Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Historia która woła o pomstę do Boga.  (Przeczytany 16826 razy)

Offline bartek212701

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #30 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 12:35 »
Przepraszam, ale dlaczego mój wpis został usunięty? :) Przeciez NIE ŁAMIE regulaminu.

Gedeon pisze, ze podstępnie zabrano działkę temu panu, a on sam stwierdza, ze ją dobrowolnie przepisał. Pytałem wiec (w usuniętym wpisie) czy to nie jest nadużycie ze strony gedeona. Gedeonie prosze nie usuwaj moich wpisów
« Ostatnia zmiana: 05 Czerwiec, 2016, 12:43 wysłana przez bartek212701 »


Offline gerontas

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #31 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 13:48 »


Ja mam zupełnie odmienne zdanie, myślę że miedzy innymi po to powstały zbory w pierwszym wieku, żeby bracia mogli sobie nawzajem pomagać w ciężkich dla chrześcijan czasach. I myśle ze to powinien być priorytet, pomaganie uciśnionym, jak to mówił wielokrotnie Jezus. Ludzie oprócz wielbienia Boga muszą sobie nawzajem pomagać, żeby wypełniać przykazanie Boże jakie dał nam Jezus w "sprawie" bliźniego. Kiedy czynił cuda pokazał że bardzo istotne jest w życiu każdego człowieka pomaganie bliźniemu, nie systemom religijnym, które Jezus na każdym kroku ganił.

Bardzo trafne spostrzeżenie. Tez nie pamietam kongresu z wywiadami jak ktoś pomaga fizycznie potrzebującym i jest podawany jako wzór do naśladowania. Od zawsze chwali się wszystkich jak to poświęcają swój czas na głoszenie , jacy to sa wtedy wspaniali, i to należy robić, ale jeżeli ktoś powie z podium, że powinnismy teraz pomoc siostrze Heli to tu już nie wypada i jest to od razu krytykowane, że takie rzeczy należy załatwiać po zebraniu, najlepiej poza Salą Królestwa jeżeli już ktoś ma na to ochotę.
 Głoszenie stało się zwykłą komercją, egoistycznie nastawione na własną osobę , głoszę żeby zostać zbawionym. Nie głoszę z czystych niesamolubnych pobudek, ale dlatego ze się boję. To nie wypływa z miłości do bliźniego ale ze strachu przed utratą życia. To zupełnie coś innego niż wzór który nam dał Jezus. On był w końcu "chodzącą miłością". Pomaganie Wts-u to pomoc "duchowa" nastawiona na korzyści w konsekwencji prowadzące do skarbonki, któremu poddani zostali biedni nieświadomi tych zabiegów ludzie, owładnięci wts-owaka papką egoistycznych dążeń i plastikową miłością. Wts podchodzi do swoich członków jak rodzice o usposobieniu sadysty do swoich przestraszonych dzieci. Będziesz nam służył albo zginiesz... w najlepszym przypadku stanie ci się krzywda. Najpierw zostaniesz poddany torturom takiemu np. ostracyzmowi, jak zrozumiesz i wrócisz będziesz nam służył to ok, jak nie, to w konsekwencji czeka cię śmierć.

 Idąc dalej śmierć twoja i twojej rodziny. Jesteś w końcu odpowiedzialny za swoją rodzinę jako głowa. . A straszenie śmiercią rodziny należy do najgorszych tortur psychicznych jakie zna świat.

Pomoc duchowa, głoszenie wtsowskich prawd, to tak naprawdę czysty egoizm z ich strony. Głoszenie członków też poniekąd wynika z egoizmu. Służę bo się boje, służę bo "rodzic" przyłoży mi pasem. Część SJ poświęciło swoje życie faktycznie z miłości do Boga i bliźnich myśląc że wtsowska droga jest tą najlepszą, ale śmiem twierdzić że większość robi to z czystego egoizmu, ze strachu przed konsekwencjami. Ja należałem do takich osób i potrafię się do tego przyznać. Droga do Chrystusa to zupełnie coś innego. Nie jest taka łatwa jak pod rządami Wtsu który w każdej dziedzinie wypełnia prawo. Gdzie zawsze możesz usprawiedliwić się przed swoim sumieniem, że przecież tak kazała mi Organizacja. Zabroniłem podać krwi mojemu dziecku, dziecko zmarło jestem wytłumaczony, bo tak kazała mi Organizacja. Światło się zmieniło teraz mogę dać przeszczep swojemu dziecku, wtedy nie mogłem, dziecko nie żyje, jestem niewinny bo takie było wytłumaczenie Wtsu. Ciekawe co bedzie jak  tacy ludzie spotkają się z Bogiem. Czy ofiara złożona na ołtarzu Wtsu będzie się Bogu podobała? Czy Bóg nas za to pochwali. Obawiam się, a nawet jestem tego pewny, że nie.

