Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Cześć, bardzo mi trudno.  (Przeczytany 20380 razy)

Offline Światus

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #30 dnia: 23 Październik, 2018, 14:01 »
Dokładnie. I na każdym zebraniu "a bo tam są wojny", "a bo tam jest głód" i człowiek zamiast zbudowany wychodzi zdołowany... Jak tłumaczysz "skąd na świecie zło"?

To wina takich ludzi jak ja - światusów  ;D
A na serio. Każdy ma wolną wolę. Może robić cos dobrego lub coś złego.
Zło nie wymaga tyle wysiłku i jest "łatwiejsze w realizacji".
Np. łatwiej coś ukraść, niż na to zarobić.
Żeby zrobić coś dobrego, trzeba się postarać, a nie zawsze ktoś Ci za to podziękuje.
Tak sobie właśnie pomyślałem, że zło bierze się stąd, że ludzie uważają, że coś im się należy. Czyli z chciwości. Chcą więcej władzy, pieniędzy, przyjemności itd. itp.
Ale to już moje gdybanie.

Gdyby Bóg miał reagować na każde zło, to powinien ukatrupić KAŻDEGO człowieka. Lub sterować ludźmi jak robotami. Ale chyba nie o to chodzi.

A Ty jak myślisz Matowa, skąd się bierze zło na świecie?
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline matowa

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #31 dnia: 23 Październik, 2018, 14:04 »
Jesteś pewna, że wszyscy chrześcijanie w w I wieku pobierali się w Panu?
Ja bym głowy nie nadstawiał za to.
Skąd znaleźli wszyscy pary?

Poza tym Paweł mówił to jako radę, a nie nakaz.

„(...)Mówię to jednak w formie ustępstwa, a nie w formie nakazu(...)” (1Ko 7:6)

„(...)Innym zaś mówię ja, nie Pan(...)” (1Ko 7:12)

„(...)A jeśli chodzi o dziewice, nie mam żadnego nakazu od Pana, ale podaję swą opinię jako ten, któremu Pan okazał miłosierdzie, abym był wierny.” (1Ko 7:25)

A w Panu jest małżeństwo, jak jedno stanie się odstępcą?


To jak zatem chrześcijanin, niekoniecznie będący ŚJ powinien traktować zasadę by pobierać się w Panu? "Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu"

Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline RenlyB

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #32 dnia: 23 Październik, 2018, 14:14 »
To jak zatem chrześcijanin, niekoniecznie będący ŚJ powinien traktować zasadę by pobierać się w Panu? "Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu"

A może tak: jeśli osoba, którą wybrałem/wybrałam na małżonka jest dobrym człowiekiem, ma podobny system wartości i swoim życiem pokazuje, że kieruje się w życiu tym, co nauczał Jezus (nawet jeśli w niego nie wierzy), to znaczy, że pobieram się "w Panu".
"Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą." J.Goebbels


Offline Roszada

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #33 dnia: 23 Październik, 2018, 14:23 »
To jak zatem chrześcijanin, niekoniecznie będący ŚJ powinien traktować zasadę by pobierać się w Panu? "Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu"
Jesteś wdową?
Paweł mówi o wdowach w tym wypadku.
Jeśli wdowa miała męża chrześcijanina, to trudno by drugiego męża szukała w Towarzystwie Świadomości Kryszny. :-\


Offline Światus

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #34 dnia: 23 Październik, 2018, 14:24 »
To jak zatem chrześcijanin, niekoniecznie będący ŚJ powinien traktować zasadę by pobierać się w Panu? "Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu"

Panem jest Jezus - dla wszystkich chrześcijan.

