Czesto słysze jak to głosicielka czy głosiciel (czesto prości, nieoczytani ludzie) pytali nieraz księdza o Trójcę, ale ten im powiedział "że to tajemnica", o coś tam jeszcze pytali, też dostali odpowiedź, że tajemnica. Mówią, że jak Kościół nie umie wytłumaczyć, to mówi że tajemnica, np "Oto wielka tajemnica wiary"
Dla mnie to oznacza pokorę, jak ktoś mówi o pewnych sprawach (oczywiście nie o wszystkich, bo to ignorancja), że "nie wie", że "do końca nie wiadomo", że "Bóg wie", że "to tajemnica". ŚJ WSZYSTKO WIEDZĄ NA 100% i o wielu sprawach fundamentalnych, które ludzkość próbuje zrozumieć i na pytania egzystencjalne, które ludzkość o d tysięcy lat stawa, oni mówią "to oczywiste", "to proste". Jakoś nie łączą tego z ideą nowego światła od razu, bo gdyby tak zrobili, to by się okazało, że NA 100% NIC NIE WIEDZĄ. Wg mnie takie gadanie to przejaw pychy - zarówno tej duchowej, jak i intelektulano-poznawczej. Sami zarzucają naukowcom pychę, mówiąc o nich, że "pozjadali wszystkie rozumy", a to właśnie ŚJ się tak zachowują, z zwłaszcza ich CK. Uczeni są zazwyczaj skromni, a jeśli nie zawsze w stosunku do siebie jako osoby, to już ZAWSZE jeśli chodzi o naukę
per se - wiedzą, że przekonanie, iż nauka, dzięki szczególnym walorom poznania, jakie nam oferuje, d
ostarcza „obraz” świata, zawierający jako jedyny – spośród rozmaitych pozanaukowych jego „obrazów” – coś, co można nazwać „wiedzą” w sensie właściwym (słowa Immanuela Kanta) jest dziś czczym życzeniem i nie jest prawdziwe. Nauka to dążenie do tego przy jednoczesnej wiedzy, że się tego nie osiągnie w takim stopniu, że już można byłoby powiedzieć: "Wiemy wszystko". Każdy naukowiec jakiego znam, co do ogólnej wiedzy ludzkiej wczoraj, dziś i jutro powtarza za Sokratesem: "Wiemy, że nic nie wiemy". Ale to dygresja. CK jest zupełnie inne. Daje ludziom fundament - coś "pewnego" (oczywiście wg nich samych tylko). Ale wg mnie jest to zwykła pycha.