Witam.
Dziś wybrałam się w końcu do mojej babci. Kwiatek który dla niej kupiłam zdążył już rozkwitnąć w doniczce oczywiście ,piękne białe azalie.Kupiłam kawałek sernika i poszłam.Bałam się trochę bo nie wiedziałam jak mnie przyjmie.
Babcia jest już sędziwa ma 94 lata, ale trzyma się dość dobrze,mózg w doskonałej formie ,chodząca encyklopedia biblijna,w organizacji z 65 lat.
Rozmowa pierw o wszystkim i niczym no ale babcia dość wścibska sama zaczęła czemu na zebrania nie przychodzę?
I rozmowa sama poszła ,wprawdzie nic złego na org nie powiedziałam ,na to przyjdzie czas,ale ogólnie że ciało kierownicze mi się nie podoba bo wymyśla co chwilę coś nowego i że już dość mam tego itd.Że dalej jestem naśladowcą Jezusa i Biblia jest dla mnie autorytetem.Nie mogła zrozumieć jak mogę się uważać za taką osobę nie należąc do tej jedynej i prawdziwej org.
Pośmiałyśmy się nawet ,jak zaczęła o duchu świętym że to ck jest natchnione i oni tylko rozumieją Biblie.A ja babciu ja też mam ducha świętego i ty możesz mieć jeśli będziesz chciała i prosiła .
Zdziwiona była że, odeszłam bo chcę się podobać Bogu,życzyła mi wszystkiego dobrego i obym odnalazła swoja drogę.
Co jakiś czas ją odwiedzę ,niech zobaczy jaką jestem wnuczką.Bo wątpię żeby któreś z jej 10 wnucząt ją odwiedzało.Bo właśnie taką jest babcią.
Mówi że ,tęskni za mną bo zawsze po zebraniu pogadałam z nią chwile itd.i że inni bracia też.
Na co dzień w pracy mam przejawy tej cudownej miłości i bezczelności wspaniałych i jedynych naśladowców Jezusa ,aż żal patrzeć.
Śmieszy mnie to teraz cały dzień współpracy ale DZIEŃ DOBRY I DO WIDZENIA przez gardło nie przejdzie .