Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345930 razy)

Offline Maro

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #315 dnia: 09 Październik, 2016, 16:30 »

  Ja jestem w stanie jakoś tam przymknąć oko, próbować zrozumieć jeśli obcy ludzi skaczą sobie do oczu, zrywają ze sobą kontakty ze względów religijnych. Ale nijak nie rozumiem i nie potrafię ,, rozgrzeszyć '' tych co wyrzekają się najbliższych, zwłaszcza dzieci. Taki ktoś nie może być dobrym człowiekiem, tak po prostu, zwyczajnie dobrym.




Tak, gdy sami przezylismy odrzucenie od najblizszych, szczegolnie rodzicow, sytuacje takie wzniecaja nawsze wlasne emocje do poziomu eksplozji. Bo dzieci sa bezbronne, a czesto te majace nascie lat nie sa do konca gotowi do samodzielnej egzystencji, ale co najgorsze zerwane zostaja najwazniejsze I najsilniejsze wiezi. Wiec jest to bez watpienia wilekie okrucienstwo I bardzo druzgoczace dla takiego mlodego czlowieka. Rozumiem Twoje wzburzenie, ale mysle, ze kazdy bez wyjatku ma prawo do milosci,szacunku, godnosci, prawo do zycia wedlug swoich wlasnych sposobow  itd  Taka osoba, ktora sie odrzuca tak po calosci, czyli wypycha z gniazda potrzebuje wsparcia I pomocy I to bez dwoch zdan. Lecz chce zwrocic uwage choc pod wplywem emocji czasem mamy kogos ochote zastrzelic, ze ta druga osoba potrzebuje rowniez pomocy, bo nie mozna zostawic takiej osoby w przekonaniu ze nic sie nie stalo. Powinna ona zrozumiec wage czynu jakiego sie dopuscila. Nie mozna oczekiwac sobie na cud ze cos sie zmieni samo.  Bo wiem, a wlasciwie jestem pewien, ze intencje takiej osoby zachowujacej sie w sposob okrotny wynikaja z dobrych pobudek lecz takze z powodu pogubienia sie z hierarchi wartosci, przekonan, braku krytycyzmu wlasnych dzialan, pewnego rodzaju zamroczenia. Wiem, ze gdyby byla mozliwosc dotarcia do takiej osoby I zadania jej kilku badz kilkunastu pytan w zwiazku z zaistniala sytuacja, wiem, ze sa wielkie szanse na uswiadomienie sobie wagi czynu. Wierze, ze ludzie sa z natury dobrzy. Wyobraz sobie, ze masz moc wyrzucic z glowy drugiego czlowieka cala te sieczke, ktora sprawia, ze ludzie zachowuja sie okrotnie co pozostanie?   Wiem, ze czesto okrotni ludzie sami kiedys byli ofiarami ktore byly potraktowane w sposob okrotny I powtrzaja to samo zachowanie czesto majac do siebie pogarde ze to robia choc brak I'm sily I odwagi by publicznie to wyznac.  Powiem prosciej, czy myslisz, ze gdyby ci rodzice nie byli Swiadkami Jehowy odrzyciliby syna?   Ja osobiscie watpie,  zycie nie jest czarno biale...   Wiec skoro Aniu juz wlozylas kij w mrowisko to prosze Cie pokaz mi wlasnym palcem dziecko ktore jest zlym czlowiekiem?  Mysle, ze problem jest w innym miejscu...
« Ostatnia zmiana: 09 Październik, 2016, 16:53 wysłana przez Maro »


Offline Dietrich

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #316 dnia: 09 Październik, 2016, 17:12 »
To prawda, życie nie jest czarno-białe. Moja rodzina i krewni, kiedy "zapisałem się do kociej wiary" również rozluźniła relacje. Ale nie dochodziło nigdy do traktowania mnie jak powietrze. ŚJ tymczasem na wszelkie możliwe sposoby trąbią, że darzą miłością innych, że ich rodziny są szczęśliwsze, więzi małżeńskie trwalsze i w ogóle wszystko jest lepsze niż "w tym zdeprawowanym świecie".

Jest to niestety bardzo dalekie od prawdy.

