Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: CEGŁA w 14 Marzec, 2018, 23:59

Tytuł: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 14 Marzec, 2018, 23:59
Zaczynam taki wątek, bo nie znalazłem podobnego. Jak jest to przenieście adminy proszę gdzie indziej. Może by stworzyć nowy dział, np. uzależnienia lub coś podobnego? Może dział zdrowie? Jak już trafi w odpowiednie miejsce poproszę o usunięcie tych kilku linijek komentarza.

Chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego, ze w każdym społeczeństwie istnieją ludzie uzależnieni od alkoholu. Ale tutaj piszemy o Świadkach Jehowy. Więc, co by wyprzedzić nieuniknione, posty na temat znienawidzonych katolików i innych wyznań są zbyteczne.

W tym wątku mam taki pomysł (zobaczymy jak wyjdzie), aby pokazać szerszemu społeczeństwu:

1. Dlaczego alkohol stanowi poważne zagrożenie dla rodzin Świadków Jehowy w zborach i dla ludzi spoza organizacji?

2. Ukazać jak przeogromny jest to problem w organizacji Strażnicy, który jest tuszowany jak i inne sprawy.

3. Jakiej pomocy udziela się osobom wykluczonym lub pozbawionym przywilejów za alkohol?


Chodzi o przykłady prawdziwe, ale bez nazwisk. Możemy zebrać tu dobrą bazę danych. Zdaję sobie sprawę, że powstają naukowe opracowania o problemach w organizacji Strażnicy.

Generalnie —-> jak problem alkoholizmu i samego pijaństwa wygląda od środka i dlaczego  (prawdopodobne przyczyny.)

Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 15 Marzec, 2018, 00:28
w mojej ocenie przyczyny alkoholizmu wśród świadków Jehowy można podzielić na (1) standardowe (2) typowo zborowe, świadkowskie.

świadek Jehowy oprócz normalnych problemów takich jak np. bezrobocie, zdrada małżeńska, impotencja, nowotwór czy inne problemy zdrowotne itd. ma jeszcze dodatkowe problemy:

(1) musi zawsze świecić przykładem i to przykładnie świecić przykładem, nie jak żarówka 220V ale jak halogen 10.000 V
(2) musi żyć wśród kapusiów i albo sam ma wyrzuty że na kogoś doniósł albo boi sie że na niego ktoś doniesie albo jedno i drugie
(3) zagłuszanie wątpliwości w sprawach wiary i organizacji
(4) wielkie przemęczenie: praca, zebrania, służba, studia biblijne z zainteresowanymi, itd.
(5) ciągły wyniszczający teokratyczny wyścig szczurów

a alkohol ma tę wielką wadę i zaletę jednocześnie, że pozwala "zatrzymać świat i powiedzieć 'ja wysiadam' i miec wszystko gdzieś"
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Nikt w 15 Marzec, 2018, 02:30
O jakim problemie alkoholizmu w organizacji mówicie? przecież tu aallkochoolikuw i piijajków nei ma .


3. Jakiej pomocy udziela się osobom wykluczonym lub pozbawionym przywilejów za alkohol?[/b]


.
Jaka pomoc ? No na początek zamiatanie pod dywan a jak zaczyna robić się większy dym to komitecik i właśnie wykluczenie .
No przecież samo sobie winien taki popijający . przecież dla Jehowy to mógłby przestać pić :)

No to za za nasze zdrowie. :) Bo CK to raczej nic nie pomoże, ale  może  jakiś komitecik by pomógł i wykluaczonko.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 15 Marzec, 2018, 07:57
Co do pomocy: Jedyna na jaką można liczyć to czasem wizyta pasterska lub dwie, ale to nie zawsze.I jak jesteś aktywny i się udzielasz, a za bardzo nie jest głośne twoje upijanie - sprawa zamiatana jest pod dywan.
No i oczywiście KS jako najczęstsza i ostateczna pomoc.
Za to obecnie z tym wykluczaniem za alkoholizm to za bardzo bym nie przesadzał, chociaż jak zawsze i tak wszystko zależy od miejscowego grona starszych a najwięcej od koordynatora. Kiedyś - tak, wykluczano za pijaństwo szybko i bez zwłoki, ale wiele się  zmieniło.
Pamiętam właśnie przypadki wykluczeń za alkohol, ale były to lata 90-te, no i może początek nowego milenium.
A mam też przed oczami przypadek mojego dawniejszego przyjaciela, który od pewnego czasu z kolegami upijał się regularnie (praktycznie codziennie) pod sklepem, robił po pijaku awantury w domu, pomimo kredytu przepijał większość dochodów itd, itp.
Żona prosiła starszych o pomoc, więc oczywiście wizyta. I co ? A no tak: światusom nie można wierzyć że się upija, bo mogą kłamać, nagranie z domu obok sklepu (człowiek ma monitoring, jest wolnym słuchaczem świadkowskim, i darzy ich sympatią - więc zgodził się udostępnić nagrania by pomóc) - nie są żadnym dowodem i mogą być zmanipulowane, a w ogóle to nie ma problemu. Mężowi pijakowi udzielono rad żeby - jak już musi - wypił kilka piw z kolegami pod sklepem, a potem dopijał się w domu lub garażu, gdzie nikt go nie będzie widział bo przynosi ujmę organizacji, a żonie cierpiącej przez awantury wykazano że mąż jest jej głową a i tak inne kobiety mają gorsze problemy, i się podporządkowują i starszym nie trują, więc to ma taką próbę wiary.
Małżeństwo się rozleciało (pozew o rozwód złożyła ona), więc miła wizyty że źle zrobiła, i "on w świetle biblii nadal jest jej mężem i głową". I tyle w temacie pomocy.
Po paru latach i tak oboje zostali wykluczeni, ale nie za alkohol: jemu przechodziło nawet publiczne palenie papierosów, ale wyleciał za list ze skargą na starszych do Nadarzyna, ona za światowego kochanka.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 15 Marzec, 2018, 12:12
"Przyniosłeś ujmę organizacji", już nie raz słyszałem taki tekst od starszych zboru do młodych. Albo: "Jak chcesz pić to w domu. Po co inni mają widzieć i gadać".

Opinia o Świadkach Jehowy jest najważniejsza i musi pozostać nieskalana. Chociaż daje jasne wytyczne co do alkoholu, sama Organizacja zachowuje się jak alkoholik - chociaż problem jest udaje, że go nie ma wyciszając temat. Ile razy słyszałem wypowiedzi betonowych starszych: "U nas nie ma problemu, a jak jest to mały. Jak ktoś ma z tym problem to się go skreśla". Twierdzę, że absolutnie nie. Zazwyczaj temat pod dywan. A jak to dotyczy zwykłego głosiciela to rad na osobności udzielają mu starsi z grona, którzy mają swobodę mowy w temacie alkoholu, bo reszta zazwyczaj nie ma, albo dają kopa w d.. po paru napomnieniach.

Starsi w sobotę chleją, a w niedzielę wypachnieni idą na zebranie i ze wczorajszą twarzą dają kwieciste wypowiedzi na Strażnicy. Ich sumienie śpi dopóki nie zostaną przyłapani. Mam wrażenie, że sumienie starszych funkcjonuje w oparciu o opinię innych.

Tak jak w przypadku pedofilii, Strażnica dopiero kiedy jej opinia została nadszarpnięta postanowiła coś zrobić w kierunku "jej dobrego wizerunku". Ale i tak udaje że problemu nie ma i nigdy nie było. Wszystko to oszczercze i odstępcze kłamstwa. Wszystko dla oka!
W zasadzie to drugie imię Strażnicy - "Wszystko Dla Oka".

Może marcowy Broadcasting pomógłby donosić na takich starszych z problemem. Tylko do kogo głosiciele pójdą nakablować? Przecież ich starszymi są właśnie "ci starsi" z problemem. I tak koło się zamyka.

 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 15 Marzec, 2018, 13:07
Co do pomocy: Jedyna na jaką można liczyć to czasem wizyta pasterska lub dwie, ale to nie zawsze.I jak jesteś aktywny i się udzielasz, a za bardzo nie jest głośne twoje upijanie - sprawa zamiatana jest pod dywan. No i oczywiście KS jako najczęstsza i ostateczna pomoc.

Alkoholików nie spotkałem na swojej drodze wśród ŚJ. Nadużywających alkohol już tak. Chociaż to też jest subiektywne. Jeden wypije 0,5 l i jest ok. i wcale po nim nie widać, że coś wypił, a drugi wypije piwo i się zatacza. Wszystko zależy też od częstotliwości spożywania alkoholu.
Niemniej znam dwa przypadki, które wydarzyły się stosunkowo niedawno, gdzie starsi interweniowali w sprawie spożywania alkoholu. Wynikiem ich interwencji, w pierwszym przypadku było ograniczenie osób na przywilejach i niezła zadyma w zborach, których to dotyczyło, a w  drugim przypadku skończyło się na wykluczeniu.       
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 15 Marzec, 2018, 13:13
Co do pomocy: Jedyna na jaką można liczyć to czasem wizyta pasterska lub dwie, ale to nie zawsze.I jak jesteś aktywny i się udzielasz, a za bardzo nie jest głośne twoje upijanie - sprawa zamiatana jest pod dywan. No i oczywiście KS jako najczęstsza i ostateczna pomoc.

Alkoholików nie spotkałem na swojej drodze wśród ŚJ. Nadużywających alkohol już tak. Chociaż to też jest subiektywne. Jeden wypije 0,5 l i jest ok. i wcale po nim nie widać, że coś wypił, a drugi wypije piwo i się zatacza. Wszystko zależy też od częstotliwości spożywania alkoholu.
Niemniej znam dwa przypadki, które wydarzyły się stosunkowo niedawno, gdzie starsi interweniowali w sprawie spożywania alkoholu. Wynikiem ich interwencji, w pierwszym przypadku było ograniczenie osób na przywilejach i niezła zadyma w zborach, których to dotyczyło, a w  drugim przypadku skończyło się na wykluczeniu.       

Co z ta zadyma?  :)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 15 Marzec, 2018, 13:29
Co z ta zadyma?  :)
Eh młodzi zrobili sobie imprezę na  jakieś działce rekreacyjnej, no i jak to młodzi przygotowali trunek bogów:). Z tego co wiem nie było jakiś ekscesów, ale na tej imprezie był syn jakiegoś starszego. Impreza była do późna w nocy i ten wysypał się przed swymi rodzicami.  Problem był taki, że ta młodzież to z kilku zborów była no i się zaczęło dochodzenie, a kto?, a z jakiego zboru?, a do której godziny?, a czy były dziewczyny ? itp. Wiem, że poleciały ograniczenia oraz zdjęcie z przywilejów zamianowanych uczestników biesiady. W tym wypadku wykluczeń nie było.     
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Salome w 15 Marzec, 2018, 14:27
I przychodzi taki żałosny starszy zboru-alkoholik na wizytę pasterską do niepijącej Salome, żeby czepiać się ...... wykształcenia  >:( >:( >:(
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 15 Marzec, 2018, 14:53
Normalnie temat rzeka, żeby nie napisać rzeka alkoholu ;).

Może bardziej o alkoholowaniu, czyli przyjmowaniu trunków.

Na jakimś KSK starszy zgłasza się i mówi: 'jeśli ktoś wypija 2 piwa w tygodniu, to ma problem z alkoholem'. Czyli 1 litr piwa na 7 dni, i wtedy jest problem. Wiem, problem może polegać, że za mało ;D. Uprzedzę - on mówił serio.
Byłoby to zrozumiałe, gdyby był abstynentem albo jakimś przeciwnikiem alkoholu. Przeciwnie - pił jak wielbłąd wodę. Na jednym kongresie prywatnie powiedziałem mu, że dzień wcześniej zamiast piwa lepszy jest smirnoff, bo tak nie capi.

Inna sytuacja. Starszego skreślili, mało tego zrobili mu komitet sądowniczy za 4 kieliszki wódki. Choć on mówił o 3. Ale w sprawozdaniu napisali 200 g. A sprzedały go osoby, które wypiły z mim 25 g. Wychodzi na to, że każdy pił z innego kieliszka. Ale za 200 g komitet to kpina. Jednak jak patrzę na podpisy składu komitetu, to bardziej mi się przejaśnia. A szkoda gościa, bo był naprawdę ludzkim starszym. Patrzył na człowieka, a nie na paragrafy. Co prawda, wiele by nie pomógł nikomu, ponieważ miał małą siłę przebicia. Na koniec i tak przyjaźnił się ze sprzedawcami. Jak na marcowym filmiku.

To jeszcze jedną. Dwóch 'chłopa' wypiło po 3 piwa każdy. Podkreślę, że przy pierwszej wizycie w WC potrafili te 3 piwa wysikać. Jeden miał w swoim zborze komitet sądowniczy z pakietem pełnych ograniczeń. Pomimo nacisku przesłuchujących, mówił tylko o sobie, kolegi nie sprzedał. Natomiast drugi w swoim zborze miał przyjacielską pogadankę z 2 starszakami i sprzedawał jak leci.
Chociaż głównym sprzedawcom (czyli donosicielem) była dziewczyn, której jeden z nich nie chciał.

Podsumowując, to nie wiem, czy bardziej ten post jest w tematyce alkoholu czy sprzedaży.
I jeszcze jeden dylemat: czy gorsza jest niechciana dziewczyna od wcześniej 'przytulonej' a potem zostawionej?
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 15 Marzec, 2018, 15:38
I przychodzi taki żałosny starszy zboru-alkoholik na wizytę pasterską do niepijącej Salome, żeby czepiać się ...... wykształcenia  >:( >:( >:(


O mamo! Toż to hipokryta. Mądrala się znalazł. Zazdrośnik, pewnie chciałby wykładać na wydziale alkoholowym. Powinien wpierw wyjąć kratę wódy ze swojego oka :D

Moyses, te 4 kieliszki to już nie wiem jak nazwać, MEGA debilizm?

W niektórych zborach słyszałem, że problem alkoholu w ogóle nie istnieje - bo wszyscy chleją. Ale nie mogę powiedzieć które zbory.

Znam też starszego, który chleje codziennie, do późna, co popadnie, a rano wygląda jak stokrotka., nic po nim nie widać. Co dziwne, biała koszula i krawat potrafią wiele zatuszować.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Nikt w 15 Marzec, 2018, 15:41
I przychodzi taki żałosny starszy zboru-alkoholik na wizytę pasterską do niepijącej Salome, żeby czepiać się ...... wykształcenia  >:( >:( >:(
Wniosek z tego że w tej organizacji lepiej jest widzianie przyswajanie napojów wyskokowych niż wiedzy .  ;)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Tusia w 15 Marzec, 2018, 15:43
Znam też starszego, który chleje codziennie, do późna, co popadnie, a rano wygląda jak stokrotka., nic po nim nie widać. Co dziwne, biała koszula i krawat potrafią wiele zatuszować.

W krawat wsiąkają promile.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: chmura w 15 Marzec, 2018, 16:36
Odrzucona siostra przy takich brakach chłopów w zborze,to gorzej niz spotkanie z jadowita kobrą :):)
1 Grupa młodych braci i siostr spotyka się w mieszkaniu jednej z par jest wśród nich odrzucona siostra i brat który jej nie chciał. Kilka małżeństw. Siedzą, rozmawiają jedzą ,po jakimś czasie dziewczyny wymyślają ze poszłyby do jakiegoś lokalu i idą. Zostawione chłopaki mówią: co?my gorsi? I tez idą ale bawią sie w innym klubie. Zaznaczam ze żadna para malzenska nie miała z tym problemu.Spotkanie było w piątek wieczorem a w niedziele po zebraniu całe towarzystwo wylądowało w pokoiku starszych gdyż to właśnie ta odrzucona siostra doniosła ze panowie poszli tańczyć do klubu. Rozmów było kilka na nic tłumaczenia ze tylko tanczyli,starsi rzucali argumenty typu:a gdyby tam były panie lekkich obyczajów i was zwiodly?
Młodzi przestali spotykać sie w tym gronie
2 Siostra zona starszego pionierka wiele lat,jej skłonność do alkoholu powszechnie znana . nikt a to nie upomina
3 Brat alkoholik ojciec jego koordynatorem,brat jest lubiany bo robi świetne imprezy ,nikt nie upominał za to
4 zwykły szarak budowlaniec niestety czasem wraca na czworaka . wykluczony
5 Były starszy alkoholik gdy pijany wita sie z odstepcami gdy trzeźwy stoi pilnując stojaka .
W naszym zborze lubili wypić: )
Szarakow upominano a tych z rodzin z tradycjami nie ruszano
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 15 Marzec, 2018, 17:59
No cóż CK pozwala w niektórych krajach na umiarkowane łykanie przed zebraniami:

W niektórych krajach nasi współwyznawcy spożywają do posiłków przed zebraniami napoje alkoholowe w umiarkowanych ilościach. Podczas Paschy używano czterech kielichów wina. Kiedy Jezus ustanawiał Pamiątkę, polecił apostołom pić wino, które wyobrażało jego krew (Mat. 26:27).” (Strażnica 15.11 2014 s. 17).

Usprawiedliwiają to Paschą podczas której ŚJ raczej nie piją. ;D

Przekaz fragmentu taki:

do 4 kielichów można, przed zebraniem ;)
polecono Apostołom pić wino
Jezus pił wino
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 15 Marzec, 2018, 19:50
W niektórych krajach nasi współwyznawcy spożywają do posiłków przed zebraniami napoje alkoholowe w umiarkowanych ilościach.
Kiedyś byłem na wypadzie typowo kawalerskim. Z jednym braciakiem pojechaliśmy do zapoznanego brata. Fajnie było, duży dom, ogród, a w domu w salonie stół bilardowy. Cóż robić po śniadaniu, ano zaczęliśmy grać w bilarda. Podczas gry piliśmy złocisty trunek nisko procentowy(chyba trzy butelki na głowę do obiadu). Gdy nadszedł czas obiadu do gospodarza wpadł starszy zboru i został na obiedzie. Przed rozpoczęciem obiadu starszy do nas, no to niech który posłuży modlitwą. A my do niego to może ty posłuż bo my piliśmy piwo. Zaczął naciskać i doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań. Jak by tego mało było w ruch poszła biblia. Wówczas dowiedziałem się, że ten starszy przed pójściem na zebranie pije alkohol i nie ma problemu, aby podczas zebrania służył modlitwą, nauczał i wypełniał obowiązki starszego w zborze. Oczywiście nikt z nas nie posłużył po alkoholu modlitwą. Mina jego była bezcenna. Aha nie jest już starszym bo po jakimś czasie pojechał na imprezę i po alkoholu przespał się z inną kobietą.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 15 Marzec, 2018, 20:04
No to imprezki we wspomnieniach. :)

Dawne lata:

„Tak samo zauważone jest, że niektórzy biorą cząstkę w służbie na niwie Pańskiej i wykonują swe obowiązki w organizacji podczas gdy są pod wpływem alkoholu” (Strażnica 01.04 1935 s. 108).

Lata 50. XX w.

„U niektórych sług Bożych panuje skłonność do urządzania towarzyskich przyjęć lub do uczęszczania na takie, gdzie jest okazja do obfitego picia. Jest wskazane, by się mieć na baczności. Nadmiernemu piciu może towarzyszyć zabawa, która jest daleka od budującego działania i na którą mogą się składać uczynki, które nie wytrzymują światła...” (Strażnica Nr 20, 1950 s. 16).

Lata 70. XX w.

„Służba Królestwa” Nr 10, 1974 s. 4: „Od czasu do czasu dowiadujemy że bracia urządzają spotkania młodzieżowe, organizują chóry i zespoły muzyczne, grupowe wycieczki samochodowe w celach wypoczynkowo-krajoznawczych lub huczne wesela, na których czasem dochodzi do zbytniego folgowania sobie w piciu alkoholu czy w działających na zmysły tańcach. Towarzystwo otrzymuje listy od braci zaniepokojonych tym, co widzieli lub słyszeli przy takich okazjach”.

Lata 90. XX w.

   Strażnica Nr 24, 1996 s. 29: „Z pewnego europejskiego kraju doniesiono, że czasami z ust niektórych braci i sióstr przychodzących do Sali Królestwa czuć silny zapach alkoholu”.