Zaciskanie sprężyny doprowadza niestety do tego, że ludzie którzy dowiadują się że w Wtsie nie ma prawdy czasami schodzą na drogę, która Bogu na pewno sie nie podoba. Żyją bez Boga. Sprężyna puszcza i wyrzuca  ich na wyspę na której nie ma Boga. Z początku zachłyśnięci wolnością bedą się czuli wspaniale, ale niestety z mojej obserwacji wynika,  że tylko do pewnego czasu...

Aż zacznie zbliżać się nieuchronny koniec, koniec naszego życia albo naszych bliskich, kiedy zaczniemy się zastanawiać co dalej. Nie jesteśmy w stanie przyjąć KOŃCA, obojętnie z jakiego wyznania się wywodzimy, czy wierzymy w Boga, czy w inna nadprzyrodzoną siłę, która przyczyniła się do naszego powstania. Coś nam podpowiada że tak po prostu nie może się to zakończyć.
Tym czymś albo raczej Kimś jest właśnie Bóg.

Baran, podpisuję się pod Twoim wpisem obiema rękami.
Prawdziwi chrześcijanie ponad wszystko muszą okazywać sobie nawzajem MIŁOŚĆ. Okazywanie miłości polega na budowaniu się na wzajem, osobistym zainteresowaniu się bratem, praktyczną pomocą. O tym jak to jest ważne mówił Jezus a potem pisali apostołowie w listach.
W zborach organizacji Strażnica najważniejsze jest spędzanie mnóstwa godzin w służbie. 'Bądź pionierem', 'zrób coś więcej dla spraw królestwa' słyszę na co dzień. Bracia nie mają czasu dla swoich współwyznawców.

Dzisiaj na strażnicy odczytywaliśmy fragment z Hebrajczyków 6:10  "Gdyż Bóg nie jest nieprawy, żeby miał zapomnieć o waszej pracy oraz o miłości, którą okazaliście jego imieniu przez to, że usługiwaliście świętym i w dalszym ciągu usługujecie." O jakiej pracy jest tu mowa?
A w jakim kontekście czytaliśmy te słowa? W kontekście głoszenia. Tak jest w 99 przypadkach. To jakiś obłęd.


od-nowa

  • Gość
Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #32 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 14:10 »
Gedeon pisze, ze podstępnie zabrano działkę temu panu, a on sam stwierdza, ze ją dobrowolnie przepisał.
Bartek wkleję cytat z linka z pierwszego postu dotyczącego tej sprawy:

"Zawiedzione zaufanie"

"Bezradność wobec choroby to jedno, dla pana Kazimierz znacznie gorszy jest brak oparcia w ludziach. Jak mówi zawiódł się na tych, w których przez lata pokładał nadzieję.
- Oboje z żoną, tak jak nasi rodzice, od urodzenia należymy do Związku Wyznania Świadków Jehowy w Polsce. To całe nasze życie. Poświęciliśmy je dla Strażnicy - Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego. W latach 80. oddaliśmy nawet część naszej działki na potrzeby związku. Dosłownie przez płot z nami pobudowana została Sala Królestwa, gdzie co tydzień spotykają się nasi bracia i siostry. Dopóki byliśmy młodzi i angażowaliśmy się, było wszystko w porządku. Dziś już nikt się nami nie interesuje, nie przyjdzie, nie zapyta, jak się żona czuje, czy czegoś nam nie potrzeba. Czuję się z tego powodu ogromnie zawiedziony. Gdzie miłość braterska, którą wyznajemy? Jako starzy ludzie potrzebujemy od nich pomocy, ale niestety nie możemy na nią liczyć. Dlaczego w ostatnim okresie naszego życia spotyka nas tyle przykrości? Czym zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie?
W poczuciu bezduszności pan Kazimierz wysyłał już kilka pism do Oddziału Towarzystwa w Nadarzynie z prośbą o pomoc. Niestety bez odzewu. O pomoc wystąpił do Rzecznika Praw Obywatelskich. Do Ministerstwa Sprawiedliwości wystąpił o przydzielenie mu prawnika, który pomógłby mu odzyskać działkę, przekazaną w użyczenie Strażnicy.
- Wiem, że istnieje możliwość cofnięcia darowizny, wskutek jawnej niewdzięczności obdarowanego. Pieniądze chcę przeznaczyć na leczenie żony, bo sam nie dam rady zapewnić jej opieki - zapowiada smutno Kazimierz."

