetuje Twoje odmienne zdanie w tej kwestii. Myślę sobie, że moje przeżycia z religią ukształtowały moje postrzeganie świata i Boga (o którym to światopoglądzie świadomie tutaj nie wspominam). Ty miałes inną drogę i inne przeżycia i doszedłeś do odmiennycb wniosków. Jest Ci z tym dobrze? Wspaniale. Jesteś dzięki temu szczęśliwy? Cieszę się z Tobą.
Mam taką jedną prośbę (zrób to, jeśli będziesz miał ochotę, jeśli nie będziesz miał ochoty, to nie rób ;)): zrozum i zaakceptuj, że Safari jest szczęśliwa, żyje pełnią życia, jest radosna i zadowolona oraz pełna pokoju w sercu - mając odmienne od Twojego zdanie w kwestii przekonań religijnych.
Ależ wiara/zaufanie Bogu jest pomocą dla człowieka. Jestem między innymi z tego powodu BARDZO SZCZĘŚLIWY. Spotkanie i stała relacja z żywym Bogiem jest najlepszym wydarzeniem w moim życiu. Tym właśnie chcę się podzielić. Lecz skoro nie widzisz sensu w tym żeby człowiek był świadomy Bożej świętości i swojej grzeszności. To rozumiem i akceptuję Twój wybór.
Tak jak pokazuje historia ( drugi prezes Towarzystwa) osoby walczące z chorobą, jakby nie mają wyjścia tylko pod wpływem choroby dramatycznie szukają "brzytwy" aby się jej chwycić. Rozumiem to, pamiętam, jak moja siostra walczyła z nowotworem złośliwym - ona wtedy ciągle o Bogu mówiła, myślę, że ona po prostu chciała żyć, wiedziała, że medycyna może nie pomóc, więc szukała .... nadziei na życie. To bardzo trudny temat.
Moje przemyślenia też są takie, że człowiek póki młody nie mysli o śmierci, w drugiej połowie życia nagle jak śmierć okazuje się coraz bardziej pewna, ludzie stają się bardzo wierzący ( patrz moherowe berety ), nie jestem psychologiem, nie ptrafię powiedzieć dlaczego tak się dzieje, ale tak się dzieje.
Ja pogodziałam się z tym, że umrę, dlatego robię wszystko, aby życie moje i ze mna było jak najbardziej wartościowe i przyjemne dla otoczenia. Bo wierzę, że mam tylko tu i teraz.
Oczywiście ze mam tego świadomość. Niestety jest to dla mnie głupota aby umierać za jakiegoś faceta który żył wieki temu i tak naprawdę nic o nim nie wiemy po za tym ze ktoś sobie napisał w jakiejś książce. No sorry ale ja to teraz tak odbieram. Kiedyś byłam wręcz fanatykiem religijnym dopóki nie zobaczyłam ze to tak naprawdę jest manipulacja ludzi. Co nie zmienia faktu że jeśli komuś to odpowiada to mi to nie przeszkadza.
Czy ty masz jakąś obsesję na punkcie tych poranień?
A może ty sam czujesz się poraniony stąd drugi wątek o poranieniach?
Współczuję ci tego poranienia. :-\
Albo może każdy kto nie wierzy tak jak ty to jest poraniony?
Tak mamy to rozumieć? :-\
Natomiast ja wierzę że tu i teraz decydujemy o naszej wiecznej przyszłości. Prawdziwe życie jest dopiero przed nami. Zaś to aktualne chociaż bywa piękne, to jednak związane jest z mozołem.
Dobrze rozumiesz. Bo jeśli człowiek nie narodzi się na nowo z wody – żywej wody i Ducha Świętego, nie ma szans na zbawienie.
Nie istniejemy w swoim "życiu" dwa razy. Przed narodzinami i po śmierci. Cieszę sie życiem tu i teraz bo nie pamietam co bylo przed i pewnie taki stan bedzie po. Cieszę się, że mialam możliwość zaistnieć. , bo to ogromny dar.
tyle istnien nie zaistnialo i nie zaistnieje. Podchodzac tak do tematu nie czuję sie poraniona duchowo. Chce swoje zdolnosci i wiedzę poglebiac teraz. Wykorzytywac kazda chwile. Nie czekac na to co bedzie za rok trzy czy po śmierci.
