Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345873 razy)

Offline Maro

Odp: Z życia wzięte ..... do Tazła Mistrzyni Ciętej Riposty
« Odpowiedź #270 dnia: 05 Wrzesień, 2016, 15:30 »
Zlociutka, niezla jestes !  Lbie Cie!   Chcesz pogadac?


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #271 dnia: 05 Wrzesień, 2016, 19:42 »
Jak brałam chrzest, siedziałam w sektorze dla tych co idą do basenu, koło mnie siedziała jedna siostra, strasznie się bała że mąż się dowie że bierze chrzest. Mówiła że powiedziała że jedzie na zgromadzenie, ale nie mówiła w jakim celu, twierdziła że się domyśla, a bracia w zborze mówili że się wszystko ułoży, tyle co czytała że po jakim czasie i mąż się ochrzcił, mimo że był przeciwny. Zapaliła mi się wtedy czerwona lampka, ale dorosła kobieta wie co robi, tak wtedy myślałam.

  Gdy moja siostra przyjmowała symbol, miałam chyba z osiem lat, mata w tajemnicy przed ojcem szyła jej strój na tę okazję. Bała się, że nie pozwoli jej iść , albo zniszczy jej dzieło przygotowane  na ten dzień.
A uszyła jej z flaneli takie przedłużone wdzianko i spodnie 3/4. Gdy sobie ją dziś przypominam wyglądała jak Kargul na zdjęciu jakie wysłali Jaśkowi do USA.  :-X ;D ;D

Zlociutka, niezla jestes !  Lbie Cie!   Chcesz pogadac?

 


Dzięki Maro, ale jaka ja tam złociutka. Jestem jak stal z resztkami zgorzeliny. :D

Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #272 dnia: 05 Wrzesień, 2016, 20:13 »
Dzięki Maro, ale jaka ja tam złociutka. Jestem jak stal z resztkami zgorzeliny. :D

Boś diamentem albo perłą, możesz wybrać.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #273 dnia: 06 Wrzesień, 2016, 10:19 »
  Adam



    Wziął ją za rękę, podeszli do Władysława i powiedział...tato to jest moja córka, a twoja wnuczka Emilka. Chciał jeszcze powiedzieć, przywitaj się z dziadkiem, ale nie zdążył, mała została porwana przez dziadka i zginęła w jego ogromnych ramionach. I tak na dobre kilkanaście minut byli pochłonięci sobą. Dziadek co chwilę przytulał wnuczkę lub całował w czoło, ta zaś głaskała go po siwej czuprynie lub poklepywała po policzku. Po dłuższej chwili Adam zwrócił się do nich, drodzy państwo, czuję się zazdrosny. A co też chcesz, na kolana spytała córka? Nie zdążył odpowiedzieć jak mała dodała, jesteś za wielki, nie ma miejsca już na kolanach u dziadka.
Zaczęli się śmiać i pytać po kim ona taka mądra? Ciotka stwierdziła, że jak nic po dziadku, przemądrzała do szpiku kości.
Mała była z dziadkiem tak pochłonięta rozmową, że cały świat przestał dla niej istnieć. Mężczyzna patrzył na wnuczkę i wciąż się uśmiechał, zachowywali się tak, jakby się znali całe życie.
Adam nawet nie próbował im przeszkadzać, nie miał szans przebić się przez ten szczebiot. A więc sam się skupił na rozmowie z ciotką. Po dłuższej chwili dobiegły do niego słowa..miałam jeszcze babcię Zosię, ale słabo ją znałam. Spojrzał na ojca i zauważył jak ucieka od tematu, zaczyn małą pytać o szkołę, koleżanki, zwierzaki, jakie ma. Ewidentnie było widać, że temat żony był dla niego niewygodny.
Adam przysłuchiwał się dyskretnie ich rozmowie i docierało do niego, że może być tak, iż nie dowie się, dlaczego ojciec ich zostawił. I choć bardzo chciałby poznać tę przeszłość, to jeśli to miałby popsuć jego dobrze zapowiadające się relacje z ojcem, wolał z jej poznawania zrezygnować.
Tak naprawdę nie wiedział, jak przeszłość odziała na ojca, czy jest bolesna, czy ma wyrzuty sumienia, a może zwyczajnie oboi się reakcji syna. Coś w tym było, przecież i ciotka niechciana za wiele mówić odsyłała do ojca.
Nagle dziadek krzyknął...a co ty tu masz? Pokazując na pieprzyk na szyi dziewczynki. Wszyscy zamilkli zaczęli się przyglądać Władysławowi i małej.
Dziewczynka pogładziła miejsce na swojej szyi i odparła, dziadku ja to ma od zawsze. Mama mówiła, że urodziłam się z tym.
Wtedy mężczyzna pokazał miejsce na swojej szyi, tam było identyczne znamię. Tato, mamo zawołała Emilka, dziadek jest do mnie podobny. Raczej ty do dziadka, odparła Alinka córce. Na co ciotka załamała ręce i powiedziała..a więc macie przechlapane.
Zaczęli się śmiać, że listę z planem poszukiwań na pewno mogą wyrzucić, ten pieprzyk to jak badania DNA.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #274 dnia: 08 Wrzesień, 2016, 19:07 »
   