„Nasza Służba Królestwa” Nr 9, 1995 s. 2: „Niektórzy jednak nie stosują się do zalecenia i organizują spotkania towarzyskie tak duże, iż nie sposób roztoczyć nad nimi odpowiedniego nadzoru, co prowadzi do nieprzyjemnych sytuacji. Czasami na huczną zabawę, na której dominuje świecka rozrywka, zaprasza się setki osób. Od uczestników nieraz żąda się opłaty za wstęp albo ponoszenia innych kosztów. Takie spotkania łudząco przypominają świeckie imprezy, na których przekracza się wszelkie granice przyzwoitości i łamie zasady biblijne (...). Nadchodzą informacje, że duże grupy Świadków zbierają się w wynajętych obiektach, gdzie korzystają z niezdrowych świeckich form rozrywki i gdzie brak jest należytego nadzoru. Podobne zabawy, zachwalane jako ‘weekendy Świadków Jehowy’, urządza się w hotelach i innych lokalach. Tak licznym grupom trudno zapewnić odpowiedni nadzór, co stwarza kłopoty. Nieraz dochodzi do awantur, nadużywania trunków czy wręcz do niemoralności (...). Takie spotkania towarzyskie nie przysparzają czci Jehowie. Ściągają raczej hańbę na dobre imię zboru i gorszą drugich...”.

Po 2000 r.

„Proroctwo Izajasza...” t. 1, s. 82: „Nic więc dziwnego, że i obecnie niektórzy oddani Bogu chrześcijanie okazują brak rozwagi w kwestii spotkań towarzyskich. Po nadużyciu trunków niejeden zaczął się zachowywać hałaśliwie i porywczo (...) Znaleźli się tacy, którzy pod wpływem alkoholu wdali się w niemoralne stosunki. Czasem zabawy trwały niemal całą noc, tak iż zakłóciły chrześcijańskie zajęcia w następnym dniu”;

   Strażnica Nr 20, 2002 s. 11: „Jednakże pewne atrakcje (...) okazały się pułapką, której użył Szatan, by popchnąć część dzisiejszych chrześcijan do niemoralności i nadużywania alkoholu"

Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 15 Marzec, 2018, 20:36
szczególnie wielkie nagromadzenie hipokryzji daje odnotować się w ostatnim dniu roku gdy absolutnie przypadkowo i bez żadnego związku z Sylwestrem tysiące świadków Jehowy spotyka sie na gruncie towarzyskim "przy kawie" a wtedy dzieje sie cud i w jakiś zupełnie niewytłumaczalny nadoprzyrodzony sposób na stole lądują wysokoprocentowe napoje alkoholowe. Jeśli nastepnego dnia 1 stycznia jest niedziela, to zdarza się że na zebraniu notowana jest frekwencja poniżej 25% członków zboru.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 15 Marzec, 2018, 20:50
szczególnie wielkie nagromadzenie hipokryzji daje odnotować się w ostatnim dniu roku gdy absolutnie przypadkowo i bez żadnego związku z Sylwestrem tysiące świadków Jehowy spotyka sie na gruncie towarzyskim "przy kawie" a wtedy dzieje sie cud i w jakiś zupełnie niewytłumaczalny nadoprzyrodzony sposób na stole lądują wysokoprocentowe napoje alkoholowe. Jeśli nastepnego dnia 1 stycznia jest niedziela, to zdarza się że na zebraniu notowana jest frekwencja poniżej 25% członków zboru.

Dokładnie, jakoś dziwnie sumienie pozwala im spożywać alkohol, zarówno wódkę i szampana, ale przecież oni sylwestra nie obchodzą, bo przecież nie mówią "szczęśliwego nowego roku." Ciekawe jakby ktoś z zewnątrz wpadł to co by powiedział jakby ich zobaczył? dzień dobry?

Słyszałem, że podczas kongresów w Czechach pili piwo w czasie przerwy.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 15 Marzec, 2018, 21:22
przyczyną niskiej skuteczności pomocy udzielanej alkoholikom jest uwikłanie starszyzny w balwochwalstwo a konkretnie w balwochwalczy kult organizacji.

cały problem sprowadzany jest do "przynoszenia ujmy Jehowie" oraz do "przynoszenia ujmy Organizacji Jehowy" i pod tym kątem jest rozważany, a dodatkowo przeciwko osobom współuzależnionym wytacza się wersety napisane przez faryzeusza Saula z Tarsu nakazujące żonom posłuszeństwo mężowi.

Kompletnie pomijany jest problem np. cierpienia dzieci i cierpienia żony, ewentualnie cierpienia teściowej, oni w ogóle się nie liczą liczy się niebieski kwadratowy bożek; nigdy albo prawie nigdy nie wspomina sie także o tym jakie alkoholik szkody wyrządza sam sobie. Mało mówi sie o modlitwie.

Kompletnie unika się rozbudzania w człowieku jakichkolwiek aspiracji, np. "masz skończone technikum, maturę, nie musisz pracować na budowie, skończ studia, wyrwij sie z pijackiego środowiska które ciagnie cię do złego". Słyszał ktoś kiedyś taką poradę na komitecie? Założę się że absolutnie nikt, nikt co do sztuki takiej rady nie usłyszał.

Zupełną porażką jest to, że słowa św. Pawła naginane są w taki sposób, jakby w Biblii było napisane "żony bądźcie współuzależnione bo to jest miłe w Panu".

Jakoś w innych dziedzinach starszaki umieją przyznać że posłuszeństwo żony mężowi nie jest całkowite. Przykładowo: gdyby np. mąż żądał wspólnego klękania przed posągiem Buddy to umieliby wykrztusić z siebie że żona ma prawo odmówić. Gdyby np. mąż żądał wspólnego spożywania krwistej kaszanki to umieliby wykrztusić z siebie że żona ma prawo odmówić.

a jak chodzi o alkoholizm nie umieją - żądają żeby żona nadal poddawała się manipulacjom męża, nadal dbała o jego komfort picia (np. pełna lodówka, uprane gacie, zapłacony rachunek za prąd itd. itp.) a wtedy mąż ma spokojną głowę i nadal może sobie pić.

Co więcej, starszyzna bywa tak bezczelna, że niekiedy poucza żonę że smród alkoholu z pijackiej gęby nie jest powodem aby żona mogła odmówić mu współżycia seksualnego.

Osobiście znam (może skrajny) przypadek gdy starszy zboru napisał żonie alkoholika na kartce nazwę jak nazywa się środek przeciwdziałający wymiotom i doradził jej aby zażywała ten medykament przed pójściem do łóżka z pijanym mężem, ponieważ Pismo Święte nie przewiduje przypadku, aby z powodu alkoholizmu odmawiać współżycia. Rada została poparta (a jakże) wersetem biblijnym 1 Kor. 7:5
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 15 Marzec, 2018, 21:52
Masakra!!!
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 15 Marzec, 2018, 22:01
dodam że widziałem tę karteczkę na własne oczy - będzie pokazana w sądzie podczas procesu o naruszenie dóbr osobistych i w razie gdyby pozwany zaprzeczał, bedzie poddana badaniom grafologicznym.

Żona pijaka za moją poradą nagrała kolejną rozmowę ze starszym zboru i na tym nagraniu starszy zboru potwierdza, że faktycznie kazał jej kupić lek antywymiotny o konkretnej nazwie i kończy słowami "Siostro X, to nie są moje słowa, to nie ja tobie nakazuję współżycie z mężem, to święty Paweł nakazuje wszystkim chrześcijankom".

Nawiasem mówiąc zdziwiło mnie że Saul z Tarsu nie został nazwany "apostołem Pawłem" ale "świętym Pawłem", ale to drobiazg. Najciekawsze, że starszy zboru jest pewny swego, że on wykonuje wolę Bożą nauczając owieczki na podstawie Pisma Świętego.

Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Helleboris w 15 Marzec, 2018, 22:31
W ogóle problem przemocy domowej wśród Świadków zasługuje na odrębny temat
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 15 Marzec, 2018, 22:39
W ogóle problem przemocy domowej wśród Świadków zasługuje na odrębny temat

Jestem za tym, aby stworzyć dział o zdrowiu wszelakiemu - psychicznemu, uzależnieniach itp. - to propozycja. Co na to moderatorzy? Ponawiam swoją prośbę, aby gdzieś przenieść ten wątek.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 16 Marzec, 2018, 02:52
Ja z kolei dobrze znam sobotnie przygotowania do studium Strażnicy....po wszystkim solidna libacja i słabszym zawodnikom jednak samo przygotowanie musiało na ten weekend wystarczyć.

U pewnego starszego zboru, głowy rodziny zaplanowano zborową imprezkę. Syn zaprosił samą młodą śmietankę zboru, oczywiście ojciec będąc wtedy w domu zaufał młodym i nie wpieprzał się zbytnio. Jednak po dłuższym spożywaniu %%%, załoga miała problemy gastryczne w toalecie(w tym synalek gospodarza domu), a nawet w krzaczkach niektóre siostry musiały, co nieco z siebie oddać. Jakie zaskoczenie było załogi, gdy po tygodniu wizyty NO(odbytej niemal w tym samym czasie), wspomniany synalek gospodarza domu(starszego zboru-jakby ktoś zapomniał), został zamianowany duchem świętym sługą pomocniczym....tylko wtajemniczeni w czasie ogłoszenia mieli niezły ubaw.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Safari w 16 Marzec, 2018, 07:28
Co więcej, starszyzna bywa tak bezczelna, że niekiedy poucza żonę że smród alkoholu z pijackiej gęby nie jest powodem aby żona mogła odmówić mu współżycia seksualnego.

Osobiście znam (może skrajny) przypadek gdy starszy zboru napisał żonie alkoholika na kartce nazwę jak nazywa się środek przeciwdziałający wymiotom i doradził jej aby zażywała ten medykament przed pójściem do łóżka z pijanym mężem, ponieważ Pismo Święte nie przewiduje przypadku, aby z powodu alkoholizmu odmawiać współżycia. Rada została poparta (a jakże) wersetem biblijnym 1 Kor. 7:5
To jest SKANDAL!!!! Bardzo dobrze, że tą kobieta będzie walczyć o swoje. Co za tupet. Co za poniżenie... Zamiast chronić kobiety, dzieci... Ostatnio za dużo oglądałam programów o sektach... I to co robią swoim wiernym jest tak przykre... Ja się cieszę, że zawsze miałam głowę na karku i kilka razy uniknęłam molestowania seksualnego w zborze. Ale myślę też że miałam dużo szczęścia...

Radząc takie rzeczy ten starszy ... cisną mi się na język tylko niecenzuralne słowa.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Villa Ella w 16 Marzec, 2018, 10:09
A gdzie szacunek do tej kobiety, jako do człowieka? Oni wprost zmuszali ją do poddania się gwałtowi małżeńskiemu. To nie nakaz posłuszeństwa, tylko niewolnictwa. Mąż ma potrzebę, napiszę brzydko, się spu.. ścić, to twoim zas.. anym obowiązkiem, jest mu dać! Gdzie miłość małżeńska, szacunek, partnerstwo, wolna wola? To traktowanie kobiety, jak przedmiotu użytkowego, stworzonego ku uciesze jej pana. I wmawianie jeszcze nieszczęsnej, że to zgodne z wytycznymi danymi przez Apostoła Pawła? Ja prdl....
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 16 Marzec, 2018, 15:00
oczywiście zgadzam sie z uwagami które dostałem na PM że opisany przypadek jest skrajny i (co prawda nigdy nie byłem starszym a tym bardziej nie uczestniczyłem w komitetach sądowniczych za pijaństwo ale jestem w stanie uwierzyć że) na co dzień starszyzna zachowuje się mniej skrajnie, ale...

istnieje bardzo wiele przypadków w których pijak manipuluje nie tylko żoną ale starszyzną i niestety starszyzna daje się nabrać na jego manipulacje (typu: ja biedny nie mogę sobie poradzić z tym że żona nie szanuje mnie jako swojej głowy, bo gdyby ona żyła po chrześcijańsku i była posłuszna mi jako mężowi to ja już dawno przestałbym pić)

albo pouczanie żony że nawet jak mąż zawodzi ona musi wypełniać swoje obowiązki (czytaj dbać o komfort picia swego męża)

czy pouczanie żony że pozwanie męża o alimenty rzekomo narusza zakaz biblijny bo apostoł Paweł zabronił procesować się ze współwyznawcami a więc również z mężami o alimenty

nawiasem mówiąc, ostatnio miałem możliwość odsłuchać kolejne nagranie z wizyty pasterskiej dot. alkoholizmu w rodzinie. Starszyzna upiera się że nie wolno pozwać męża o alimenty, bo on jest współwyznawcą. W tym momencie wchodzi do pokoju nie będący świadkiem Jehowy syn alkoholika i mówi: słuchałem waszych bredni z sąsiedniego pokoju, ale nie wytrzymałem i coś wam powiem wprost. Tylko moja matka czci Jehowe, bo mój ojciec od wielu lat czci innego boga, mój ojciec jest czcicielem flaszki wódki, przed którą prawie codziennie pada na kolana. A wy tego nie widzicie, gdyż jesteście ślepymi pasterzami, którzy mają uszy a nie słyszą, mają oczy a nie widzą. Moja matka nie ma odwagi to ja wam powiem w jej imieniu to na co zasługujecie: faryzeusze, wypierdalać z mojego mieszkania ale natychmiast!

Starszyzna wstaje od stołu i wychodzi, zdziwiona że w przedpokoju nie ma ich butów, a syn żony alkoholika wyjaśnia że buty będą ubierać na korytarzu, na korytarzu stoi także wieszak z ich kurtkami, rękawicami i szalikami.

Po czym dał im "dokładnie 42 sekundy" na ubranie kurtki i butów na korytarzu i uprzedził że potem wypuści na korytarz wilczura którego trzyma w swoim pokoju.

Po chwili spokojnie popatrzył na zegarek i stwierdził "ok, 39, no cóż, mieli szczęście" i spokojnie poszedł do swojego pokoju.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 16 Marzec, 2018, 17:12
nie dam głowy za to co teraz napiszę, ale świecki znajomy tego pijaczka twierdzi że koleś zwierzył mu się że (cyt.) "wyjebią go ze zboru prędzej czy później, ale na razie próbuje wywalczyć sobie aby żona miała zabronione pozywanie go o alimenty" 

tenże świecki znajomy kpił sobie że po wysłuchaniu zwierzeń kumpla sam jest o krok od uwierzenia we wszechmoc Jehowy, "jeśli okazałoby sie że Syn potrafi zapanować nad burzą na jeziorze galilejskim a Jego Ojciec zapanować nad egzekucją komorniczą o alimenty"...

tak można manipulować pasterzami którzy wewnątrz własnego ego przekonani sa o tym, jakoby spełniali wolę Jehowy.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 16 Marzec, 2018, 17:36
Moja matka nie ma odwagi to ja wam powiem w jej imieniu to na co zasługujecie: faryzeusze, wypierdalać z mojego mieszkania ale natychmiast!
 Niestety ja też kiedyś byłem głęboko przekonany, że pasterz jest po to aby chronić owieczkę. Niestety na własnej skórze przekonałem się, że to nie prawda, a im bardziej jesteś potulny i uległy tym większa szansa zrobienie z ciebie ofiary. Mając argumenty w ręce pozwoliłem sobie na małe co nieco ze starszymi. Zresztą sami mi zaproponowali wizytę pasterską, podczas której dowiedzieli się co o nich myślę. Już nie byłem taki potulny i musieli się ze mną liczyć.
A wracając do powyższego postu. Dobrze chłopak zrobił widząc jawną niesprawiedliwość!!!!! Chciałbym widzieć minę tych pasterzy.
   
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 16 Marzec, 2018, 17:51
to jest kobieta ok. 40-stki która ma 1 dorosłego syna z poprzedniego małżeństwa i czwórkę małych dzieci z tym pijakiem. Tak więc mówimy o dużych pieniądzach z których żona pijaka musiałaby zrezygnować "bo tak chce Jehowa".
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 16 Marzec, 2018, 18:44
Tak więc mówimy o dużych pieniądzach z których żona pijaka musiałaby zrezygnować "bo tak chce Jehowa".
Rozumiem, że piszesz o ewentualnych alimentach. Sąd z pewnością przyzna jej alimenty, ale czy pijaczek będzie miał z czego pokryć swoje zobowiązania wobec żony i dzieci?
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 16 Marzec, 2018, 20:01
nawet jeśli pijaczek nie będzie płacił - to jakąś kwotę można wtedy dostać z funduszu alimentacyjnego. Mieszkanie jest współwłasnością obydwojga małżonków - jak dług narośnie można będzie (w ostateczności) zaspokoić roszczenia na ułamkowym udziale pijaczka w tej nieruchomosci. Można także dokonać tzw. zabezpieczenia i w ten sposób uchronić mieszkanie przed roszczeniami np. banków i firm lichwiarskich gdyby pijaczek zaczął brać chwilówki i kredyty. Sumując: państwo zapłaci przynajmniej część zasądzonych alimentów a także zapewni ochronę mieszkania przed wierzycielami. To nie jest mało.

To są wszystko możliwości związane z (tylko pozornie) "bezsensownym ekonomicznie" wnioskiem o alimenty "które i tak nigdy nie będą spłacane".

Nieco trudniej, ale także jest możliwe pozwanie o alimenty dziadków czyli rodziców pijaczka (którzy tak się składa są w TWA ze starszyzną i trzymają stronę synka "bo to zła kobieta była")

poza tym: pamiętajmy że pod względem prawnym dot. alimentów od 1 czerwca 2017 żyjemy w nowej rzeczywistości - teraz jak ktoś 3 miesiące nie płaci to dostaje "propozycję nie do odrzucenia" że ma w 30 dni wyrównać zaległości, a jak nie wyrówna to nie ma zmiłuj się tylko idzie na rok do więzienia bez zawiasów.

Nie wiem jak w waszych miastach, ale w Karpaczu trwoga niesamowita, bo kilku alimenciarzy (dla jasności: mówię o osobach "ze świata") już poszło siedzieć, a kilku innych (dla jasności: także "ze świata") miało "egzekucję na ruchomościach" m.in. komornik pozabierał paru osobom ich drogie samochody zarejestrowane na kochanki. Ogólnie klimat jest taki że wiele osób poważnie przestraszyło sie i zaczęło płacić.

Co więcej: tyłkiem trzęsą budowlańcy zatrudniający alimenciarzy na czarno bo boją sie że przy okazji gmerania przy alimentach ktoś zainteresuje się zatrudnianiem na czarno (a wiec oszukiwaniem ZUS-u i US-u) co daje czasami błogosławione skutki.

Znam jeden przypadek gdy zatrudniający ludzi na czarno prywaciarz dogadał sie z alimenciarzem w ten sposób że pewną część wynagrodzenia wypłaca konkubinie pracownika aby ona na poczcie dokonała zapłaty alimentów w imieniu konkubenta i dopiero jak zobaczy kwitek z pieczątką poczty wypłaca swemu pracownikowi (albo jego konkubinie) resztę pieniędzy.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 16 Marzec, 2018, 20:19
Przynajmniej tyle, to pocieszające. A żona alkoholika może się go pozbyć z domu?
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 16 Marzec, 2018, 20:25
Przynajmniej tyle, to pocieszające. A żona alkoholika może się go pozbyć z domu?
jeśli pytasz o tę konkretna żonę tego konkretnego alkoholika - to na tę chwilę nie może - bo to współwłaściciel mieszkania, który nie używa przemocy.