Odpowiem Tobie krótko, ani TU ani TERAZ. Jeżeli chcesz rozstrzygaj to dla własnych potrzeb ale nie narzucaj tego innym.
Dlatego jeśli spotkanie Boga jest autentyczne. To przede wszystkim zmienia się stosunek do grzechu.
Zakładasz że po śmierci ciała będzie nicość/anihilacja tak jak było przed narodzinami ? No muszę przyznać że bardzo odważna teza !
Następna teza też jest bardzo interesująca. To że tyle istnień nie zaistniało i nie zaistnieje. Wypowiadasz się jakbyś był/była Panem Bogiem.
Czujesz się że Ci narzucam ? To po prostu milcz. Wszak jest to miejsce publiczne i przedstawiam tylko stanowisko biblijne, a nie jakiejś religii. Czy ktoś może mi to zarzucić ?
Zakładasz że po śmierci ciała będzie nicość/anihilacja tak jak było przed narodzinami ? No muszę przyznać że bardzo odważna teza !
Następna teza też jest bardzo interesująca. To że tyle istnień nie zaistniało i nie zaistnieje. Wypowiadasz się jakbyś był/była Panem Bogiem.
Gdy się nawracałem tryskałem zdrowiem i było tak do 2002 roku, lecz teraz już tak nie jest...Lecz mój stosunek do Boga dzięki Jego Łasce jest niezmienny. Tak więc Twoje wnioski nie są prawdziwe.Rozumiem Twój stosunek jest taki sam przez cały czas , nie nastąpiła żadna zmiana więc moje wnioski nie sa prawdziwe.
Aczkolwiek prawdą jest że jak trwoga to do Boga. Uważam jednak że przykre i trudne chwile jakie ludzie przechodzą, są Bożym dzwonkiem.a więc jednak mogę mieć trochę racji?????
Ale jak kto zareaguje w tych zmiennych okolicznościach, to zależy indywidualnie od każdego z nas. Bo przecież mamy wolną wolę i dokonujemy suwerennych wyborów.wiadomo, że wszystkich nie da się pod jeden sznurek, ale jakoś 20-latków pod krzyżem walczących przy Belwederze nie widziałam..... więc wyrażam taką opinie, iż fanatyzm religijny dotyka ludzi w drugiej połowie życia albo i w trzeciej.
Trochę smutne to co piszesz na końcu.I to jest furtka dla której ludzie w oczekiwaniu na to lepsze przyszłe życie nie czują tego, ze tu i teraz sa do pozałatwiania różne ważne sprawy na przykład międzyludzkie....
Natomiast ja wierzę że tu i teraz decydujemy o naszej wiecznej przyszłości. Prawdziwe życie jest dopiero przed nami. Zaś to aktualne chociaż bywa piękne, to jednak związane jest z mozołem.
Myślę że bezpośrednim i najważniejszym źródłem wszystkich i jakichkolwiek niepowodzeń w sferze religijnej, jest brak autentycznego spotkania Boga. Dotyczy to kontaktu z sektami, oraz rozczarowań w zdrowych społecznościach. Wszak przecież w każdej z tych dwóch relacjach, mamy do czynienia z kalejdoskopem charakterów, osobowości i temperamentów.Czyli Uważasz, że jeśli otworzę się na Boga to jest szansa, ze jeśli będę bardzo wierzyć w niego, studiowac biblię , że ON mnie bedzie chronił?????
Zobrazuje to przykładem.
Spóźniam się na jakieś spotkanie tłumacząc że w drodze złapałem gumę. Gdy już wymieniałem to koło, to najechał na mnie tir. Lecz pozbierałem się i właśnie jestem.
Być może niektórzy w pierwszej chwili uwierzyliby w tak niesamowitą historię. Lecz każdy logicznie myślący dopatrzy się fantazji i braku realności. Gdyż gdyby spotkanie się z taką masą było faktem. To z pewnością doznałbym kontuzji. Byłoby to widać.
Podobnie jest gdy doświadczamy spotkania z Bogiem. Zapewne słyszy się z ust takich agitatorów „spotkaj Boga” lub coś w podobnym znaczeniu.
Piszę to z autopsji. Bo jako nastolatek nawróciłem się i w wyniku tego moje dotychczasowe plany, pragnienia, upodobania, zwyczaje, uległy diametralnej zmianie.