Adam

       Władysław wstał i poszedł do drugiego pokoju, przyniósł szare pudło, lekko sfatygowane przez czas.
Zaczął wertować w zawartości, wyjmować pożółkłe zdjęcia. Tu miałeś miesiąc, podał fotografię Adamowi, tu ty z Mikołajem, tu jesteśmy na sankach, a tutaj twój ulubiony pajacyk. Zdjęcie przedstawiało małego chłopca w kraciastym ubranku z drewnianym pajacykiem w dłoni. Zatrzymał się na dłużej nad zdjęciem, coś mu ono mówiło. Po chwili zwrócił się do ojca, pamiętam jak przez mgłę, jakiś mężczyzna przesuwa meble i wyciąga zza nich pajacyka. Ojciec uśmiechnął się od ucha do ucha i zaczął opowiadać. Miałeś góra 2 latka, ktoś położył go na kredensie i wpadł za mebel. Wyciągnąłem go dopiero po odsunięciu grata. Jak ty się wtedy cieszyłeś, aż piszczałeś na jego widok.

To drugi obraz z ojcem w roli głównej, jaki pamiętał z przeszłości. Opowiedział o pierwszym, jaki pamiętał od zawsze.
O dziwo ojciec wiedział, o co chodzi, wrócił wtedy z delegacji, nie było go w domu dość długo, dziecko zwyczajnie o nim zapomniało i się go bało. A więc aby się nim nacieszyć, ojciec trzymał Adama tyłem do siebie, aby go nie widział, bawili się tak do upadłego. Matka nie protestowała mimo późnej godziny, pozwalała im na te harce, tak długo aż obaj padli ze zmęczenia. Najpierw Adaś, później jego ojciec, zasnęli na niepościelonym łóżku. Nie przenosiła syna do łóżeczka, przykryła ich kołdrą, a sama poszła spać do drugiego pokoju. Rano obudziły ją odgłosy z sąsiedniego pokoju, weszła po cichu i zobaczyła męża z zamkniętymi oczami, lekkim uśmiechem na twarzy i syna, który pokazywał na twarz ojca paluszkiem i mówił... oko, nos, ucho, a ojciec za nim powtarzał.
Ta opowieść wywołała uśmiech na twarzach obu mężczyzn.

Adam był pod wrażeniem archiwum ojca i szczegółów, jakie pamiętał odnośnie każdej pamiątki. Chwilami wydawało mu się, że ojciec opowiada dzień za dniem z ich wspólnego życia.
Trochę dopytywał, ale robił to bardzo delikatnie, aby nie spłoszyć rodzica. Widział, że są tematy, od których ucieka, a nie chciał, aby ojciec się zamknął w sobie. Dlatego, jeśli pytał to bardzo ogólnie, np...opowiedz coś jeszcze z czasów, gdy byłem mały.

Opowiadał chętnie, jednak tym razem posmutniał, wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać. Miałeś sześć miesięcy, cały dzień byłeś jakiś płaczliwy. Gdy wróciłem do domu z pracy, pojechaliśmy z tobą do lekarza. Ten odesłał nas do szpitala.
Tam bardzo szybko, zabrano cię na odział, zrobiło się poruszenie, nikt nam nic nie chciał powiedzieć. Personel działał w pośpiechu, zza drzwi sali, w której leżałeś dochodziły chwilami podniesione głosy. Gdy wychodziła pielęgniarka, zauważyłem, że leżysz pod jakąś aparaturą. Byłem przerażony, ale nic nie mówiłem matce.
Pocieszałem ją, że pewnie cię badają i zaraz nam powiedzą, że niedługo wracasz do domu. Sam nie wierzyłem w to, co mówiłem, ale ona była taka przerażona. Siedziała na tym twardym szpitalnym krześle i płakała, nie wydawała z siebie żadnego głosu, tylko łzy jak strugi spływały jej po policzkach.