Perspektywa zmieni się za kilka lat gdyby dokonano egzekucji komorniczej na ułamkowym udziale we współwłasności i dokonano (albo u notariusza albo sądownie) tzw. "zniesienia współwłasności".
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 16 Marzec, 2018, 20:38
Życie pod wspólnym dachem z alkoholikiem to gehenna. Mój pełen szacunek dla tej kobiety!!
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 16 Marzec, 2018, 21:08
Życie pod wspólnym dachem z alkoholikiem to gehenna. Mój pełen szacunek dla tej kobiety!!
Niestety, nie wiemy jak potoczy się sprawa, bo pani ta jest mocno zdesperowana do walki o dobro swoich dzieci i równie mocno wierząca w kierownictwo Jehowy nad "Jego organizacją". Prawdopodobnie jej "niewierzący" syn będzie  chciał walczyć bardziej niż ona a ona będzie rozdwojona między Jehową a dziećmi. Dość powiedzieć, że ja nie mogę z nią pogadać bo jestem odstępcą i ona szanuje "prawo Boże" aby z takimi antychrystami jak Sebastian nie rozmawiać (jej syn tego prawa nie przestrzega więc swobodnie ze mną rozmawia). Co będzie dalej: zobaczymy.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 16 Marzec, 2018, 21:17
Miałem kolegę/przyjaciela, który miał ojca alkoholika. Widziałem jak płaci wysoką cenę swych doświadczeń z czasów dzieciństwa będąc dorosłym. Wiem więc o czym jest mowa. Najgorsze jest to gdy alkoholik czy też pijak w transie jest agresywny. W każdym razie życzę tej rodzinie wytrwałości i powodzenia!!
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: rychtar w 02 Kwiecień, 2018, 01:25
O jakim problemie alkoholizmu w organizacji mówicie? przecież tu aallkochoolikuw i piijajków nei ma .
.
Jaka pomoc ? No na początek zamiatanie pod dywan a jak zaczyna robić się większy dym to komitecik i właśnie wykluczenie .
No przecież samo sobie winien taki popijający . przecież dla Jehowy to mógłby przestać pić :)

No to za za nasze zdrowie. :) Bo CK to raczej nic nie pomoże, ale  może  jakiś komitecik by pomógł i wykluaczonko.

Znam przykład ze swojego dawnego zboru gdzie gość wpadł w problem alkoholowy. Póki się okrywał skutecznie to problemu nie było bo był niewidoczny. Jak problem się ujawnił to komitet jeden, chwila poprawy, komitet drugi, chwila poprawy, omijanie zebrań i starszych więc podjęto decyzję o zaocznym wykluczeniu. Gość wykluczony więc i problemu nie ma. Tak się to odbyło, że reszta rodziny też odstawiona na bok. No i dzięki takiemu schematowi problemu alkoholizmu nie ma.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 11 Kwiecień, 2018, 13:13
za ostatnie grosiki-tragiczny finał
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Dianne w 11 Kwiecień, 2018, 14:27
Wykluczając alkoholika pogłębia się u niego poczucie winy i bycia bezwartościowym, przez co pije jeszcze więcej. Myśle ze to najczęstsza reakcja
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 11 Kwiecień, 2018, 14:30
Wykluczając alkoholika pogłębia się u niego poczucie winy i bycia bezwartościowym, przez co pije jeszcze więcej. Myśle ze to najczęstsza reakcja
Wedle zasady: klina klinem. ;)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 23 Kwiecień, 2018, 18:40
     Fajnie Cegło, że założyłeś ten wątek, bo od pewnego czasu coś mnie gniotło, coś mnie mówiło, że dobrze by było dla ogółu, aby opisać o pewnych zdarzeniach i przeżyciach, niekoniecznie swoich, ale także o takich, które obserwuje się w swoim najbliższym otoczeniu. A one są często najbardziej ulotne, odchodzą w zapomnienie, a mogłoby szersze audytorium wyciągnąć wnioski, czegoś się nauczyć. Oczywiście teraz będę pisał z pozycji osoby nie będącej  świadkiem Jehowy, lecz często zdarzenia będą sięgać do czasów gdy tam jeszcze byłem. Z tego też wynika, że pisząc o problemie uzależnienia alkoholowego członków organizacji  Świadków Jehowy nieraz nie będę posiadał kompletnych informacji.
 
   Ale, że temat jest bolesny – alkohol pity bez umiaru niszczy zdrowie fizyczne i psychiczne osoby pijącej (zdarza się, iż zabiera także życie), ale często i także jego rodziny i najbliższego otoczenia. Często wikła także te osoby w organizacji, które wiedzą o upijaniu się kogoś, lecz przez cale lata nic z tym nie robią – boją się ‘kablowania’, solidaryzują się z pijącym w imię przyjaźni czy też dotyczy to żon świadków, które nieraz całe życie  zmagają się z nałogiem męża i jednocześnie tak zwanej głowy domu, ale nie idą z tym do starszych. Borykają  się jednocześnie z tak zwanym realem, zdane na same sobie, z wychowaniem dzieci, z noszeniem ciężkich siat z zakupami z daleka, bo mąż i władca zawsze jest „chycony” i nie może wsiąść za kółko, chociaż w garażu stoi piękna i wypucowana fura. Nie napisałem tego z tak zwanego sufitu, tylko naprawdę znam takie przypadki. To jest często ta codzienność świadkowska poza Strażnicowa, nigdzie nie opisana, czekająca na swoje odkrycie. Ukrywają ten problem także z tego powodu, iż często nie mają nic do powiedzenia w domu, ale także i w zborze. Rola  żony, matki, gosposi – wynieś, przynieś, pozamiataj, za drzwiami postój - bo ‘pan i władca’ ma teraz spotkanie ze starszymi, przygotowuje się,  jest teraz zmęczony usługiwaniem i musi  ‘odpocząć’ (a leży ‘do góry kołami’ w innym pomieszczeniu, a żona i ‘siostra’  kłamie do telefonu czy domofonu, albo przy drzwiach, że męża nie ma w domu). Piszę o tym po to przede wszystkim, aby oddać szacunek tym steranym przez życie „siostrom”, którym organizacja zamiast pomóc, dokładała jeszcze pracy w zborze. Bo tylko to może im dać. Różne są motywy i różne zależności wśród ludzi, ale także wśród świadków. Na przykład głosiciel ma mniejsze szanse ujawnić i udowodnić fakt, że jego nadzorca czy starszy pije.  W drugą stronę to działa już lepiej i szybciej.

   Powstaje także pytanie, czy po zamianowaniu takiego wcześniejszego alkoholika (lub pełniącego wcześniej już jakąś funkcję i będącego po przywróceniu mu jej), który w pewnym czasie został złapany na gorącym uczynku i ‘wyraził skruchę’ obiecując,  „że nigdy więcej”, którego leczyło się tylko permanentną służbą głoszenia od domu do domu, częstymi zebrankami i dawanymi dodatkowymi zajęciami, by był ciągle na oku oraz  stojakami – czy można na nim polegać, iż już na pewno nie pije, czy jednak graniczy to raczej z pewnością, że przeszedł on właśnie do głębokiej konspiracji i do głębokich podziemi, do tak zwanej ‘partyzantki’, co będzie jeszcze trudniej wykryć? Wiadomo przecież od dawna, iż uzależnieni od czegokolwiek mają zmniejszone umiłowanie Jehowy i mniejszą do niego bojaźń, a większe umiłowanie do używek.

Cdn.

 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 23 Kwiecień, 2018, 21:39
     Można też by było co najmniej broszurę napisać, jakie są sposoby na to by w organizacji pić całe życie i nie zostać nigdy złapanym. No, to nigdy, to można chyba włożyć w cudzysłów, bo nieraz się jednak zdarza wpadka. No właśnie, dużo piszemy jak formuła dwóch świadków broni pedofila. A nic nie piszemy, jak ta formuła broni zdeklarowanych alkoholików. Ot i co!


   Nie chcę aby moje wpisy kogoś raniły czy obrażały. Chcę to wyraźnie zaakcentować, iż moim celem nie jest dodatkowe krzywdzenie innych, często już i tak pokrzywdzonych przez los. Cel wyjaśniłem na początku wpisu. Będę chciał tylko pokazać, jak Jehowa, bóg świadków przegrywa walkę z uzależnieniami swoich wiernych czcicieli w stworzonej podobno przez siebie organizacji. Jak jego „świadkowskie prawo”, jest i chyba było od początku tak samo martwe, jakim  stał się dopiero później Stary Zakon, który pokazywał grzech, ale nie leczył i nie dawał trwałej drogi wyjścia z opłakanego stanu. Świadkowie Jehowy jako jedna z nielicznych chyba organizacji religijnych nie wypracowała sobie żadnych metod leczniczych uzależnień, ani też nie ma na to specjalistów czy też odpowiednich miejsc (ani przecież  żadnych chęci do tego). To nie wierny potrzebuje tej organizacji, to ona potrzebuje wiernego. Jak się przedwcześnie zużyje, to się go wyrzuci jak przedmiot, najwyżej pogoni się wiernych albo ogłosi nową kampanię i nowi się znajdą z nową większą werwą i kasą. Niewolnik nie wyda ani grosza na ratowanie życia i zdrowia wiernego. Strumień pieniędzy zawsze płynie jak rzeka - tylko w jedną stronę. I jak rzekę nie idzie tego odwrócić.


    Zdaję sobie także sprawę, że temat uzależnień jest tematem samym w sobie drażliwym, wiec będzie mi trudno uniknąć jakiś pretensji, zawsze jest ryzyko, że ktoś pomyśli, że o nim napisałem, lub komuś może się zdawać, iż zna właśnie opisaną osobę.


   W każdym bądź razie mogę tylko tyle powiedzieć, że jakiekolwiek podobieństwa do zdarzeń i osób są przypadkowe, a jeśli ktoś myśli, że napisałem o nim, to się grubo myli.  Myślę, że mimo wszystko organizacja Świadków Jehowy nie jest tak przesiąknięta uzależnieniami alkoholowymi, iż większość jej wiernych będzie mieć wrażenie, że o nich napisałem. Pierwszy post będzie zresztą o mnie samym i nawet  sam nie mogę do siebie oto mieć pretensji. Bo tak naprawdę mnie się to przytrafiło.


    Ponieważ już post wyszedł dość długi, to szczegóły będą w następnym. Tylko wspomnę mimochodem, że pewien wykluczony za alkohol świadek raczył mi dać artykuł pewnej pani doktor (lekarz), mówiący o tym, czym się różni pijak od alkoholika. Nie pamiętam tego dokładnie, ale może go znajdę to zacytuję. Teraz swoimi słowami: chyba chodzi o to, iż alkoholik nie chce pić, a musi, natomiast pijak jak chce to pije, ale w każdej chwili może nie pić jak tylko zechce. ( Tylko czy zechce? Oto jest pytanie?). On po prostu w tym momencie tylko lubi alkohol. Tamten pierwszy go nie lubi już, ale nie może się od niego uwolnić. Czego to miało jednak bronić to tak naprawdę nie wiem. Chyba chodziło o to, że ten świadek wybrał sobie i dla siebie tę łagodniejszą postać choroby. Aha! Zdaje się też, że alkoholizm jest  już chorobą, a  częste picie jeszcze nie, chociaż może do takiej choroby doprowadzić.


  W następnym poście  przestroga, jak: -  „będąc młodą lekarką”- (nie, to żart z radiowego kabaretu, od Kofty chyba, czy innego  M. Zębatego); jak będąc młodym świadkiem Jehowy o mało nie stałem się uzależniony od alkoholu. 
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 24 Kwiecień, 2018, 15:33
                                                         Jak łatwo i szybko można zostać alkoholikiem!

  -  W latach 70  XX wieku pracowałem w dużej fabryce. Miałem dwadzieścia parę lat. Za komuny piło się powszechnie alkohol w zakładach pracy. Jeszcze nie znałem powiedzenia: „kto nie pije ten kapuś”. Ale znali to dobrze ci co pili.  Moi rodzice stali się świadkami J. jak miałem około 8 lat, wobec czego byłem już wychowywany w tej religii od małego.  W wieku dwudziestu paru lat znałem już pogląd biblijny na picie alkoholu. W zasadzie to nawet nie oto chodziło. Ja nie piłem, bo raz: w tym wieku jeszcze alkohol nie smakuje i dwa: wiedziałem, że mam świecić przykładem w świecie złym i idącym na zagładę ( nie pamiętam, czy to się zdarzyło przed 1975 rokiem czy po, ale raczej tuż po); i po trzecie: znałem pogląd organizacji, że należy stosować się do przepisów pracodawcy.


 -  Ogólnie więc mówiąc, miałem wstręt do alkoholu - no i dobrze. W pewnym momencie do naszej ok. 15- osobowej grupy pracowniczej został przyjęty nowy pracownik. Od razu się dowiedzieliśmy, że został wyrzucony z innego wydziału za picie alkoholu w pracy (wtedy wszyscy musieli być zatrudnieni, więc takiego delikwenta jeśli stale pił nie zwalniano, a przesuwano ciągle pomiędzy wydziałami, oczywiście karnie). Mówiło się o tym człowieku, że  on już nie obywa się  bez alkoholu i przepisuje mu go lekarz na receptę - tak regularnie pił.
Trzymano go ciągle na zmianie rannej, aby był pod okiem przełożonych. Ale po pewnym czasie chyba uśpił ich czujność, bo skierowano go tylko na zmianę popołudniową i kogo dokooptowano do niego?  Właśnie mnie. To ci pech!

-  Warunki mieliśmy do picia  idealne. Tylko we dwóch w niewielkim pomieszczeniu dużej hali produkcyjnej. Już pierwszego dnia w przerwie na posiłek ten człowiek wyjął ćwiartkę wiśniówki i proponuje mi kieliszek. Ja odmawiam, on jakiś czas mnie do tego namawia, ale w końcu rezygnuje i wypija  wszystko sam. Wtedy było ciężko o alkohol, albo był na kartki – nie pamiętam już tego, ale on mi powiedział, że jego żona pracuje w sklepie, więc miał jakieś dojścia. I  okazuje się, że odtąd to będzie jego codzienny regularny rytuał. Przez około dwa miesiące przynosił ćwiartkę wiśniówki (dlaczego tylko wiśniówkę ??? ), ale codziennie coraz żarliwiej mnie namawiał do tego jednego małego kieliszeczka. I coraz bardziej był namolny i coraz dłużej to robił. Już mu mówiłem wielokrotnie, że ja nie odpowiadam za niego i nikomu nie muszę donosić i niech robi co chce, aby mnie dał spokój. Nie skutkowało! Oczywiście wyłożyłem mu całą „prawdę” o tym, dlaczego świadkowie nie piją w pracy i poza nią ( miało się w życiu okazać, jak byłem naiwny i łatwowierny). 
Cdn.
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 25 Kwiecień, 2018, 07:14
 Pamiętam, że broniłem się przed nim dwa tygodnie.  Po tym czasie miałem dość jego zrzędzenia i pękłem. To był chyba sam przełożony Lucyfer w jego skórze! To był mój dzień próby! Nie ustałem. Wypiłem ten jeden mały kieliszeczek! To dobrze, że była to tylko ćwiartka. A jak by przynosił po połówce? Strach pomyśleć!

 Ale jak się okazało, to w końcowym rozrachunku ilość wypijanego alkoholu nie ma znaczenia. Ma znaczenie jego regularne picie.  I boleśnie się o tym wkrótce przekonałem.
Odtąd nie miałem spokoju sumienia. Miałem ogromnego kaca moralnego, wyrzuty sumienia chciały mnie zamęczyć, że przestąpiłem prawo Jehowy. Jak coś mówiono  o złym wpływie alkoholu w Strażnicy, czy na zebraniu, to ja już tej nocy nie mogłem spać. Już się widziałem jak ginę w Armagedonie!  Boże jakie to były katusze - a jak byłem w pracy, to nie dawałem rady i wypijałem ten przeklęty kieliszeczek!

-  Ale to jak miało się wkrótce okazać, był tylko początek moich kłopotów. Otóż, pamiętam to doskonale, iż po równym miesiącu codziennego wypijania przeze mnie tego przeklętego jednego maluteńkiego kieliszeczka ja się łapię na tym - uświadamiam sobie to, że właśnie się uzależniłem od alkoholu!  Po czym to poznałem? Pewnego dnia nie mogłem doczekać się, kiedy mój  współpracownik wyjmie tę ćwiartkę wódki! Zaczęło mnie nosić. Tylko o tym myślałem; kiedy on wreszcie ją wyjmie!? Przecież jest już czas, dlaczego on zwleka, zapomniał o tym czy co? A może dzisiaj jej wcale nie ma? Przeraziło mnie to! Jakżeby  śmiał dzisiaj nie mieć! Przecież zawsze miał. Niechże już ją wyjmuje! Parę razy mu przypomniałem, że możemy już siadać do posiłku. Mamy teraz spokój to możemy  konsumować, bo za chwilę może być robota – perswaduję mu. Ale on nic. Prawdopodobnie było jeszcze za wcześnie, ale to mój zegar biologiczny zaczął przyśpieszać. To mój organizm zaczął się wcześniej domagać kolejnej porcji trunku.  Jak sobie to wszystko uświadomiłem, to wpadłem w przerażenie i w kolejny jeszcze gorszy koszmar.

-  Nie wiem jakby to wszystko się skończyło, a raczej dzisiaj wiem, a wtedy nie wiedziałem, gdyby nie pewne zdarzenie. Ten pijący kolega nieraz nam demonstrował, że umie otworzyć każdą kłódkę; jak poginęły narzędzia kolegów to padło na niego. Został znowu gdzieś przeniesiony karnie. A ja odetchnąłem. To jeszcze nie było chyba konkretne uzależnienie, tylko początki przyzwyczajania się organizmu do stałej dawki alkoholu, więc szybko mi ta chęć minęła,  bo ani razu sam nie napiłem się ani w pracy, ani poza nią. Od tej pory jednak bardzo się pilnowałem i dobrze, bo się okazywało wielokrotnie później, że „Szatan” na tym nie poprzestał i wykorzystywał nawet innych członków organizacji, którzy chętnie konsumowali trunki, abym jednak i ja się w końcu uzależnił. Szatan ma swobodne dojście do organizacji?  Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Jednak pamięć o tym zdarzeniu była tak mocna, a może byłem tak przerażony konsekwencjami Armagedonowymi, iż nigdy potem nie miałem kłopotów z nadmiernym spożywaniem trunków. Ani wtedy, gdy przestałem być świadkiem. Teraz wiem, że wcale nie trzeba mieć  do tego rzekomej ochrony Jehowy.

-  Czyżby jednak to, że inni w organizacji świadków mają z tym problemy świadczyłoby, iż Szatan ma do niej łatwy dostęp? Sami oceńcie po następnych zdarzeniach. Co rusz napotykałem w „organizacji Bożej” ludzi nadmiernie spożywających, ale o tym innym razem.
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 27 Kwiecień, 2018, 20:31
                                               Pić, albo nie pić, oto jest pytanie!


-  Idę przez rynek pewnego miasteczka a tu nagle z boku ktoś mnie woła po imieniu. Spoglądam tam –  brat z dawnego mojego zboru. Podchodzę bliżej i mówię, że ja jestem wykluczony. A on do mnie – wiem, chcę z tobą porozmawiać. Tak porozmawialiśmy, że od razu pojechaliśmy do niego. Tak naprawdę to szukał towarzystwa. Nie czuł się już od pewnego czasu w organizacji dobrze.

Opowiedział mi swoją historię. Wracał do domu na skróty przez jakieś chaszcze przy torach. Spotkał znajomego, a ten proponuje wypicie połówki na łonie natury. Nie chciał, stanowczo odmawiał, mówił, że się spieszy ale tamten był tak zdesperowany i nie odpuszczał. Prawie go siłą wcisnął w tę trawę.  Piją. Nadjechał tramwaj, z niego wysypała się spora liczba ludzi. Normalka. Jak zobaczyli dno butelki pożegnali się grzecznie i poszli, każdy w swoją stronę.

Za parę dni zawitało do niego dwóch smutnych panów. Powiedzieli mu, że był widziany co najmniej przez dwie osoby, jak pił wódkę publicznie przy torach tramwajowych. Przyniósł tedy ujmę Jehowie. Teraz i On jest smutny.   Przyznał się od razu i przedstawił okoliczności. Poszli.

-  Ten brat w swojej całej rodzinie był tylko sam świadkiem, żonę miał katoliczkę, po prostu ona kiedyś została przy swojej religii, a on raczył ją zmienić. Po jakimś czasie znowu przyszli ci sami panowie. Mówią mu, że żona potwierdziła, iż on często korzysta z wody ognistej. Ale kiedy u niej byli? Powinien o tym wiedzieć. Nie wiedział. Chyba upilnowali, jak go nie było w domu. Chociaż bronił się zaciekle, że to nieprawda – nie dało rady. Wykluczyli.