Dlatego jeśli spotkanie Boga jest autentyczne. To przede wszystkim zmienia się stosunek do grzechu. Taki człowiek źle się czuje w towarzystwie gdzie prowadzone są niemoralne rozmowy i opowiada się sprośne dowcipy. Filmy czy książki naładowane seksem, przemocą i niemoralnością, są ciężkostrawne.
Ale też widać śmierć starej natury, ego. Nie obrażamy się gdy doznamy przykrości. Nie wdajemy się w szczegóły, nie roztrząsamy tego kiedy nikt nie zauważa naszych zdolności i dobrych uczynków. Nie robimy problemu w sytuacjach gdy w towarzystwie jesteśmy pomijani.
Ta sprawa ma szczególne znaczenie gdy jesteśmy pośród innych wierzących. Człowiek narodzony na nowo ma już inną naturę i zranić go jest niezwykle trudno. Jeśli już jednak do tego dojdzie, to wkrótce wybacza to. Oczywiście różne osobowości różnie to przechodzą. Osobiście wybaczam bardzo szybko, lecz przykładowo moja Żona zmaga się z tym już o wiele dłużej.
Czyli Uważasz, że jeśli otworzę się na Boga to jest szansa, ze jeśli będę bardzo wierzyć w niego, studiowac biblię , że ON mnie bedzie chronił?????
To samo słyszałem o Jehowie. :)
Czujesz się że Ci narzucam ? To po prostu milcz. Wszak jest to miejsce publiczne i przedstawiam tylko stanowisko biblijne, a nie jakiejś religii. Czy ktoś może mi to zarzucić ?
Miałam napisać to samo :D
W nawiązaniu do tytułu wątku, chcę wyrazić taką myśl.
Osoby które dane mi było już poznać, czują się świetnie.
Myślę że jednak są osoby które autentycznie czują się zgnębione i smutne, poprzez dawniejszy kontakt z tymi którzy obiecywali dobre rzeczy. Pomimo tego pragnę powiedzieć tym jednostkom, że Bóg Was kocha i zna dokładnie wszystko co jest w Waszych sercach. Jezus wypowiedział taką myśl którą dedykuje dzisiaj dla Was.
„ Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. „
[Mt 11;28-29 BW].
:)
I co ja mam Tobie odpowiedzieć.....masz racje będę "milczał". ;) ;D
Ci od 'zielonych' są często tak samo usposobieni jak ŚJ.
Jedni rzucają Jehową na każde zawołanie, a drudzy Jezusem.
Ja wierze w Jezusa, ale nie rzucam nim w kogo popadnie.
Ci od zielonych tacy są, niby nie zależy im na kościele, bo wiedzą że to twór z XX wieku, ale jak już ci nawtykają 'prawd' to oczywiście zawloką Cię to swego kościółka.
Najpierw tylko lepem jest Jezus. Wpierw Jego masz chwycić prawie za nogi, a wtedy już łatwiej będzie Ci wstąpić do kościoła który narodził się w XX w.
Stara sztuczka. ;D
więc wyrażam taką opinie, iż fanatyzm religijny dotyka ludzi w drugiej połowie życia albo i w trzeciej.
Wyrażam swoją opinię że jest zbyt mało fanatycznych, w sensie oddanych na 100%, chrześcijan.Pewnie. Nie ma to jak stare wypróbowane metody. Dawno już żadnej krucjaty nie było.
Pewnie. Nie ma to jak stare wypróbowane metody. Dawno już żadnej krucjaty nie było.
Czyli Uważasz, że jeśli otworzę się na Boga to jest szansa, ze jeśli będę bardzo wierzyć w niego, studiowac biblię , że ON mnie bedzie chronił?????
Ci od zielonych tacy są, niby nie zależy im na kościele, bo wiedzą że to twór z XX wieku, ale jak już ci nawtykają 'prawd' to oczywiście zawloką Cię to swego kościółka.
Najpierw tylko lepem jest Jezus. Wpierw Jego masz chwycić prawie za nogi, a wtedy już łatwiej będzie Ci wstąpić do kościoła który narodził się w XX w.