Po kilku godzinach wyszedł lekarz i powiedział, że złapałeś jakąś bakterię, która w błyskawicznym tempie zaatakowała cały organizm. Słabniesz z minuty na minutę, nie walczysz, mamy być przygotowani na najgorsze. W tym momencie twoja matka osunęła się na podłogę, a ja nawet nie miałem siły się ruszyć, aby jej pomóc.
Podano jej jakiś zastrzyk i jak stanęła na nogi kazano nam iść do domu.
Był środek nocy, wyszliśmy ze szpitala, na dworze było bardzo zimno. Szliśmy tak przed siebie bez słowa. Po pewnym czasie mijaliśmy kościół, spojrzłem na matkę, zatrzymała się na chwilę. W tym samym momencie skierowaliśmy swoje kroki w jego kierunku.
Chwyciła za klamkę, było zamknięte, uklękła pod drzwiami i zaczęła szlochać. Uderzała głową w stare drewniane drzwi i cedziła przez łzy. Nie zabieraj go nam, po co on ci potrzebny? Dla nas jest całym światem, bez niego nie mam po co żyć.
Ukląkłem obok niej i próbowałem ją przytrzymać, aby nie zrobiła sobie krzywdy. Tak na zmianie klęczeli i siedzieli pod drzwiami aż przyszedł ksiądz odprawić poranną mszę.
Zapytał o  problem, zaprosił do środka i zaproponował, że odprawi mszę w intencji ich dziecka.
Po mszy poszliśmy do szpitala, tam powiedziano nam tyle, że nie jest gorzej, proces chorobowy się zatrzymał, a to dobry znak.

Dopiero w trzeciej dobie odzyskałeś przytomność, do domu zabraliśmy cię po dwóch tygodniach. Długich, tragicznych tygodniach, ważyłeś tyle, co w chwili narodzin, ale szybko zacząłeś wracać do sił i nadrobiłeś straty.
Oczy ojca błyszczały od łez, sam Adam się wzruszył, miał dziecko i wiedział, że to były bardzo ciężkie doświadczenia.
« Ostatnia zmiana: 08 Wrzesień, 2016, 19:31 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #275 dnia: 13 Wrzesień, 2016, 20:25 »

Adam


    Dni mijały bardzo szybko, mimo że spędzał z ojcem dużo czasu to jednak nigdy nie da się nadrobić straconych lat.
Niby dużo wiedział jego z życia , ale nie wiedział, dlaczego odszedł. W rozmowach z żoną nie używał zwrotu..odszedł od nas, mówił tylko odszedł. Z tego, co widział, to nie były tylko puste słowa, ojciec nie odszedł od nich, ale od matki.
Kiedyś poszli do warsztatu, Adam znów zaczął przeglądać zalegające w nim prace. Wszystkie wyszły spod ręki ojca, mniej lub bardziej dopracowane, ale jego.
Władysław widział, z jakim zainteresowaniem syn je przegląda.

Zaczął opowiadać historię każdej swojej pracy.Każda miała swoje odniesienie do jakiejś daty z życia jego dzieci. Urodziny, imieniny, pierwsza klasa, ósma klasa...osiemnastka Adama. O wszystkim pamiętał.
Opowiadał o każdej pracy w zadumie, widać było, że sprawia mu to ból. Adam powiedział, że nie musi opowiadać skoro to dla niego takie trudne.
Jednak on ewidentnie chciał to z siebie wyrzucić.
Poprosił syna, aby szedł do ciotki i powiedział, aby mu dała zielone pudełko z komody, ona będzie wiedzieć, o co chodzi.
Przyniósł ojcu stare zielonkawe pudełko, wziął je do ręki, zaczął obracać, a następnie mówić. Mimo że to była połowa kwietnia, nadal było bardzo zimno. Pojechałem do waszego mieszkania, z tym prezentem i wielką torbą twoich ukochanych irysków z sezamem. Drzwi otworzyła matka, powiedziała, że cię nie ma w domu, chciałem zapytać, kiedy będziesz, ale nie zdążyłem zamknęła mi drzwi przed nosem.