Podstępnie... ponieważ, gdy dajesz organizacji jesteś "fajny", a jak już jesteś staruszkiem na ten przykład, nie jesteś produktywny, nie pionierujesz, nie nabijasz godzin dla  korporacji, pozostajesz sam...a działka pozostaje w rękach niewdzięcznego obdarowanego.
Jawna niewdzięczność obdarowanego, czyli zboru, współbraci jest powodem dla którego można cofnąć darowiznę.
Bardzo żal mi P. Kazimierza i jego żony, bardzo im współczuję tego zawodu jakiego doświadczyli.

« Ostatnia zmiana: 05 Czerwiec, 2016, 14:16 wysłana przez od-nowa »


Offline gedeon

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #33 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 14:38 »
Bartek wkleję cytat z linka z pierwszego postu dotyczącego tej sprawy:

"Zawiedzione zaufanie"

"Bezradność wobec choroby to jedno, dla pana Kazimierz znacznie gorszy jest brak oparcia w ludziach. Jak mówi zawiódł się na tych, w których przez lata pokładał nadzieję.
- Oboje z żoną, tak jak nasi rodzice, od urodzenia należymy do Związku Wyznania Świadków Jehowy w Polsce. To całe nasze życie. Poświęciliśmy je dla Strażnicy - Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego. W latach 80. oddaliśmy nawet część naszej działki na potrzeby związku. Dosłownie przez płot z nami pobudowana została Sala Królestwa, gdzie co tydzień spotykają się nasi bracia i siostry. Dopóki byliśmy młodzi i angażowaliśmy się, było wszystko w porządku. Dziś już nikt się nami nie interesuje, nie przyjdzie, nie zapyta, jak się żona czuje, czy czegoś nam nie potrzeba. Czuję się z tego powodu ogromnie zawiedziony. Gdzie miłość braterska, którą wyznajemy? Jako starzy ludzie potrzebujemy od nich pomocy, ale niestety nie możemy na nią liczyć. Dlaczego w ostatnim okresie naszego życia spotyka nas tyle przykrości? Czym zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie?
W poczuciu bezduszności pan Kazimierz wysyłał już kilka pism do Oddziału Towarzystwa w Nadarzynie z prośbą o pomoc. Niestety bez odzewu. O pomoc wystąpił do Rzecznika Praw Obywatelskich. Do Ministerstwa Sprawiedliwości wystąpił o przydzielenie mu prawnika, który pomógłby mu odzyskać działkę, przekazaną w użyczenie Strażnicy.
- Wiem, że istnieje możliwość cofnięcia darowizny, wskutek jawnej niewdzięczności obdarowanego. Pieniądze chcę przeznaczyć na leczenie żony, bo sam nie dam rady zapewnić jej opieki - zapowiada smutno Kazimierz."

Podstępnie... ponieważ, gdy dajesz organizacji jesteś "fajny", a jak już jesteś staruszkiem na ten przykład, nie jesteś produktywny, nie pionierujesz, nie nabijasz godzin dla  korporacji, pozostajesz sam...a działka pozostaje w rękach niewdzięcznego obdarowanego.
Jawna niewdzięczność obdarowanego, czyli zboru, współbraci jest powodem dla którego można cofnąć darowiznę.
Bardzo żal mi P. Kazimierza i jego żony, bardzo im współczuję tego zawodu jakiego doświadczyli.

