Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345669 razy)

Offline dziewiatka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1290 dnia: 05 Lipiec, 2019, 11:12 »
Jeżeli szpital działa zgodnie z prawem jest OK ,natomiast postawa cel uświęca środki jest napędem dla betonu świadkowskiego niezależnie od wyniku postępowania i jest bardzo szkodliwa taka metoda.bo nic a nic nie przybliża do zmiany nastawięnia choć jednego świadka.


Offline Tatra

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1291 dnia: 05 Lipiec, 2019, 11:49 »
Jeżeli szpital działa zgodnie z prawem jest OK ,natomiast postawa cel uświęca środki jest napędem dla betonu świadkowskiego niezależnie od wyniku postępowania i jest bardzo szkodliwa taka metoda.bo nic a nic nie przybliża do zmiany nastawięnia choć jednego świadka.

Dziewiątka nie zrozum źle mojego pytania. Ale zastanawiam się jakimi kategoriami myślałeś podejrzewając, że opisane zachowanie jest niezgodne z prawem. I jakimi kategoriami myślałeś uznając, że lekarz (nawet jakby miał uprawnienia formalne do stwierdzenia tożsamości leczonej NN osoby) miał przyjąć na wiarę bez żadnej weryfikacji oświadczenia osób twierdzących, że są rodzicami nieprzytomnego pacjenta o nie ustalonej tożsamości w sytuacji, w której od złożenia takiego oświadczenia uzależnione jest życie pacjenta?

Takie oświadczenie to jedynie twierdzenie, a każdy system prawny rozróżnia twierdzenia i dowody. W konsekwencji twierdzenie nie jest dowodem i niczego nie dowodzi.


Offline dziewiatka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1292 dnia: 05 Lipiec, 2019, 13:15 »
Bez poważnego traktowania osiąga się odwrotny skutek.To tak samo można by było zakwestionować prawa rodziców do sprawowania opieki nad dziećmi na spacerze do puki organ administracji nie potwierdzi tego prawa.Kilka lat temu musiałem przyjść do szpitala i wyrazić zgodę na leczenie syna,zanim porozmawiałem z synem miałem rozmowę z lekarzem i pielęgniarką odebrali wszelkie zgody dopiero potem zobaczyłem się z synem.Nikt nie kwestionował mojego rodzicielstwa i prawa do decydowania o sposobie leczenia.gdyby na moje pytania i wątpliwości zareagowali  kwestionowaniem mojego prawa do bycia ojcem to po pierwsze dostali by po ryju dwa mieli by przeprawę z moim prawnikiem.Ja rozumiem że celem  lekarza było ratowanie życia  tylko po co przy okazji je rujnować.Teraz warto zastanowić się co by było gdyby to się nie udało co świadkowie by wtedy mówili i ilu gdyby znaleźli się w podobnej sytuacji odmówiliby transfuzji.To ostatni mój wpis w tym miejscu nie będę zaśmiecał wątku tej złej.


Offline Tatra

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1293 dnia: 05 Lipiec, 2019, 13:18 »
Bez poważnego traktowania osiąga się odwrotny skutek.To tak samo można by było zakwestionować prawa rodziców do sprawowania opieki nad dziećmi na spacerze do puki organ administracji nie potwierdzi tego prawa.Kilka lat temu musiałem przyjść do szpitala i wyrazić zgodę na leczenie syna,zanim porozmawiałem z synem miałem rozmowę z lekarzem i pielęgniarką odebrali wszelkie zgody dopiero potem zobaczyłem się z synem.Nikt nie kwestionował mojego rodzicielstwa i prawa do decydowania o sposobie leczenia.gdyby na moje pytania i wątpliwości zareagowali  kwestionowaniem mojego prawa do bycia ojcem to po pierwsze dostali by po ryju dwa mieli by przeprawę z moim prawnikiem.Ja rozumiem że celem  lekarza było ratowanie życia  tylko po co przy okazji je rujnować.Teraz warto zastanowić się co by było gdyby to się nie udało co świadkowie by wtedy mówili i ilu gdyby znaleźli się w podobnej sytuacji odmówiliby transfuzji.To ostatni mój wpis w tym miejscu nie będę zaśmiecał wątku tej złej.

Dziewiatka a syn został przyjęty pod imieniem i nazwiskiem czy jako osoba nieprzytomna osoba o nieustalonej tożsamości?


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1294 dnia: 13 Lipiec, 2019, 16:58 »

       Miłość prawdziwa składa się z rzeczy nieskończenie wielkich i zarazem nieskończenie małych. cd



         Bardzo szybko zakończyła odwiedziny, obiecała tylko przynieść jakieś potrzebne jej rzeczy i wyszła. Jeszcze tego samego dnia siedziała u mnie i piłyśmy kawę. Pytała raczej sama siebie niż mnie...i co ja mam zrobić? Co ja mam teraz zrobić?