Twierdził do mnie, że jednak chyba nie mieli dwóch świadków i wpadli na pomysł aby wykorzystać do tego jego żonę katoliczkę. Nadawała się idealnie. Chciała bardzo aby mąż wrócił do poprzedniej religii. Sąsiedzi, katolicy dziwili się dlaczego dopuściła, aby jej mąż poszedł do „kocików”. Przyjaźnili się z nim  poprzednio, więc teraz przychodzili i namawiali go do powrotu. I ona właśnie teraz  zobaczyła okazję powrotu męża na łono wspólnej wiary i dopięła swego. Przecież najlepiej jest jak małżonkowie razem trzymają front, pod każdym względem. Ślubują przecież na dobre i złe. A tu mąż się wyłamał. Źle także dla dzieci. Chciała dobrze. Zeznała jak zeznała.  Nie skłamała, od czasu do czasu wypił. Przy okazji i w towarzystwie rodziny, przyjaciół. Ale jednak. Nie skłamała.  Nie wszystko przecież rozumiała. Nie znała tej religii, bo nie  chciała. Zabrała jej męża. Skomplikowała życie. Nie było go często w domu. Dla niej i dla dzieci. Myślała, że może się wszystko zmieni. Oni najwyraźniej szukali pretekstu. Ona tego nie ogarniała.  Jego wyrzucili  - myślała, że to dobrze. Teraz wszystko się zmieni na lepsze.
Cdn.
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 28 Kwiecień, 2018, 08:48
  -  W obu wypadkach cel uświęcił środki! Obie strony zadowolone. Sanhedryn i żona. Teraz już powinno być coraz lepiej. Ale on stracił zaufanie do obu wyznań. Jeśli żona oczekiwała, że znowu będzie chodził z nią pod rękę do kościoła, to się bardzo myliła. Ale zdobył także awersję do zboru. Nie było mowy, aby cierpiał dodatkowo chodząc  na „oślą ławkę” do sali zebrań.

 Czuł się bardzo pokrzywdzony. Ze zboru ‘pies z kulawą nogą’  do niego nie zaglądnął.  Tak się zeźlił, że dziesięć lat był poza zborem.  Pod koniec tego okresu syn mu sprezentował książkę. Stwierdził, że poniewierała się u jego znajomych, on powiedział, że ojca ma świadka, więc mu ją dali. Tytuł tej książeczki to:  „Fałszywym prorokom-nie!” autor –Tomasz Kulig  z Olkusza. Rok wydania 1994. Po jej przeczytaniu stracił resztę złudzeń. Teraz wiedział, dlaczego starsi tak podstępnie z nim postąpili. Stracił całkowicie resztę wiary w to, że Jehowa kieruje swoją organizacją.

 -   I jak to zwykle bywa po długim czasie w zborze nastąpiły zmiany, nowych zamianowano i przeglądając kartoteki  natrafili na takiego właśnie delikwenta.  Przyszli po ponad dziesięciu latach już radośni  i uśmiechnięci. Namawiali, prosili, przedkładali mu świetlaną przyszłość. Oto wszystko stoi przed nim otworem; przywileje na niego czekają. Może być sługą pomocniczym, albo nawet starszym. Jehowa już mu wszystko wybaczył. Nie jest pamiętliwy. Wkrótce zginie poza zborem, bo Armagedon blisko. I sytuacja się powtórzyła jak z tym wypiciem wódki. Nie miał krzty wiary w to, oczym oni mówili, ale ze względu na ich  namolność zgodził się wrócić. Dzisiaj sam zadaje sobie pytanie po co mu to było, czy Jehowa, Bóg świadków jest ślepy? Dlaczego nie widział, że u niego nie pali się nawet jedna iskierka wiary? Gdzie Jego Duch? Gdzie aniołowie, którzy kierują pozyskiwaniem uczniów? Ale przecież modlono się nad nim. Proszono o ducha Jehowy i błogosławieństwo. Chyba jednak Jehowa nie wysłuchał, kiedy przyjęto do zboru niewierzącego.

Ale był już   schorowanym człowiekiem. Wkrótce nie mógł nawet wychodzić z domu. I sytuacja się znowu powtórzyła. Braciszkowie o nim zapomnieli. Sąsiedzi katoliccy wozili go do szpitali i po lekarzach. Widział tylko od czasu do czasu przez okno jak braciszkowie i siostrzyczki głoszą na jego ulicy. Widział jak omijają jego dom. Tak, bo przecież to jest najważniejsze. „Oni wyrobią sobie zbawienie, a ja muszę zginąć”, myślał. Ale omijając jego dom, omijali także jego żonę. Przecież była katoliczką, jej też należało głosić. O niej też zapomnieli. Raz tylko starsi zajrzeli do niego na wiosnę, gdy Nadarzyn im napisał, aby nieczynnych odwiedzić. Teraz jednak stanowczo odmówił powrotu do aktywności. Nie będzie ryzykował  zdrowiem a nawet życiem. Nie rozumieli. Kazali pisać listy, albo dzwonić. To miała być recepta na jego zbawienie. Chyba tak źle go opisali do braciszków z Nadarzyna, że w kolejnym roku już nie przyszli.

- Na przekór wszystkiemu – żyje. Nie tęskni. Należy tylko formalnie.

Morał z tego jest taki: nie pij publicznie. Pij w skrytości. Jehowa nie kabluje. To procentuje. Jakby to w  tej sytuacji nie brzmiało. Wynika to z kolejnych przeżyć kolejnego człowieka. Opowiedzieć?
 
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 28 Kwiecień, 2018, 09:25
Opowiedzieć?
 
Ciekawe historie opisujesz! Bardzo proszę:)
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: zero1 w 28 Kwiecień, 2018, 10:41
Opowiedzieć?
No zdecydowanie:-)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 28 Kwiecień, 2018, 12:29
'Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy' ciekawa kwestia, w ogóle kwestia alkoholizmu, był czas że miałem z tym poważny problem, byłem na leczeniu w ..............nie ważne, i cóż się okazało, że to jest również kasa, jedna z pracownic, doktor Psychiatrii, po wyjściu jednej z grup (trzydzieści osób) powiedziała: " Cieszymy się gdy na czterdziestu wychodzących, jeden trzeźwieje", dla mnie na tamten czas była to informacja o statystykach, z czasem po przemyśleniu tej informacji, doszedłem do wniosku, że to biznes, tysiące ludzi, którzy podobno pomagają uzależnionym, uzależnionym od czego? Od alkoholu? Nie ma większej bzdury. Podkreślam, nie  ma większej BZDURY jak twierdzenie o uzależnieniu alkoholika od alkoholu by mógł normalnie funkcjonować. Dla lepszego zobrazowania podaję przykład cukrzyka insulino zależnego, on musi brać każdego dnia by mógł funkcjonować - FAKT, zresztą sami na terapiach ten przykład podają. Znam z autopsji, że aby funkcjonować nie musiałem strzelić "jednego" by funkcjonować, a wiem co piszę, zaraz ktoś się odezwie: "racjonalizujesz", napiszę nic bardziej błędnego, racjonalizują wszyscy ci, którzy, upadlają na terapiach, wmawiając każdemu tam przebywającemu, że jest alkoholikiem i bez grupy nie będzie funkcjonował. Na spotkaniach "chodzi" kapelusz" na datki 'skromne'. W Polsce jest kilkanaście tysięcy takich grup, kasa ???  Skąd do Polski przybył klub AA, USA?
 Dla św.j. alkoholik, to margines, dno, i osoba, a tym bardziej dociekliwa to aut. Wpadłem na ten wątek dziś po zmianie nocnej i dało 'po garach' , bez złych skojarzeń, bo pewnie o tym ktoś czytający ten wpis, pomyślał. Pracuję w kopalni, pod ziemią i po prostu, ciężka praca wycieńcza, tym bardziej nocna. Czytałem ciekawe wypowiedzi profesorów Amerykańskich że: "Udało się wmówić pewnym grupom społecznym, że jest coś takiego jak choroba alkoholowa, co jest absolutną nie prawdą". Wrócę do tego w kolejnym wpisie. Ciekawy watek i bardzo szerokim będąc, jest niezmiernie głęboki. Na podobieństwo powiązań św.j.  z masonerią, co jest bezdyskusyjnym faktem. Czekam rozwoju wydarzeń.           
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 29 Kwiecień, 2018, 16:32
                                                                                        Picie jako Hobby

-  Był skazany na picie. W domu rodzinnym była to normalka. Chyba dlatego, jak dzieci były małe matka poszła do Świadków Jehowy. Nie pomogło bo pomóc nie mogło. Nie tędy droga. Ojciec pracował i pił bo miał trudną pracę, a ich wychowywała matka - na świadków. Wszyscy z rodzeństwa później pili. Komuna stresująca = picie. Stresujące wyznanie = picie. Praca odpowiedzialna = picie. W młodości jeździł na ośrodki pionierskie. Tam było wiele okazji. Wieczorami zawsze znajdywał chętnych. Nie wszyscy chcieli. Ale  w dużej grupie zawsze było paru chętnych. „Panu Bogu świeczkę i Diabłu ogarek”. Lubił jeździć na ośrodki pionierskie. Same korzyści. Zbierał punkty za aktywność, miał zawsze godzinki, był chwalony. A picie alkoholu, to takie uboczne hobby. Nieszkodliwe. Nie upijał się przecież widocznie, nie przewracał, wielokroć razy nikt nic nie zauważał. I miał zawsze towarzystwo do swojego hobby. Na tym etapie nie pije się samemu (do lusterka).

 Poprzez całe lata funkcjonowania jako świadek w organizacji wypracował sobie wiele metod ‘partyzanckich’, aby nie wpaść. Działał całe życie przecież w konspiracji. Wszystkich oszukiwał. Jehowę też? Tak! Nawet dla Niego nie miał żadnych skrupułów ani litości. Nawet wydawało by się, że organizacja Jehowy jest  świetnym miejscem maskującym jego wybryki. Doszedł do perfekcji. Stał się mistrzem kamuflażu. Mógłby złożyć wiele patentów.

 Na przykład w dorosłym i małżeńskim pożyciu mieli garaż daleko od domu. Samochód zawsze lśnił czystością. Że też on dziur nigdy nie narobił przy tym częstym glancowaniu! Żaden metal nie powinien tego wytrzymać!  A odkurzacz nigdy się nie zapalił? To było duże garażowisko. Samochód często się psuł. Naprawiał go osobiście, poszukiwał części, nie było jeszcze Internetu. To pochłaniało dużo czasu. Nikt nie wpadł na to jak mógł się psuć, jak prawie nie jeździł !? Ano nikt. Widocznie są tacy u świadków, co nie znają się na samochodach. Na zbawianiu innych już tak. Było z kim wypić. Same chłopy. Trafiło się paru świadków. Zawsze się kompanię zorganizowało przy garażach.

 Jak żonie ręce się wydłużyły od noszenia pełnych siat prowiantu zaczęła coś podejrzewać. Bo jak to? Samochód pucowany, naprawiany a nie jeździ. Jej koleżanki w pracy się chwaliły, jak to obkupiły się w jeszcze nielicznych i oddalonych sklepach wielkopowierzchniowych, a ona niezmiennie dźwigała zakupy z tych samych małych sklepów, pokonując pieszo w obie strony ponad dwa kilometry. Bo on zawsze ‘chycony’. Zawsze znalazł jakiś pretekst, a ona dotąd nic się nie domyślała. Jak dopytywała, bardziej cisnęła, to powiedział jej, że kupując używany samochód nie najszczęśliwiej trafili. Oszukano ich. Auto ma wady. Powinien jej powiedzieć, że to on ma wady. Że źle za niego wyszła. Świadkowie przecież mówią prawdę, a nawet ją głoszą wszem i wobec. A tutaj taka ściema! Ale nastał taki dzień, że zaczęła przychodzić pod garaże, wypytywać ludzi. Ale u samochodziarzy solidarność w tym kierunku jest duża. Zresztą przyznali by przecież, że pili z nim, a każdy z  nich miał  wiele 'za uszami' i nie chciał zadymy. Ich bliscy często i ich za to samo ścigali. Zaglądała przez dziurkę od klucza jak był ich garaż zamknięty słysząc w nim głosy (nie miała swojego klucza!). Wypatrzyła, a jakże. Odtąd nie było już spokoju w 'domu Bożym'.
   Czy przestał? Skądże! Założył w środku żaluzje w poprzek garażu. Mogła sobie do woli patrzeć przez szpary w drzwiach i się domyślać, bo nic nie widziała. Pili cicho, po przeciwległej stronie drzwi garażowych za zasuniętymi żaluzjami.  (bracia  świadkowie nie kopiujcie w tym momencie patentów – są chronione). Nic nie mogła udowodnić. Borykała się tak z nim i z tym alkoholem przez wiele lat.  Może i była u starszych, ale brak było drugiego świadka i oczywistych dowodów.
Cdn.
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 06 Maj, 2018, 00:01
 Ciąg dalszy picia jako hobby:

- Jednak w pewnym momencie został złapany na  nie całkiem gorącym uczynku, ponieważ wracał nieraz z pracy na dużym ‘rauszu’, to co niektórzy  go widzieli. Albo wymiotował, albo się potykał co trochę, albo szedł wężykiem. A to się w pracy zatruł, albo był przepracowany i zmęczony. Nikt go przecież nie widział jak pije.  Chyba mu pogrożono mimo wszystko, bo się uspokoił na jakiś czas. Nawet awansował. Skończył odpowiednie kursy i został sługą pomocniczym. I teraz był w swoim żywiole. Sam pracy fizycznej nie lubił, ale lubił innym ją planować i wyznaczać innych do jej wykonania. Lubił wielogodzinne nasiadówki i debaty o cudzych grzechach. Teraz mógł się odgryzać na tych, co go kablowali. Dawał im robotę i wynajdywał im przywary i braki, potknięcia i nielojalności. Wszystko to legalnie i w ramach staranności o czystość zboru.
Wkrótce okazało się jednak, że po spotkaniach ze starszymi miał okazję przedłużać swoją nieobecność w domu i proponował to innym sługom pomocniczym. Trzeba to podkreślić, że znalazł tylko jednego kompana. Chociaż wszyscy wiedzieli o co chodzi, to jednak ograniczyli się tylko do odmowy uczestnictwa w tym procederze, nie zgłaszając go nigdzie i nikomu. Zajmowali się tylko pijaństwem i niestaraniem się o rodzinę w wykonaniu zwykłych głosicieli. Innymi grzechami także. Na boki nie patrzeli.

Wkrótce małżeństwo kompana od kieliszka się rozsypało. Zostawił kilkoro maleńkich dzieci na głowie byłej żony  i prysnął z domu. A przecież w świętej organizacji nie ma rozwodów. Nie wierzcie w to. Są. Jest ich coraz więcej. Ale oczami wiary ich nie widać. Są przezroczyste. Rozwody nie oczy. Oczyma wiary to widać je tyko w starym świecie.

 - Żebyście widzieli i słyszeli, jak nasz trunkowy sługa pomocniczy nieraz prowadzi dialog z żoną, lub ze swoimi dziećmi w czasie, gdy przecież był bardzo zajęty ważnymi i wiadomymi nam sprawami, a tu dzwonią oni i pytają o takie duperele - gdzie jest i kiedy wróci. Siedzi przecież ze światowym kumplem w barze piwnym, a tu dzwoni dziecko, tato gdzie jesteś?
- W biedronce synu.  – A to dobrze, to kup mi to i tamto. – Dobrze synu.  Ale przyjdziesz dzisiaj, bo mi to jest już potrzebne. – Tak, zaraz staję przy kasie. Syn się rozłącza.
- Ojciec do kumpla: - musimy szybko kończyć te piwa i pędzę do biedronki. Muszę coś wymyślić, dlaczego mi tak długo zeszło.  Jak tłumaczył później opóźnienia w przyjściu do domu? Nie wiadomo.  Ale zawsze wytłumaczył skutecznie. Często te rozmowy to było mistrzostwo świata w konfabulowaniu! Jakąż on miał w tedy inwencję, jaką elokwencję, jak był utrudzony w staranie o rodzinę, no i o zbór przecież. O! Ileż on czasu i wysiłku poświęcał zborowi! Żeby to chociaż w małej części było prawdą, to zbór byłby najbardziej zadbanym zborem na kuli ziemskiej. Zakwitł by jak łąka na wiosnę.

- Jehowa tolerował jego występki przez wiele lat. Albo drzemał słodko w czasie ich popełniania, albo pożyczał sobie opaskę na oczy od Temidy. W tym samym czasie jednakowoż zawsze widział zło popełniane przez zwykłych głosicieli. Jak to robił? Bóg świadków jest wszechmocny, więc jak chce czegoś nie widzieć i nie wiedzieć to tego nie widzi i nie wie. Ale jakby chciał wiedzieć i widzieć to wie i widzi. Taka preselekcja, czy coś. Taka wszechmocność. Tylko ten Bóg tak ma. Dlatego jest prawdziwy. Inne bogi to żałosne imitacje.
- Ale mówią, że dopóty dzban wodę nosi, aż się ucho urwie. Nasz delikwent nie miał szans przyobserwować, że dzieci nagle dorosły. Ten, kto mi to opowiadał, twierdził, że wreszcie wzięły matkę na siłę pod rękę i zaprowadziły do starszych. Teraz już było dwóch świadków! A nawet trzech  i  jeszcze więcej. Jehowa w świadkach przestępstwa wreszcie matce i żonie obficie wynagrodził.

Cdn.

 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 06 Maj, 2018, 00:38
Alkoholizm to choroba społeczna (Polska jest znowu na czele statystyk) .
Za 'komuny' to był "odlot od rzeczywistości" - teraz mamy demokrację
Nie wiem tego jak jest teraz obecnie w zborach śJ - bo nie mam z nimi teraz żadnego kontaktu ..
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NieZnaPrawdy w 06 Maj, 2018, 01:36
Wiele lat temu byłem na wyjeździe z grupą damsko-męską. Z mężczyzn tylko ja nie na przywileju. Pijemy codziennie wieczorem. Zbliża się Nowy Rok i powstaje dylemat, pić czy nie pić w Nowy Rok? Opinie są różne. W końcu ja przedstawiam swój punkt widzenia. Skoro pijemy codziennie, to nie picie danego dnia oznaczałoby świętowanie. Rzeczony wieczór spędziliśmy należycie.  :P
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 06 Maj, 2018, 10:27
W ogóle problem przemocy domowej wśród Świadków zasługuje na odrębny temat

Tak to prawda.
Nie wiem jak jest w innych domach,ale w moim rodzinnym domu moja matka fanatyczka była i jest sadystycznym przemocowcem.
Alkohol w moim domu nigdy nie był pity,jeżeli już to symbolicznie,a przemoc przedewszystkim emocjonalna ale i fizyczna istniała w każdym aspekcie życia i zawsze była podszyta chorą jehoską ideologią.
A najgorsze jest to że ja cały czas próbowałam usprawiedliwiać i zrozumieć i zracjonalizować sobie postępowanie mojej matki.
Dopiero mając 50 lat i bedąc prawie 30 lat poza sektą zrozumiałam że muszę te kobiete wykluczyć z mojego życia bo inaczej zwariuję.
Często bywało że matka łapała mnie za pukiel moich kręconych loczków i szarpiąc moją głową darła ryja że skoro nie umiałam umyć podłogi jak należy przed przyjściem braci na zbiórkę to będę ją (te podłogę)teraz lizać.
Jak tylko bracia zaczynali się schodzić wkładała maskę Siostry Halinki i rozdawała usmiechy na prawo i lewo.
Sprawa jest dość  świeża bo dopiero rok mija jak nie utrzymuję z moją jehoską rodziną żadnych kontaktów. Jak trochę bardziej okrzepnę to Wam opowiem jak wyglada przemoc bez kropli alkoholu.

Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 06 Maj, 2018, 10:34
Jatiw Matylda
Przypominam sobie historię kopciuszka- To co przeszłaś owiewa zgrozą, ale jak sama piszesz z pod tyrani wyszłaś to wielkie osiągnięcie   :) :) :)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: salvat w 06 Maj, 2018, 10:53
Skłonności do kieliszka, flaszki, kegi są wśród Świadków widoczne, choć trzeba się przyjrzeć i to w sprzyjających okolicznościach.

Podczas dyżurów pilnowania jednej z sal zgromadzeń, a był to dyżur nocny, jeden z braci od godz. ok.22.00 zaczął często wychodzić ze stróżówki pod pozorem " a zobaczę coś w aucie", "a przewietrzę się" itp. Za każdym razem jak wracał był coraz bardziej wesół więc starsi wiekiem bracia przydybali go jak po wyjściu z portierni kierował się wprost do swojego auta i konsumował. Ów brat miał wówczas coś koło 60ki i.... wracał tym autem po dyżurze. Sprawa się rozeszła bez rozgłosu. Jak się dowiedziałem krótko po tym, wcześniej miał skłonności ku napojom z procentowym udziałem alkoholu.

