Odp. 1. Rodz.7:2 Z wszelkich zwierząt czystych weź z sobą siedem samców i siedem samic, ze zwierząt zaś nieczystych po jednej parze: samca i samicę;
Rodz.7:8,9 8 Ze zwierząt czystych i nieczystych, z ptactwa i ze wszystkiego, co pełza po ziemi, 9 po dwie sztuki, samiec i samica, weszły do Noego, do arki, tak jak mu Bóg rozkazał.
Odp.2. Rodz.7:19 Wody bowiem podnosiły się coraz bardziej nad ziemię, tak że zakryły wszystkie góry wysokie, które były pod niebem
Odp.3. Rodz.8:4 Miesiąca siódmego, siedemnastego dnia miesiąca arka osiadła na górach Ararat Fakt, jest tutaj napisane "na górach" Ararat, co wskazywało by na łańcuch górski. Logika nakazuje wskazywać, że dzisiejszy Ararat jest jedną z gór Ararat.
Odp.4. Nikt na dziełach poetyckich, wierszach Tuwima czy Brzechwy nie opiera swojej wiary, a tym bardziej na przygodach Gumisiów. Bo są one fikcja literacką. Biblia jako podstawa wiary dla wielu religii nie powinna być w ani jednym słowie niespójna. Ludzie wierzący, wielokrotnie opierają na niej całe swoje obecne życie i ewentualne przyszłe. To tak jak z kodeksem drogowym. Albo traktujesz wszystkie zapisy słowo w słowo i to zapewnia ci bezpieczna jazdę... czyli przeżyjesz. Albo traktujesz to co wygodne słowo w słowo, a to co niewygodne z przymrużeniem oka i nigdy nie wiesz co może cię spotkać.
Czyli... jak w biblii jest napisane że wszystkie zwierzęta, to powinny być wszystkie, a jak wszystkie góry zakryły wody, to wszystkie (nawet Mount Everest który już jakiś czas stoi tam gdzie stoi i pewnie przy rzekomym potopie był tam gdzie teraz jest)
I nawiązując do tematu. ŚJ ucząc że "całe pismo jest natchnione" przegrywają w konfrontacji z nauką, która nie zgadza się niejednokrotnie z treściami w nie zawartymi. I co dalej idzie, wg mnie, logicznie myślący człowiek stwierdzi, że jak to rzekomy bóg natchnął pisarzy do napisania takiej bajki, to nie może być on realny, a na pewno godny zaufania i nie warto w niego wierzyć.
Problem z hebrajskim kol (wszystek, cały) jest taki sam, jak z hebrajskim le-olam (na wieki). W hebrajskim biblijnym le-olam nie zawsze znaczy na wieczność, bo oni nie mieli tak rozbudowanej siatki pojęć abstrakcyjnych. Podobnie jest z kol - nie był to dla nich absoluty zbiór WSZYSTKICH elementów. Alle poza tym wszystko się zgadza.
Co do lokalizacji gór Ararat - jak możesz tamtejszą geografię przenosić na naszą, powstałą gdzieś w XVI w.? Dla mnie to jest szokujące. Zaskoczę Cię, ale sprawa nie jest tak oczywista, bo w Biblii nazwa Ararat nie pada. Czytamy o Urartu. Utożsamienie jej z nazwą Ararat to owoc Euzebiusza. Starożytne Urartu mogłoby być Górami Antyliban równie dobrze.
Nie będę na wszystko dokładnie odpowiadał, bo już to powiedziałem powyżej. Ale co do p. 4:
Pisząc go, widzę, że mnie opacznie zrozumiałeś. Otóż nie ma dzieła wolnego od literackiej fikcji czy literackiej kreacji bohatera. Nawet jak koledze opowiadasz śmieszną historię ze swojej wczorajszej wycieczki to też mechanizmy tak stosujesz, nawet nieświadomie (sic!). To, że Biblia, jak piszesz, jest dla wielu podstawą wiary, nie oznacza, że wszystko w niej intencjonalnie jako mające taką być powstało. Biblia to jest dzieło literackie - ma swoje literackie gatunki, których interpretacja rządzi się swoimi prawami. Jest tam poezja, bajka itp. O kodeksie drogowym to też przykład przesadzony, bo pisząc
traktujesz wszystkie zapisy słowo w słowo i to zapewnia ci bezpieczna jazdę... czyli przeżyjesz mylisz się. Znam wiele wypadków, którzy właśnie przez trzymanie się do bólu, do końca kodeksu, nie przeżyli, bo kodeks to jedno, a prawdziwe życie drugie (ktoś inny może złamać kodeks, albo nawet nikt, a nastąpi nieprzewidziane zdarzenie). Ale wiem jaka była intencja przykładu, tak więc spoko. Tyle, że literalizm - traktowanie wszystkiego słowo w słowo - w wypadku Biblii jest po prostu nie na miejscu. My nie wymyślimy jaka Biblia ma być (jak kodeks wg Ciebie), ale ona jest jaka jest. Interpretując jej gatunki literackie wedle pewnych zasad, które intencjonalnie pochodzą od pisarza, wcale nie są wyrzucaniem niewygodnych fragmentów.
Człowiek patrzy z pewnej perspektywy. Jak by mi zalało pole i bym powiedział "Wszystkie ziemniaki zgniły", to czy bym miał na myśli ziemniaki w Chinach też? A jak otworzę książkę i po przejrzeniu stwierdzę: "Nic tu nie ma", to znaczyć ma, że są czyste kartki i brak nadrukowanego tekstu? Język to nie matematyka. A jeżeli chcemy go matematycznie interpretować, to możemy, ale nic to nie przyniesie. I możemy się obrażać na autora poematu, że mógł coś prościej, precyzyjniej rzec, ale czy nie chodzi właśnie w poemacie o estetykę, a nie logikę czasem? Choć przekaz logiczny, za tymi epitetami, porównaniami, onomatopejami itp. stoi.