W Strażnicy wyczytasz albo usłyszysz na zgromadzeniu doświadczenie osoby wyrzuconej z domu za przyłączenie się do ŚJ, która ze wzruszeniem opowiada jaką to miłość znalazła wśród braci i sióstr.  Niestety o sytuacjach odwrotnych, kiedy to fanatyczni rodzice doprowadzają do opuszczenia domu przez ich dziecko dowiesz się jedynie z forów internetowych. Gdy zacząłem interesować się prawdą o prawdzie, byłem w ogromnym szoku do czego potrafią się posunąć nadgorliwi członkowie rodziny w imię "świętej służby dla Jehowy".

Dodatkowo na swej oficjalnej stronie internetowej, w tym choćby miejscu:
https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/kontakty-z-by%C5%82ymi-cz%C5%82onkami/
https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/rezygnacja-z-przynaleznosci/
WTS także grubo rozmija się z rzeczywistością.

Ja swoim dzieciom ciągle powtarzam, że cokolwiek by się w przyszłości stało, na mnie i na żonę zawsze mogą liczyć bez względu na wszystko.  Nigdy nie akceptowałem zrywania kontaktów z dziećmi, wyrzekania się ich, wymazywania z życia. To co wyprawia WTS, szczególnie po letnich kongresach nie mieści się w głowie normalnego, wrażliwego człowieka.

Myślę, że religia, która okrucieństwo wobec słabszego nazywa miłością do niego, nie ma nic wspólnego z Bogiem. 
« Ostatnia zmiana: 09 Październik, 2016, 17:19 wysłana przez Dietrich »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #317 dnia: 09 Październik, 2016, 18:39 »


Wiec skoro Aniu juz wlozylas kij w mrowisko to prosze Cie pokaz mi wlasnym palcem dziecko ktore jest zlym czlowiekiem?  Mysle, ze problem jest w innym miejscu...

  Nie bardzo wiem po co mam Ci pokazywać złe dziecko, ja nie pisałam o złych dzieciach to raz, a dwa bardzo nie lubię wycieczek personalnych. Pewnie gdyby ktoś z forum chciał się obnażyć, zrobiłby to. To nie są złe dzieci, to są dzieci które nie chcą być tam  gdzie ich rodzice, a różnica poglądów nie upoważnia do nazywania kogoś złym.


Cytuj
Wierze, ze ludzie sa z natury dobrzy. Wyobraz sobie, ze masz moc wyrzucic z glowy drugiego czlowieka cala te sieczke, ktora sprawia, ze ludzie zachowuja sie okrotnie co pozostanie?


 Nie wiem czy człowiek jest z natury dobry lub zły, ale wiem jedno, że jest czasem taki głuuuuuupi, że ręce opadają.
I jakbyś my wyrzucił tą sieczkę z głowy, to byś mógł się zdziwić, że jest tam pusto jak w stodole przed żniwami.
A więc skąd takie zachowania, czasem ludzkie dramaty? Ano przyjmując sieczkę, pozwolili na czystkę, która usunęła resztki przyzwoitości.


Cytuj
Bo wiem, a wlasciwie jestem pewien, ze intencje takiej osoby zachowujacej sie w sposob okrotny wynikaja z dobrych pobudek lecz takze z powodu pogubienia sie z hierarchi wartosci, przekonan, braku krytycyzmu wlasnych dzialan, pewnego rodzaju zamroczenia.


 Nie, dla mnie to nie są dobre pobudki, piszę to jako matka i były śJ. Są to tylko i wyłącznie egoistyczne pobudki, każdy chce się tylko załapać na ten raj i życie wieczne, po trupach do zwycięstwa. Takie jest moje zdanie.


Cytuj
Wiem, ze czesto okrotni ludzie sami kiedys byli ofiarami ktore byly potraktowane w sposob okrotny I powtrzaja to samo



   Niekoniecznie, czasem ludzie pochodzący z bardzo ciepłych rodzin, dają się tak zmanipulować, że zachowują się jakby ich przyzwoitość maczetom wykarczowano.
Pewna Pani, której córka wyrzuciła z domu swoją córkę gdy tylko skończyła osiemnaście lat i powiedziała, że świadkiem nie zostanie, powiedziała że nie poznaje własnego dziecka, nie tak ją uczyła, nie tak wychowała.