Postanowiłem na ciebie czekać pod blokiem. Po jakimś czasie wyszła z twoim rodzeństwem, które na mój widok szybko się oddaliło. Matka powiedziała mi, że wyjechałeś na drugi koniec Polski nauczać ludzi o Jehowie, prawdziwym Bogu i powiedziałeś, że nie chcesz mieć nic wspólnego z takim ojcem oraz że prosiłeś, abym się z tobą nigdy więcej nie kontaktował. Gdy poprosiłem, aby przekazała ci prezent, odmówiła. Świadkowie Jehowy nie obchodzą urodzin, codziennie mogą się obdarowywać prezentami, nie potrzebują do tego żadnej okazji. Z wielkim bólem wróciłem do domu, po drodze kupiłem sobie w melinie jakiś alkohol, upiłem się do nieprzytomności.
Podał synowi pudełko mówiąc, to twój spóźniony prezent, cukierki rozdałem dzieciom pod blokiem. Adam otwierał podarunek bardzo ostrożnie, bał się, że może coś uszkodzić. W środku był męski zegarek z niebieską tarczą i srebrną bransoletką. On chodzi, powiedział zdziwiony . Tak, odparł ojciec, nakręcam go cały czas przez te wszystkie lata, zawsze miałem cichą nadzieję, że kiedyś ci go dam, chciałem, aby był sprawny. Adam obracał zegarek w dłoni i nie wiedział co powiedzieć. Przecież w tamtym dniu, był w domu, siedział w swoim pokoju i płakał do poduszki. Winił ojca, że o nim zapomniał, a on był na wyciągnięcie ręki, tak bardzo blisko. Widział, że ojciec płacze, nie chciał pokazywać jak bardzo się wzruszył, jak szarpią nim emocje. Czuł jak w nim wszystko narasta i zaczyna dusić w piersi, wyszedł przed budynek. Tam dał upust temu, co go dławiło, Emilka widząc płaczącego ojca, podbiegła do niego, przytulił się i zaczęła pytać. Tatuś, dlaczego płaczesz? Tatuś nie płacz, bo i ja będę. W tej chwili jak spod ziemi wyrosła Halinka i zabrała córkę, mówiąc, że tatuś musi teraz być sam.

Stał oparty o nagrzany mur, obracał w dłoni zegarek, na pewno dużo kosztował, jak na tamte czasy ojciec jak nic wydał na niego dwie swoje pensje. Nagle zauważył z tyłu jakiś napis, przyjrzał mu się uważnie. Kształtne literki tworzyły motto na życie młodego człowieka...Synu, żyj tak, aby nikt nigdy przez ciebie nie płakał.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Maro

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #276 dnia: 14 Wrzesień, 2016, 17:20 »


Okazja czyni....


    Będąc na bazarze chciałam sobie kupić kawę z budki, podchodzę i czekam na panią, pobiegła rozmienić kasę. Obok stoją dwie panie a kilka kroków dalej wózek.
I tak przyglądam się temu wózkowi, przekrzywiam głowę raz w jedną stronę, raz w drugą jak ta papuga na patyku. Nie ukrywam,  że było to prowokacyjne z mojej strony. Po chwili rybka chwyciła haczyk i podchodzi do mnie pani i mówi...coś panią interesuje z naszej tematyki?
....tak kawa, czarną z cukrem poproszę udaję głupią . Na co ona....pokazuje na wózek ale z naszej literatury?
Nieee, odpowiadam ja potrzebuję coś dla ciała nie dla ducha. Na co pani szybko odpowiada....my dla ciała i dla ducha też .
A po ile u pań kawa? Odbijam piłeczkę. Na co kobieta się skrzywiła....ale my nie mamy kawy.
To co mi pani zawraca głowę...
Dalej już tematu nie pociągła.