Należy pamiętać że użyczenie działki następuje w latach 80, tj przed rejestracją związku. W tym czasie istniał taki zwyczaj że działki kupowana na trzy lub cztery osoby aby zabezpieczyć majątek. Kazimierz wraż z żona był właścicielem działki aby spokojnie wybudować tam salę nakazano do tej działki uczynić właścicielami jeszcze trzy osoby, Kazimierz tak zrobił. Umowa jaką podpisał ze zborem opiewała na 30 letnie użyczenie działki. W latach 90 współwłaściciele tak zwane "słupy" skorzystali z prawa własności i bez zgody Kazia zrobili zapis notarialny na Strażnice. Notariusz nic nie wiedział o umowie użyczenia. Strażnica gdyby była uczciwa to zwróciłaby działkę lub za nią zapłaciła. Pisanie Kazia pozostawili bez echa. To się nazywa prostolinijne etyczne zachowanie.


od-nowa

  • Gość
Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #34 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 14:45 »
Należy pamiętać że użyczenie działki następuje w latach 80, tj przed rejestracją związku. W tym czasie istniał taki zwyczaj że działki kupowana na trzy lub cztery osoby aby zabezpieczyć majątek. Kazimierz wraż z żona był właścicielem działki aby spokojnie wybudować tam salę nakazano do tej działki uczynić właścicielami jeszcze trzy osoby, Kazimierz tak zrobił. Umowa jaką podpisał ze zborem opiewała na 30 letnie użyczenie działki. W latach 90 współwłaściciele tak zwane "słupy" skorzystali z prawa własności i bez zgody Kazia zrobili zapis notarialny na Strażnice. Notariusz nic nie wiedział o umowie użyczenia. Strażnica gdyby była uczciwa to zwróciłaby działkę lub za nią zapłaciła. Pisanie Kazia pozostawili bez echa. To się nazywa prostolinijne etyczne zachowanie.
Czyli jakby tego nie nazwać, czy 'podstępnie', czy nieuczciwie, czy z  kalkulacją na korzyść Strażnicy P. Kazimierz powinien być poinformowany o takich działaniach, jak to tak bez zgody zrobić zapis notarialny na Strażnicę, no jak tak można. Przecież to zle świadczy o intencjach i samych zainteresowanych, aby pomijać P. Kazimierza.
Co gorsza, jak można w ogóle nie odnieść się do zaistniałej sprawy/ sytuacji, jak lekceważone jest prawo, zasady zwykłej lojalności o której tyle na zebraniach i kongresach jest mówione przez tych, którzy mianują się "religią prawdziwą."
« Ostatnia zmiana: 05 Czerwiec, 2016, 14:52 wysłana przez od-nowa »


Offline bartek212701

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #35 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 15:20 »
Należy pamiętać że użyczenie działki następuje w latach 80, tj przed rejestracją związku. W tym czasie istniał taki zwyczaj że działki kupowana na trzy lub cztery osoby aby zabezpieczyć majątek. Kazimierz wraż z żona był właścicielem działki aby spokojnie wybudować tam salę nakazano do tej działki uczynić właścicielami jeszcze trzy osoby, Kazimierz tak zrobił. Umowa jaką podpisał ze zborem opiewała na 30 letnie użyczenie działki. W latach 90 współwłaściciele tak zwane "słupy" skorzystali z prawa własności i bez zgody Kazia zrobili zapis notarialny na Strażnice. Notariusz nic nie wiedział o umowie użyczenia. Strażnica gdyby była uczciwa to zwróciłaby działkę lub za nią zapłaciła. Pisanie Kazia pozostawili bez echa. To się nazywa prostolinijne etyczne zachowanie.
Płacić za darowiznę? A teraz kiedy człowiek chcę odzyskać działkę, bo zostanie jutro wykluczony, to trzyma się jego stronę? Ja rozumiem, człowiek może być schorowany, mieć pewne problemy zdrowotne, no ale za błędy się płaci. To walka z wiatrakami, nie ma szans odzyskać działki raczej.
Myslę, ze zamiast walczyć o działkę, to powinno się temu panu pomóc również emocjonalnie, pobyć z nim, wysłuchac, wesprzeć, a nie tylko kazać walczyć.

P.S. Nadal nie otrzymałem informacji dlaczego mój wpis został usunięty, nic złego w nim nie napisałem przecież.