I tak oto pilnując majętności Pana, pod osłoną nocy można umilać sobie nudny wieczór, a potem noc.

O historiach gdzie starsi zborowi pifkowali i nie tylko wiem wyłącznie na zasadzie miejskiej legendy, ale sądzę, że jest w niej nie ziarno a cały worek prawdy.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 06 Maj, 2018, 13:57
w moim otoczeniu bracia również za kołnierz nie wylewają
oj nie wylewają! ja myślę że to przez stres związany
z nie możnością bycia doskonałym w orgu

miałam w swoim zborze starszego który nie strzymywał ciśnienia
(komitety, rozmowy , dochodzenia) i brał mojego na piwko
 i mu się ulewało zółci,  czasem mi mój opowiadał o patoli w rodzinach braci
na ich szczęście o pedofilii nie słyszałam bo by nie było lekko
grono starszych wiedziało o tej skłonności ale było mało starszych
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: zero1 w 06 Maj, 2018, 16:51
Matyldo nie zazdroszczę. Pamiętam gorączkowe porządki też u mnie w domu przez zbiórkami i zebraniami książki. Atmosfera w trakcie iście Brooklyńska - wszystko jak na zdjęciach instruktażowych z biuletynu Strażnica - ale to kosztem nerwówki w ostatniej godzinie przed przyjściem gości.
Opisz swoje niebawem dla nauki potomnych czytelników forum:-)
Wielu dopiero wtedy się otwiera.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 06 Maj, 2018, 17:19
    ŚJ nie są ani lepsi (jak sami uważają) ani gorsi, piją jak inni. I choć większość o tym wie, to w myśl zasady..jeśli się o czymś głośno nie mówi, to problem nie ma.

A to dotyczy wszystkiego nie tylko picia. Przemoc, przekręty, przymykanie oczu na wiele spraw, nie załatwia problemu, ani go nie minimalizuje.

Nie można też twierdzić, że to tabun pijaków, bo można wiele osób skrzywdzić.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 06 Maj, 2018, 21:39
Ja na podstawie doświadczeń ze środowiska świadków gdzie ja się wywodzę mam takie wnioski że u świadków ląduje sam taki odpad.
Histerycy,samoluby,oszuści,pijaki,kryminaliści,osoby z ograniczeniem intelektualnym,ludzie pozbawieni odrobiny empati,a wyjątek tylko potwierdza regułę.
W moim ośrodku książki była rodzina gdzie wszyscy pili,druga rodzina kombinatorów i strasznych plotkarzy i kapusiów a w swoich szeregach mieli wykluczanych i przyłączanych.Była siostra co miała świra na punkcie słuzby dla jehowy a swoich synów zostawiła na pastwie losu i jeden z nich zginął tragicznie po alkoholu  a drugi skończył w więzieniu.Wspmniana siostra miała chyba 6 czy 7 mężów i to wszystko w obrębie organizacji.Było małżeństwo staruszków którzy w stołowym pokoju mieli już przyszykowane trumny z wyposażeniem. Był facet który wcześniej przez dwadzieścia lat ganiał głosicieli z siekierą. Była pani która wcześniej uprawiała najstarszy zawód świata. Była w końcu moja matka,sadystka i przemocowiec. Było małżeństwo wykształciuchów,On pijak bił tą żonę.Po iluś tam latach odeszli i wtedy ta kobieta najpierw leżała krzyżem w kościele przepraszając za czas spędzony u swiadków a po jakimś czasie odebrała sobie życie.

Dziś rozmawiałm z koleżanką z którą byłam w jednym zborze,obie odeszłyśmy około 30 lat temu i ona nie ma takich złych wspomnień. Z tym tylko że ona mieszkała w większym miasteczku gdzie bracia znali się z zebrań i ze służby. W moim mniejszym środowisku można było praktycznie zajrzeć każdemu pod pierzynę.
Dwie godziny na zebraniu i godzinę w słuzbie można poudawać,ale na co dzień trudno ukryć swoje prawdziwe oblicze.
Jest coś dziwnego w organizacji świdkojehoskiej że przyciąga wielu nieudaczników i bardzo złych ludzi.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: zero1 w 06 Maj, 2018, 22:27
Ma-sa-kra. Po prostu dramaty całych rodzin.
Mam taką obserwację nt. tego, co przyciąga - jest to 'bezpieczne' środowisko. Po prostu jest tak wyzute z podejrzeń i wytresowanie w 'przykrywaniu wszystkiego miłością', że przyciąga bezpieczeństwem; jest wg proroka 'kryjówką dla wszelkiego ptaka nieczystego' - nawet pedofila.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 06 Maj, 2018, 22:34
'kryjówką dla wszelkiego ptaka nieczystego' - nawet pedofila.

Niesmacznie mi się skojarzyło Twoje porównanie  ;D

Takie sekty działają na takich ludzi jak magnes. Przesadna i fałszywa miłość, fałszywe bezpieczeństwo i fałszywe poczucie przynależności do elity dla tych wszystkich niedowartościowanych.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: zero1 w 06 Maj, 2018, 22:47
A no tak, pasuje:-D cóż, chyba nawet prorok ongiś nie podejrzewałby takich konotacji w XXI w.:-D
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: wrzesien w 06 Maj, 2018, 23:13
Skłonności do kieliszka, flaszki, kegi są wśród Świadków widoczne, choć trzeba się przyjrzeć i to w sprzyjających okolicznościach.

Podczas dyżurów pilnowania jednej z sal zgromadzeń, a był to dyżur nocny, jeden z braci od godz. ok.22.00 zaczął często wychodzić ze stróżówki pod pozorem " a zobaczę coś w aucie", "a przewietrzę się" itp. Za każdym razem jak wracał był coraz bardziej wesół więc starsi wiekiem bracia przydybali go jak po wyjściu z portierni kierował się wprost do swojego auta i konsumował. Ów brat miał wówczas coś koło 60ki i.... wracał tym autem po dyżurze. Sprawa się rozeszła bez rozgłosu. Jak się dowiedziałem krótko po tym, wcześniej miał skłonności ku napojom z procentowym udziałem alkoholu.

I tak oto pilnując majętności Pana, pod osłoną nocy można umilać sobie nudny wieczór, a potem noc.

O historiach gdzie starsi zborowi pifkowali i nie tylko wiem wyłącznie na zasadzie miejskiej legendy, ale sądzę, że jest w niej nie ziarno a cały worek prawdy.
Za każdym zakazem kryje się jakaś historia... I tak w regulaminie pilnowania na sali zgromadzeń w Ursusie na początku nie było punktu o zakazie spożywania alkoholu ;) ktoś chyba zbytnio wierzył w ludzi i ich wrodzoną prawość. Problem pojawił się gdy co poniektórzy nie potrafili wyjść ze "stróżówki"...

Sam pierwszy raz spożywałem alkohol ze starszym zboru na pilnowaniu w Ursusie... Oczywiście rozsądnie, bo po piwku czy 2óch- ale warto zaznaczyć że nie byłem wtedy pełnoletni i był regulaminowy zakaz... No i nigdy wcześniej nie piłem.

Z czasem doszedł tam też zakaz grillowania ;)

Swoją drogą numer do otwarcia bramy przez tel na Ursusie był zmieniany, ale bratu Jakubowi Ści...rowi radzę zmieniać co tydzień. Chyba że brat Bau..r dba o to. Za każdym razem go znamy, a jakoś nikt nigdy go nie używał do niecnych celów- taki ot pstryczek w nos z waszymi tajemnicami...

Ps. I tak go będę znał za każdym razem :)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 07 Maj, 2018, 10:23
https://www.youtube.com/watch?v=T3YVmgbxo_4

filmik opisujący "zbawienne" skutki 12 -tu kroków niespełna 20 minut, Bill Wilson który uwierzył że jest chory, a nie, że jest potrzeba pracy nad swoją osobowością. Jako osoba będąca na odwyku, potwierdzam, że nie ma tu ani krzty przesady.

Będąc na odwyku, na jednej z tablic ogłoszeń, oddziału czwartego, wyczytałem w wyrywku z jakiejś gazety, że WHO, Światowa Organizacja Zdrowia, zaleca by nie używać zwrotu: "alkoholik" ponieważ 'niesie w sobie duży ładunek negatywnych emocji' związanych z piciem. Gdy poruszyłem tą kwestię na zajęciach, co przeczytałem na tablicy, następnego dnia ten urywak z gazety został usunięty, ciekawe.

Dla mnie, po wielu latach bycia w sekcie, co najmniej zastanawiające jest, że nadużywający trunków, czy palący, muszą iść na terapię, taki stawiają warunek, albo aut, bo nie ma specjalistów w zborze, natomiast co do pedofilów, tu specjaliści są, obrzydłe.

O tym że ten czy ów, nadużywa, ogólnie jest w zborze wiadome, ciało mówi, i pewne rzeczy się czuje, po prostu, po reakcjach tak zwanych braci, wiesz że o sprawie wiedzą prawie wszyscy, choć tak na prawdę wiedziało trzech strasznych. Taka klika klik, tak zwanej troski o braci.

W filmiku 12 kroków do piekła jest również mowa o dwu książkach do których nawiązałem w poprzednim moim wpisie.

A św.j. no cóż, tacy sami ludzie jak wszyscy inni, ze swoimi słabościami, problem polega na tym, że w swej perfidii z obrzydzeniem patrzą na wszystkich którzy są po za zborem, którzy nie płyną razem z nimi w arce, która miota się po falach zmieniających się nauk. Teraz mają zagrychę: PEDOFILIA, przed którą nie uciekną, duża w tym nasza rola, by informować naszych znajomych, jak tylko się da właśnie o ukrywanej w sekcie pedofilii. Przestrzegając przed 'FAŁSZYWYM PROROKIEM'
 
   
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Matylda w 08 Maj, 2018, 14:11


Takie sekty działają na takich ludzi jak magnes. Przesadna i fałszywa miłość, fałszywe bezpieczeństwo i fałszywe poczucie przynależności do elity dla tych wszystkich niedowartościowanych.

O to t to.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 09 Maj, 2018, 22:52
  Przedostatni odcinek: Picie jako hobby.

  Tym razem Jehowa Bóg nie darował. Kazał wyrzucić z przenajświętszej. Więc starsi wyrzucili na zbitą skorupę. Dlaczego nie pomogli? Dlaczego nie leczyli? Dlaczego nie przypilnowali, żeby leczył się poza organizacją u specjalistów? Dlaczego świadkowie ratują obcych przed Armagedonem, a swoich skazują na zagładę wyrzucając ich z bezpiecznej „Arki’ wprost w odmęty „starego, złego świata”? Niestety, wielu tam bezpowrotnie tonie.  Przecież rozpił się będąc cały czas świadkiem Jehowy. Organizacja nie stanęła na wysokości zadania, udawała, że nie widzi. Zawiódł on, ale przede wszystkim Organizacja.

   Całe młode życie poświęcił dla niej. Zostawił w niej wiele godzin, dni, tygodni, miesięcy i lat głoszenia, chodzenia i przebywania na zebraniach i kongresach. Dawał dobrowolne datki. Bronił ją zajadle przed ‘oszczerstwami’. Cierpiał za nią prześladowania, może odczuwał niedostatek, może jego dzieci odczuwały braki bo pił, a organizacja i tak musiała dostać to co chciała. Jak był jej potrzebny to go chciała. Ale jak on jej potrzebował, to go wyrzuciła jak zużytą, podartą ścierkę. A niech zdycha. Rodzina niech się teraz sama z nim użera. Organizacja nawet złamanego szeląga nie da na jego leczenie. Nie po to bierze, żeby teraz oddawać. Jak się sam pozbiera, ogarnie, wyleczy u specjalistów z tego złego starego świata, to go przygarną z powrotem. Znowu będzie użyteczny. Będzie robił co mu  ona każe, to będzie dobrze. Będzie robił! Bo teraz będzie się bardziej bał ponownego wyrzucenia i ponownego naznaczenia. A ci specjaliści? I tak zginą w Armagedonie. Są przecież poza ‘arką’, często w „Babilonie Wielkim”.  To nic nie znaczy, że jako tako doprowadzili do porządku członka organizacji Jehowy i ona będzie mogła z niego znowu czerpać korzyści.

Nie wie, że go skrzywdzili. Nie wie, że tak się z bliźnim nie robi. Jezus tak nie robił. Przecież karmił,  leczył i uzdrawiał, litował się nad ciężką dolą ludzi z nizin chociaż nie należeli do jego uczniów.

- Przebywał poza zbawienną arką rok czasu. Odetchnął z ulgą jak się proroctwa ‘jego’ wyznania nie spełniły i nie przyszedł w tym czasie Armagedon. Paradoksalnie to nie spełnienie, ale niespełnienie tego co liderzy tego ugrupowania każą zwykłym głosicielom głosić, uratowało mu tyłek. Nie wiadomo czy i kto mu pomagał. Na pewno najbliższa rodzina. Nie wiadomo, czy przestał pić. Może z szedł do najgłębszych podziemi. Jak tyle lat starsi nie widzieli, że pije, to i teraz nie zobaczyli. W każdym bądź razie po roku przyjęli  go z powrotem. Szybko. Ten co był  raz widziany jak pił przy torach, dziesięć lat był poza, a on co pił  tyle czasu, szybko Jehowie był potrzebny. Teraz za to musiał odpracować z nawiązką tę swoją słabość. Był widziany ciągle na zewnątrz, jak głosi po domach i jak stoi ze stojakiem. Musiał się pokazywać i głosić swoim kompanom światusowym od kieliszka. Musiał być ciągle na zewnątrz, aby był pod obserwacją. Ale obserwowali go też inni. Jeden poszedł za nim jak tamten skończył głoszenie przy stojaku. I gdzie poszedł nasz znajomy? Prosto do baru piwnego! No cóż, był już po służbie. Było gorąco. Musiał się nawodnić. Piwo dobrze gasi pragnienie. Nie ma podstaw. Poza tym, to jeden świadek, to żaden świadek. Takie jest zbójeckie (przepraszam- Jehowy) prawo.

Cdn.

 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Opatowianin w 10 Maj, 2018, 07:35
U schyłku mojego świadkowania topiłem niekiedy w kieliszku moje zborowe frustracje i jakoś ten na górze, zwany Jehową, nie reagował... Przyczyna tej obojętności była prozaiczna: małżonka nie podkablowywała mnie ;)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Evilshadow. w 10 Maj, 2018, 07:59
Na trzeźwo nie da się ogarnąć org-a i stąd sięganie po alko...  😀
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 10 Maj, 2018, 09:18
 Ostatni odcinek: Picie jako hobby.

- W międzyczasie zbór się zestarzał, młodzi poodpadali albo wyjechali do większych miast. Starsi wiekiem też już niejednokrotnie mieli dość czekania na ciągle niedostępny raj na ziemi.  Część z nich wymarła. Sporo jest w okolicy nieczynnych. Brakowało usługujących starszych. Trzeba było sięgnąć po pośledni garnitur. I tak nasz delikwent awansował szybko na starszego, jak też i inni upijający się do niedawna. Ale pomimo tego, a może dlatego, nie zdołali uratować zboru przed upadkiem. Salę królestwa im sprzedano, a oni muszą teraz dojeżdżać  na zebranka z dziesięć kilometrów. Widziano podobno, jak pieniądze za salę lewitowały za  wielki ocean, jeszcze wtedy do wyprzedawanego także Brooklynu.

   Jak mówi miejscowy proboszcz kościoła katolickiego – zbór upadł. Nie mamy ze  świadkami problemu. Nawet do stojaków przywożą ludzi z daleka. Nic to im nie daje. Nasi wierni wiedzą, że nie należy do nich podchodzić. My nie zabraniamy  swoim wiernym zdobywać wiedzę na uczelniach. A świadkowie? A świadkowie niech sobie stoją jak chcą. Dziwimy się im jednak, że jak chcą ze sobą pogadać, to wychodzą na ulicę, a nie spotykają się u siebie w domach. Propagują jakiś nowy zwyczaj. Chyba Amerykański. Na pewno u nas nie przyjmie się. 

 - Zbór ten został złączony ze zborem z sąsiedniej małej miejscowości, który także przeżył podobne perturbacje z ilością wiernych, a także i z jakością. I taki jest koniec wszystkich wielkich błogosławieństw Jehowy, Boga świadków, jakie spadły w obfitości  w tamtych okolicach na zbory jego ludu.

„Dzisiaj często słyszymy, jak bracia mówią:  ‘Ależ rydwan Jehowy pędzi’. Oczywiście to prawda, jednak w gruncie rzeczy niebiański rydwan, symbolizujący niewidzialną część organizacji Jehowy, porusza się z wyjątkową prędkością od roku 1914.” (książka z 2014 roku : „Królestwo Boże panuje” strona 3 akapit2, wydana na 100 – lecie panowania tegoż wirtualnego królestwa).

-  My wiemy, jak i dlaczego ten rydwan tak pędzi. Ma napęd spirytusowy! A ci braciszkowie co bywają na tym samym napędzie tak mówią, bo nie nadążają w tym stanie za nim. Im po jego użyciu, to nawet cały świat odjeżdża! Jednocześnie wyjaśniło się, dlaczego nasz delikwent przewracał się idąc z pracy. Po prostu nie mógł utrzymać się na własnych nogach w tym szalonym pędzie rydwanu. Od roku 1914 to już jest dla niektórych zabójcza prędkość!

           Uwaga! Jeszcze ciągle przyśpiesza!!!   Zapiąć pasy!

 Koniec.
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 21 Maj, 2018, 19:22
Zanim włączysz przeczytaj:
-Witojcie
-Witojcie, oto jest przyczyna wszystkiego nieszczęścia
- jakiego nieszczęścia, Kobity kochane Pan Bóg dał ludziom OKOWITE na  radość
Zapytajcie STARSZAKA, przecież sam pije ....

  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 22 Maj, 2018, 14:27
Taka humoreska ;
Po biesiadzie 'na hali' powiada baca do bacy - kurca to już chyba koniec świata ,bo już okowita nie smakuje tak jak kiejś, a kobity takie jakby brzystce i joj ..
Na to 'starszy' 'Baca' powiada młodszemu ; - 'ty już się umiarkuj ,bo końca świata nie bedzie , ale tobie i..'
Morał z tego ; 'miarkujta się we wszystkim ,bo nie znata "dnia i godziny" co "przyniesie następny dzień" , "bądzcie trzezwego umysłu" ,bo "dni są złe" (po zapiciu) ..
Wiara , nadzieja , miłość - daje większego 'kopa' -niż 'upojenie' ..
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 31 Maj, 2018, 17:04
                                                                             Czekając na Raj – napij się!


- Mówiono o nim, że jest złotą rączką. Czego się podjął, to zrobił dobrze. Taki murarz, tynkarz, akrobata. Uzdolniony muzycznie. Grał na akordeonie i skrzypkach. Na pewnym weselu, grając węgierskiego czardasza, bisował dwa razy i dał radę. A przecież to bardzo szybki utwór. Publika nie nadążała  oczami za ruchami smyczka.    W ‘cywilu’ był tokarzem, frezerem, spawaczem, wiertaczem, szlifierzem i czym tylko ktoś chciał. Znał się na obróbce skrawaniem jak nikt inny. Wykonywał ludziom różne potrzebne im detale, części, a nawet całe urządzenia.  Co tylko im się zepsuło, urwało, czy zużyło. Sam sobie urządził przydomowy warsztat. Dodatkowo był mężem, ojcem i świadkiem Jehowy. Jak on to wszystko pogodził, jak znalazł na wszystko czas – nie wiadomo.
Byłoby chyba wszystko dobrze, gdyby od znajomych pobierał za swą pomoc jakąś rekompensatę finansową. Ale on nie  zawsze chciał. Stało się więc zwyczajem stawianie wódki. I tu nasza złota rączka poległa. Nie zauważał długo, że się od niej uzależnił, to znaczy od wódki, od alkoholu. Ale zauważyli to w pewnym momencie starsi zboru. Nie dało rady – wyrzucili. W żaden sposób mu przez to nie pomogli.