Nie chciałam się wtrącać, ale zapytałam...a co ona zrobiła dla chorych rodziców? Nic. A co zrobiła jak wy mieliście wypadek? Nic. A co zrobiła jak zostałaś sama z dziećmi? Nic. A co by zrobiła gdybyś to ty była teraz w szpitalu, a ona miała się znakomicie? Pewnie nic. A wyobraź sobie jak wygląda wasze życie z twoją siostrą? Usłyszałam...tak wiem, ale to moja siostra. Hmm...szkoda mi jej było, bo choć była świadoma trudności w domu i związku, to jednak ta genetyczna lojalność brała górę. Nie miałam wyjścia, musiałam wytoczyć ciężkie działa, choć może to nie była moja sprawa, ale wiedziałam jak Tamara traktowała siostrę w latach swojej świetności. Może jestem okrutna i bez serca, ale uważałam i uważam, że względem takich ludzi nie trzeba mieć żadnych skrupułów. To oni nam pokazują jak mamy ich traktować. A jeśli już chcemy pomóc, nawet nie dla nich, ale dla siebie, dla własnego komfortu psychicznego, to powinno się zrobić tyle, aby nie ucierpiał nasz dom, nasza rodzina, nasze relacje z bliskimi nam ludźmi i my sami.

Przypomniałam Magdzie historię, która chyba ją najbardziej bolała. Zimny dzień, ona z dwójką dzieci, w tym jedno z ciężkim zapaleniem czeka na autobus. Podchodzi do niej siostra jak zawsze wyszykowana  i patrzy z politowaniem...jak ty wyglądasz ( skromny ubiór), zobacz do czego cię doprowadził brak błogosławieństwa. Zaczęła się tłumaczyć, że została sama, że kredyt, że chore dzieci, że nie może myśleć o sobie. Jednak to na nic się nie zdało, tamta wiedziała swoje, pastwiła się nad nią bez litości. Gdy podjechał po nią mąż, wsiadła zadowolona, nawet nie zapytała czy ich nie podwieźć.Na odchodne tylko rzuciła...na szczęście po armagedonie świat będzie wolny od bezbożnych  ludzi. I tym przypomnieniem chyba rozwiałam wszystkie jej  wątpliwości.

Zanosiła siostrze wszystko co chciała, a na odchodne rzuciła...i nie dzwoń do mnie więcej. Wiesz, ja żyję w nieformalnym związku, nie mogę cię narażać na zgorszenie. A dwa podobno armagedon blisko, mam dzieci i swoje grzeszki nie mogę się obciążać tobą jako dodatkowym balastem, tak kiedyś Tamara powiedziała o siostrzeńcach niepotrzebny balast. Nachodzili ją ludzie z MOPS, ale nie miała warunków aby przyjąć siostrę pod swój dach, chore dziecko, skromne dochody, samotna matka, umieścili ją w domu opieki.  Czasem ją widywała jak stała przy stojaku podpierając się kulą, gdy doszła do siebie, wynajęła jakiś pokój i dalej wydeptywała  sobie drogę do raju. Gdy widziała Magdę, odwracała się do niej tyłem, taki foch względem złej siostry.

Pewnego dnia, zebrała się i podeszła do niej aby zapytać ...co słychać? Tamara wywaliła z grubej rury, że nie mogła na nią liczyć gdy ta była w potrzebie.
Oj wściekła się nasza Bohaterka i z gębą do stojakowej...a gdzie twój jehowa, czemu ci nie błogosławi? A gdzie twoi bracia? Jak byłaś na fali to miałaś mnie w d... , a jak d... w dole to wielce siostrę we mnie zobaczyłaś? Chyba takiej reakcji się nie spodziewała, zamilkła na chwilę, gdy Magda się oddalała rzuciła za siostrą...to była próba dla mnie, czy wytrwam w prawdzie.

Po tym spotkaniu Magda przyjechała do mnie i od drzwi mnie przywitała...powiem ci szczerze, miałam wyrzuty że jej nie pomogłam, byłam czasem zła na ciebie i Sławka, że mnie od tego odwiedliście, ale dziś uważam, że to była słuszna decyzja, Tamara to zły człowiek, a ta religia to zło tylko w niej spotęgowała.
Kilka lat temu ( upalne lato)   zasłabła w drodze od stojaka,  trafiła do szpitala, później do domu opieki, rozległy udar zrobił swoje. Zmarła po dwóch latach, została pochowana na rodzicach, na pogrzebie poza Magdą, Sławkiem i chłopakami oraz dalszą rodziną było jeszcze z dziesięć osób. Nie wie kto to był, pracownicy domu opieki, a może świadkowie?

