Jak wykluczony z nieczynnym.
- Spotkał wykluczony nieczynnego. Za młodu trochę się o siebie otarli. Na tyle, aby się teraz bez problemu rozpoznać. Wykluczony opowiada jak odszedł i działa, stara się pokazywać światu kim są naprawdę świadkowie i ich „niewolnik’, czyli ciało kierownicze. Nieczynny mówi, że był 10 lat pionierem. Wcześniej siedział 4 lata za wojsko. Po wyjściu z kicia też działał. Był prawą ręką nadzorców obwodu, zasłużonym pionierem. Dlatego w 1977 był na spotkaniu z Tedem Jaraczem i sam na własne oczy widział i na własne uszy słyszał jak Jaracz beształ nadzorców zboru za to, że rozdmuchali koniec w roku 1975. Teraz są winni załamania się dzieła Bożego w Polsce! Później wykluczony dowie się od kogoś innego, że niektórzy nadzorcy po tym się załamali i pochorowali. Dobrze pamiętali jak na comiesięcznych odprawach w obwodzie obwodowi i słudzy kraju kładli im do głów jak bliski jest koniec i że na pewno nastąpi w 1975. Wymagali przekazywania tego głosicielom, dlatego wyniki przed 1975 rokiem były bardzo dobre. Wtedy i oni byli dobrzy. Ale jak przyszły chude lata to nadzorcy stali się kozłami ofiarnymi. Nieczynny całe lata wierzył, że to faktycznie oni byli winni. Wykluczony starał się wyprowadzić go z błędu, ale z marnym skutkiem.
Wykluczony próbuje nieczynnego uczynnić, ale w innym kierunku, proponuje wspólne ujawnianie skrytego oblicza organizacji. Ten puszcza to mimo uszu, zaprasza go jednak na dłużej to sobie będą mogli coś wypić i pogadać. Opowiada, że dużo się naoglądał różności w terenie i dużo gorzałki wypił ze starszymi i obwodowymi. Nieraz trzeźwieli ukryci w melinie u lubiących trunki, spali po kilku w jednym łóżku, raz obwodowy próbował się do niego w nocy dobierać. Ale, że on miał preferencje hetero, to dał mu zdecydowaną odprawę. Mówi kolejny raz- przyjedź na dłużej, będzie okazja do wypicia, powspominania.
- Po rozstaniu, wykluczony zastanawia się dlaczego tamten jest nieczynnym. Dlaczego braciszkowie taki stan tolerują. Przecież mówił, że go starsi odwiedzają co roku i namawiają do powrotu. Dali mu broszurę „ Wróć do Jehowy”. Dochodzi do wniosku, iż nieczynny zna wiele niecenzuralnych historii, musi mieć wiele haków na braciszków, więc ci tolerują jego stan, nie mogą go wyrzucić, aby ten nie zaczął ‘śpiewać’. Dobrze będzie się z nim bliżej zaprzyjaźnić, to może coś ujrzy światło dzienne.
Następnie zastanawia się nad tym wielokrotnym proponowaniu mu alkoholu. Czy aby nasz nieczynny pionier zanadto nie lubi trunków? Nie znajduje w swej głowie wyjaśnienia. Postanawia sprawdzić to w sobie znany sposób „na mieście”.
Okazuje się, że oba tropy są dobre. Rzeczywiście nasz nieczynny zna sporo pikantnych historyjek z młodego życia w terenie. Ale to nie przesądza o jego aktualnym statusie. Wyłazi zewsząd proza życia. Nasz nieczynny ma żonę wyrzuconą z organizacji za przesadne picie alkoholu. Sam też go ponad miarę uwielbia. Znalazł sobie bezpieczne schronienie. Stał się nieczynnym. Nie utrzymuje kontaktów z braciszkami. Nikt go nie widzi. Nie szlaja się po mieście. Ale też nikt nie chce mu specjalnie zaszkodzić, upilnować. Nikt nie czatuje pod domem. Nikomu się aż tak nie naraził. On wie co go czeka, jak wróci do zboru. Musi się pokazywać ludziom. Musi chodzić na zebranka, głosić. Wie, że nie da rady się upilnować. Starsi choćby nie chcieli, to go wykluczą. Jak żonę. On nie może do tego dopuścić. Ambicja mu na to nie pozwala. On nie da sobie tego zrobić.
Przechytrzył starszych? Sami mu to podpowiedzieli, aby usunął się w cień? Nie wiadomo. Ale taki szach – pat trwa całe lata. Wszystkim z tym dobrze, obydwie strony mają jakieś korzyści, to po co to zmieniać i psuć? Chodzi oto, żeby równowaga była w przyrodzie no nie? Jest równowaga i jest spokój. Tak trzymać aż do Armagedonu. Tylko czy Jehowa sobie z tym poradzi? Życie pisze przecież swoje własne scenariusze. Nie słucha się nikogo. Nawet Jehowy.
Koniec.