Offline zaocznie wywalony

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #36 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 15:23 »
A u nas jakiś czas temu koordynator powiedział,
że zbór powołany jest po to żeby głosić,
więc nie dziwcie się, że nie organizuje żadnej pomocy
- jest na to zbyt zajęty.
Nie pierwszy to taki koordynator i pewnie nie ostatni, bo właśnie tak myślący i działający dostają tą funkcję. Do mnie osobiście koordynator z byłego zboru stwierdził "zbòr nie jest od pomagania" a po mojej ripoście dodał "ani od okazywania miłości".
A i postępowanie zboru mnie jakoś specjalnie nie dziwi- wykorzystali, oszukali, teraz nie ma zysku to można olać, a wykluczyć trzeba żeby się nie upominał i prawdy nieświadomym nie mòwił- po prostu uciszyć.


Offline M

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #37 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 15:46 »
Płacić za darowiznę? A teraz kiedy człowiek chcę odzyskać działkę, bo zostanie jutro wykluczony, to trzyma się jego stronę? Ja rozumiem, człowiek może być schorowany, mieć pewne problemy zdrowotne, no ale za błędy się płaci. To walka z wiatrakami, nie ma szans odzyskać działki raczej.
Myslę, ze zamiast walczyć o działkę, to powinno się temu panu pomóc również emocjonalnie, pobyć z nim, wysłuchac, wesprzeć, a nie tylko kazać walczyć.

P.S. Nadal nie otrzymałem informacji dlaczego mój wpis został usunięty, nic złego w nim nie napisałem przecież.

Post został zapewne usunięty, bo usilnie próbujesz stworzyć obraz sytuacji inny niż jest faktyczny, choć napisaliśmy już raz wprost, że sytuacja nie jest taka czarno-biała. Działka została zabrana podstępnie, niezgodnie z zasadami moralności którymi tak ŚJ się chełpią (ale niestety zgodnie z obowiązującym prawem), bo:

- Kazimierz zabezpieczył się już w latach 80-tych spisując umowę użyczenia była na 30 lat, a nie na całe życie i bez ograniczeń
- po kilku latach starsi którzy widnieli na pierwotnej umowy darowizny poszli do notariusza nie powiadamiając go i nie mówiąc notariuszowi nic o tej umowie użyczenia na okreśony okres dokonali umowy sprzedaży działki Nadarzynowi
- tym samym Kazimierz utracił całkowicie prawa do działki
- wziąć należy też pod uwagę fakt, że w latach 80-tych Armagedon był tuż za rogiem i Kazimierzowi (jak i wszystkim Świadkom) mówiono, że Armagedon jest tuż za rogiem, bo pokolenie roku 1914 już prawie wymarło; w związku z tym Kazimierz nie podejrzewał że zestarzeje się w tym systemie i kiedykolwiek dojdzie do takiej sytuacji że może tej działki potrzebować

Serio nie widzisz w tym działania co najmniej podstępnego, a nawet wręcz niezgodnego z prawem (chociaż wg prawników notariusz nie miał obowiązku sprawdzić stanu faktycznego wobec deklaracji starszych i gdy zatwierdził sprzedaż to stała się ona prawomocna)?

Co to wsparcia emocjonalnego to również to robimy. W odróżnieniu od jego obecnych "braci", którzy nie tylko mu nie pomagają w niczym, ale wręcz chcą na niego wydać "wyrok śmierci" podczas komitetu sądowniczego.
« Ostatnia zmiana: 05 Czerwiec, 2016, 15:48 wysłana przez M »


od-nowa

  • Gość
Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #38 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 16:04 »
Płacić za darowiznę? A teraz kiedy człowiek chcę odzyskać działkę, bo zostanie jutro wykluczony, to trzyma się jego stronę? Ja rozumiem, człowiek może być schorowany, mieć pewne problemy zdrowotne, no ale za błędy się płaci. To walka z wiatrakami, nie ma szans odzyskać działki raczej.
Bartek Ty piszesz:
"Płacić za darowiznę?"
Ja czytam z postu "M":
cytuję: "Kazimierz zabezpieczył się już w latach 80-tych spisując umowę użyczenia była na 30 lat, a nie na całe życie i bez ograniczeń."
Użyczenie a darowizna. Jest różnica.
Coś tu wprowadzasz mały mętlik.
Trzyma się stronę osoby pokrzywdzonej, poszkodowanej, schorowanej, osamotnionej, a co ma do tego "jutro wykluczony" ?! Coś to zmienia?! Dalej taki człowiek pozostaje schorowany, osamotniony, poszkodowany, potrzebujący wsparcia i pomocy!
P. Kazimierz został oszukany, ma prawo walczyć o swoje, obojętnie czy wykluczony, czy nie wykluczony, co to ma do rzeczy?! A wstyd dla tych ŚJ, którzy okazali się nieuczciwi i zagarnęli działkę jako własność Strażnicy.

