to tego czasu to może się zdąży zainteresować NIE-swoim, albo zdąży "oswoić NIE-swojego"
Padłam a morde ze śmiechu.ale żeś Seba humoru zadał.
Coś mi się przypomniało;Mam klientkę raz że sie ona niemiecką mowa posługuje a germański to raczej język tubylców i nie służy do konwersacji tylko wyłacznie do porozumiewania się,a dwa że ona bardzo kocha swojego męża.Widocznie ma powody.Nie wnikam.
No a że jak powyżej to na każdym kroku powtarza mein Mann,mein Mann.I tak:ja i mój maż życzymy pani ładnego weekendu,ja i mój mąż jedziemy na urlop,ja i mój mąż byliśmy na zakupach,zapytam mojego męża,przekażę mojemu mężowi.Podczas jednej krótkiej rozmowy tak z 50 razy.Moja klientka zresztą skądinąd bardzo sympatyczna baba mieszka w ostatnim krzyku mody,wielkim jak stodoła drewnianym domu,dlatego mówimy na nią Stodołowa.
Mój własny(żeby nie było mąż
)za wielkim poliglotą nie jest i po niemiecku nie specjalnie ale kto jest mein Mann,wie doskonale.
Jedziemy któregoś dnia do roboty a nasza klientka ze swoim chłopem na motorze nas mijają,a mój Jasek mówi:
k**** przywieźli,Stodołowa z majemanem na motoracie pojechali.
Kierownice mi z rąk wyrwało ze śmiechu.