A to Ci sie udalo , to juz bylo z pogranicza sadyzmu   :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #277 dnia: 14 Wrzesień, 2016, 21:06 »



A to Ci sie udalo , to juz bylo z pogranicza sadyzmu   :)

  Tak tylko troszeczkę.
Czasem jak do mojej spokojnej duszyczki dobijają się jacyś wandale, lubię ich pogonić. :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Maro

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #278 dnia: 15 Wrzesień, 2016, 12:42 »
Do   Tejzlej!!  ,,Mam pytanie do osób śledzących mój wątek.

Historia Adama nie należy do łatwych, czasem muszę nieźle panować nad emocjami aby nie przegiąć. Sama jestem doświadczona przez organizację, na własnej skórze doznałam tej miłości.

Powiedzcie mi....czy w tym co przeczytaliście zieje nienawiścią do sJ ? Nie chodzi mi o to aby jechać po organizacji, ale aby czytelnik sam wyciągał własne wnioski dodając do siebie pewne fakty.
Ale czasem można się niepotrzebnie zagalopować.''   
   HISTORIA ADAMA PISANA JEST TWOIMI REKOMA WIDZIANA TWOIMI OCZYMA I PRZEZYWANA TWOIMI EMOCJAMI. TO JEST PO CZESCI TWOJE ZYCIE BO ZWRACASZ UWAGE NA OTACZAJACYCH CIE LUDZI SWOJA WLASNA DUSZA. WIEC OPISUJESZ TEZ MIEDZY WIERSZAMI A CZESTO I WPROST WLASNA HISTORIE ZYCIA.  PRZEZYWASZ ZYCIE INNYCH PRZEZ SWOJE WLASNE DOSWIADCZENIA, KTORE UKSZTALTOWALY CIE TAKA JAKA JESTES ORAZ TAKZE PRZEZ TWOJA WLASNA PRACA NAD SOBA. DLA MNIE POKAZUJESZ PRZEZ TO CO PISZESZ JAK WAZNE SA RELACJE, WIEZI ORAZ TO CO TE WIEZI POTRAFI POPSUC A CZESTO I ZABIC. PYTASZ RETORYCZNIE CZY Z TEGO CO PISZESZ ZIEJE NIENAWISC DO SWIADKOW JEHOWY?  JA NIE UDZIELE CI NA TO ODPOWIEDZI BO KAZDY I TY ROWIEZ WIESZ JAK JEST.  ZRESZTA, SA CHWILE W ZYCIU ZE CZUJEMY TO UCZUCIE, PEWNIE NIKOMU NIE JEST OBCE UCZUCIE GNIEWU GDY CZUJESZ JAK KTOS CHCE CIE JAKO WOLNA ISTOTE ZAMKNAC W KLETCE WBREW TWOJEJ WOLI. MYSLE ZE MAMY PRAWO JAKO LUDZI CZUC TO UCZUCIE I JEST ONO UZASADNIONE, GORZEJ JESLI W TYM TRWAMY. MOWISZ ZE CZASEM MUSISZ SAMA NIEZLE PANOWAC NA EMOCJAMI ABY NIE PRZEGIAC. MYSLE, ZE JESLI W ZDROWY SPOSOB JE PRZEZYWASZ CZYLI WLASCIWE UCZUCIA I WE WLASCIWYM CZASIE NIE DA SIE Z TYM PRZEGIAC. WIEC... CZYTAM DALEJ TWOJE HISTORIE...

Nemo: Proszę nie pisać z włączonym Caps Lock-em. Z góry dziękuję.  :)
« Ostatnia zmiana: 19 Wrzesień, 2016, 17:33 wysłana przez Nemo »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #279 dnia: 16 Wrzesień, 2016, 19:39 »

  Wiesz.. od gniewu do nienawiści daleka droga. Złość Cię opuści i dajesz na luz, nabierasz dystansu .
Zaś nienawiść to żądza zemsty, życzenie aby stało mu się coś złego.

A co ja im mogę życzyć? Hm...żeby im się kartki w strażnicy posklejały, albo tablet się wieszał?  :o ;D ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Maro

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #280 dnia: 17 Wrzesień, 2016, 00:03 »
Tazla - ,,Wiesz.. od gniewu do nienawiści daleka droga. Złość Cię opuści i dajesz na luz, nabierasz dystansu .
Zaś nienawiść to żądza zemsty, życzenie aby stało mu się coś złego.

