Dlaczego?
Dlaczego ktoś zostaje śJ nie rodząc się w rodzinie śJ?
To pytanie świdruje moją głowę od dłuuugiego czasu więc można powiedzieć
listonosz, że zapodałeś mi pokarm na czas słuszny
Nigdy nie potrafiłam głosić, dokonywać odwiedzin, zakładać studiów bo nie rozumiałam (będąc wychowaną w religii śJ i biorąc chrzest będąc nastolatką) dlaczego ktokolwiek miałby chcieć zostać śJ? Miałam pokazywać tandetne obrazki z książek i mówić o życiu wiecznym, cudownych uzdrowieniach, uprawianiu ziemi? Dlaczego ktoś miałby się na to nabrać? Dlaczego skoro wcale nie musi być śJ, żeby zostać zbawionym? Nie potrafiłam się pogodzić się z tym, że jeśli mi nie uwierzą to zginą. Lepiej żebym nie powiedziała i zginęła tylko ja niż oni dzięki temu, że ich uświadomię.
Po rozmowach z kilkoma osobami mogę stwierdzić, że dla starszych pokoleń, nie mających dostępu do wiedzy (z książek czy internetu) krążący po domach śJ tą wiedzę właśnie przynosili. To oni zamiast bloku tekstu czytali wybrane wersety potwierdzając własne nauki. Nie trzeba było się zastanawiać, podano na tacy. Rozumowanie wydawało się logiczne. To musi być prawda! Ksiądz nie potrafił (lub nie chciał wyjaśnić), trudno było kupić Biblię (odnoszę się do katolicyzmu, bo takie przypadki znam, nie znam natomiast osobiście żadnego np. ateisty, który został śJ) - czyli są to osoby, które czuły się niezaspokojone przez wyznawaną religię.
Druga sprawa to potrzeba przynależności i akceptacji. Wiele osób tutaj pisze, że do organizacji trafiają osoby o słabej psychice lub znajdujące się w trudnym momencie życia. Wiele zaburzeń objawia się tym, że ludzie nie wychodzą z fazy bycia dzieckiem. Znaczy to tyle, że widzą świat jako czarno-biały i nadal ich główną potrzebą jest potrzeba akceptacji przez otoczenie. A na początku śJ jawią się jako ludzie idealni, bez skazy, absolutnie pomocni, dopingują i chwalą za byle postępy. Często to jedyne pochwały jakie słyszeli Ci zainteresowani w swoim życiu. Są ich złaknieni i chcą więcej... Są w stanie robić więcej i więcej aby nadal pozostać podziwianym, żebrząc o uznanie. Jest to złudne, bardzo. Jednakże to jest motywacja, która jest realna i którą obserwuję.