zapamiętałam, bo K. opwiadał mi ją ze trzy razy, widocznie bardzo go poruszyła
otóż pewien brat jechał na zebranie, to było w jakimś zagraniczny kraju, kawałek drogi miał do przejechania, w pewnej chwili dostrzegł stojącego na poboczu autostopowicza, facet wyglądał na dość zagubionego, wiec go zabrał ze sobą. w samochodzie pogadali, brat zaczął opowiadać o swojej wierze, autostopowicz słuchał z zainteresowaniem i zgodził się jechać na zebranie. po zebraniu powiedział, że był na etapie szukania swojej drogi życiowej i podjął decyzję, że przyłączy się do wyznania pierwszej osoby która go zabierze na stopa! oczywiście teraz jest gorliwym śj
była jeszcze jakaś o pociągu, ale nie ta o latajacej biblii, tylko coś z jakimiś klerykami w przedziale, niestety nie pamietam puenty