Stara sztuczka. ;D
Jestem przekonany że Bóg nikim nie gardzi i przyjmuje każdego. Jednak muszą być spełnione pewne warunki..., pomimo tego że Bóg kocha ludzi bezinteresownie. Gdyż posłał Swego Syna żeby każdy kto w Niego wierzy nie zginął lecz miał życie wieczne.czyli będzie mnie chronił jak będe okazywać głęboką pokorę wobec Boga... a jak to mogę zrobić?
Tym warunkiem jest wykazanie pokory względem Zbawiciela i oczywiście swojej wolnej woli.
Nie tyle studiowanie co WYKONYWANIE Jego Słowa, jest istotne.
Dokładnie chodzi o to żeby uchwycić się Jezusa i doświadczyć Jego realności. Jak człowiek zmartwychwstanie duchowo, czyli zacznie żyć dla Boga. To musi karmić się, spożywać pokarm duchowy. Taką strawę znajdzie we właściwej społeczności, to jest oczywiste. Lecz jest wolny. Jest wielu narodzonych na nowo chrześcijan, którzy nie są zapisani na żadnej liście członkowskiej. Nie zbawia żadna religia i przynależność do tworu ludzkiego, czyli religii.
Chodzi przede wszystkim o społeczność ze Zbawicielem Jezusem Chrystusem. Jeśli w tym miejscu będzie normalnie, to oczywistą konsekwencją jest że taka osoba sama będzie chciała relacji z innymi wierzącymi
Nie ma społeczności z Jezusem bez Jego Kościoła, którego on jest Głową.
Rozumiesz to czy dalej będziesz udawał, że Jezus sobie prywatnie u ciebie siedzi na kawie? ;D
Roszada:''Nie ma społeczności z Jezusem bez Jego Kościoła, którego on jest Głową''.
Kościołem są jego naśladowcy,którzy wykonuja Jego wolę. Jezus nie zbawia wyznaniami,czy ludzkimi kościołami.Każdy ma społeczność z Jezusem jeżeli trwa w nim.Nigdzie nie czytałem ,że do Jezusa przychodzi sie przez kościół.Jeżeli kościól toludzie,to czy przez ludzi ma sie społeczność z Jezusem?To jak ktoś będzie odizolowany od kościoła(więzienie,bezludna wyspa) ,to już nie będzie mieć społeczności z Jezusem?
Roszada: to co napisałeś to jest podstawą wiary katolickiej? Cytujesz nieomylnego Papieża,swój pogląd,czy to cytat omylnego duchownego?
Jaką nazwę miał kościół za czasów apostolskich?
Indoktrynacja.
Według moich spostrzeżeń bezpośrednią przyczyną tego że ludzie czują się rozczarowani, zawiedzeni, a nawet poranieni jest indoktrynacja (i jej skutki) w każdej postaci, a prym wiedzie religijna.
Lepiej?
Zdecydowanie lepiej !
W sumie to zgadzam się z Twoim wnioskiem. Jednak dołączam takie oto ale...
Gdy człowiek prawdziwie się nawróci do Boga, czyli narodzi na nowo, jego stara natura umrze i narodzi się nowa. To wtedy będzie uodporniony na wpływy indoktrynacji.
Co Ty na to ?
Ambasador - Twoje 'ale' przekreśla wszystko to, co napisałeś w zdaniu wcześniej...
Powiem Wam szczerze.
Znudziły mnie te dwa działy o "poranieniach".
Nie dla mnie to, bo ani nie czuje się poraniony ani współczuję poranionemu ambasadorowi. ;)
Słusznie że nie współczujesz mi, gdyż nie ma uzasadnienia do tego.
Założyłem te wątki z uwagi na to że jestem na forum, gdzie rozczarowani religią mogą być.
A ja uważam że kwesta CZŁOWIEK - BÓG jest sprawą indywidualną tak jak małżeństwo wolny wybór i nikt nigdy nie powinien się do tego wcinać.
Ty Jesteś na forum, gdzie są wolni ludzie od religii i o tym pamiętaj.
A ja uważam że kwesta CZŁOWIEK - BÓG jest sprawą indywidualną tak jak małżeństwo wolny wybór i nikt nigdy nie powinien się do tego wcinać.Amelia bardzo dobrze to ujęłaś... ;D ;D ;D
Wolni dlatego że doznali zawodu. Zaś ja próbuję wskazać w jaki sposób można prawdziwie być wolnym. Prawdziwa wolność jest w poddaniu się w niewolę Chrystusa, JEDYNIE JEZUSA CHRYSTUSA.
