Te, Technolog! Jak masz taką ksywę, to powinieneś być znawcą procesów "produkcyjnych" u świadków. Poza tym, to byłeś leserem, jak widzę z twoich wpisów. I namawiasz innych do nie czytania tekstu dziennego i do nie prowadzenia studium osobistego. Więc zanim zaczniesz komuś zarzucać, że pisze bzdury, upewnij się, czy ty ich nie piszesz. No chyba, że już wtedy świadomie sabotowałeś te działania. Dobrze o tobie jednak świadczy fakt, że się z reflektowałeś i zamilkłeś. Powinieneś chyba jednak napisać, że wiesz, iż nie miałeś racji i może przeprosić.
Żeby nie wymieniać wszystkich zajęć jakie niesie za sobą bycie świadkiem (tych z góry narzuconych, a wiec formalnych i tych nieformalnych, wynikających z innych formalnych działań), bo brakłoby mi miejsca, napiszę tylko znany fakt: Każda sekta ( znaczy - jej liderzy), dba o to, aby jej wierni za bardzo się nie nudzili i żeby nie mieli za dużo czasu. Świadkowie nie są tu żadnym wyjątkiem. Czasami stosują pseudo ulgę, tak jak to połączenie pięciu zebrań w dwa. No, jest jakaś ulga w częstotliwości dojeżdżania na miejsce tych zebrań. Ale powstała ona w czasie, gdy głosiciele przyzwyczaili się do pobliskich sal, a zafundowano im dalsze sale, większe i zaczęli się burzyć. Podobna sytuacja następuje, jak się sprzedaje jakąś salę, lub łączy odległe zbory. To była bardziej troska o finanse Towarzystwa Strażnica. Jeśli braciaki wydadzą więcej na dojazdy, to mniej wrzucą do skrzynki. Proste jak budowa cepów!
Ale ja chciałem zwrócić z całą stanowczością uwagę Was wszystkich na fakt, że żaden pierwszy Świadek Jehowy nie pojawił się w Polsce ani w roku 1891, ani w 1905 z tej prostej przyczyny, że nie było jeszcze wtedy Świadków na świecie. Jak mogli być w tych latach już w Polsce, jak jeszcze nie było ich nawet w Ameryce? Pojawili się przecież dopiero w 1931 roku.
To jest oczywiście błąd dziennikarza najprawdopodobniej, ale my musimy na to zwracać uwagę, tak jak na te 'Polskie obozy zagłady'. Oczywiście, że chodziło o Badaczy Pisma Świętego. Świadkowie co prawda pojawili się w łonie Badaczy, ale na wskutek intryg Rutherforda i na wskutek późniejszego rozłamu. To był ewenement, rzadziej spotykany przypadek, że Badacze (Russellici) musieli uciekać z własnego ugrupowania religijnego. Przeważnie to heretycy opuszczali ugrupowanie, i stąd pojawiło się określenie - sekta.
Moim zdaniem, aby nie dochodziło do takich przekłamań, należałoby każdorazowo prosić gazetę o sprostowania. Nie pozwólmy dorabiać świadkom sztucznej, nieprawdziwej i dłuższej historii. Wystarczy, że oni sobie sami zawłaszczają historię Badaczy, pisząc, że wydają Strażnicę od 1879 roku. To jest ta sama retoryka.