Adam
Adam wiele razy czytał i analizował listy od ojca, zatrudnił nawet żonę, zawsze co dwie głowy to niejedna. W końcu Halinka powiedziała...wiesz, chyba jesteśmy za głupi, ja bym dała te listy mamie, może ona zobaczy w nich coś więcej niż my? To była myśl, czego jak czego, ale rozwagi i życiowej mądrości nie można było teściowej odmówić. Zaraz zadzwoniła do matki i naświetliła jej sprawę.
Zgodziła się, mąż był w sanatorium, a więc mogła przyjechać i spokojnie poczytać.
Zjawiła się następnego dnia, jeszcze nim Adam wyszedł do pracy. Zasiadła przed stertą chronologicznie ułożonych listów i zaczęła czytać.
Minęło południe, a ona nadal siedziała. Córka co jakiś czas zaglądała do niej, czy czegoś nie potrzebuje, ale tak była pochłonięta lekturą, że mało reagowała na pytania.
Po powrocie Adama, nadal siedziała nad kopertami, teraz rozkładała listy na mniejsze kupki i coś notowała na kartce.
Widać było, że ma swoje wnioski i to dość sporo, zapisywała je już na drugiej stronie kartki.
Wreszcie Halinka zawołała....mamo chodź na obiad, zrób sobie przerwę.
Zasiadła do posiłku, położyła przed sobą swoje notatki i część listów, zaczęła mówić...
Adasiu wiesz, że mimo urazu, jaki miałam do twojej matki, pod koniec nawet ją polubiłam, a i ona chyba mnie też. Tak, to była prawda, obie matki zaprzyjaźniły się pod koniec życia Zofii.
Jednak prosiłeś mnie o wnioski i staram się być obiektywna, jak bardzo potrafię.
Znałam twoją matkę, ojca jeszcze nie i moje uwagi są tylko i wyłącznie oparte na treści listów. Ty wiesz i my wiemy, że twoja matka była osobą wielce dominującą, ale po tym, jak została świadkiem, stała się prawdziwą heterą.
U niej to poczucie wyższości, jakie wpajają ludziom od początku przyjęło ogromne rozmiary. Uważam, że czuła się bezkarna tylko dlatego, że znała tą ich prawdę.
Na dowód swoich słów dała zięciowi do przeczytania fragmenty listów, w których nie padały oskarżenia wprost pod adresem matki, ale można je było wyczytać między wersami.
Była gotowa iść po ,,trupach'' aby dopiąć swego, nieważne były metody, konsekwencje, liczył się tylko cel i to aby zniszczyć wroga. A tym wrogiem był niestety twój ojciec. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż miała ciche poparcie od swoich braci.
Twoja matka była wręcz opętana tą organizacją, pewnie kierowała się też waszym dobrem próbując was uchronić przed ojcem. W jej oczach taki ojciec, który nie chce zostać świadkiem, to chodzące zło istne wcielenie szatana.
Nie patrzyła na niego jak na ojca swych dzieci, ale jak na zagrożenie.
Posuwała się do wielu kłamstw, oszczerstw i podłości, aby nie dopuścić do waszych spotkań.
I tu by się zgadzało, powiedział Adam. Moja osiemnastka, że mnie nie ma w domu i to, że wyjechałam i powiedziałem, iż nie chcę mieć nic wspólnego z takim ojcem.
Sam widzisz, powiedziała teściowa, tych kłamstw na pewno było więcej. Na podsumowanie swoich wniosków dodała...nie do końca bym obwiniała Zofię o te postępki, gdyby jakiś starszy powiedział jej, że dzieciom kontakt z ojcem jest potrzebny, że nie można ich izolować, postępowałaby całkiem inaczej. Jacy nauczyciele taka i trzoda.
A twój ojciec cóż, nie był aż tak waleczny, jak matka, ale znał ją dobrze i skoro się wycofał tzn. że chciał wam oszczędzić tej wojennej przeprawy. I za to powinieneś mu być wdzięczny, może twoje dzieciństwo nie było usłane różami, ale nie było też dramatyczne. W każdej wojnie są poszkodowani, w każdej waśni, sporze czy kłótni ktoś musi być mądrzejszy i ustąpić. W tym przypadku był to Władysław, za co go podziwiam. To nie było łatwe, świadomie ze zrezygnować i usunąć się na bok z poczuciem krzywdy. Usunął się, ale o was nigdy nie zapomniał i nie przestał was kochać. Pamiętaj synku, że to były czasy prężnej komuny, wtedy matka polka była na piedestale i w wielu przypadkach, sąd nie potrzebował dowodów, aby ukarać lub wyeliminować ojca, wystarczyły tylko słowa kobiety.
Teściowa sięgnęła po ostatnią kopertę i zapytała, czy to wszystkie listy, jakie dostał? Odpowiedział zgodnie z prawdą, że tak. Bo widzisz dodała kobieta z tego listu wynika, że matka odpisywała ojcu.
A więc albo lisy został zniszczony, albo ojciec świadomie go nie dołączył? Na to pytanie trzeba szukać odpowiedzi u źródła.
Kończąc omawianie dodała, że jej zdaniem ojciec nie był pijakiem ani awanturnikiem, nie chodziło też o inną kobietę. Jednak nie było do końca jasne, o co się obwiniał, kilka razy padało zdanie....to moja wina, to przeze mnie....