Więc oby była jasność to w co wierzę czy w kogo jest moją indywidualną sprawą a jeśli wierzę to Ty uwierz mi swojej WIARY CZY PRZEKONAŃ się nie wstydzę. Nie zmienia to faktu że nadgorliwości i narzucania komuś wlasnego zadania nie lubię.
Wolni dlatego że doznali zawodu. Zaś ja próbuję wskazać w jaki sposób można prawdziwie być wolnym. Prawdziwa wolność jest w poddaniu się w niewolę Chrystusa, JEDYNIE JEZUSA CHRYSTUSA.Widzisz Ambasador, Jezus CZYNIŁ UCZNIÓW I NAKAZAŁ TO SWOIM NAŚLADOWCOM..... Więc czy chcesz czy nie chcesz, robisz dokładnie to, starasz się zwerbowac ludzi do tej ..... nie wiem jak to nazwać do zaczątku Twojej religii. Chyba, ze już związałeś się z jakąs grupą tylko o tym na dobry poczatek nie mówisz.
Lecz Twojego zdania nie znam. Napisz więc coś odnośnie tego czy To Bóg zawodzi czy ludzie ?Nie doznałem aby Bóg mnie zawiódł lub poprowadził ku szczęściu. Naprawdę nie znam ani jednej manifestacji Boga w stosunku do mnie lub innych osób, aby zaznaczył swe działanie. Jeśli czuje się zawiedziony lub zraniony, to tylko przez niektórych ludzi, lub sam zraniłem kogoś, gdyż to można odczuć widzialnie, namacalnie, praktycznie itp. Mówienie o Bogu, że Go zasmuciliśmy jakimś sprzeciwem (grzechem), to tylko wyobrażenie ludzi, którzy próbują przypisać pewne cechy na swe wyobrażenie, swego wyimaginowanego Boga. Mówiąc w skrócie: "Człowiek stworzył Boga na swój obraz", a nie odwrotnie, "Bóg stworzył człowieka na swój obraz". Gdyby nawet to ostatnie było prawdą, to przyglądając się zabijaniem człowieka przez innego człowieka, stawia tym samym wizytówkę samemu Bogu, co potwierdza historia biblijna mściwego Jahwe.
Bo jeśli człowiek nie narodzi się na nowo z wody – żywej wody i Ducha Świętego, nie ma szans na zbawienie.Czy dotyczy to tylko obecnie żyjących? Czy może dotyczy zmartwychwstałych? Czy wszyscy od Adama do Jana Chrzciciela byli nowo narodzeni z Ducha? Jeśli tak, to jakim sposobem to się stało. Jeśli nie, to nie mają szans na zbawieni, jak sam stwierdziłeś. A jeśli po zmartwychwstaniu będą mieli możliwość zrodzenia się z Ducha, to coś tu nie gra, gdyż mimo, że nie byli zrodzeni z Ducha, a jednak mają szanse na zbawienie, o czym podaje 11 rozdział do Hebrajczyków. A co z niemowlakami, które zmarły nie narodziwszy się z "żywej wody i Ducha? Tylko odpowiedz prosto bez jakichś metafor.
Ambasadorze, Ty już lepiej nic nie wskazuj.
Wiesz ja żyję tak aby w obliczu śmierci powiedzieć: żyłem tak jak chciałem a nie jak mi kazali. A TY....?
Ambasador, proszę idź głoś na ulicę, do parku.... ale zostaw ludzi poranionych duchowo w spokoju, aby nabrali sił, odchorowali traumę.
O to właśnie wszystko się rozbija żeby żyć tak jak się chce, a nie tak jak mówi Bóg. To jest sprytna taktyka szatańska.
Ambasador nie przejmuj się ja też dostałam BĘDĄC/NIE BEDĄC W PRAWDZIE po dupie i żyje wylizałam się i jestem szczęśliwa Ty też będziesz daj sobie troszkę czasu.
O to właśnie wszystko się rozbija żeby żyć tak jak się chce, a nie tak jak mówi Bóg. To jest sprytna taktyka szatańska.