Zgadzam się z RenlyB.
Niedawno, pewna dziewczyna zapytała mojego kumpla, czy jego żona MUSI być ŚJ?
Odpowiedział jej, że wszystko mu jedno, może być nawet ateistką. Tylko ma go kochać.
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline Sebastian

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #35 dnia: 23 Październik, 2018, 14:33 »
Niedawno, pewna dziewczyna zapytała mojego kumpla, czy jego żona MUSI być ŚJ? Odpowiedział jej, że wszystko mu jedno, może być nawet ateistką. Tylko ma go kochać.
to co powiedział ów świadek Jehowy jest (a raczej: powinno być) "oczywistą oczywistością"; A jednak wygłoszenie takiej opinii w zborze sprawiłoby że mógłby zapomnieć o wszelkich "przywilejach", gdyż stoi w jaskrawej sprzeczności z nauczaniem ośmioosobowego niewolnika.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Asturia

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #36 dnia: 23 Październik, 2018, 14:42 »
To jak zatem chrześcijanin, niekoniecznie będący ŚJ powinien traktować zasadę by pobierać się w Panu? "Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu"

Paweł napisał te słowa nie po to, żeby dziś każda grupa czy forumowicz interpretował tak jak im to pasuje, ale po to, żeby każdy chrześcijanin wiedział, że żonę czy męża ma szukać wśród ludzi którzy są uczniami/naśladowcami Jezusa, nazwa religii nie gra tu roli, naśladowca Pana może nie należeć do żadnego ruchu czy systemu, byle żeby był uczniem Jezusa.

Nie spotkałem w biblii, żeby ktoś miał nie odziedziczyć królestwo z powodu poślubienia innowierca, tak jak napisał Roszada to jest natchniona rada od Pawła, warto, żeby chrześcijanin dostosował się do tej rady, ale uczynki które pozbawiają wierzącego nadziei są inne i dobrze o tym wiesz, chyba najpierw trzeba martwić się łamaniem tych rzeczy które wskazują totalnie lekceważenie praw Bożych, gdzie nawet krew Jezusa nie pomoże, bo robimy coś złego rozmyślnie znając Boży pogląd,  z każdej sytuacji jest wyjście z pomocą Boga , trzeba tylko chcieć.

Matowa uważnie przeczytałem rady jakie otrzymujesz na forum, ale proponuję zakładać poczwórny filtr, żeby dobrze przecedzać te ''wspaniałe'' myśli'' które mają uspakajać twoje sumienie.
Strach jakie odczuwasz na pewno ma swoje racjonalne uzasadnienie i jest częściowo całkiem na miejscu, bo jak ktoś kto wierzy w Boga i Syna, Biblię uważa natchnione słowo Boże i w momencie kiedy łamie zasady czy prawo Boskie ma być szczęśliwa i radosna? nie ma czegoś takiego
Bardzo dobrą radę dał Gandalf, Światus, jeżeli masz zamiar dalej wierzyć w Boga to zwracaj uwagę na rady które są bliższe do ich rad.
Jeżeli chcesz koniecznie prowadzić szczęśliwe życie robiąc to co chcesz i tak jak uważasz, bez Boga i biblii, no to trzeba najpierw stracić wiarę w Boga, biblię uznawać tylko zbiór ciekawych opowieści, trzeba iść w stronę ateizmu, agnostycyzmu, hedonizmu, bo inaczej sumienie zawsze da znać, oczywiście nie mówię tu o strachu czy niepokoju przez wymyślone dogmaty i chore interpretacje sekty świadków, mówię o normalnych przekazaniach napisanych w biblii zrozumiałych dla każdego zwykłego człowieka.

« Ostatnia zmiana: 23 Październik, 2018, 14:58 wysłana przez Asturia »


Apostates

  • Gość
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #37 dnia: 23 Październik, 2018, 16:34 »

Nie spotkałem w biblii, żeby ktoś miał nie odziedziczyć królestwo z powodu poślubienia innowierca, tak jak napisał Roszada to jest natchniona rada od Pawła, warto, żeby chrześcijanin dostosował się do tej rady, ale uczynki które pozbawiają wierzącego nadziei są inne i dobrze o tym wiesz, chyba najpierw trzeba martwić się łamaniem tych rzeczy które wskazują totalnie lekceważenie praw Bożych, gdzie nawet krew Jezusa nie pomoże, bo robimy coś złego rozmyślnie znając Boży pogląd,  z każdej sytuacji jest wyjście z pomocą Boga , trzeba tylko chcieć.

