Mam dwie alternatywy: albo wszyscy doznali zbiorowej halucynacji w dłuższym odstępie czasu albo rzeczywiście zmartwychwstał.
Czy Jezus rzeczywiscie zmartwychwstal czy nie , to kwestia zaufania do zrodel ktore to poswiadczaja . Nasze doswiadczenie zyciowe pokazuje , ze zmartwychwstanie jest niemozliwe . Chociaz przypuszczam , ze dla czlowieka starozytnego , gdyby znalazl sie w naszych czasach i zobaczyl ratowanie pacjenta za pomoca defibrylatora , to tez bylby to cud zmartwychwstania.
Faktem jest , ze owczesni ludzie wierzyli , ze Jezus ozyl i pozniej wstapil do nieba .Oparli na tym cala swoja wiare , ktora przetrwala do naszych czasow.
Chyba dobrze jest rowniez brac pod uwage aspekt emocjonalny , ktory towarzyszy wierze . Mysle , ze racje ma Roszada piszac ,ze ateista moze nawrocic sie pod wplywem jakis intensywnych przezyc .
Towarzyszace takim sytuacja silne uczucia pozwalaja spojrzec na kwestie wiary z innej perspektywy. I raptem , ten sam czlowiek , znajacy te same fakty z ateisty zmienia sie w wierzacego ! Oczywiscie jest mozliwy proces odwrotny , wiare mozna stracic , moze sie ona "wypalic".
Wydaje sie , ze nie powinnismy redukowac mozliwosci poznania , wylacznie do racjonalnego rozpatrywania faktow , wedlug oswieceniowej tradycji ,"szkielkiem i okiem" . Intuicyjne , pozarcjonalne odbieranie rzeczywistosci rowniez ma swoja wartosc .
W dziedzinie naukowej pisal o tym F. Capra w "TAO Fizyki" . W dziedzinie religijnej dobrze wspomniec jest o postaci mistrza Eckhart´a , sredniowiecznego mistyka i teologa ktory negowal mozliwosc poznania Boga na drodze intelektualnej . Podkreslal transcendentalnosc Boga i Jego niedefiniowalnosc . Mial z reszta przez to problemy z Inkwizycja.
Takie to moje przemyslenia w temacie o 5-tej rano . Mam nadzieje ,ze za bardzo nie przynudzilem ...