aki
Ciekawy jestem, czy Ty przypadkiem nie byłaś na jakimś obozie ze mną. Brałem ksiązeczkę 60 min. na godzinę ( taki tyuł) nie mogę jej trafić teraz. I jechaliśmy. Każdy dostawał swoją rolę i miał to opanować. Nie potrafił - improwizował.
Albo pieśń Raya Charlesa. Hit the road jack. Każdy wydarł mordę What you say? Można było urozmaicić nudny świadkowski repertuar? Można tylko trzeba chcieć
całkiem możliwe
różne piosenki adoptowaliśmy na potrzeby ośrodków pionierskich
przeważnie jakieś szlagiery z bardzo teokratycznym tekstem
ośrodki były ok
szkoda że dzisiaj młodzi nie mają tego
człowiek uczył się gotować, odpowiedzialności za innych,
stosunków międzyludzkich na cały zegar, a nie tylko w spodnie w kant lakierki
na 2 godziny
a tak to człowiek miał szkołę życia
i nawet podczas głoszenia musiał wykazać się kreatywnością
bo przecież kto by dał rade głosić 5 godzin?
toż człowiek po tygodniu emocjonalnie padł.
założenie było dobre.
no i te normy moralne - kto się trzymał to się trzymał
zawiązywały się znajomości, miłości czasem małżeństwa