 
Cytuj
Rozumiem Twoje wzburzenie, ale mysle, ze kazdy bez wyjatku ma prawo do milosci,szacunku, godnosci, prawo do zycia wedlug swoich wlasnych sposobow  itd


 Ja nie jestem wzburzona, mnie jest zwyczajnie żal tych ludzi, że dali się tak omamić.
Tak, każdy ma prawo do życia według własnych zasad, godnie i z szacunkiem. Dwóch moich sąsiadów to para gejów, nie jestem ich fanką, ale pozwalam im spokojnie żyć, szanuję, zawsze się grzecznie zachowuję i tego samego oczekuję co do mojej osoby.




Ja swoim dzieciom ciągle powtarzam, że cokolwiek by się w przyszłości stało, na mnie i na żonę zawsze mogą liczyć bez względu na wszystko.  Nigdy nie akceptowałem zrywania kontaktów z dziećmi, wyrzekania się ich, wymazywania z życia. To co wyprawia WTS, szczególnie po letnich kongresach nie mieści się w głowie normalnego, wrażliwego człowieka.

Myślę, że religia, która okrucieństwo wobec słabszego nazywa miłością do niego, nie ma nic wspólnego z Bogiem. 


 Ja powtarzam dokładnie to samo. To jest moje dziecko, ja go sprowadziłam na ten świat i jestem za niego odpowiedzialna. Mój syn zaś często mówi, że ma szczęście iż moje doświadczenia mnie nie wypaczyły. Wtedy mu odpowiadam, że nauczyły mnie jak mam nie postępować.
« Ostatnia zmiana: 09 Październik, 2016, 19:10 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline TomBombadil

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #318 dnia: 09 Październik, 2016, 19:20 »
Nawet w organizacji spotykałam ludzi,co mieli gdzieś pistanowienie o zrywaniu kontaktów. Ja też miałam takie odoby w rodzinie. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć. Jedynie nie poruszaliśmy tematów zborowych,choć o biblii rozmawialiśmy. Nasze dzieci spędzały wspólnie wakacje. Moja przyjaciółka miała wykluczoną córkę i wtedy poświęciła jej więcej czasu i uwagi niż wcześniej. Tłumaczyła,że ma w sobie tyle miłości do tego dziecka,że nie może tego zatrzymać,że czujd,że Jehowa tego by nie chciał. Skoro córka wpadła w tarapaty,to kto ma jej pomóc jak nie matka?
Więc można zachować się przyzwoicie ,mimo durnych wymysłów ck. Inna siostra z mojego zboru ma podobną sytuację. Powiedziała,że widocznie niedojrzała do trzymania się ściśle wskazówek Niewolnika. I mieszka z córką buntowniczką i o nią dba. I nie dopuszcza ,by starsi się w to wtrącali. Dlatego nierozumiem tych,co ślepo słuchają i bezdusznie postępują. Coś z nimi jest nie tak.


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #319 dnia: 09 Październik, 2016, 19:46 »
Dlatego nierozumiem tych,co ślepo słuchają i bezdusznie postępują.
Nikt normalny tego nie zrozumie. A nawet jak będzie myślał że rozumie, to i tak w głowie mu się to nie zmieści. Bo tego, po prostu w normalny, ludzki i logiczny sposób wyjaśnić się nie da.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Maro

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #320 dnia: 09 Październik, 2016, 20:41 »
To prawda, życie nie jest czarno-białe. Moja rodzina i krewni, kiedy "zapisałem się do kociej wiary" również rozluźniła relacje. Ale nie dochodziło nigdy do traktowania mnie jak powietrze. ŚJ tymczasem na wszelkie możliwe sposoby trąbią, że darzą miłością innych, że ich rodziny są szczęśliwsze, więzi małżeńskie trwalsze i w ogóle wszystko jest lepsze niż "w tym zdeprawowanym świecie".

Jest to niestety bardzo dalekie od prawdy.

W Strażnicy wyczytasz albo usłyszysz na zgromadzeniu doświadczenie osoby wyrzuconej z domu za przyłączenie się do ŚJ, która ze wzruszeniem opowiada jaką to miłość znalazła wśród braci i sióstr.  Niestety o sytuacjach odwrotnych, kiedy to fanatyczni rodzice doprowadzają do opuszczenia domu przez ich dziecko dowiesz się jedynie z forów internetowych. Gdy zacząłem interesować się prawdą o prawdzie, byłem w ogromnym szoku do czego potrafią się posunąć nadgorliwi członkowie rodziny w imię "świętej służby dla Jehowy".