A co ja im mogę życzyć? Hm...żeby im się kartki w strażnicy posklejały, albo tablet się wieszał?  :o ;D ;D"



Tak, masz racje lepiej nabrac dystansu.  Kiedys tak sobie dumalem,dumalem I wydumalem ze nienawisc nic nie moze zaszkodzic znienawidzonemu. On sobie zyje wlasnym zyciem i kompletnie nie wie, ze w tym czasie ktos....   Nasacza sie nienawiscia, podnosi sobie cisnienie krwi, zaciska zeby, zoladek, moze taki biedulek dostac zawalu albo wylewu, a jesli nie, to wrzodow zoladka albo innej przypadlosci. Ma zepsuty humor i zycie i chodzi posepny...     Wiec pewnie lepiej zyczyc innym pogody ducha, byc im serdecznym i zyczliwym...ktos tu napisal ze warto byc lepszym, ponad tym. Kazdy z nas byl Swiadkiem Jehowy i mogloby sie tak zdarzyc, ze tkwilibysmy dalej ...   kazdy z nas gdzies tam w glebi zawsze tesknil za autentycznoscia ,czlowieczenstwem, prawdziwym szacunkiem i mysle, ze nie powinnismy im tego prawa odbierac...a co do kartek... to zgadzm sie niech im sie posklejaja  :)
« Ostatnia zmiana: 17 Wrzesień, 2016, 00:34 wysłana przez Maro »


Offline Maro

.
« Odpowiedź #281 dnia: 17 Wrzesień, 2016, 15:34 »
.
« Ostatnia zmiana: 17 Wrzesień, 2016, 15:39 wysłana przez Maro »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #282 dnia: 18 Wrzesień, 2016, 18:04 »

Adam

              Urlop dobiegał końcowi, trzeba było wracać do domu i obowiązków. Adam z Halinką byli już spakowani, pozostało im się tylko pożegnać z bliskimi. Emilka została u dziadka była dopiero połowa wakacji, okolica piękna, świeże powietrze, ukochany dziadziulo jak zwykła o nim mówić oraz towarzystwo. Ciotka miała czwórkę wnucząt, z czego dwie dziewczynki były wiekowo zbliżone do małej. A więc nuda na pewno jej nie groziła.
Zaczęli nawoływać córkę, przybiegła po chwili, boso ze zdartym kolanem i umorusaną buzią.
Emila! Krzyknęła matka, jak ty wyglądasz?! Na co dziewczynka przytulając się do ojca odpowiedziała.oj mamo, szybko się żegnaj, ja nie mam czasu tam w ognisku ziemniaki dochodzą.
Tak szybko, jak przybiegła oddaliła się, ku radości dziadka, który skwitował sytuację krótko..żywe srebro.
Na odchodne Władysław dał synowi niewielki pakunek, mówiąc przy tym..masz poczytaj sobie w domu.
Ujechali kawałek, jak Adam poprosił żonę, aby zajrzała do środka, co tam jest?
W środku były listy, a raczej koperty, całkiem nowe i bardzo, bardzo stare. Każda była adresowana do Adama i na każdej widniał dopisek..adresat nieznany.
Odłożyła pakunek na bok, mówiąc mężowi, że według niej to bardzo intymne i sam powinien je rozpakować.

Po powrocie do domu, żona poszła spać, zaś Adam zasiadł do lektury. Rozłożył listy na stole, zaścielały całą jego powierzchnię. Nie wiedział, od którego zacząć, uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie od tego z najstarszą datą.
To był czas, kiedy jeszcze nie chodził do szkoły. Otworzył starą pożółkłą kopertę, wyją kartkę i zaczął czytać.

Moje kochane drogie dzieci.

Nie ma mnie przy was ciałem, ale cały czas jestem z wami sercem.
To, że się rozstaliśmy z mamą nie znaczy, że o was zapomniałem, jesteście dla mnie najważniejsi na świecie......
Na koniec był dopisek. Adaś adresuję do ciebie, bo jesteś najstarszy, mam nadzieję, że kiedyś sam przeczytasz ten list. Opiekuj się bratem i siostrą, bądź grzeczny i wszyscy słuchajcie mamy.

Kochający was zawsze tata.

