To mój dziadek opowiadał kiedyś takie wydarzenie z kategorii "autentycznych", że studiowano kiedyś z jednym zainteresowanym, który z początku zdradzał zainteresowania "spirytystyczne" i kiedyś ten zainteresowany podczas studium miał powiedzieć coś takiego, ze miotła w kuchni zaczęła tańczyć w środku pokoju przy "krzewicielach dobrej nowiny". Teraz dla starego konia jak ja ta historia to czysta bajeczka, ale wtedy dla mnie jako dziesięciolatka ta historia zdała się tak realna, że strasznie się bałem każdej miotły
A to Ci,
Rychtar, współczuję, tych miotełek całe dziecięce życie.
Może nie było zbyt dużo tych takich domów z tymi miotełkami.
Cóż to jak takie historie mogą straszno wpływać na dzieciaki.
Dzisiaj, to już chyba mniej się słyszy takich straszących historii.
I całe szczęście, żę tak to wygląda.