Dodatkowo na swej oficjalnej stronie internetowej, w tym choćby miejscu:
https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/kontakty-z-by%C5%82ymi-cz%C5%82onkami/
https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/rezygnacja-z-przynaleznosci/
WTS także grubo rozmija się z rzeczywistością.

Ja swoim dzieciom ciągle powtarzam, że cokolwiek by się w przyszłości stało, na mnie i na żonę zawsze mogą liczyć bez względu na wszystko.  Nigdy nie akceptowałem zrywania kontaktów z dziećmi, wyrzekania się ich, wymazywania z życia. To co wyprawia WTS, szczególnie po letnich kongresach nie mieści się w głowie normalnego, wrażliwego człowieka.

Myślę, że religia, która okrucieństwo wobec słabszego nazywa miłością do niego, nie ma nic wspólnego z Bogiem.


Nic dodac nic ujac.  pozwole sobie tylko zmienic jedno Twoje zdanie ,, Religia, ktora okrucienstwo wobec slabszego naywa miloscia do niego, nie ma nic wspolnego z Miloscia!!" 


Offline Dietrich

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #321 dnia: 09 Październik, 2016, 21:12 »

Nic dodac nic ujac.  pozwole sobie tylko zmienic jedno Twoje zdanie ,, Religia, ktora okrucienstwo wobec slabszego naywa miloscia do niego, nie ma nic wspolnego z Miloscia!!"


... nie ma nic wspólnego z Bogiem, który jest miłością.


Offline Estera

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #322 dnia: 09 Październik, 2016, 22:33 »

  Reasumując....nie zrozumie syty głodnego.
Powiem tak:

Zycie uczy nas pokory i czasami jest to bardzo bolesne ;) ale przydatne
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #323 dnia: 10 Październik, 2016, 11:21 »
Powiem tak:

Zycie uczy nas pokory i czasami jest to bardzo bolesne ;) ale przydatne

  Zgadzam się z Tobą, szkoda tylko że u niektórych ta edukacja nic nie daje.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Estera

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #324 dnia: 10 Październik, 2016, 15:50 »
  Zgadzam się z Tobą, szkoda tylko że u niektórych ta edukacja nic nie daje.
Trzeba cieszyć się z tych, którzy jednak okazują pokorę, bo dzięki takiej postawie
m.in. są tu na forum /mówię np. o byłych i wybudzonych św.jeh./ i pokornie mówią o swoich
odkryciach, przemyśleniach, ku pożytkowi innych.
Pozdrawiam
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #325 dnia: 10 Październik, 2016, 20:15 »

      W  ostatnich dniach już trzecia osoba zapytała mnie, kim jest dla mnie Adam?
Ja wspominałam, ale widocznie tak dawno, że umknęło, a może to było w innym temacie, dlatego raz jeszcze....

 Gdy ja byłam w wieku około komunijnym, Adam był już ( dla mnie) bardzo stary, zbliżał się do pełnoletności.
Spotykaliśmy się na zebraniach. Później było bum i to wielkie rozczulanie się nad jego matką, jaka to biedna bo musi mieszkać z wykluczonym pod jednym dachem.

Krążyły różne domysły, które później przybierały postać prawdziwych i wiarygodnych, na jego temat.
A to że pewni wpadł w złe towarzystwo, a że pewnie narkotyki, albo jakaś nieporządna dziewucha go uwiodła.
Jak było wiemy, ale jakoś ( i chyba do tej pory tak jest) nikt w zborze nie potrafił przyjąć tego, że on zwyczajnie nie chce być świadkiem.

Po latach nasze drogi ponownie się zeszły, ja go pamiętałam, on mnie nie nie. W końcu podrosłam, wyrosłam, tu i tam mi przybyło. Początkowo mnie nie pamiętał, tylko moją ortodoksyjną matkę. Później twierdził, że już mu się przypomniałam, ale ja wiedziałam swoje, nadal nic mu nie świtało.