To był jego przysłowiowy gwóźdź do trumny. Miał od tej pory mocny uraz do starszych ze swojego zboru. Jak oni go potrzebowali, to zawsze był pod ręką. Nie jedno naprawił, czy dorobił do sali zebrań. Nie jedno im zreperował w ich obejściach gospodarskich, traktorach czy innych autach.  A teraz zamiast próbować jego naprawić, to wyrzucili go na śmietnik jak zużyty detal!

Najbliżsi chyba nie radzili sobie z problemem. Może nie dał sobie pomóc, a może się go wstydzili. Byli znani i on był znany w okolicy ze swoich religijnych zapatrywań. A teraz taki upadek. Wstyd na okolice. Oni regularnie kontaktowali się ze zborem, chodzili na zebrania, kongresy, on coraz bardziej odstawał, coraz częściej zostawał sam ze swoim problemem. Sam siebie nie potrafił naprawić, a bliscy nie potrafili znaleźć do niego takiej złotej rączki, jakim był on sam. Zamknięte koło.

   - Nie dożył starości. Na klepsydrze zawiadamiającej o pogrzebie było napisane u góry, że czeka na zmartwychwstanie. Na jednej z nich ktoś odręcznie dopisał: „ Czekając na zmartwychwstanie napij się”.

Taki smutny koniec dobrego  człowieka. I memento dla pozostałych. 
 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 01 Czerwiec, 2018, 14:08
Twój komentarz, NNN, jest moim komentarzem do Twego wpisu, na temat alkoholizmu u świadków, pije większość, dziś grill bez piwa czy wina to nie grill, a po drugiej w nocy :o, jest normą picie w ukryciu, bo tak należy, inaczej u jaśniejących się nie da, oni tacy och i ach, a jak się dorwie do hu,,,,,,a, taka lal co wiodące komentarze daje na zebraniu, to dopiero jest jazda, to całą łapą i z łykaniem, przerobiłem kilka takich przypadków.

mav: Usunąłem obraźliwe porównanie.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: matus w 01 Czerwiec, 2018, 15:06
Jaki związek z alkoholizmem w zborach ma kobieta robiąca dobrze facetowi (facetom)?
Oraz - to wykropkowane (wyprzecinkowane) słowo pisze się przez "ch".

Strasznie wulgarne to, i nie na temat.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 02 Czerwiec, 2018, 11:07
Jaki związek z alkoholizmem w zborach ma kobieta robiąca dobrze facetowi (facetom)?
Oraz - to wykropkowane (wyprzecinkowane) słowo pisze się przez "ch".

Strasznie wulgarne to, i nie na temat.

Jeśli uraziłem delikatne ciało z trójkątem o jednym oku na karku, to przepraszam.
Natomiast poprawność polityczna mnie nie bierze.
Ukradł?, nie, przywłaszczył minie.
Okłamał?, nie, minął się z prawdą. Stek bzdur.
Fakty nazywa się po imieniu.
Jeśli chodzi o c h czy samo h, czy jest to aż takie ważne, tak faryzeusze w I wieku, cóż więcej, patrz na treść, tu się wykazuj, nie wytykaniem że u czy może ó.   
Pozdrawiam 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: matus w 02 Czerwiec, 2018, 11:25
Przeprosin nie przyjmuję, bo uznaję je za sarkastyczne o mocno negatywnym zabarwieniu.
Reszty wypowiedzi nie zrozumiałem, pozwolę sobie nazwać ją bełkotem.

Zasady pisowni sprzyjają dobrej jakości komunikacji.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: mav w 02 Czerwiec, 2018, 11:51
Pozwolę sobie zgodzić się tutaj z Matusem, nazywanie faktów po imieniu nie oznacza, że musimy pisać w sposób wulgarny lub obraźliwy. Pokażmy, że jesteśmy lepsi od nich i zachowajmy kulturę wypowiedzi.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 02 Czerwiec, 2018, 20:31
Twój komentarz, NNN, jest moim komentarzem do Twego wpisu, na temat alkoholizmu u świadków, pije większość, dziś grill bez piwa czy wina to nie grill, a po drugiej w nocy :o, jest normą picie w ukryciu, bo tak należy, inaczej u jaśniejących się nie da, oni tacy och i ach, a jak się dorwie do hu,,,,,,a, taka lal co wiodące komentarze daje na zebraniu, to dopiero jest jazda, to całą łapą i z łykaniem, przerobiłem kilka takich przypadków.

mav: Usunąłem obraźliwe porównanie.

Poproszę o tłumaczenie powyższego tekstu!
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 02 Czerwiec, 2018, 22:02
Hmm - po przeczytaniu kolejnych wypowiedzi , odnośnie tematu tego wątku (użytkowników tego Forum) doszedłem do wniosku aby to napisać .
Alkohol to substancja chemiczna zmieniająca świadomość i postrzeganie , zaburza prace neuronów i synaps (w mózgu), to rozpuszczalnik organiczny białek -
- heh nie będę tłumaczył (w sposób naukowy) - co się dzieje z komórkami organizmu po spożyciu etanolu ..
Alkohol etylowy należy do substancji chemicznych silnie uzależniających psychicznie i fizycznie (narkotyk) .
Nie będę i nie chcę nikogo nauczać - ale chyba każdy sam może coś opowiedzieć z własnego 'podwórka' ..
A tak dla wszystkich : - Pogody Ducha i spełnienia marzeń wszystkim  :) :)

Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 02 Czerwiec, 2018, 22:06

A tak dla wszystkich : - Pogody Ducha i spełnienia marzeń wszystkim  :) :)

I tańszego alkoholu w sklepach
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 02 Czerwiec, 2018, 23:57
I tańszego alkoholu w sklepach
 
Proponuję 'prochibicję' dla wszystkich ochrzczonych - 'kto nie może pić etanolu - niech spożywa "pokarm na czas słuszny" -to 'ma lepszego kopa' ..
Ale najlepiej niech w ten czas każdy odnajdzię się sam w wsobie i swoją rodzinę - niech pokocha nawet samego siebie w obecnej rzeczywistości..
PS. - wiara nie jest wrogiem człowieka -to raczej jego skłonności ...
Ale taki temat jest jeszcze do przedyskutowania ..
Pozdrawiam wszystkich  :) :)
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 03 Czerwiec, 2018, 02:46
Mam taką nadzieję, że obrzydziłem Wam spożywanie etanolu (rozpuszczalnika organicznego) .
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: NNN w 04 Czerwiec, 2018, 20:39

                                                   Jak  wykluczony z nieczynnym.
-  Spotkał  wykluczony  nieczynnego. Za młodu trochę się o siebie otarli. Na tyle, aby się teraz bez problemu rozpoznać. Wykluczony opowiada jak odszedł i działa, stara się pokazywać światu kim są naprawdę świadkowie i ich „niewolnik’, czyli ciało kierownicze. Nieczynny mówi, że był 10 lat pionierem. Wcześniej siedział 4 lata za wojsko. Po wyjściu z kicia też działał. Był prawą ręką nadzorców obwodu, zasłużonym pionierem. Dlatego w 1977 był na spotkaniu z Tedem Jaraczem i sam na własne oczy widział i na własne uszy słyszał jak Jaracz beształ nadzorców zboru za to, że rozdmuchali koniec w roku 1975. Teraz są winni załamania się dzieła Bożego w Polsce!  Później wykluczony dowie się od kogoś innego, że  niektórzy nadzorcy po tym się załamali i pochorowali.  Dobrze pamiętali jak na comiesięcznych odprawach w obwodzie obwodowi i słudzy kraju kładli im do głów jak bliski jest koniec i że na pewno nastąpi w 1975. Wymagali przekazywania tego głosicielom, dlatego wyniki przed 1975 rokiem były bardzo dobre. Wtedy i oni byli dobrzy. Ale jak przyszły chude lata to nadzorcy stali się kozłami ofiarnymi. Nieczynny całe lata wierzył, że to faktycznie oni byli winni. Wykluczony starał się wyprowadzić go z błędu, ale z marnym skutkiem.
  Wykluczony próbuje nieczynnego uczynnić, ale w innym kierunku, proponuje wspólne  ujawnianie skrytego oblicza organizacji.  Ten puszcza to mimo uszu, zaprasza go jednak na dłużej to sobie będą mogli coś wypić i pogadać. Opowiada, że dużo się naoglądał różności w terenie i  dużo gorzałki wypił ze starszymi i obwodowymi. Nieraz trzeźwieli ukryci w melinie u lubiących trunki, spali po kilku w jednym łóżku, raz obwodowy próbował się do niego w nocy dobierać. Ale, że on miał preferencje hetero, to dał mu zdecydowaną odprawę. Mówi kolejny raz- przyjedź na dłużej, będzie okazja do wypicia, powspominania.

- Po rozstaniu, wykluczony zastanawia się dlaczego tamten jest nieczynnym. Dlaczego braciszkowie taki stan tolerują. Przecież mówił, że go starsi odwiedzają co roku i namawiają do powrotu. Dali mu broszurę „ Wróć do Jehowy”. Dochodzi do wniosku, iż nieczynny zna wiele niecenzuralnych historii, musi mieć wiele haków na braciszków, więc ci tolerują jego stan, nie mogą go wyrzucić, aby ten nie zaczął ‘śpiewać’. Dobrze  będzie się z nim bliżej zaprzyjaźnić, to może coś ujrzy światło dzienne.

Następnie zastanawia się nad tym wielokrotnym proponowaniu mu alkoholu. Czy aby nasz nieczynny pionier zanadto nie lubi trunków? Nie znajduje w swej głowie wyjaśnienia.  Postanawia sprawdzić to w sobie znany sposób „na mieście”.
Okazuje się, że oba tropy są dobre. Rzeczywiście nasz nieczynny zna sporo pikantnych historyjek z młodego życia w terenie.  Ale to nie przesądza o jego  aktualnym statusie. Wyłazi zewsząd proza życia. Nasz nieczynny ma żonę wyrzuconą z organizacji za przesadne picie alkoholu. Sam też go ponad miarę uwielbia. Znalazł sobie bezpieczne schronienie. Stał się nieczynnym. Nie utrzymuje kontaktów z braciszkami. Nikt go nie widzi. Nie szlaja się po mieście. Ale też nikt nie chce mu specjalnie zaszkodzić, upilnować. Nikt nie czatuje pod domem.  Nikomu się aż tak nie naraził. On wie co go czeka, jak wróci do zboru. Musi się pokazywać ludziom. Musi chodzić na zebranka, głosić. Wie, że nie da rady się upilnować. Starsi choćby nie chcieli, to go wykluczą. Jak żonę. On nie może do tego dopuścić. Ambicja mu na to nie pozwala. On nie da sobie tego zrobić.
Przechytrzył starszych? Sami mu to podpowiedzieli, aby usunął się w cień?  Nie wiadomo. Ale taki szach – pat trwa całe lata. Wszystkim z tym dobrze, obydwie strony mają jakieś korzyści, to po co to zmieniać i psuć? Chodzi oto, żeby równowaga była w przyrodzie  no nie? Jest równowaga i jest spokój. Tak trzymać aż do Armagedonu. Tylko czy Jehowa sobie z tym poradzi? Życie pisze przecież swoje własne scenariusze. Nie słucha się nikogo. Nawet Jehowy.

Koniec.

 
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: zero1 w 04 Czerwiec, 2018, 23:55
Tak sobie myślę o powiedzeniu, że alkoholik pije, żeby zapomnieć...
W sumie takie samo umotywowanie w orgu sprzedaje się dla większego zaangażowania w głoszenie - żeby zapomnieć! Żeby nie mieć czasu na świat Szatana. Niestety wtedy też nie ma się czasu na swoje sprawy i problemy rodzinne, a jak po flaszce tak i po wyjściu do głoszenia, problem znowu daje o sobie znać.
Większe zaangażowanie w głoszenie, to jest po prostu ucieczka przed życiem.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 17 Czerwiec, 2018, 16:56
Moje trzy grosze:

Pij bracie pij  na starość ....

Prosta Matematyka:
Szklanka wódki (250 g) zabija około 1000-2000 komórek nerwowych
w naszym mózgu. Komórki nerwowe się nie regenerują.
Ludzki mózg składa się z około 3 miliardów komórek nerwowych,
z czego używamy na co dzień około 10% z nich.
Zatem około 2,7 miliarda komórek jest niepotrzebnych.
Szklanka wódki zabija 1000 komórek nerwowych.
Człowiek może bez obawy o swoje zdrowie wypić 2 700 000 szklanek wódki.
Przeliczamy:
1 butelka (750 g) = 3 szklanki,
zatem 2 700 000/3 = 900 000 butelek.
Zakładając, ze maksymalny wiek przeciętnego alkoholika wynosi 55 lat, a zaczyna on pić, powiedzmy mając 15 lat, to mamy 40 lat stażu.
Przeliczamy lata na dni:
40 * 365 = 14600 dni picia.
Jeżeli możemy wypić 900 000 butelek bez obawy o nasze komórki nerwowe to:
900000/14600 = 62 butelki wódki dziennie!
Wniosek:
Aby umrzeć z braku komórek nerwowych musielibyśmy pić:
po 20 butelek wódki na śniadanie
po 20 - na obiad
po 30 - na kolację...
Kamień z serca!
GORZAŁKA DLA WSZYSTKICH !
 ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Kerostat w 17 Czerwiec, 2018, 23:43
Niesmacznie mi się skojarzyło Twoje porównanie  ;D

Takie sekty działają na takich ludzi jak magnes. Przesadna i fałszywa miłość, fałszywe bezpieczeństwo i fałszywe poczucie przynależności do elity dla tych wszystkich niedowartościowanych.

Masz rację, faktycznie czułem się niedowartościowany gdy mnie złowili.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 02 Sierpień, 2018, 18:47
zapomoga
Tytuł: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 15 Maj, 2019, 16:15
Tak sobie pomyślałam aby poruszyć ten temat,dość Wstydliwy.Jednak   w postach przewija się.Mój mąż pracował z  bratem ,kawaler ok 40,ciągle na fazie w pracy popijal.Kupił alkomat, aby nie było wpadki☺.Czy to jest poważny problem w tym wyznaniu.Czy dotyczy Tylko nielicznych?
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: gerontas w 15 Maj, 2019, 16:31
Taki problem, że ktoś jest ciągle na fazie, to dotyczy chyba nielicznych. Przecież to nie stowarzyszenie anonimowych alkoholików  ;). ŚJ nie stronią od alkoholu  i sam też byłem uczestnikiem mocno zakrapianych imprez ale w moim przypadku nikt pod stołem nie leżał, choć miękkie nogi miał niejeden  8-). Jak wszyscy wiemy organizacja nie jest święta - nawet ciało kierownicze lubi alkohol co pokazała ostatnio bottle gate z Morisem na czele.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 15 Maj, 2019, 17:43
temat jest na pewno dobry i rozwojowy...
ale ze wgledu na jego ''wstydliwosc'' moze byc przeoczony i przemilczany z tym sie licz  ;)
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Ola w 15 Maj, 2019, 17:50
Nie wiem, czy nadmiar wypitego alkoholu na imprezie jest problemem, ale nie jeden raz bywałam na takich zakrapianych spotkaniach. Oj działo się... właściwie te imprezy czy grille wspominam najlepiej 😊 jedyne dobre wspomnienia związane z org.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Cytryna w 15 Maj, 2019, 17:54
Nie prowadziłam badań statystycznych  ;D tym bardziej CK  :o ;D Mnie bardziej przeraża podejście niektórych starszaków do wpadek alkoholików.Ostatnio wykluczono pewnego brata ,bo wrócił do domu napity,żonka (odeszła parę lat temu) go podpierniczyła.Na komitecie padło pytanko:"Czy jesteś w stanie przysiąc ,ze już nigdy się nie napijesz ?"...KURTYNA.Braciak chodzi na terapię itp.
Co do samego alkoholu znam rodzinę,gdzie alkohol jest zawsze,przy każdej okazji i bez okazji.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Asturia w 15 Maj, 2019, 18:03
jeżeli chodzi o nadużywanie alkoholu to osobiście znam małżeństwo, od x lat w ''prawdzie niewolnika'' dzieci i ich rodziny również, mają konkretny problem z alkoholem, jak dla mnie to oni są alkoholikami, piją od lat, wiedzą o tym starsi zboru, wiedzieli o tym również w ich poprzednim zborze, wiedzą o tym ich dzieci, mnóstwo postronnych osób tak jak ja, ale nigdy nie zostały wykluczeni ani ograniczeni, zamykają się w domu i tankują i nie ma z nimi kontaktu przez wiele dni, praktykują to od dawna, ale co do nich widać że działa zasada równi i równiejsi, nawet donosili na nich ale nic się nie zmienia dalej pełnią świętą służbę dla niewolnika, z tych wszystkich którzy ''lubią'' alkohol i ja ich znam to oni swoim rozmachem u mnie są na pierwszym miejscu
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 15 Maj, 2019, 18:15
mtg:
Spotkałem się z tym problem, to bardzo delikatna sfera - pewien zajączek, nagminnie spożywał ''ognistą wodę'', miał wiele , wiele rozmów, ograniczeń, które nie skutkowały - gulden miał swoją wartość na potrzeby (Ww) przez długi dość długi okres na sprawę przymykano oko, kiedy zaczęły się bardzo poważne problemy w ''gniazdku'' - sprawa osiągnęła zamierzony finał.
Ten problem jak wspomniano to temat wstydliwy-sam również nie wylewałem do Wisły, natomiast zawór bezpieczeństwa był zawsze i obecnie nadal funkcjonuje.
Znam wielu śmiałków- mogę powiedzieć, to subtelna dziedzina- jeden, po jednym załapie i tak pozostanie przez całe życie, natomiast inny przefiltruje hektolitry i pozostaje bez ciągotki.
Alkoholizm to pojęcie względne (osobiste stwierdzenie), każdy potencjalny smakosz może wyjść z tego, pod warunkiem jeżeli TYLKO chce, natomiast kiedy zawór bezpieczeństwa eksploduje, szans nie ma żadnych.
Tak jest z każdym nałogiem : tytoń, narkotyk,hazard, sex ... itp
Alkoholizm to nie wypad na jedną, dwie, trzy ... mocną wystawkę, lecz systematycznie nawet! po kieliszku dostarczanie tego paliwa to wtedy jest  całkowite uzależnienie od danej używki. 
 
 
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Ola w 15 Maj, 2019, 18:25
I nagle okazuje się że wszyscy są święci i stronią od alkoholu 😉
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 15 Maj, 2019, 18:27
Olu, to ja sie wylamie i przyznaje bez bicia oficjalnie na forum, ze mam z tym problem...  :-\
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Ola w 15 Maj, 2019, 18:30
Olu, to ja sie wylamie i przyznaje bez bicia oficjalnie na forum, ze mam z tym problem...  :-\

Każdy ma z czymś problem 😉 ale wypity alkohol raz na jakiś czas to nie dramat no chyba, że bywa częściej...
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: kormoran w 15 Maj, 2019, 19:01
Nie sądzę by ŚJ jakoś specjalnie się wyróżniali w kwestii alkoholu zarówno w jedną jak i drugą stronę. Może mniej się zobaczy pijanych na ulicy, bo raczej się pilnują bardziej. Znam wiele przypadków osób w ORG, które miały lub nadal mają z tym problem.

Byłem w składzie komitetu sądowniczego dla małżeństwa, których podkablowały dzieci. Ludzie musieli się leczyć bo byli w takim stanie już.

Znam też starszego, który nawet na zebranie czasami przychodził w stanie wskazującym na mocną imprezę dnia wcześniejszego. Najlepsze jak na zebraniu miał prowadzić Strażnicę.

Jeden brat w naszym zborze chodził z mikrofonem na zebraniu a zalatywało od niego alkoholem. Później po zebraniu tłumaczył się, że takie ma perfumy.

ŚJ to też ludzie, na wielu weselach litry się wypiło ale pod stołem leżących nie widziałem. Sam też nie leżałem.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: mav w 15 Maj, 2019, 19:15
ŚJ lubią alkohol, to wszyscy wiemy, chociaż nie raz spotkałem się z opinią osób postronnych że ŚJ nie mogą pić alkoholu. Od razu takie osoby wyprowadzałem z błędu :). Jednocześnie będąc ŚJ człowiek cały czas stara się tak balansować na granicy, żeby jej nie przekroczyć i tak podczas większych imprez wódki nie brakuje, ale każdy na miarę swoich możliwości stara się zachować umiar. Byłem na kilku weselach ŚJ i nigdy nie było problemów typu ktoś zachlał się do nieprzytomności.