Były listy z życzeniami, takie zwykłe z opowieściami życia ojca.
Z każdego z nich wylewały się pokłady miłości ojca do dzieci, którego brutalnie odsunięto z ich życia.
Była masa tęsknoty i bólu, żalu, że tyle im wzajemnie zabrano. Był list, w którym Władysław opisywał ważny dzień z życia syna.
Z opisu wynikało, że obserwował go z ukrycia, a że szedł z matką nie odważył się podejść. Wszedł do szkoły jak trwały uroczystości i razem z innymi rodzicami kibicował pierwszakom.
Z dalszej korespondencji dowiedział się, że matka zagroziła, iż jeśli nie przestanie ich nachodzić, pozbawi go praw do dzieci, wywiezie je daleko, że nawet nie będzie mógł sobie na nich popatrzeć.
Nie chciał nic robić na siłę wiedział, że awantury i przepychanki nie będą niczym dobrym dla dzieci. Postanowił im tego oszczędzić.
Po przeczytaniu listów, Adam wiedział, że jego ojciec to bardzo mądry człowiek. Z miłości do nich, zrezygnował z bliższych relacji z nimi. Wiedział, że porywcza żona jest zdolna do wszystkiego, aby tylko postawić na swoim.
To przecież ona doniosła na niego do dzielnicowego, że nadużywa alkoholu i się nad nimi znęca. W dniu, kiedy miał wolne i poszedł na imieniny kolegi, wezwała milicję. Przyszli zabrali na izbę. Później jak się planował, nie miała już haczyka alkoholem, chodziła i płakałam, że znęca się nad rodziną psychicznie.
Adamowi coś zaczęło przemykać przez pamięć. Milicjant w ich domu pytał go o ojca czy ich bije, przerażone dziecko spuściło głowę, a matka mówiła, że to ze strachy przed ojcem.
I za co taka podłość, za co taka zemsta? Tylko za to że....
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline noelo

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #283 dnia: 19 Wrzesień, 2016, 16:44 »
Dziwi mnie, że ojciec odstępuje od kontaktów z dziećmi "żeby się nie szarpać i nie awanturować, bo to dla nich niedobre". A wychowywanie się bez niego niby dobre?
A co do przekazania przez matkę że syn się z ojcem nie chce widywać, no litości, uwierzył w coś takiego, znając swoją byłą żonę? Nie miał numeru telefonu do syna, nie można było zweryfikować?


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #284 dnia: 19 Wrzesień, 2016, 17:25 »
Dziwi mnie, że ojciec odstępuje od kontaktów z dziećmi "żeby się nie szarpać i nie awanturować, bo to dla nich niedobre". A wychowywanie się bez niego niby dobre?
A co do przekazania przez matkę że syn się z ojcem nie chce widywać, no litości, uwierzył w coś takiego, znając swoją byłą żonę? Nie miał numeru telefonu do syna, nie można było zweryfikować?

Weź pod uwagę że w tamtych czasach nie było telefonów komórkowych.
Czasem lepiej jest ustąpić, bez względu na konsekwencje niż szarpać się i jeszcze bardziej rujnować poczucie bezpieczeństwa.
Między wierszami można przeczytać, na tamten czas matka Adama była gotowa na wszystko, byleby zerwać kontakt ojca z dziećmi. W sumie nie jest to między wierszami, dokładnie tu (pogrubienia moje):

Po przeczytaniu listów, Adam wiedział, że jego ojciec to bardzo mądry człowiek. Z miłości do nich, zrezygnował z bliższych relacji z nimi. Wiedział, że porywcza żona jest zdolna do wszystkiego, aby tylko postawić na swoim.
To przecież ona doniosła na niego do dzielnicowego, że nadużywa alkoholu i się nad nimi znęca. W dniu, kiedy miał wolne i poszedł na imieniny kolegi, wezwała milicję. Przyszli zabrali na izbę. Później jak się planował, nie miała już haczyka alkoholem, chodziła i płakałam, że znęca się nad rodziną psychicznie.
Adamowi coś zaczęło przemykać przez pamięć. Milicjant w ich domu pytał go o ojca czy ich bije, przerażone dziecko spuściło głowę, a matka mówiła, że to ze strachy przed ojcem.
I za co taka podłość, za co taka zemsta? Tylko za to że....

To dziedzina życia, gdzie nie ma dobrego wyboru, mniej inwazyjnego. Nieważne co się postanowi będzie źle.
Co by było lepsze, szarpanina w sądzie, danie za wygraną? Nieważne co by ojciec Adama wybrał, to bardzo by się odbiło na psychice dzieci.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>