Normalnie temat rzeka, żeby nie napisać rzeka alkoholu
.
Może bardziej o alkoholowaniu, czyli przyjmowaniu trunków.
Na jakimś KSK starszy zgłasza się i mówi: 'jeśli ktoś wypija 2 piwa w tygodniu, to ma problem z alkoholem'. Czyli 1 litr piwa na 7 dni, i wtedy jest problem. Wiem, problem może polegać, że za mało
. Uprzedzę - on mówił serio.
Byłoby to zrozumiałe, gdyby był abstynentem albo jakimś przeciwnikiem alkoholu. Przeciwnie - pił jak wielbłąd wodę. Na jednym kongresie prywatnie powiedziałem mu, że dzień wcześniej zamiast piwa lepszy jest smirnoff, bo tak nie capi.
Inna sytuacja. Starszego skreślili, mało tego zrobili mu komitet sądowniczy za 4 kieliszki wódki. Choć on mówił o 3. Ale w sprawozdaniu napisali 200 g. A sprzedały go osoby, które wypiły z mim 25 g. Wychodzi na to, że każdy pił z innego kieliszka. Ale za 200 g komitet to kpina. Jednak jak patrzę na podpisy składu komitetu, to bardziej mi się przejaśnia. A szkoda gościa, bo był naprawdę ludzkim starszym. Patrzył na człowieka, a nie na paragrafy. Co prawda, wiele by nie pomógł nikomu, ponieważ miał małą siłę przebicia. Na koniec i tak przyjaźnił się ze sprzedawcami. Jak na marcowym filmiku.
To jeszcze jedną. Dwóch 'chłopa' wypiło po 3 piwa każdy. Podkreślę, że przy pierwszej wizycie w WC potrafili te 3 piwa wysikać. Jeden miał w swoim zborze komitet sądowniczy z pakietem pełnych ograniczeń. Pomimo nacisku przesłuchujących, mówił tylko o sobie, kolegi nie sprzedał. Natomiast drugi w swoim zborze miał przyjacielską pogadankę z 2 starszakami i sprzedawał jak leci.
Chociaż głównym sprzedawcom (czyli donosicielem) była dziewczyn, której jeden z nich nie chciał.
Podsumowując, to nie wiem, czy bardziej ten post jest w tematyce alkoholu czy sprzedaży.
I jeszcze jeden dylemat: czy gorsza jest niechciana dziewczyna od wcześniej 'przytulonej' a potem zostawionej?