« Ostatnia zmiana: 05 Czerwiec, 2016, 16:14 wysłana przez od-nowa »


Offline bartek212701

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #39 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 16:26 »
No to skoro użyczył na 30 lat i ma na to dokumenty, to przepraszam bardzo, ale jaki jest problem? Przedstawia dowód i działka znów jest jego...coś tu chyba jednak wy kręcicie.
Po drugie, dlaczego mówicie, ze Ci jego "bracia" są podstępni i nie pomagają mu? Ja się dowiedziałem, ze pan ten nie otwiera drzwi przed bracmi, a po drugie kilka lat temu poszedł do gazety i oczernił własny zbór. Czy mają tego pana za to całowac po nogach? Takie dwulicowe zachowanie miało czemu służyć?
Nie można stać po stronie tego pana TYLKO z tego powodu, ze jest starszy i zniedołężniały, no przepraszam bardzo, ale taka jest smutna prawda. Skoro przez 3 lata (przynajmniej) bez ustanku takie pomyje na organizacje wylewa, to chyba zbór wykazał się OGROMNĄ cierpliwością, że przez tyle lat nie wykluczono tego pana.
« Ostatnia zmiana: 05 Czerwiec, 2016, 16:29 wysłana przez bartek212701 »


Offline gedeon

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #40 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 16:43 »
Tak dla wyjaśnienia, podając takie informacje nie szukamy sensacji. Podajemy informacje które są sprawdzone, proszę też o wyrozumiałość, nie mogę upublicznić dokumentów poufnych i zawierających dane osobowe. Jak byście się poczuli gdyby dokumenty bez Waszej zgody trafiały do netu. Dlatego zanim publikuje takie informację staram się konsultować z osobą zaufaną jaką jest M lub Nemo omawiając cały materiał jaki posiadam w danej sprawie aby to uwierzytelnić. Nie ma innej rady możecie nam wierzyć na słowo lub nie. Jest wiele spraw które dotyczą czynnych ŚJ co by się działo jakbyśmy ujawniali od kogo i co otrzymujemy.
Forum ma służyć do ujawniania faktów i takim pozostanie ale też są sprawy które na zawsze pozostaną tajemnica.

Tak jak wspominałem prowadzimy wielotorowe działanie ale do ich oficjalnego zakończenia nic nie powiemy o szczegółach.
Ja rozumie tok myślenia Bartka ale zanim coś napiszemy musimy dokładnie rozeznać w jakim czasie rozgrywa się całe zdarzenie, miało ono zawsze szczególne zabarwienie i trudno komuś zrozumieć czasy z przed 30 lat, kiedy to nie była organizacja/korporacja ale społeczność religijna która sobie pomagała cieleśnie i duchowo. Kto mógł przewidzieć że tak bardzo zmienią się Boskie zasady.
« Ostatnia zmiana: 05 Czerwiec, 2016, 16:49 wysłana przez gedeon »


Offline M

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #41 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 16:50 »
Ja się dowiedziałem, ze pan ten nie otwiera drzwi przed bracmi, a po drugie kilka lat temu poszedł do gazety i oczernił własny zbór. Czy mają tego pana za to całowac po nogach? Takie dwulicowe zachowanie miało czemu służyć?

Czy nie widzisz, że odwracasz fakty?! Ten "Pan" był aktywnym działaczem zborowym przez wiele lat. Nigdy wcześniej nie powiedział złego słowa na organizację. Dopiero PO tym jak zbór potraktował go jak osobę nic nie wartą i zostawił na lodzie z chorą żoną (również wieloletnią działaczką) sugerując, że pomocy to może szukać w urzędach pomocy społecznej, dopiero WTEDY poszedł z tym do mediów.