Widzisz Ambasador, Jezus CZYNIŁ UCZNIÓW I NAKAZAŁ TO SWOIM NAŚLADOWCOM..... Więc czy chcesz czy nie chcesz, robisz dokładnie to, starasz się zwerbowac ludzi do tej ..... nie wiem jak to nazwać do zaczątku Twojej religii. Chyba, ze już związałeś się z jakąs grupą tylko o tym na dobry poczatek nie mówisz.
A my cały czas mówimy, że się temu sprzeciwiamy, że własnie PORANIONYCH DUCHOWO wychodzących z jednej religii NIE WOLNO werbować do następnej.
Bo to znów może okazać się sekta....
Bo to po prostu nieetyczne!
To już lepiej chodzić i głosić od domu do Domu jak świadkowie jehowy Z OTWARTĄ PRZYŁBICĄ
a nie czyhać na okreslonych, wyselekcjonowanych ludzi, poranionych duchowo, byłych świadków.....jak sam powiedziałes gdzies wczesniej, jestes tu na tym forum dlatego że tu są poranieni duchowo.
Ambasador, proszę idź głoś na ulicę, do parku.... ale zostaw ludzi poranionych duchowo w spokoju, aby nabrali sił, odchorowali traumę.
Nie doznałem aby Bóg mnie zawiódł lub poprowadził ku szczęściu. Naprawdę nie znam ani jednej manifestacji Boga w stosunku do mnie lub innych osób, aby zaznaczył swe działanie. Jeśli czuje się zawiedziony lub zraniony, to tylko przez niektórych ludzi, lub sam zraniłem kogoś, gdyż to można odczuć widzialnie, namacalnie, praktycznie itp. Mówienie o Bogu, że Go zasmuciliśmy jakimś sprzeciwem (grzechem), to tylko wyobrażenie ludzi, którzy próbują przypisać pewne cechy na swe wyobrażenie, swego wyimaginowanego Boga. Mówiąc w skrócie: "Człowiek stworzył Boga na swój obraz", a nie odwrotnie, "Bóg stworzył człowieka na swój obraz". Gdyby nawet to ostatnie było prawdą, to przyglądając się zabijaniem człowieka przez innego człowieka, stawia tym samym wizytówkę samemu Bogu, co potwierdza historia biblijna mściwego Jahwe. Czy dotyczy to tylko obecnie żyjących? Czy może dotyczy zmartwychwstałych? Czy wszyscy od Adama do Jana Chrzciciela byli nowo narodzeni z Ducha? Jeśli tak, to jakim sposobem to się stało. Jeśli nie, to nie mają szans na zbawieni, jak sam stwierdziłeś. A jeśli po zmartwychwstaniu będą mieli możliwość zrodzenia się z Ducha, to coś tu nie gra, gdyż mimo, że nie byli zrodzeni z Ducha, a jednak mają szanse na zbawienie, o czym podaje 11 rozdział do Hebrajczyków. A co z niemowlakami, które zmarły nie narodziwszy się z "żywej wody i Ducha? Tylko odpowiedz prosto bez jakichś metafor.
Każdy kto nie był Izraelitą albo czcicielem Jahwe, był Bożym wrogiem, i tym samym wrogiem Jego Ludu Wybranego.
Inaczej mówiąc Bóg jest dla Ciebie obojętny?Może być odwrotnie. To raczej ja jestem obojętny Bogu, skoro tyle lat się wysilałem, a On mi żadnego miarodajnego znaku nie dał, czy jestem na właściwym zrozumieniu czy nie.
Jednak jesteś okłamywany, chyba sam siebie okłamujesz.Wolałbym usłyszeć od Boga, bo jak mam Ci wierzyć skoro nie jesteś Bogiem, a każdy człowiek jest kłamcą Rz 3:4 (http://biblia.apologetyka.com/read?utf8=%E2%9C%93&q=rz+3%3A4&bible%5B%5D=bw&fmt=&num=&codes=1), a nawet aniołom przypisuje braki Hi 4:18 (http://biblia.apologetyka.com/read?utf8=%E2%9C%93&q=hi+4%3A18&bible%5B%5D=bw&fmt=&num=&codes=1), a nawet inni święci w niebie są zbrukani Hi 15:15 (http://biblia.apologetyka.com/read?utf8=%E2%9C%93&q=hi+15%3A15&bible%5B%5D=bw&fmt=&num=&codes=1)
Łaskę zbawienia można tylko przyjąć albo odrzucić. Analogicznie jak przykładowo z prezentem urodzinowym.Prezent widzę, a łaski od Boga jeszcze nie doświadczyłem. Nawet i prezent ludzki może być zwodniczy. Sam się raz skusiłem zajrzeć do jakoby zgubionego prezentu pięknie opakowanego tuż przed salą weselną, a tam było łajno świńskie, lub wysłane znajomemu przez intrygantów genitalia świńskie, lub różne listy z bombami trującymi itp. Jeśli się jeszcze nie sparzyłeś, to jeszcze widać wiele przed Tobą.