Pewnego dnia wspominaliśmy śmieszne historie z tamtych czasów, ja zaczęłam opowiadać jak na zebraniu w sali, walnęłam pismem w głowę siedzącego za mną chłopaka, który mi wsadzał palce między żebra. I wtedy Adam krzyknął....a to ty! I tak sobie mnie wreszcie przypomniał. :D
I tak ta nasza ponowna znajomość trwa kilkanaście lat.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #326 dnia: 11 Październik, 2016, 20:01 »
Adam



          Gdy dzieci poszły do szkoły, poprosił siostrę, aby zawiozła go do lekarza. Od tej pory ćwiczył jak szalony, czasem siostra go nawet upominała, aby nie przesadzał. Mówił, że nie ma czasu, zostało mu pół roku do urodzin córki, aby stanąć na nogi.
Przyszła wiosna, już dawał radę przejść kawałek o kulach. Lekarz prowadzący zaproponował zabieg, po którym będzie musiał chodzić w gorsecie, ale za to o jednej kuli.
Zgodził się bez wahania, Po zabiegu dalsza rehabilitacja i bardzo widoczne postępy. Pewnego dnia, siostra nakryła go jak spaceruje po domu, ucieszyła się, ale musiała mu obiecać, że nie go nie wyda.

         Przyszły wakacje, a z nimi urodziny Ady. Dzieci z rana pojechały z siostrą na zakupy, wrócili przed dwunastą. Władysław zrobił obiad, który jak zawsze latem zjedli razem na dworze.
Po posiłku wyją spod stołu kulę, wstał wyciągną rękę do córki i powiedział...Adeczko chodź idziemy na lody do pani Kazi, zaproś wszystkich przecież dziś są twoje urodziny.
Mała początkowo nie reagowała, jakby nie wierzyła w to, co widzi.
Po chwili zaczęła piszczeć, skakać, ściskać ojca i znów piszczeć z zachwytu. Całą drogę trzymała ojca mocno za rękę i powtarzała, tatusiu ty chodzisz, ty chodzisz.
Dzień był bardzo udany, mała ani na chwilę nie opuszczała ojca.
Po powrocie do domu dostała prezent, upragnione wrotki.
Do końca dnia nie odstępowała ojca na krok i choć Władysław miał już ochotę usiąść na wózek, to jednak nie chciał psuć dnia dziecku i próbował chodzić.
Wieczorem Ada przybiegła do pokoju ojca, położyła się obok i powiedziała, wiesz tatusiu Mikołaj naprawdę istnieje, on spełnia życzenie, trzeba go tylko ładnie poprosić. Gdyby mamusia nie umarła tylko gdzieś pojechała, też bym go poprosiła, aby do nas wróciła. Przytulił córkę mocno do siebie i był bardzo szczęśliwy, że ma tą małą, rezolutną, życzliwą istotkę. Wiedział, że nie może się poddawać, musi walczyć i być silnym, ma dla kogo żyć.

Od tamtej pory wiele się zmieniło w ich życiu. Po kilku miesiącach wrócili do swojego domu, zrobili porządek w rzeczach Teresy. Władysław nic nie chciał wyrzucać bez zgody córki. Jeśliby powiedziała, że chce wszystko zachować, tak też by było.
Zostawiła sobie tylko ogromną wełnianą chustę, którą matka okrywała się w chłodne wieczory, brała na kolana małą i tak sobie obie siedziały. Ada wzięła chustę w dłonie, docisnęła ją do buzi i powiedziała do ojca, wiesz tatku ona pachnie jak mamusia, zostawię ją sobie. Skinął tylko głową i szybko się odwrócił, czuł jak emocje zaczynają go ściskać za gardło.
Długie lata, dziewczynka spała z tą pamiątką po matce, inne dzieci śpią z misiami, lalkami, a ona spał z chustą.
Gdy sama została matką, też siadała otulona chustą, z maleństwem na kolanach. Tak patrzył na nią i gdyby nie jego kule, uważałby, że to powrót do przeszłości. Nie tylko była podobna do matki, ale także do Adama jego najstarszego syna, który, choć gdzieś tam żył, był dla Władysława nieosiągalny.
Wciąż miał nadzieję, że kiedyś się spotkają, jednak czasem nachodziły go czarne myśli, że nie będzie mu  dane się z nimi spotkać. Ponieważ  tak bardzo go nienawidzą, iż nie chcą go znać, tego najbardziej  się obawiał.
Nie chciał wiele, chciał tylko zobaczyć jak wyrosły, z kim się związały i czy mają dzieci?
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #327 dnia: 15 Październik, 2016, 18:51 »
Adam



