Każda historia jest ciekawa i coś wnosi. Ale trudno mi zaznaczyć <<Lubię to>> za dużo w nich dramatów.
ŚJ nie byłem, miałem kontakt przelotny, próba werbunku mojego Wujka. Potem zawodowo się kilka razy z nimi też spotkałem. Generalnie o ŚJ mam dobre zdanie jako o ludziach, zwłaszcza w kontekście ich wiary. Łatwo mi to mówić, w org nie byłem, do tego jestem szkolona bestia, więc wiem co to jest Efekt Lucyfera.
Ale chciałem się podzielić pewnym doświadczeniem, które pokazuje jak dużo można zrobić jeśli się trochę chce i ma się głowę na karku. Zdarzenie, o którym piszę znam ze słyszenia i podobnie jak Tazła mam zgodę żeby je opowiedzieć.
Rzecz się dzieje w jednym z byłych miast wojewódzkich. Jej bohaterem jest policjant, który z racji zadań służbowych zajmował się trochę sektami. Nie ma znaczenia jego szczegółowe umiejscowienie w strukturze służby, dość powiedzieć, że nie musiał podporządkowywać się dyżurnemu i był przyzwyczajony do niekonwencjonalnych zachowań. Zajmując się sektami pozyskiwał m.in. szereg informacji na temat ŚJ, między innymi z bardziej lub mniej wiarygodnych i rozbudowanych opowieści takich jakie przepisuje Tazła. Obeznał się też z problemem krwi.
Któregoś pięknego dnia dyżurny po przejściu wszelkich procedur "polecił" mu podjechać do szpitala zrobić rozpytanie. Sprawa dotyczyła młodej dziewczyny (chyba nie była pełnoletnia), która miała wypadek samochodowy. Samochód kilka razy przekoziołkował, nie wiem czy dziewczyna miała zapięte pasy czy też wypięły się w czasie koziołkowania, dość, że w chwili jak została wyciągana była bez pasów. Zdarzenie drogowe rozegrało się na odcinku około 100 metrów i na tym odcinku była całkiem spora liczba śladów do procesowego zabezpieczenia i zbadania.
Dziewczyna trafiła do szpitala nieprzytomna, nie miała przy sobie dokumentów, portfela. Zadaniem było ustalenie czy jest przytomna i jakie są rokowania. Nie wiadomo skąd ale szybko w Szpitalu zjawili się rodzice dziewczyny z sępami i śpiewka, że ona jest Świadkiem Jehowy, mają nie podawać krwi - słowem standardowy cyrk przy takiej okazji. Ale dziewczyna została przyjęta jako NN i nikt nie miał niczego na potwierdzenie jej tożsamości, a co za tym idzie kompetencji rodziców do podejmowania decyzji w sprawie jej leczenia. Ordynator trochę wykorzystał policjanta, który szybko zrozumiał o co chodzi. Szybko ustalił, że na miejscu zdarzenia trwają czynności procesowe - oględziny i ustalił kto te oględziny prowadzi. Po uzyskaniu tych danych policjant razem z ordynatorem podeszli do panów w garniturach i poinformowali ich o sytuacji prawnej oznajmiając, że sytuacja prawna NN dziewczyny jest nie wyjaśniona, nie ujawniono przy niej dokumentów, żadnego oświadczenia, więc do czasu ustalenia jej tożsamości - czyli odnalezienia dokumentów - nikt się ani z domniemaną rodziną nie będzie konsultował w sprawie leczenia i najnormalniej w świecie podłączyli ją do kroplówki z krwią.
Oczywiście sępy nie odpuściły. Wtedy policjant spokojnie wyjął telefon, zadzwonił do oględzinowca i zapytał czy ujawnił jakieś dokumenty itp. Oględzinowiec - wcześniej wtajemniczony w sprawę - od razu powiedział, że nie i że ten bałagan potrwa jeszcze kilka godzin. Więc policjant poinstruował oględzinowca, że w razie ujawnienia portfela ma zrobić notatkę o dacie i godzinie jej ujawnienia. I dodał w rozmowie, że to ważne, bo może się okazać, że oprócz sprawy o wypadek drogowy będzie jeszcze sprawa o podżeganie do zabójstwa przez zaniechanie.
Sępy się uspokoiły i grzecznie czekały pod drzwiami na telefon z potwierdzeniem danych dziewczyny a krew spokojnie sączyła się z kroplówki. Oczywiście dokumenty potwierdzające kim jest dziewczyna bardzo ale to bardzo długo nie mogły się odnaleźć (mowa o godzinach, nie dniach). Oczywiście w całym zdarzeniu miał również miejsce cud. Portfel znalazł się jak tylko policjant został poinformowany o tym, że dziewczyna dostała wystarczającą ilość krwi żeby przeżyć i że dalsze transfuzje nie będą potrzebne.
Dlaczego to napisałem. Żeby podziękować takim osobom jak Tazła. Gdyby nie te ludzkie historie i dramaty, być może policjant zachowałby się całkowicie regulaminowo i nie inicjowałby <<Operacji kryptonim Portfel>>, której celem było tak szukać, żeby nie znaleźć.
Także dzięki CI Tazła za poświęcony czas osobom, których życie tu opisujesz.