Morał z tej historii płynie taki...drodzy świadkowie nie palcie  za sobą mostów, poglądy, religia, status społeczny może nam się zmienić, a poprawne relacje z bliskimi nam ludźmi owocują całe życie.
Bo życie to nie tylko zebranie, służba, kawki i ciucianie och i ach z siostrzyczkami. Życie to wzloty i upadki, a przy tych drugich mało braci się Tobą zainteresuje, gdy przestajesz być czynny.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline dziewiatka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1295 dnia: 14 Lipiec, 2019, 08:11 »
O takie zakończenie mi się podoba!!!


Offline Rafa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1296 dnia: 14 Lipiec, 2019, 09:11 »
Fajne opowiadanie. Szacun!


Offline Trinity

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1297 dnia: 14 Lipiec, 2019, 09:27 »
amen
podziwiam Magdę za taką decyzję i za wytrzymanie w niej.
bo w moim otoczeniu znam parę dobrych ludzi którzy chcą pozyskać tych złych,
z marnym skutkiem (ja już wiem że jak ktoś jest bucem w życiu to będzie tym bucem zawsze, w zborze, w pracy, w autobusie itp.
to organizacja mi wmówiła że ludzie pod wpływem prawdy się zmieniają trzeba im tylko dać szansę.
ludzie się nie zmieniają, odkryłam to stosunkowo niedawno. z perspektywy życia. szkoda.
wracając do dobrych ludzi którzy za wszelką cenę chcą zmienić drani w swoim otoczeniu.
one robią wszystko by zasłużyć na ich uwagę, miłość itp.
myślą  "och jak jej zrobię, pomogę to to będzie punk zwrotny i one się zmienią  i będzie tak jak mówią na zebraniach. one najczęściej się nie zmieją, a dobrzy się łudzą.

i tego błędu uniknęła Magda. mogła mieć Tamarę w garści łudząc się że wypadek ustawi jej klepki poprawnie. ja już wiem że to by nic nie dało. i to wiedziałaś ty Tazła i jej to powiedziałaś.
oczywiście nie wprost.
dlatego tak mi sie ta historia spodobała.
nie że Tamara zmarła.
tylko że Magda w imię zaskarbienia sobie uznania złego człowieka nie uległa jej 😁

dzięki 😙


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1298 dnia: 16 Lipiec, 2019, 20:02 »
    Masz rację, ludzie się nie zmieniają, ludzie się tylko starzeją i to zmienia ich pogląd na różne sprawy.
Kto był s...to będzie nim też w org z tą różnicą, że będzie się bardziej z tym krył.

Jakim człowiekiem była Magda przekonali się sami rodzice. To jej wszystko zapisali, ona była decyzyjne we wszystkich ich sprawach. Mówili otwarcie, że Tamarze tak do końca nie ufają.

Nie będę daleko szukać, mój przykład. Kiedyś matka powiedziała mi wprost, że żałuje że mnie urodziła, żebym nie przyjeżdżał za często. Teraz by najchętniej chciała abym była codziennie u niej.
Jakiś czas temu chciała mnie upoważnia do swoich spraw zdrowotnych. Nie bardzo mi się to podobało, ma dwoje dzieci w orgu...niech ich upoważnia. Mnie taka smycz nie jest potrzebna.
Gdy się bardzo upierała powiedziałam ok...ale jak trzeba będzie ci podać krew, podam bez wahania.
I to pomogło.  :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1299 dnia: 16 Lipiec, 2019, 22:13 »
Eh. Pisałem już że kiedyś otrzymałem kondolencje po śmierci mojej żony od obcej osoby. Szczęka spadła mi na ziemię i nie sposób było jej unieść, bo dopiero co przed chwilą, no może dwiema, wstałem od stołu gdzie razem z żona jadłem śniadanie. Na widok mojej rozdziawionej gęby ze zdziwienia, ta osoba zmieszała się. Pewnie oczekiwała słów, dziękuję, dziękuję bardzo, lub coś w ten deseń. Ale na moje słowa, że moja żona żyje i ma się dobrze, tamtej wtedy szczęka spadła na ziemię. Po chwili zmieszania, odrzekła, że nie mogła myśleć inaczej, bo mojej żony siostra wypowiada się o niej w czasie przeszłym, słowami... "miałam kiedyś siostrę".
Wczoraj dowiedziałem się, że jeszcze jedna osoba chciała mi kondolencje przesłać, bo też była pewna że jestem wdowcem, po słowach mojej tffffuu, szwagierki, że "miała siostrę".
Ręce normalnie opadają.
Putin to jednak łebski gość, że tą hordę rozgonił u siebie.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Matylda

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1300 dnia: 16 Lipiec, 2019, 22:25 »
Eh. Pisałem już że kiedyś otrzymałem kondolencje po śmierci mojej żony od obcej osoby. Szczęka spadła mi na ziemię i nie sposób było jej unieść, bo dopiero co przed chwilą, no może dwiema, wstałem od stołu gdzie razem z żona jadłem śniadanie.