         Wszyscy zasiedli do stołu, Władysław spoglądał na swoje dzieci, wnuki był taki szczęśliwy, taki radosny. Siostra widząc jego radość, szepnęła mu do ucha, co braciszku, na taki uśmiech losu nie liczyłeś? Odpowiedział...baa, nawet w najśmielszych snach. Po obiedzie dzieci poszły pobiegać, a dorośli zasiedli na tarasie przy kawie i nalewce ciotki Gośki. Atmosfera była bardzo rodzinna, Krysia (córka ciotki) opowiadała, jak to z Adą broiły będąc dziećmi, nawet chłopaki musieli się z nimi liczyć. Śmiechom, różnym historyjkom nie było końca. Adam słuchał ich ochoczo, ale sam nie mógł się pochwalić czymś podobnym. Jako dziecko był bardzo poukładany, odpowiedzialny, dziś wie, że wtedy mimo młodego wieku czuł się głową rodziny. To on tłumaczył brata jak czegoś nabroił, aby sąsiedzi nie naskarżyli matce, a niejednokrotnie brał winę na siebie i to on dostawał manto, zamiast brata. Nieraz szedł nastraszyć chłopaków, gdy dokuczali siostrze. I choć sam się bał, to jednak nie dawał tego po sobie poznać. Udawał twardziela, ważniaka i inni wierzyli, że z nim się nie zadziera. Mimo że z nikim się nie pobił, nikogo nie skrzywdził mieli przed nim respekt. Czego do dziś nie rozumie.

Gdy goście rozeszli się do domów, a on pomagał żonie zmywać, coś mu nie dawało spokoju. Halinka to widziała, nie chciała pytać wprost, zaczęła robić podchody i pytać, jak wrażenia, jak samopoczucie? Odpowiadał dobrze, dobrze, ale widziała, że ją tylko zbywa. A więc zapytała wprost, co cię Adasiu gryzie, bo widzę, że gryzie? Chwilę milczał, gdy w końcu przemówił powiedział, wiesz ten mój szwagier mi nie pasuje, coś w nim jest takiego co mi nie daje spokoju. Adę znam bardzo krótko, już ją kocham i zrobiłbym dla niej wszystko, a jej mąż mi się nie podoba.

Halinka uznała, że mąż przejął się rolą starszego brata, jednak postanowiła podpytać teścia i ciotkę, jaki to jest ten nowy szwagier? Ogólnie wszyscy mieli o nim dobre zdanie, pracuje, alkoholu nie nadużywa, dom wyremontowali, mają dwa dobrej klasy samochody, Ada nigdy się nie żali. Powiedzieli, że może ideałem nie jest, ale kto nim z nas jest? Przekazała informacje mężowi z nadzieją, że to go uspokoi. I uspokoiło, ale nie do końca, choć głośno tego nie mówił, postanowił mieć go na oku.

W dzień wyjazdu znów wszyscy zebrali się na tarasie. Teraz kolejne spotkanie miało być w domu Adama i Halinki, wszyscy obiecali przyjechać. Ciotka już nawet miała plan, kto się zajmie gospodarstwem przez te kilka dni. Władysław tak samo, jak jego syn, już się nie mogli doczekać tego spotkania. Na pożegnanie objął Adę i szepnął jej do ucha, pamiętaj możesz na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy, mój dom jest twoim domem, a ja jestem twoim starszym bratem, a to zobowiązuje. Kobieta łamiącym się głosem powiedziała...kocham cię braciszku. Nikt z nich nie przypuszczał , jak szybko te słowa obrócą się w......
« Ostatnia zmiana: 15 Październik, 2016, 18:57 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline TomBombadil

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #328 dnia: 15 Październik, 2016, 23:11 »
A z tego opowiadanka byłby niezły scenariusz na film odcinkowy. Coś w stylu "Miłość nad rozlewiskiem".Pomyśl o tym,może ktoś to nakręci.


Offline wspaniale

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #329 dnia: 16 Październik, 2016, 10:20 »
dwa dni czytałam
chcę więcej
nie znęcaj się i poprostu napisz.

Jak każdy tutaj i ja znajduję wiele wspólnych mianowników...

od zawsze stosuję twoje motto
tyle wiemy o nas na ile nas sprawdzono ...
=========
Wspaniale