Matowa uważnie przeczytałem rady jakie otrzymujesz na forum, ale proponuję zakładać poczwórny filtr, żeby dobrze przecedzać te ''wspaniałe'' myśli'' które mają uspakajać twoje sumienie.
Strach jakie odczuwasz na pewno ma swoje racjonalne uzasadnienie i jest częściowo całkiem na miejscu, bo jak ktoś kto wierzy w Boga i Syna, Biblię uważa natchnione słowo Boże i w momencie kiedy łamie zasady czy prawo Boskie ma być szczęśliwa i radosna? nie ma czegoś takiego
Bardzo dobrą radę dał Gandalf, Światus, jeżeli masz zamiar dalej wierzyć w Boga to zwracaj uwagę na rady które są bliższe do ich rad.
Jeżeli chcesz koniecznie prowadzić szczęśliwe życie robiąc to co chcesz i tak jak uważasz, bez Boga i biblii, no to trzeba najpierw stracić wiarę w Boga, biblię uznawać tylko zbiór ciekawych opowieści, trzeba iść w stronę ateizmu, agnostycyzmu, hedonizmu, bo inaczej sumienie zawsze da znać, oczywiście nie mówię tu o strachu czy niepokoju przez wymyślone dogmaty i chore interpretacje sekty świadków, mówię o normalnych przekazaniach napisanych w biblii zrozumiałych dla każdego zwykłego człowieka.

Pogrubienia tekstu moje.
Witaj Asturia .
Nie do końca zgadzam się z Twoją wypowiedzią i dlatego pozwolę sobie napisać kilka słów.
Wkleję link do artykułu na który udzieliłam kiedyś odpowiedzi :

http://pewnosczbawienia.pl/nie-lekajcie-sie/#comments

Część mojej odpowiedzi pozwolę sobie wkleić tutaj:

Tylko czy moralność narzucona zewnętrznymi nakazami czy zakazami (np. dekalogowym nie kradnij) czyni człowieka lepszym i bardziej szlachetnym? Osobiście uważam, że z wysoce moralnym człowiekiem mamy do czynienia wtedy, gdy on sam z siebie nie kradnie, bo uważa to za coś złego i niegodziwego. Jeśli nie kradnie tylko dlatego, bo jest taki zakaz (w dekalogu czy kodeksie karnym) i boi się popełnić grzech lub iść do więzienia, wcale nie jest on człowiekiem moralnie wartościowym. Można bowiem założyć, że gdyby te zewnętrzne zakazy zniknęły i gdyby nadarzyła mu się okazja coś ukraść – zrobiłby to.
Moralność to coś znacznie więcej niż przestrzeganie zakazów i nakazów ze strachu przed konsekwencjami ich złamania.
Bo co to jest za „moralność”, jeśli nie jest zakorzeniona we wnętrzu człowieka a wymuszona z zewnątrz zakazami i groźbą „kary za grzechy”?
Tak samo jest z miłością – ta prawdziwa , szczera , szlachetna nie opiera się na strachu ; ta warunkowa bardzo często oparta jest na manipulacji którą również rządzi strach – „Będę cię kochać dopóki (jeśli) będziesz mi dawać to , czego pragnę” – i tutaj zachęcam do przeczytania książki „Miłość. Jak tworzyć pozytywne związki ” Gerald Jampolski i Diane Cirincione

Swoją wypowiedź zakończę jednym z moich ulubionych cytatów :
„Każdy z nas ma dwie rzeczy do wyboru: 
jesteśmy albo pełni miłości… albo pełni lęku…”
– Albert Einstein

Czynisz dobrze , kochasz Boga tylko dlatego , że masz nadzieję otrzymania kiedyś życia wiecznego?  Czy czynisz dobrze bezinteresownie?