Co innego na mniejszych imprezach prywatnych, wśród młodzieży ;). Sam kilka razy byłem na takich melanżach, które kończyły się w momencie, w którym ostatnia osoba zaliczyła "zgon". Gdyby ten fakt wyszedł poza wąskie grono osób, które tam były, to pewnie posypałyby się komitety, ale nie wyszedł, a osoby z którymi tam byłem dzisiaj nadal są ŚJ, niektóre starają się kreować na bardziej święte od samego CK :).
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 15 Maj, 2019, 19:28
Jest taki temat tu na forum: "Alkoholizm wśród Świadków Jehowy", dość szeroko opisany, można się posiłkować doświadczeniami, wielu wpisów.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: mav w 15 Maj, 2019, 19:40
Jest taki temat tu na forum: "Alkoholizm wśród Świadków Jehowy", dość szeroko opisany, można się posiłkować doświadczeniami, wielu wpisów.

Racja, połączyłem oba wątki w jeden i przeniosłem do odpowiedniego działu :).
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Xevres w 15 Maj, 2019, 19:57
ŚJ lubią alkohol, to wszyscy wiemy, chociaż nie raz spotkałem się z opinią osób postronnych że ŚJ nie mogą pić alkoholu. Od razu takie osoby wyprowadzałem z błędu :). Jednocześnie będąc ŚJ człowiek cały czas stara się tak balansować na granicy, żeby jej nie przekroczyć i tak podczas większych imprez wódki nie brakuje, ale każdy na miarę swoich możliwości stara się zachować umiar. Byłem na kilku weselach ŚJ i nigdy nie było problemów typu ktoś zachlał się do nieprzytomności.

Co innego na mniejszych imprezach prywatnych, wśród młodzieży ;). Sam kilka razy byłem na takich melanżach, które kończyły się w momencie, w którym ostatnia osoba zaliczyła "zgon". Gdyby ten fakt wyszedł poza wąskie grono osób, które tam były, to pewnie posypałyby się komitety, ale nie wyszedł, a osoby z którymi tam byłem dzisiaj nadal są ŚJ, niektóre starają się kreować na bardziej święte od samego CK :).

Chyba bywaliśmy na tych samych imprezach, lub jest to proceder tak powszechny hehe
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 15 Maj, 2019, 20:00
ŚJ lubią alkohol, to wszyscy wiemy, chociaż nie raz spotkałem się z opinią osób postronnych że ŚJ nie mogą pić alkoholu. Od razu takie osoby wyprowadzałem z błędu :). Jednocześnie będąc ŚJ człowiek cały czas stara się tak balansować na granicy, żeby jej nie przekroczyć i tak podczas większych imprez wódki nie brakuje, ale każdy na miarę swoich możliwości stara się zachować umiar. Byłem na kilku weselach ŚJ i nigdy nie było problemów typu ktoś zachlał się do nieprzytomności.

Co innego na mniejszych imprezach prywatnych, wśród młodzieży ;). Sam kilka razy byłem na takich melanżach, które kończyły się w momencie, w którym ostatnia osoba zaliczyła "zgon". Gdyby ten fakt wyszedł poza wąskie grono osób, które tam były, to pewnie posypałyby się komitety, ale nie wyszedł, a osoby z którymi tam byłem dzisiaj nadal są ŚJ, niektóre starają się kreować na bardziej święte od samego CK :).

dzieki mav!
mega przykre i slabe to jest... jak ci swietojebliwi pionierzy i pionierki na drugi dzien patrza w lustro??
zawsze to bylo dla mnie i do dzis jest zagadka..
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Xevres w 15 Maj, 2019, 20:24
Uwielbiam czytać takie wątki pijąc Jacka Gentelmena z cola i lodem, zdrowie wszystkich dwulicowych ludzi w orgu
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: cocacolasong91 w 15 Maj, 2019, 20:41
Z własnego doświadczenia wiem jak jest z tym problemem. Mój tata nadużywal alko potem i mama miała skłonności choć walczyła... Bracia starsi... To zależy na kogo się trafi. Było 2 ludzkich braci którzy starali się pomóc tacie i mamie. Ale był Te jeden dzban który gdy moja mama powiedziała że jak tak dalej będzie to wniesie o separacje a dzbanek a czy w rozpadzie rodziny nie ma Twojej winny? Czy jako żona wypelniasz małżeński obowiązek? Ten spoko starszy sam lola zapuscil i że był wyżej w hierarchii zgasil tamtego... Tamten po prostu nie lubił kobiet i uważał że facet rzecz święta....
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: mav w 15 Maj, 2019, 20:43
dzieki mav!
mega przykre i slabe to jest... jak ci swietojebliwi pionierzy i pionierki na drugi dzien patrza w lustro??
zawsze to bylo dla mnie i do dzis jest zagadka..

Jak patrzeć na drugi dzień w lusto? To proste, słowami wielkiego wieszcza i myśliciela, Ricka Sancheza: nie myśl o tym. Sam byłem tym świętojebliwym sługą pomocniczym/pionierem, który noc spędził na melanżu, a po południu do służby nawracać ludzi na "best life ever". Jak to sobie tłumaczyłem? Że w sumie to nic złego, nikomu krzywda się nie stała, jesteśmy dorośli (chociaż w sumie nie wszyscy wtedy nawet byli). No i tyle robię dla Jehowy, że może mi wybaczy te okazjonalne wpadki ;).
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 15 Maj, 2019, 21:07
mtg:
Nosiłem piersiówkę, płyn zabarwiałem miętą, a lubiłem również cukierki miętowe- jak wchodziłem w klatkę schodową to dla  animuszu pociągałem płyn rozwiązujący język, zajączek nie widział nawet nie wyczuł mocnego napoju, a wtedy to język rozwiązywał się nie ma cooo ;)

Ale miałem również dobrego kompana, bardzo często razem obtańcowywaliśmy teren, przez nie rozwagę swoją  zrobiłem łyk, zauważył trochę się zmieszał !?-, myślałem to wpadłem!!!- lecz na następnej warcie blokowej, a była w tedy dość ostra zima, wchodząc na klatkę, patrzę a on łyk z swojej piersiówki i mówi cicho- strasznie zmarłem to dla ogrzania, nie czekając wyjąłem swoją mówiąc ja również jestem zmarzluchem.
Zapytałem wyciągając kajet a czym zaprawiłeś, że nie czuć odpowiedział -  miętą - często, bardzo często klamkowaliśmy jako p.pom. jako'' mięciarze'' albo ''mendziarze''  ;D 
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 15 Maj, 2019, 21:26
Z tego co wiem to starsi za kołnierz nie wylewają (lubią wypić) .
- jak po przemówieniu niedzielnym za mało dostali oklasków to muszą się jakoś odstresować ( ;D) ..
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: UWAGA AWARIA w 15 Maj, 2019, 21:28
SZEREGOWI MAŁO PIJĄ ;)
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Bugareszt w 15 Maj, 2019, 21:29
Muszą dobrze ukrywać ten problem bo nigdy nie widziałem nawet lekko wstawionego któregoś z moich znajomych świadków , chyba że akurat trafiłem na abstynentów
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 15 Maj, 2019, 21:42
Muszą dobrze ukrywać ten problem bo nigdy nie widziałem nawet lekko wstawionego któregoś z moich znajomych świadków , chyba że akurat trafiłem na abstynentów
 
E tam - ja widziałem nie jedno (po służbie) - ale co tam dywagować (nie ma ludzi doskonałych)  :(
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Alicja_W w 15 Maj, 2019, 21:46
To może humorystycznie.
Lata '90, kurs pionierski. Pada pytanie zadane przez wykładowcę o to dlaczego pionier nie powinien nadużywać alkoholu.
Zgłasza się przegorliwa pionierka lat 50+ i powiada:
'Bo alkohol jest drogi i pionier nie utrzymałby się  w terenie!'
 ;D
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: mav w 15 Maj, 2019, 21:46
Muszą dobrze ukrywać ten problem bo nigdy nie widziałem nawet lekko wstawionego któregoś z moich znajomych świadków , chyba że akurat trafiłem na abstynentów

Świadkowie Jehowy są mistrzami ukrywania swojego prawdziwego oblicza i życia na pokaz, i picie alkoholu również się pod to zalicza. Nie bez powodu funkcjonują te wszystkie plotki u ludzi postronnych, że ŚJ wcale nie piją. Piją, ale głównie w swoim towarzystwie, publicznie bardzo rzadko, a jeśli już to z umiarem. Bo przecież nie można przynieść ujmy Jehowie. Co innego wśród swoich...

Mojemu znajomemu zrobili komitet sądowniczy za nadużywanie alkoholu, ale dopiero w momencie, w którym przegiął i leżał nieprzytomny w miejscu publicznym, gdzie dużo ludzi go widziało, a część pewnie wiedziała że jest ŚJ. Nie miał komitetu wcześniej, dopiero gdy swoim zachowaniem przysporzył ujmy organizacji.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: UWAGA AWARIA w 15 Maj, 2019, 21:49
EE TAM OBWODOWY WYPIJESZ...A CO JA NIE CZŁOWIEK E TAM WYPIJE
                                                OBWODOWY A 2LITR WYPIJESZ EE TAM WYPIJE
                                                OBWODOWY A 5LITÓRW WYPIJESZ EE TAM WYPIJE
                                                OBWODOWY A SKRZYNKĘ  WYPIJESZ EE TAM WYPIJE
                                                OBWODOWY TY A CYSTERNĘ WYPIJESZ EE NIE BO ZAGRYCHY ZABRAKNIE ;)
na blisko 20 może jeden nie pije :)
no z tymi co piłem
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 15 Maj, 2019, 22:07
 :) Mój problem z alkoholem polega na tym, że ze względu na dolegliwości zdrowotne piwo i wino mi nie służy. Pozostała mi do wyboru czysta, whisky lub bimberek. Tak więc popołudniowe piwko x 2 odeszło do wspomnień. Nie czerpię natomiast przyjemności z z picia dwóch czy trzech kieliszków mocniejszych trunków bo jak to mówią życie zaczyna się po pięćdziesiątce x 2. Dlatego piję ostatnio bardzo rzadko. Co do problemu alkoholowego w sensie oddziaływania na zbory, to w moim mieście dwóch starszych i jeden sługa pomocniczy potracili przywileje właśnie z powodów alkoholowych.  ;)
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Drengr w 15 Maj, 2019, 22:10
Problem? Alkohol - no problem.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 15 Maj, 2019, 22:24
A to w "kwaterze główniej" popijać nie mogą ?
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: UWAGA AWARIA w 15 Maj, 2019, 22:45
nie mogą!!! Moris dlatego ten  wózek schował do garażu  :) a 20 wsadził do brzucha
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 16 Maj, 2019, 08:54
Znam przykry przypadek starszy wiekiem brat,  dosc mocno aktywny. do momentu. gdy mu żona zmarła. Zaczal pić( alkoholikiem musial byl juz wczesniej ) na umor .Stoczył sie spał w miejscach publicznych.Nikt mu nie pomógł wykluczyli go bez skrupułów.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: HARNAŚ w 16 Maj, 2019, 11:24
Ostatni mój komitet w życiu po stronie krawatów dotyczył alkoholu a raczej brata spożywającego w nadmiarze ten szlachetny trunek . Różnica polegała jednak na tym , że spijał do spodu nie szlachetne  a zwyczajne tanie alkohole . Nie chodziło o smak ale aby sponiewierało . Rodzina była zniesmaczona , bo niestety nie udało się go wykluczyć
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 16 Maj, 2019, 12:24
Znam przykry przypadek starszy wiekiem brat,  dosc mocno aktywny. do momentu. gdy mu żona zmarła. Zaczal pić( alkoholikiem musial byl juz wczesniej ) na umor .Stoczył sie spał w miejscach publicznych.Nikt mu nie pomógł wykluczyli go bez skrupułów.

Witaj dostojny kwiecie.

Wiesz, nawet tego nie skomentuję, temu co nadurzywa alkoholu, nie pomogą, śmierć najbliższego jest porównywalna, jeśli chodzi o stres i pochodne tego zjawiska, do zdrady w małżeństwie, a te kanale mówiąc o empatii...... a dobra.

To samo dotyczy pawracających do papierosów, oni SEKTA, są za cieńcy BY NA PRAWDĘ POMÓC, " na odwyk marsz albo wyped", ALE  PEDOFILIA TO SPECÓW zWarwick, OCZKO W GŁOWIE, tu są ekspertami, diabelskie nasienie.

Zresztą tu nie chodzi o pomoc.

Miałem nie komentować, ale nie można przejść obojętnie obok zneczulicy, człowiek potrzebuje pomocy, a ciele korporacyjny, nie rozumiejąc nic, CZY NA PEWNO? na bruk, co tam jednostka, ale wszem i wobec ogłaszają miłosiernego samarytanina.

A choroba metaboliczna to problem poważny i bardzo złożony.

Zresztą jak każde uzależnienie.

Zmieniła się moja optyka w tym temacie po obejżeniu serii prelekcji o KUDZU ROT.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 16 Maj, 2019, 13:26
Znam przykry przypadek starszy wiekiem brat,  dosc mocno aktywny. do momentu. gdy mu żona zmarła. Zaczal pić( alkoholikiem musial byl juz wczesniej ) na umor .Stoczył sie spał w miejscach publicznych.Nikt mu nie pomógł wykluczyli go bez skrupułów.

szkoda chlopa, nic nie piszesz czy dzieci mieli
bo jak nie to widac chcial jak najszybciej dolaczyc do malzonki...
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 16 Maj, 2019, 15:36
Adam 73,To juz dość stara historia .Nie byl z mojego zboru ,do nas z wykładami czesto przyjeżdżał.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 16 Maj, 2019, 15:56
Jest taki temat tu na forum: "Alkoholizm wśród Świadków Jehowy", dość szeroko opisany, można się posiłkować doświadczeniami, wielu wpisów.

Nie dodałem dodałem ważny szczegół, babardzo ważny szczegół.

Otóż inicjatorem tego wątku był Cegła, osoba ,która dziwnie zamilkła, a przecież, wnosiła wiele nowego do treści tego forum.

Pozdrawiam cegła.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 16 Maj, 2019, 16:12
Problem z alkoholem polega na tym, że niektórzy nie umieją się zachować po alkoholu. Religia nie ma tu znaczenia.
Moja babka mawiała: "alkohol jest dla ludzi trzeźwo myślących".
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 16 Maj, 2019, 16:22
Podobno Alkoholizm to Choroba Cywilzacyjna dzisiejszych czasów.Ktora z mężczyzn przeszła też na kobiety.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 16 Maj, 2019, 17:47
Widze Mroki ☺,dobrze ze jesteś czujny ☺ .Nie zauwazylam tego wątku ,ze CEGLA go założyl.W sumie byl juz dawno nie odwiedzany i zostal troche odkurzony😉
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 16 Maj, 2019, 18:59
Podobno Alkoholizm to Choroba Cywilzacyjna dzisiejszych czasów.Ktora z mężczyzn przeszła też na kobiety.

 Pewien starszy tak mnie tłumaczył ; "Bóg stworzył sacharozę oraz drożdże - a diabeł przemienił to w etanol"
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 16 Maj, 2019, 19:04

 Pewien starszy tak mnie tłumaczył ; "Bóg stworzył sacharozę oraz drożdże - a diabeł przemienił to w etanol"
[/b][/size]
Jak byłem na imprezie, na której byli starsi, to rozmowa zeszła co kto będzie po armagedonie robił. No i jeden starszak powiedział, że planuje mieć plantację chmielu, a że ziemia plony wyda, to i brunatnego płynu nie zabraknie na całe 1000 lat.. Oczywiście wszyscy biesiadnicy czuli już się zaproszeni. ;D
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 16 Maj, 2019, 19:31
ba, jak miesa nie mozna juz bedzie jesc, a biesiadnicy zakladam, za schabowego i golonkie by sie dali pokroic... to pozostaje juz tylko pic  8-)
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 16 Maj, 2019, 19:45

Jak byłem na imprezie, na której byli starsi, to rozmowa zeszła co kto będzie po armagedonie robił. No i jeden starszak powiedział, że planuje mieć plantację chmielu, a że ziemia plony wyda, to i brunatnego płynu nie zabraknie na całe 1000 lat.. Oczywiście wszyscy biesiadnicy czuli już się zaproszeni. ;D

Izajasz napisał pod natchnieniem ; "każdy zasadzi sobie winnicę i będzie spożywał (produkt fermentacji) po czas niezmierzony" ..
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 16 Maj, 2019, 19:47

Izajasz napisał pod natchnieniem ; "każdy zasadzi sobie winnicę i będzie spożywał (produkt fermentacji) po czas niezmierzony" ..

 :) Prorocze słowa.  ;) Z reguły w miarę picia traci się poczucie czasu  ;D
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 16 Maj, 2019, 20:01
:) Prorocze słowa.  ;) Z reguły w miarę picia traci się poczucie czasu  ;D
 
Myślisz , że prorocy ST - lubili sobie wypić "pod humor"  :o
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: UWAGA AWARIA w 16 Maj, 2019, 20:01
 ;)
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 16 Maj, 2019, 20:39
 
Myślisz , że prorocy ST - lubili sobie wypić "pod humor"  :o

 :) Myślę, że doskonale wiedzieli o czym piszą, przynajmniej w tym temacie  ;) ... a wnoszę to po tym, że często chyba sami nie wiedzieli co piszą   ;D
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 16 Maj, 2019, 20:57
:) Myślę, że doskonale wiedzieli o czym piszą, przynajmniej w tym temacie  ;) ... a wnoszę to po tym, że często chyba sami nie wiedzieli co piszą   ;D
 
A to nie za pomocą natchnienia odgórnego pisali ?
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 16 Maj, 2019, 21:07
 
A to nie za pomocą natchnienia odgórnego pisali ?

 :) Po przyjęciu odpowiedniej ilości alko człowiek dostępuje różnorakich natchnień, słyszy głosy, widzi zjawy, co niektórzy potrafią się wręcz poczuć jak bogowie.  ;)
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: UWAGA AWARIA w 16 Maj, 2019, 21:22
BYLE DO RAJU
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 16 Maj, 2019, 21:26
:) Po przyjęciu odpowiedniej ilości alko człowiek dostępuje różnorakich natchnień, słyszy głosy, widzi zjawy, co niektórzy potrafią się wręcz poczuć jak bogowie.  ;)
 
Ale nie wszyscy z ck poją alkohol - jak można jeszcze inaczej doświadczyć natchnienia ? (np. aby mówić językami i uzdrawiać chorych ?) ..
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Terebint w 16 Maj, 2019, 21:39
Łooo... to oni uzdrawiają chorych? Myślałem, że ich pomnażają. :D
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 16 Maj, 2019, 21:54
Łooo... to oni uzdrawiają chorych? Myślałem, że ich pomnażają. :D

- i jest już nas ponad 8 mln.  :o
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Drengr w 16 Maj, 2019, 23:16
W obronie alkoholu
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 16 Maj, 2019, 23:39
A jak takim pomóc ? - no składki sie płaci - a ..
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: UWAGA AWARIA w 17 Maj, 2019, 11:31
OSZCZĘDZAM NA ROLEXA
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 19 Maj, 2019, 16:12
taki sobie film




Not a valid youtube URL



Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: sawaszi w 19 Maj, 2019, 18:11
Niesamowite przykłady zniewolenia i ich skutki (w obydwu filmikach) .
Polecam obejrzeć każdemu od początku do końca .
Brawo za to "Widzę Mroki" , że to znalazłeś w necie i zapodałeś tu .
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: stinkfist34 w 18 Październik, 2019, 12:16
Co do pomocy: Jedyna na jaką można liczyć to czasem wizyta pasterska lub dwie, ale to nie zawsze.I jak jesteś aktywny i się udzielasz, a za bardzo nie jest głośne twoje upijanie - sprawa zamiatana jest pod dywan. No i oczywiście KS jako najczęstsza i ostateczna pomoc.