Skoro nie czujesz się podobny do Stwórcy, to czy masz jakiegoś przodka ?No to już ewidentne Twe kłamstwo, ale skoro Ci smakuje, to się nim karm, a na pewno się nim zatrujesz w odpowiednim czasie.
Bóg starotestamentowy był Bogiem narodowościowym.Tak był i jest wyobrażany przez pisarzy biblijnych, podobnie jak inne bóstwa, choć bardziej przekonująco.
„Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przywieść do Boga; w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu. W nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu, „ [1 P 3;18-19 BW].A kto widział Jezusa jak głosił duchom? A kim są te duchy, zmarłymi ludźmi czy upadłe anioły? Jeśli ci ostatni, to czy jeszcze siedzą w tym więzieniu? Bo siedzieć w więzieniu oznacza, że są izolowani aby nie wyrządzać krzywdy ludziom, gdy tymczasem w innych miejscach Biblii pisze, iż włażą w ludzi albo w świnie. Jaka więc jest prawda? Zdecyduj się, siedzą pod zamknięciem, czy hasają na wolności?
Poruszyłeś takie mnóstwo wątków że można książkę napisać ;)Rzeczywiście. Moderatorzy mogą mieć z tego powodu dylemat, czy należy wiele postów zaliczyć do zagadnienia dyskusji doktrynalnych, czy może każde kłamstwo podlega zadaniu "ran duchowych", które są śmiertelne widziane jedynie z punktu widzenia Boga, a ludzie sobie tylko zgadują, bo tak by chcieli.
Przepraszam, 'Mario', coś uzupełnię... Ani obecnych, ani przyszłych!
Wystarczy, że robię to przed drzwiami, na wózkach, parkingach, centrach handlowych, ulicy, przy latarni, pod kościołem, na pasach, krawężniku, plebani i w tych jeszcze miejscach, których jeszcze nie byłem.
Dziękuję Sabekk
Wiem ( czytam Twoje posty i widzę to ), że jesteś bardzo, bardzo wartościowym człowiekiem chociaż Twojej zadziorności w temacie o krwi scierpieć nie mogę ;) :)
Oj, tam zadziorności... :D Niczym się nie przejmuj. Wrzuć sobie na luz i wracaj do dyskusji. Jednak brakuje mi tam ciebie ;)
Dziękuję Sabekk
Wiem ( czytam Twoje posty i widzę to ), że jesteś bardzo, bardzo wartościowym człowiekiem chociaż Twojej zadziorności w temacie o krwi scierpieć nie mogę ;) :)
Nawet wydaje mi się zaryzykować, że niektóre wypowiedzi bardziej ranią (nie wykluczam też siebie) 'ambasadora' niż on nas. Rzeczywiście wielu może być poranionych duchowo, nie tylko przez jakąś religię, lub tutejsze komentarze, ale z własnej nadwrażliwości, niejednokrotnie nie znając rzeczywistych przyczyn tak mocno złożonych.(w czasie mego pisania odp. mi 'ambasador'że', więc ustosunkuję się w odrębnym poście)
Może być odwrotnie. To raczej ja jestem obojętny Bogu, skoro tyle lat się wysilałem, a On mi żadnego miarodajnego znaku nie dał, czy jestem na właściwym zrozumieniu czy nie.
Dzięki Bożej Łasce otrzymałem nowe serce, dlatego nie można mnie zranić. Chociaż niektóre uwagi pod moim adresem sprawiają ból. Lecz powodują jedynie smutek i refleksje, nad własną osobowością i wadami. Gdyż niektóre z nich są uzasadnione (te w realu) i mobilizują do pracy nad moim charakterem.Oj jak mocno się mylisz. Nie raz nie dwa zranienia dotkną twojego życia. Bowiem nie żyjemy w otoczeniu idealnych ludzi, chrześcijan, pogan a otaczają nas tacy sami niedoskonali a powiem więcej jeszcze bardziej niedoskonali od nas. Ważne jednak co dalej zrobisz z tym zranieniem.