Nie upieram się , że jestem ideałem (uważam , że nikt nie jest) , jak każdy z nas popełniam w życiu błędy i jako agnostyczka - bliżej w kierunku ateizmu -  też sumienie nie raz  daje mi znać o sobie gdzie czuję żal , smutek , czasem jestem też bardzo zła na siebie , tak więc nie generalizowalabym.....

P.S. Można wierzyć też  w Boga - jakąś siłę wyższą również bez żadnych ksiąg typu Biblia czy Koran i niekoniecznie od razu uciekać w agnostycyzm czy ateizm.




Offline matowa

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #38 dnia: 23 Październik, 2018, 16:49 »
Paweł napisał te słowa nie po to, żeby dziś każda grupa czy forumowicz interpretował tak jak im to pasuje, ale po to, żeby każdy chrześcijanin wiedział, że żonę czy męża ma szukać wśród ludzi którzy są uczniami/naśladowcami Jezusa, nazwa religii nie gra tu roli, naśladowca Pana może nie należeć do żadnego ruchu czy systemu, byle żeby był uczniem Jezusa.

Nie spotkałem w biblii, żeby ktoś miał nie odziedziczyć królestwo z powodu poślubienia innowierca, tak jak napisał Roszada to jest natchniona rada od Pawła, warto, żeby chrześcijanin dostosował się do tej rady, ale uczynki które pozbawiają wierzącego nadziei są inne i dobrze o tym wiesz, chyba najpierw trzeba martwić się łamaniem tych rzeczy które wskazują totalnie lekceważenie praw Bożych, gdzie nawet krew Jezusa nie pomoże, bo robimy coś złego rozmyślnie znając Boży pogląd,  z każdej sytuacji jest wyjście z pomocą Boga , trzeba tylko chcieć.

Matowa uważnie przeczytałem rady jakie otrzymujesz na forum, ale proponuję zakładać poczwórny filtr, żeby dobrze przecedzać te ''wspaniałe'' myśli'' które mają uspakajać twoje sumienie.
Strach jakie odczuwasz na pewno ma swoje racjonalne uzasadnienie i jest częściowo całkiem na miejscu, bo jak ktoś kto wierzy w Boga i Syna, Biblię uważa natchnione słowo Boże i w momencie kiedy łamie zasady czy prawo Boskie ma być szczęśliwa i radosna? nie ma czegoś takiego
Bardzo dobrą radę dał Gandalf, Światus, jeżeli masz zamiar dalej wierzyć w Boga to zwracaj uwagę na rady które są bliższe do ich rad.
Jeżeli chcesz koniecznie prowadzić szczęśliwe życie robiąc to co chcesz i tak jak uważasz, bez Boga i biblii, no to trzeba najpierw stracić wiarę w Boga, biblię uznawać tylko zbiór ciekawych opowieści, trzeba iść w stronę ateizmu, agnostycyzmu, hedonizmu, bo inaczej sumienie zawsze da znać, oczywiście nie mówię tu o strachu czy niepokoju przez wymyślone dogmaty i chore interpretacje sekty świadków, mówię o normalnych przekazaniach napisanych w biblii zrozumiałych dla każdego zwykłego człowieka.