Oooooooooo Booooooooszeeee :o :o :o


Offline Adam_73

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1301 dnia: 17 Lipiec, 2019, 09:14 »
no grubo :)
to prawie jak dostac zaproszenie na swoj wlasny pogrzeb..

dom wariatow
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1302 dnia: 17 Lipiec, 2019, 09:16 »
Kwa, nie daje rady mentalnie z ta sekta🥺 Kiedys moj syn przeczyta te wszystkie historie i mam nadzieje, ze nic więcej nie będzie potrzebne potrzebne zeby wytłumaczyć dlaczego jestem taka przeciwniczka sj....
Jak sie zmieni klimat i osoby z historii będą chciały/zgodzą sie na publikacje- bede wspierała wydanie tego. Dziekuje TaZla za te historie

Zaznaczenie o ile dałem radę, to jo.
Mam za wielkie paluchy  do s-fona :o

To się nazywa POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA K...... WA, nie 8-) 8-) pisze się i mówi co czka w wątrobie
« Ostatnia zmiana: 17 Lipiec, 2019, 09:20 wysłana przez WIDZĘ MROKI »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1303 dnia: 04 Wrzesień, 2019, 16:01 »

Zwycięzco, burz miasta i twierdze, ale zawsze pozostaw furtkę. Dla siebie.


       Rodzina jakich wiele, matka, ojciec i dwóch synów. Chłopcy byli nastolatkami gdy rodzice zauroczyli się tzw prawdą. Z całej czwórki tylko młodszy Jacek nie został śJ. Nie uległ straszeniu armagedonem, odrzuceniem i innym takim, mówił wprost swojej rodzinie...wy sobie bądźcie, mnie to nie przeszkadza, niech i ja wam nie przeszkadzam.Za to starszy z braci bardzo szybko piął się po szczeblach orgowskiej kariery.

Rodzice rośli w dumę, ich   Darek był kimś, nie to co młodszy był tylko mechanikiem, jaka przyszłość przed nim? Mawiała matka.Jacek nie ukrywał, bolały go te słowa, z czasem przywykł i nie zwracał na nie uwagi. Ożenił się z sąsiadką zza płota, a że była z rodziny wielodzietnej, zamieszkali u niego. Nie byli zachwyceni nowym członkiem rodziny, choć w twarz ładnie się do Agaty uśmiechali, to za plecami mówili o patologicznej światusce. Gdy chłopak się buntował mówili o fajnych siostrach w zborze.
Nagle zachorował ojciec, będąc na łożu śmierci chciał wymóc na synu obietnicę, że zostanie świadkiem. Ten odparł, że...może mu wiele obiecać, ale nie to, bo świadkiem on nigdy nie będzie, zwyczajnie tego nie czuje.
 
Po śmierci ojca, matka z bratem widząc, że mężczyzna jest odporny na org argumenty, przystąpili do ataku na jego żonę. Robili to w sposób dyskretny i cukierkowy jak to tylko oni potrafią. Jacek nic nie podejrzewał, żona z katolickiej, religijnej rodziny, nawet by nie pomyślał. Pewnego dnia w czasie rozmowy, zauważył u żony słownictwo jakiego wcześniej nie używała, dało mu to do myślenia.  Postanowił z zaskoczenia wrócić do domu, było gorzej niż się spodziewał, brat z matką prowadzili z nią już studium. Musiał działać.

Wiedział jedno, że krzykiem i nerwami tu nic nie zdziała. Pojechał z żoną do mężczyzny,który przestał być świadkiem. Opowiedział kobiecie jak go potraktowano, jakie praktyki się stosuje w zborze i że ta sielanka mini gdy tylko zostanie świadkiem. Podrzucił jej kilka tematów o które miała zapytać podczas kolejnego studium. Kobieta oczywiście nie wierzyła, ale kochała męża i obiecała mu , że zapyta. Jak obiecała tak zrobiła, reakcji się nie spodziewała, usłyszała że szatan przez nią przemawia i że już widać iż jehowa jej nie chce błogosławić, oraz kilka innych przykrych określeń. Kobieta nie mogła spać, nie mogła pojąć jak tacy mili, ciepli ludzie mogli ją tak potraktować?Jackowi było szkoda cierpiącej żony, ale to było jedyne wyjście, terapia szokowa. Jednak na tym nie skończył się dla Agaty szok, najgorsze miało dopiero nadejść. Tym razem oboje małżonkowie mieli się przekonać co to znaczy...jesteś z nami, albo przeciwko nam...
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Trzy Kominy

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1304 dnia: 04 Wrzesień, 2019, 17:08 »
I znowu napięcie zbudowane i . . . . . czekamy.
Do religii przyłączają za to w co wierzysz, a wykluczają za to co wiesz.