Faktycznie ludzka nadwrażliwość spowodowana swoimi wyobrażeniami jak powinno się reagować w danej sytuacji, jest częstym powodem że ludzie czują się rozczarowani i zawiedzeni.
Oj jak mocno się mylisz. Nie raz nie dwa zranienia dotkną twojego życia. Bowiem nie żyjemy w otoczeniu idealnych ludzi, chrześcijan, pogan a otaczają nas tacy sami niedoskonali a powiem więcej jeszcze bardziej niedoskonali od nas. Ważne jednak co dalej zrobisz z tym zranieniem.
Zgadza się że chrześcijanie – dzieci Boże żyją na wrogim terytorium, i niczego dobrego nie mogą się spodziewać.Masz prawo się nie zgadzać ale w moim życiu spotkałem wielu którzy mieli podobne poglądy do twoich a później trzeba było ich reanimować gdy przyszły zranienia do ich życia. I muszę ci powiedzieć że często były to zranienia od osób od których w życiu by się ich nie spodziewali. A werset który przytoczyłeś tylko potwierdza to co ci napisałem. Czyż Jezus nie dostąpił zranień wywołanych przez zdradę kłamliwe oskarżenia odwrócenie się wszystkich bliskich gdy najbardziej tego potrzebował.
W tym celu pojawił się Jezus Chrystus i przyjął człowieczeństwo. Jego postawa jest, albo raczej powinna być wzorem dla człowieka.
„ Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. „
[Heb 4;14-15 BW].
W związku z powyższym to raczej trudno zgodzić się z początkowym wnioskiem ?
Czyż Jezus nie dostąpił zranień wywołanych przez zdradę kłamliwe oskarżenia odwrócenie się wszystkich bliskich gdy najbardziej tego potrzebował.
Apostoł piotr zaparł się Jezusa myślisz że to miłe i fajne , i nie rani.
Apostoł Piotr zaparł się Jezusa myślisz że to miłe i fajne , i nie rani.Niejednemu mężowi żona przyprawiła rogi , ale wielu z nich im wybaczyło i na odwrót. Kwestia osobistych uczuć o tym decyduje.
Z pewnością nie było to miłe. Ba Jezusa opuścili wszyscy którzy byli najbliższymi Jego uczniami. Jednak nigdzie nie czytamy utyskiwania z tego powodu. Czy jesteś zdolny do takiej postawy jak przyjaciel Cię zawiedzie ?To kwestia osobowości poszczególnych osób, ludzie bowiem sa rożni.
Z ewolucji.Z ewolucji intelekt sie wziął ? Chyba z konia spadłeś ;D. W takim razie dlaczego ta ewolucja intelektu nie rozwinęła się u roślin?
Cytat: ambasador w 07 Lipiec, 2015, 13:38
Z pewnością nie było to miłe. Ba Jezusa opuścili wszyscy którzy byli najbliższymi Jego uczniami. Jednak nigdzie nie czytamy utyskiwania z tego powodu. Czy jesteś zdolny do takiej postawy jak przyjaciel Cię zawiedzie ?
To kwestia osobowości poszczególnych osób, ludzie bowiem sa rożni.
W wyniku czego taka osobowość powstaje ?Decyduje o tym otoczenie, edukacja, religijność lub brak jej oraz trend jak obecnie jest w Polsce moda na tzw. tolerancje, w polityce to nazywa się tez demokracja. Czyli musisz być tolerancyjny, musisz poczuć wolność demokracji . Jak tego nie uczynisz to jesteś ....fobem. A jeśli jakieś państwa nie chcą tzw.demokracji to wpuszcza sie wojska masońskie pod egidom USA.
Decyduje o tym otoczenie, edukacja, religijność lub brak jej oraz trend jak obecnie jest w Polsce moda na tzw. tolerancje, w polityce to nazywa się tez demokracja. Czyli musisz być tolerancyjny, musisz poczuć wolność demokracji . Jak tego nie uczynisz to jesteś ....fobem. A jeśli jakieś państwa nie chcą tzw.demokracji to wpuszcza sie wojska masońskie pod egidom USA.