Dziękuję za wypowiedź. Odwołując się do ostatnich zdań, jestem rozdwojona. Z jednej strony chciałabym sie dostosowywać do Bożych zasad, a z drugiej czuje się przez nie lekko zniewolona. Nie jestem w stanie, na obecnym etapie mojego życia zrezygnować z pewnych rzeczy.
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #39 dnia: 23 Październik, 2018, 18:47 »
Dziękuję za wypowiedź. Odwołując się do ostatnich zdań, jestem rozdwojona. Z jednej strony chciałabym sie dostosowywać do Bożych zasad, a z drugiej czuje się przez nie lekko zniewolona. Nie jestem w stanie, na obecnym etapie mojego życia zrezygnować z pewnych rzeczy.
A może po prostu weź do siebie radę Jezusa, żeby miłować bliźniego jak siebie samego. A jak jesteś wierząca to miłuj też boga. Albo to drugie, żeby tak postępować wobec ludzi, jak chciałabyś żeby wobec Ciebie postępowano.
Wg mnie to w zupełności wystarczy. A co do pobierania się w panu. Wg mnie to była rada dla pierwszych uczniów, jak chrześcijaństwo dopiero raczkowało. Teraz są inne czasy a wielu ludzi którzy "nie są w panu" są bardzo wartościowymi ludźmi, z miernikami moralnymi, empatią i zwykłymi ludzkimi wartościami wyższymi niż niejeden "w panu".
 Bo wierzącym, czy niewierzącym, to się bywa. A człowiekiem to się jest lub nie.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #40 dnia: 23 Październik, 2018, 18:56 »
moje trzy grosze:
Człowiek wierzący szukając prawdy o sobie sam uznaje, że „Prawda chrześcijańskiego Objawienia, którą znajdujemy w Jezusie z Nazaretu, pozwala każdemu przyjąć ‘tajemnicę’ własnego życia.
Jako prawda najwyższa, w niczym nie naruszając autonomii istoty stworzonej i jej wolności, zobowiązuje tę istotę do otwarcia się na Boga.
Relacja między wolnością a prawdą osiąga tu swój szczyt, dzięki czemu możemy w pełni zrozumieć słowa Chrystusa: ‘poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli’ (J 8, 32). 

Człowiek, który pragnie poznać prawdę, skoro potrafi jeszcze sięgnąć wzrokiem poza samego siebie i poza własne zamierzenia, ma możliwość odzyskania właściwej postawy wobec własnego życia, jeśli tylko podąża drogą prawdy.

Prawda, którą pozwala nam poznać Bóg, nie jest dojrzałym owocem ani najwyższym osiągnięciem myśli wypracowanej przez rozum.
Jawi się raczej jako bezinteresowny dar, pobudza do myślenia i domaga się, by przyjąć ją jako wyraz miłości.
Ta objawiona prawda jest wpisaną w nasze życie zapowiedzią owej ostatecznej i doskonałej wizji, jakiej Bóg zamierza udzielić tym, którzy w Niego wierzą lub poszukują Go szczerym sercem.


Offline Safari

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #41 dnia: 23 Październik, 2018, 20:27 »
Hej matowa,

Moze pobadz Sama ze soba przez troche. Odpocznij.

Czy uwazasz, ze bycie z czlowiekiem, ktory jest uczciwy, szanuje Cie I wspiera ale nie podziela Twojego entuzjazmu dla religii jest gorsze od bycia z ospba "w Panu", ktora Cie traktuje zle? Bo mysle, ze mozesz miec jeszcze swiadkowskie myslenie - liczy sie etykietka I to co ludzie powiedza. A Jezus powiedzial "Nidgy was nie znalem" do takich ludzi.

Wiec ja bym tylko Ci podpowiedzi: moze warto poczytac rozne ksiazki np. Cos Nicka Vujcica - on jest w kosciele, ktory promuje ekumenizm religii chrzescijanskich - Czyli cos zupelnie innego niz swiadkowie, poczytaj jak inaczej Oni interpretuja wersety biblijne, ktore znasz z zebran. Napisz do nich maila ze swoimi pytaniami. Zobacz jak inaczej ci odpisza niz swiadkowie. Poprobuj. Poszerx swoje horyzonty. Zobacz jak inaczej ludzie patrza na te same wersety. Jak inaczej sie czuja I postepuja w zwiazku ze swoim zrozumieniem wersetow.

Swoja droga Nicka Vujcica dobrze sie slucha. Mnie juz sie przejadlo, ale w okresie gdy sie budzilam, bardzo mi pomoglo sluchanie go... On ma bardzo silna wiare I sprawia wrazenie niesamowicie dobrego czlowieka. Nie moglo mi sie pomiescic w glowie ze Jah go zabije w Armagedonie.
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline Roszada

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #42 dnia: 23 Październik, 2018, 20:36 »
Ja wiem jedno:
ŚJ nie mają żadnego monopolu na Armagedon.
Tyle wyznaczanych, a żaden nie zrealizowany.
Zanim trafią, to się rozlecą. :)