Offline dziewiatka

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #42 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 17:15 »
Nie wiem ile masz lat Bartek .Natomiast wiem ,że pomaganie starszym osobom to pewien wysiłek i niejednokrotnie trzeba znieść zły nastrój takiej osoby jakąś uwagę która wyda się nam nieodpowiednia.Poczytaj trochę rad ze strażnicy jak obchodzić się z osobami ,które mają poczucie krzywdy.Pamiętam jak jako młody starszy wyszedłem z wizyty pasterskiej u starszej siostry.Powiedziałem coś złośliwego na temat jej zachowania .Mój towarzysz powiedział mi wtedy, czy ty wiesz jak będziesz się zachowywał mając tyle lat co ona.Cechą charakterystyczną zborów ŚJ ,,JEST'' miłość, gotowość oddania życia za braci tak przynajmniej jest napisane w strażnicy .W tej sytuacji wolą wykluczyć by pozbyć się obowiązku.


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #43 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 17:18 »
Słuchajcie,  skoro on ma papiery na użyczenie,  to darowiznę wykonana przez osobę niebędących właścicielem dałoby się cofnąć.
Nie warto spróbować powalczyć?


Offline PoProstuJa

Odp: Historia która woła o pomstę do Boga.
« Odpowiedź #44 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 17:23 »
Ja mam zupełnie odmienne zdanie, myślę że miedzy innymi po to powstały zbory w pierwszym wieku, żeby bracia mogli sobie nawzajem pomagać w ciężkich dla chrześcijan czasach.

Baran, czytając całą Twoją wypowiedź widzę, że my nie mamy zupełnie odmiennego zdania w tej kwestii, ale podobne zdanie :)
Ja też uważam, że po to są zbory żeby się wzajemnie wspierać i sobie pomagać. Jako przykład podałam pomysł, że bracia mogą razem chodzić do osób potrzebujących i pomóc im np. w sprzątaniu, zrobić zakupy, itp.

Ale Baran jestem realistką i wiem, że w dzisiejszych czasach oczekiwanie od innych ludzi - braci, aby zajęli się nami pod każdym względem, jest po prostu niemożliwe!
Niestety tak jest ten świat urządzony, że musimy ponosić konsekwencje swoich życiowych wyborów.

Załóżmy, że ktoś przez całe życie nie pracował zawodowo, ale był pionierem. Niestety na emeryturę sobie nie zapracował. To czy taka osoba powinna oczekiwać od zboru dożywotniej renty? (jeśli już, to powinna ją otrzymywać od Ciała Kierowniczego, które od zawsze zniechęcało do zdobywania wykształcenia i pracy zawodowej).

Zazwyczaj członkowie zboru to średnio-majętni ludzie, często osoby zarabiające najniższą krajową. Wielu z nich ma pod swoją opieką dzieci oraz starszych rodziców. Nie możemy oczekiwać od nich, że dodatkowo podejmą się bardzo ciężkiej pracy, by opiekować się całodobowo schorowanymi braćmi. Tu już trzeba szukać rozwiązań systemowych, czyli pomocy ze strony państwa. Pomóc takim braciom załatwiając papiery do MOPSu, który przyzna chorej osobie opiekę opiekunki, da jakiś zasiłek.

I napiszę jeszcze o innej stronie medalu - mianowicie wdzięczności / niewdzięczności braci za okazywaną im pomoc.
Otóż z otrzymywaniem pomocy bywa tak, że bardzo szybko się do niej przyzwyczajamy. Najpierw za okazaną pomoc całujemy braci po stopach, a po pewnym czasie uważamy, że ta pomoc nam się NALEŻY.

No i niestety znam przykład takiej starszej osoby, której bracia ze zboru bardzo idą na rękę, bo podwożą ją samochodem na każde zebranie (oferując jej swój czas i pieniądze na benzynę - a paliwa zużywają więcej, bo muszą jechać dodatkowy kawał drogi). I osoba ta tak bardzo się przyzwyczaiła że jej się należy podwożenie, że zaczęła mieć do tych braci coraz więcej oczekiwań i pretensji. Tu niestety sprawdza się stare powiedzenie: daj palec, a weźmie całą rękę!
Oczywiście ludzie są różni, nie można generalizować, że każdy okaże się niewdzięczny za pomoc. Ale nie można też zakładać, że po to harujemy jak woły w pracy zawodowej żeby teraz utrzymywać ze swoich ciężko zarobionych środków także osoby, które w młodości wybrały inny styl życia, nie harowały ciężko zawodowo i teraz ponoszą tego konsekwencje.

Jestem więc za pomocą braciom, ale rozsądną pomocą.