Ja tu zauważam, że ty Technolog, masz duże pretensje, iż nieprawdziwe info dociera do twoich kolegów z pracy o świadkach i ty nie możesz jako świadek napić się z nimi alkoholu. Jakoby świadkowie nigdy nie pili. Ty chcesz pokazać, iż to jest nieprawda. No brawo! Rób tak dalej. Rzeczywiście, wielu świadków mocno pracuje na to, by tę obiegową opinię o sobie zmienić. Wystarczy, że sięgniesz do wątku ‘Świadkowie Jehowy i alkohol’ Ale ja się krótko i na temat Ciebie pytam: Odkąd to głosiciele imprezują ze światusami? Odkąd to mają takich przyjaciół w pracy, że mogą z nimi wchodzić aż w takie zażyłe kontakty? Ile lat ty jesteś po chrzcie? I jeszcze Ci nie powiedzieli o tym? Widzisz, sam sobie udowodniłeś, że świadkowie niektórych info nie mówią ani przed ani długo po chrzcie. Sam miałeś sobie przeczytać na domowym studium, ale Ty to studium olewałeś. Zasmucasz Jehowę . Wielokrotnie. 1. Pijesz alkohol. 2. Z ludźmi ze świata. 3. Masz przyjaciół w świecie. 4. Nie wyzyskujesz właściwie czasów ostatecznych. Czeka cię zagłada, razem z tymi kolesiami ze świata.
„Kończ Waść, wstydu oszczędź”! Panie Technolog!
Parę dni temu przy stojaku zaproponowano mnie odstępcy ( wiedząc o tym) studium i wpraszano się do mojego domu. Nie powiedziano mi po co mnie to studium i do czego ma doprowadzić.
Także w minionym tygodniu znajomy szewc, który mi wszywał zamek błyskawiczny do starej torby fotograficznej, opowiedział mi o sobie:
Zaproszono mnie pewnego razu przypadkiem na kongres świadków. Byłem. Zaciekawiła mnie Biblia, bo nie znałem. Zaproponowano mi studium po to, żeby ją poznać, więc skorzystałem. Studiujemy i studiujemy jakiś czas, nagle okazuje się, że świadkowie mają do mnie jakieś pretensje. Że niby ja powinienem coś zadeklarować, że coś robić, coś jakby zmieniać w życiu. I w tedy ja im mówię: „ Przecież ja wam nic nie obiecywałem. Przecież umawialiśmy się tylko, że poznam Biblię”. Od razu wam to mówiłem i wy się na to zgodziliście. Tyle ich widziałem.
Jak myślisz drogi Technologu? Dlaczego świadkowie od razu, na początku studium nie mówią delikwentowi, że takie studium ma doprowadzić go do chrztu świadkowskiego i do zmiany jego religii? Że oni przynajmniej od niego tego oczekują? Czy nie dlatego, że doskonale wiedzą, że w większości przypadków nigdy by do takich studiów nie doszło? Więc trzeba to jakoś ominąć! Tak samo kochany omija się wiele innych informacji. Bombarduje się go miłością, tworzy się z niego swojego przyjaciela, pożycza mu się pieniądze, zaprasza do swojego domu, angażuje w jakieś teokratyczne przedsięwzięcia niby że tylko do pomocy, zaprasza na zebrania, a jak się wymiguje, to się samemu po niego przyjeżdża itd., itd. Sposobów jest tyle, ile głosicieli. Czy mu się mówi, że to wszystko po to, żeby się tylko ochrzcił? Czy mu się wykłada, co go czeka po chrzcie? W rzadkich przypadkach - gdy delikwent jest już tak urobiony, że sam uwierzył mocno, że świadkowie to prawdziwa religia. W tedy gdy wiadomo, że już się nie cofnie.
Często były zachęty w „Służbie Królestwa” (moje czasy – byłem świadkiem 35 lat w XX wieku przeważnie.), żeby zakładać studium już na pierwszych odwiedzinach. Przed 1975 rokiem całe studium miało trwać tylko trzy miesiące. Człowiek nie miał zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Pokazywało się jakąś ilustrację w książce do takich studiów, parę słów wprowadzenia i rybka wzięła. Człowiek godził się na czytanie książki i na dyskusję. Tylko na tyle. A głosiciel liczył, że treść i agitacja zrobią swoje. Jak się człowiek kapnął, to studium się ciągnęło jak guma do żucia, a postępów jak nie było tak nie ma. Działał na przetrzymanie. I albo głosiciel rezygnował, albo sami starsi kazali mu długotrwałe studium przerwać, bo godzinki tylko leciały, a efektów dla zboru nie było. Głosicielowi to nie było na rękę. Kilka studiów dawało wystarczającą ilość godzin. Często się ciasto zjadło i herbatkę albo kawkę wypiło. A jak nie, to później trzeba było o suchym pysku latać i szukać nowych studiów. Jeszcze ktoś pogonił i nawymyślał.
Bywało, że głosiciel przyciskał delikwenta o postępy. I wtedy wychodziło szydło z worka. Głosiciel dowiadywał się tego samego co ten szewc powiedział. I było pozamiatane.