A swoją drogą napisz, jak pojmujesz obecne zrozumienie dotyczące nastania Armagedonu. Kiedy ma nastać. W ciągu jakiego czasu?
Czy na pewno za Twego życia, czy może być za 100 lat, 300 czy 500?
« Ostatnia zmiana: 23 Październik, 2018, 20:41 wysłana przez Roszada »


Apostates

  • Gość
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #43 dnia: 23 Październik, 2018, 20:39 »
A może po prostu weź do siebie radę Jezusa, żeby miłować bliźniego jak siebie samego. A jak jesteś wierząca to miłuj też boga. Albo to drugie, żeby tak postępować wobec ludzi, jak chciałabyś żeby wobec Ciebie postępowano.
Wg mnie to w zupełności wystarczy. A co do pobierania się w panu. Wg mnie to była rada dla pierwszych uczniów, jak chrześcijaństwo dopiero raczkowało. Teraz są inne czasy a wielu ludzi którzy "nie są w panu" są bardzo wartościowymi ludźmi, z miernikami moralnymi, empatią i zwykłymi ludzkimi wartościami wyższymi niż niejeden "w panu".
 Bo wierzącym, czy niewierzącym, to się bywa. A człowiekiem to się jest lub nie.

Zgadzam się z Tobą Nemo.
Dodam jeszcze - dla tych co wierzą w biblijnego Boga , że wiara bez uczynków jest martwa Jakuba 2 : 17 , to tak jak z miłością - można powtarzać jak mantrę słowa "Kocham Cię".... , lecz to czyny mówią więcej niż słowa.
Zawsze zastanawiało mnie patologiczne zachowanie / uczynki bądź zachowanie sprzeczne z Biblią wielu przywódców religijnych którzy to wzbudzają w wiernych strach , poczucie winy - strasząc piekłem , armagedonem , utratą nagrody życia wiecznego (chyba sami nie wierzą w to co głoszą  - to taka moja głośna refkeksja). Dlaczego sami się nie boją?


Offline matowa

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #44 dnia: 23 Październik, 2018, 20:40 »
Hej matowa,

Moze pobadz Sama ze soba przez troche. Odpocznij.

Czy uwazasz, ze bycie z czlowiekiem, ktory jest uczciwy, szanuje Cie I wspiera ale nie podziela Twojego entuzjazmu dla religii jest gorsze od bycia z ospba "w Panu", ktora Cie traktuje zle? Bo mysle, ze mozesz miec jeszcze swiadkowskie myslenie - liczy sie etykietka I to co ludzie powiedza. A Jezus powiedzial "Nidgy was nie znalem" do takich ludzi.

Wiec ja bym tylko Ci podpowiedzi: moze warto poczytac rozne ksiazki np. Cos Nicka Vujcica - on jest w kosciele, ktory promuje ekumenizm religii chrzescijanskich - Czyli cos zupelnie innego niz swiadkowie, poczytaj jak inaczej Oni interpretuja wersety biblijne, ktore znasz z zebran. Napisz do nich maila ze swoimi pytaniami. Zobacz jak inaczej ci odpisza niz swiadkowie. Poprobuj. Poszerx swoje horyzonty. Zobacz jak inaczej ludzie patrza na te same wersety. Jak inaczej sie czuja I postepuja w zwiazku ze swoim zrozumieniem wersetow.

Swoja droga Nicka Vujcica dobrze sie slucha. Mnie juz sie przejadlo, ale w okresie gdy sie budzilam, bardzo mi pomoglo sluchanie go... On ma bardzo silna wiare I sprawia wrazenie niesamowicie dobrego czlowieka. Nie moglo mi sie pomiescic w glowie ze Jah go zabije w Armagedonie.


Bardzo dobra myśl. Ja co prawda nigdy nie słyszałam, że wszyscy poza SJ zginą, a że Bóg bada serca tych, którzy nie słyszeli, nie zdążyli itp., ale boli mnie wizja Boga zabójcy...
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.