Alkoholików nie spotkałem na swojej drodze wśród ŚJ. Nadużywających alkohol już tak. Chociaż to też jest subiektywne. Jeden wypije 0,5 l i jest ok. i wcale po nim nie widać, że coś wypił, a drugi wypije piwo i się zatacza. Wszystko zależy też od częstotliwości spożywania alkoholu.
Niemniej znam dwa przypadki, które wydarzyły się stosunkowo niedawno, gdzie starsi interweniowali w sprawie spożywania alkoholu. Wynikiem ich interwencji, w pierwszym przypadku było ograniczenie osób na przywilejach i niezła zadyma w zborach, których to dotyczyło, a w  drugim przypadku skończyło się na wykluczeniu.       
Temat stary...ale może warto odkurzyć. Odnośnie alkoholików w zborze. Po pierwsze niestety ludzie na ogół źle rozumieją pojęcie alkoholizmu. Jestem alkoholikiem. Czy mam potrzebę picia codziennie? - nie. Czy często się upijam?? Bywają miesiące bez alkoholu. Bywają miesiące, że co tydzień piję weekendowo (poniedziałki w pracy są wtedy straszne). Otóż początkiem problemów alkoholowych jest próba zastąpienia czegoś właśnie alkoholem. Z czasem masz po prostu ochotę się napić pomimo przeciwwskazań np. lekarskich. Gdy pijesz, rzadko kontrolujesz picie... to się mi zdarzało dość często - i o zgrozo wielu znajomym w zborze. Znam braci którzy po pracy wieczorkiem trzy - cztery piwka, codziennie!!! Nie możesz jednoznacznie zdefiniować alkoholizmu. Znam takich którzy co tydzień piją, w tygodniu piwkują nawet nie zaliczają zgona, ale w moim przekonaniu są alkoholikami. Nieświadomymi swoich ułomności.  Ja wpadam w ciągi, np. po imprezach mocno alkoholowych piłem przez tydzień, nie upijałem się ale piłem. Ostatnio próbuję przestać pić. Nie kupuję już alkoholu obecnie już miesiąc trzeźwości. Tylko w wypadku jakiś imprez, spotkań towarzyskich - wtedy raczej się nie ograniczam. No i najważniejsze mam znajomych poza organizacją (w organizacji już nie mam - nawet na Facebooku xd) i jakiś czas temu gdy trochę się zakolegowałem z młodzieżą zborową odkryłem, że oni piją więcej ode mnie!! oczywiście nie równa się to z problemem alkoholowym. Ale wracając do tematu moi znajomi poza organizacją - piją mniej niż ŚJ!! To zauważyłem. ŚJ piją i to bardzo dużo.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Ruben w 08 Grudzień, 2020, 13:44
w mojej ocenie przyczyny alkoholizmu wśród świadków Jehowy można podzielić na (1) standardowe (2) typowo zborowe, świadkowskie.

świadek Jehowy oprócz normalnych problemów takich jak np. bezrobocie, zdrada małżeńska, impotencja, nowotwór czy inne problemy zdrowotne itd. ma jeszcze dodatkowe problemy:

(1) musi zawsze świecić przykładem i to przykładnie świecić przykładem, nie jak żarówka 220V ale jak halogen 10.000 V
(2) musi żyć wśród kapusiów i albo sam ma wyrzuty że na kogoś doniósł albo boi sie że na niego ktoś doniesie albo jedno i drugie
(3) zagłuszanie wątpliwości w sprawach wiary i organizacji
(4) wielkie przemęczenie: praca, zebrania, służba, studia biblijne z zainteresowanymi, itd.
(5) ciągły wyniszczający teokratyczny wyścig szczurów

a alkohol ma tę wielką wadę i zaletę jednocześnie, że pozwala "zatrzymać świat i powiedzieć 'ja wysiadam' i miec wszystko gdzieś"

niestety, tylko na chwilę ;-)

Sebastian, nic dodać nic ująć, można też dodać, że 'lokalne tradycje' też będą mieć jakiś wpływ. Generalnie, to u mnie "prawda o Prawdzie" też stała sie zapalnikiem. Musiałem to wszystko sobie poukładać, przeboleć, żeby wreszcie spojrzeć na przeszłość z perspektywy i dojść do wniosku- nie mam wpływu na to co było kiedyś, ale nie dam sobie zniszczyć resztki zycia. Także alkoholem.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Ruben w 08 Grudzień, 2020, 16:05
    (...) Będę chciał tylko pokazać, jak Jehowa, bóg świadków przegrywa walkę z uzależnieniami swoich wiernych czcicieli w stworzonej podobno przez siebie organizacji. Jak jego „świadkowskie prawo”, jest i chyba było od początku tak samo martwe, jakim  stał się dopiero później Stary Zakon, który pokazywał grzech, ale nie leczył i nie dawał trwałej drogi wyjścia z opłakanego stanu. Świadkowie Jehowy jako jedna z nielicznych chyba organizacji religijnych nie wypracowała sobie żadnych metod leczniczych uzależnień, ani też nie ma na to specjalistów czy też odpowiednich miejsc (ani przecież  żadnych chęci do tego). To nie wierny potrzebuje tej organizacji, to ona potrzebuje wiernego. Jak się przedwcześnie zużyje, to się go wyrzuci jak przedmiot, najwyżej pogoni się wiernych albo ogłosi nową kampanię i nowi się znajdą z nową większą werwą i kasą. Niewolnik nie wyda ani grosza na ratowanie życia i zdrowia wiernego. Strumień pieniędzy zawsze płynie jak rzeka - tylko w jedną stronę. I jak rzekę nie idzie tego odwrócić.

(...)

Dokadnie jak piszesz NNN. Przykad niedawny: były narkoman (ochrzczony w dorosłym życiu) miał nawrót psychozy i deprechy chyba- zaczął wygadywać głupoty, że na pierwszy rzut oka było widać, że coś nie tego... z głową.  Starszaki zaczęli go namaszczać "oliwą ze Słowa Bożego" i swoimi własnymi przemyśleniami, zamiast delikatnie zasugerować wizytę u lekarza. Na podstawie jego własnych słów bezceremonialnie wypieprzyli ze zboru, bo już nieprzydatny, a kto bedzie się jego problemami zajmował. Co innego, gdyby jakieś korzysci z jego obecności były. Facet miał przebłysk świadomości i chciał chodzić na zebrania. Powiedziałem starszakom- nie bardzo się kwapili mu pomóc. Ze dwa razy podwiozłem go na zebranie (Sala była daleko) mimo karczemnej awantury ze strony żony :-(. Przestał przychodzić. Po kilku miesiącach któryś z jego światowych znajomych poprosił o pomoc w załatwieniu spraw urzedowych. Facet chyba popełnił samobójstwo (nie drążyłem, bo za wrażliwy jestem na tę tematykę).

Podsumowując: wybierani 'duchem świętym' starsi NIE MAJĄ ZA GROSZ PRZYGOTOWANIA I CHĘCI do zajmowania się kłopotliwymi przypadkami. Ciężar opiekowania się kłopotliwymi członkami szybciutko przerzucany jest na światowe, szatańskie społeczeństwo. Dla mnie jest to obrzydliwie zakłamane: to tak, jakby partnerem życiowym opiekować się dopóki jest zdrowy i przydatny.
Tytuł: Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
Wiadomość wysłana przez: Ruben w 09 Grudzień, 2020, 11:52
(...)
Podsumowując: wybierani 'duchem świętym' starsi NIE MAJĄ ZA GROSZ PRZYGOTOWANIA I CHĘCI do zajmowania się kłopotliwymi przypadkami. Ciężar opiekowania się kłopotliwymi członkami szybciutko przerzucany jest na światowe, szatańskie społeczeństwo. Dla mnie jest to obrzydliwie zakłamane: to tak, jakby partnerem życiowym opiekować się dopóki jest zdrowy i przydatny.

Dlatego tak lubię powiedzonko jednego z moich byłych nauczycieli: "Takim specjalistom, to KURY SCZAĆ PROWADZAĆ, a nie się wymądrzać"- można dopasować je do każdej podobnej sytuacji, gdy ktoś jest TOTALNYM ignorantem w danej dziedzinie, a nie ma pokory się do tego przyznać. Smutne to, bo i konsekwencje nie do odwrócenia jak to było w powyzszym przypadku :-(
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 09 Grudzień, 2020, 13:12
(mtg): Problem alkoholowy zajmuje poważny węzeł gordyjski w społeczeństwie do rozwiązania.
Zmagają się różnorodne ośrodki AA, psychologowie, terapeuci mając w tym zagadnieniu  dogłębne doświadczenie, rezultat jest nikły.
Cóż dopiero taki starszak(Ww)może pomóc opilcowi, oczywiście czyni pewne prelekcje wobec niego kierując się zasadami  czy pouczeniami z PS, w wielu przypadkach to trafianie kulą w płot, żadnych rezultatów przeważnie kończy się wykluczeniem z społeczności sJ.

Osoba cyklicznie pijąca tzw. uzależniona od alkoholu to ''bomba zegarowa'' nie wiadomo kiedy eksploduje tygodniówką zamroczenia.
Napiszę wprost mocnym słowem - ALKOHOLIKOWI nikt, powtórzę z naciskiem nikt nie pomoże jeżeli on sam nie podejmie takiej walki z nałogiem, to żmudna,  trudna walka z samym sobą nie jednokrotnie przy wielkim wysiłku smakosz przegrywa ów walkę, staje się poirytowany brakiem pozytywnych rezultatów jakie sobie narzucił. Nikły procent w takich zmaganiach wychodzi na prostą, lecz ma na uwadze  ''alkohol to wróg'' dla niego.
W najbliższym otoczeniu znam takiego królewicza, który stara się wzbudzać litość i chęć poprawy lecz to puste słowa.
Dlatego uważam każdy powinien być stanowczy, konsekwentny w działaniu wobec gazownika, nie jedna kobieta w małżeństwie zderza się z tym utrapieniem.
Nie chciałbym w temacie się wymądrzać, bo tak ''wiem i nic nie wiem''  osobiste odczucie, żal  tylko takich osób a przede wszystkim tych  którzy przeżywają takie katusze w rodzinach.
 
 
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Ruben w 11 Grudzień, 2020, 06:30
(mtg):
Problem alkoholowy zajmuje poważny węzeł gordyjski w społeczeństwie do rozwiązania.
Zmagają się różnorodne ośrodki AA, psychologowie, terapeuci mając w tym zagadnieniu  dogłębne doświadczenie, rezultat jest nikły.
Cóż dopiero taki starszak(Ww)może pomóc opilcowi, oczywiście czyni pewne prelekcje wobec niego kierując się zasadami  czy pouczeniami z PS, w wielu przypadkach to trafianie kulą w płot, żadnych rezultatów przeważnie kończy się wykluczeniem z społeczności sJ.
(...)
W najbliższym otoczeniu znam takiego królewicza, który stara się wzbudzać litość i chęć poprawy lecz to puste słowa.
Dlatego uważam każdy powinien być stanowczy, konsekwentny w działaniu wobec gazownika, nie jedna kobieta w małżeństwie zderza się z tym utrapieniem.
Nie chciałbym w temacie się wymądrzać, bo tak ''wiem i nic nie wiem''  osobiste odczucie, żal  tylko takich osób a przede wszystkim tych  którzy przeżywają takie katusze w rodzinach.

Zgadzam się Nadaszyniak z każdym kawałkiem Twojej wypowiedzi, że "królewicza", szczególnie takiego co podnosi łapy na kobietę lub dzieci NIE powinno się TOLEROWAĆ.

Zycie nie jest jednak takie czarno-białe niestety. Ten przykład, który opisałem też taki nie był. Znałem faceta dość blisko, praktycznie się przyjaźniliśmy jakiś czas. Także gdy dostał tej psychozy, to nadal ze mną potrafił nawet rozsądnie rozmawiać. Nawet zaczął nową pracę(fizyczną i nielekką w piekarni). Ale po tzw "gadce" od razu było widać, że ma urojenia i coś nie ten- tego z umysłem. Przeczytał coś też na stronach "odstępczych" i zaczął starszym z argumentami wyjeżdzać (w czasach, gdy ja sam bałem się Was jak ognia!).

A ponieważ mam bliską osobę, która od 20-stu lat choruje na psychozę maniakalno-depresyjną, tzw "dwubiegunówkę", to doskonale wiem jak zachowuje się taka osoba na etapie "manii". Moja bliska osoba najpierw nie śpi kilka tygodni po nocach np. robiąc jakieś remonty w domu, w ciągu dnia stawiając się do pionu hektolitrami kawy i papierosów, po to by robić nieprzemyślane zakupy na tysiące złotych(również na kredyt)- aż mózg jest już tak zmęczony, że zaczyna mieć omamy i widzieć "prześladowców" nawet w bliskich. Wtedy nadmiernie pobudzony i zmęczony mózg zaczyna poszukiwać remedium, chce się po prostu wyłączyć- chory sięga podczas dnia po alkohol na tym etapie. Następnie zaczyna się jazda bez trzymanki!....- rozkręcanie rur gazowych/piecyka, jazda samochodem "na bani" i publiczne wymyślanie członkom rodziny itp. Podczas dwóch pierwszych ataków NIKT nam nie chciał pomóc- nawet Policja. Osobiście byłem z małżonkiem tej osoby na Policji, składać zawiadomienie, że osoba ta jest chora psychicznie, i jeździ po alkoholu swoim samochodem właśnie w tej chwili gdy przebywamy tu, na komisariacie, i że kogoś może zabić, jeśli spowoduje wypadek. Błagaliśmy, żeby zatrzymali do kontroli na zawartość alkoholu, oraz żeby przymusem doprowadzili na badanie do psychiatry (ten stan trwał wtedy już dwa-trzy tygodnie). Policja się na nas wypięła! To nic, że parę dni później specjalna jednostka i strażacy szturmowali mieszkanie, bo jak wspomniałem- zaczął rozkręcać rury gazowe.... :-( dopiero wtedy zawieźli do psychiatryka i wprowadzili w stan śpiączki farmakologicznej, żeby mózg na siłę wyciszyć.

Alkohol w tym wypadku był zawsze konsekwencją/wtórną rzeczą, a nie główną przyczyną.
Oczywiście, wszyscy wszechmądrzy wokół doradzali rozwód (już po fakcie- bo gdy wcześniej prosiliśmy ich o prostą pomoc, przez "złożenie zawiadomienia na Policji o tzw "groźbach karalnych", to się na nas wypięli, a przecież dzięki temu zawiadomieniu trafiłby do szpitala duuuużo wcześniej)

Dodam, że osoba ta jest teraz regularnie "na lekach", i jest człowiekiem "przyłóż do rany". Teraz objawy manii nie występują, a tylko raz-dwa razy do roku faza małej "depresji" się przytrafia.

Gdyby doszło do rozwodu- jestem pewien, że tego dobrego człowieka już by nie było, a moje dzieci nie miałyby dziadka, którego uwielbiają.

Nie każdy jest więc tym "królewiczem-alkoholikiem", i tylko specjalista może to właściwie rozpoznać i leczyć.

Jestem stuprocentowo przekonany, że wiele osób mających zupełnie niezwiązane z alkoholizmem problemy natury psychicznej, lub innej- przez wykluczenie (którego czasem PRETEKSTEM jest alkohol, ponieważ współistniał)-zostały "doprowadzone" przez starszych do samobójstwa.

Przykład? (niezwiązany stricte z alkoholem)- ostrzegam, dość drastyczny: możecie przesłuchać całość, bo historia ciekawa, ale dla ułatwienia podaję znaczniki czasowe najważniejszych fragmentów:

https://www.youtube.com/watch?v=49VwDAGyzkM

24:30- zaczyna opowiadać o tym, jak znalazł się poza domem....

27:38- 28:54 - opowiada, jak blisko był samobójstwa, i tylko telefon od matki, która postanowiła go zabrać z powrotem do domu, WBREW "zaleceniom" zasranych starszaków (wyboldowanie moje, tj.Rubena)

w telegraficznym skrócie: NIEOCHRZCZONY chłopak został wywalony z domu, ponieważ starsi przekonali rodziców, że nie mogą tolerować syna-geja (nastolatka) w domu. Chłopaka "przytulił" pedofil i zaoferował mu "darmowe" mieszkanie. Pozostawiony samemu sobie nastolatek postanowił strzelić sobie w łeb, na szczęście zadzwoniła matka- dosłownie w ostatniej chwili.

Jeszcze inny przykład o którym słyszałem kiedyś: przykładny brat starszy poślubił skromną siostrę. Po ślubie okazało się, że żona wzbrania się przed współżyciem- okazało się, że była w dzieciństwie molestowana seksualnie, i ma głęboki, psychiczny uraz. Brat nie miał o tym najmniejszego pojęcia przed ślubem. Oczywiście, jako kochający mąż, nie zniżył się do poziomu "małżeńskiego zgwałcenia". Na przestrzeni kilkudziesięciu lat współżył ze swoją małżonką dosłownie kilka razy. Popada w depresję (może czuje się nieatrakcyjny i w pułapce?), oczywiście nie może rozwiązać problemu przez znalezienie sobie "kochanki" lub pójście na dziwki- jest głęboko wierzącym świadkiem.... Po kryjomu zaczyna każdego wieczoru od jednego drinka... Okazuje się, że alkohol pozwala mu zapomnieć i wygasić frustrację seksualną.... po jakimś czasie okazuje się że przerodziło sie to w codzienny nawyk... pije niestety coraz więcej....

Co w takiej sytuacji byście doradzili? Wykluczyć i wywalić z chałupy alkoholika?

Ja bym doradził wizytę u psychologa/psychiatry, a nie starszyźniane "nacieranie oliwą słowa bożego"

Dużo by mówić. Sam miałem w domu alkoholika, i wiem, że nic nie bywa tak doskonale "czarno- białe" jak to nam się wydaje. Ale z całym przekonaniem powiem, że pozbywanie się problemu przez wykluczenie i odrzucenie (poza  oczywistym przypadkiem przemocy fizycznej lub psychicznej) - to pójście na tzw. "łatwiznę" i przerzucenie problemu na innych/szatański świat.
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 11 Grudzień, 2020, 17:24
Witaj Ruben:
Oglądnąłem z uwagą nadesłany materiał, prawdziwe samo życie - tak na marginesie mogę delikatnie stwierdzić ''królewicz'' ma problemy psychiczne nie leczone wzmagają się - to podłoże genetyczne lub nabyte wzmaga się pod wpływem trunku systematycznie spożywanego.
Rozmawiałem z kolegą będący psychiatrą i przyznałem jemu rację: alkoholik to nie ten co pije na umór lecz systematycznie jeden kieliszek trunku np. wieczorową porą.
Dziesięć czy piętnaście lat temu znałem kobietę alkoholiczkę, która szantażowała swoją szesnastoletnią córkę.
Niepełnoletnia dziewczyna stanęła przed Sądem Rodzinnym za pobicie koleżanki. Na sprawie ubrana była charakterystycznie jak Emo, gdyż lubiła taki styl mody.
Na rozprawie przestawiono jej zarzuty sąsiadów między innymi za  picie alkoholu, słuchanie późnym wieczorem głośnej muzyki, zalaniem sąsiada, który mieszkał poniżej jej lokalu oraz wszczynane domowych awantur w stosunku do matki.
W szkole nie miała zbyt dobrej opinii opuszczała lekcję z niewiadomego powodu a frekwencja była znaczna wciągu roku szkolnego, wyniki w nauce prawie żadne, również zażądała zwrotu pieniędzy jakie ojciec uiścił.

Nawet był niepodważalny dowód w sprawie, gdy sąsiad zrobił jej zdjęcie jak kupuje i przynosi alkohol do domu.
Sprawa wobec tej dziewczyny była przesądzona i jednoznacznie wskazywała, żeby umieścić nieletnią w Zakładzie Poprawczym.

Kiedy sędzia poprosił aby ustosunkowała się wobec zarzucanych je czynów i wyjaśniła co było powodem takiego działania.
Ona stojąc przy barierce przed składem sędziowskim, rozpłakała się i odpowiedziała na stawiane zarzuty wobec niej.
Stwierdzając, że fakty są prawdzie ale powód jest całkowicie inny:
Powiedziała, że matka jest alkoholiczką i ona ratując reputację matki, musiała spełniać absolutnie jej wolę dlatego między innymi kupowała alkohol, kiedy były awantury podkręcała radio na cały regulator aby sąsiedzi nie słyszeli awantur, zalanie mieszkania sąsiada spowodowała również matka kiedy w stanie zamroczenia alkoholowego spała nie raz w wannie.
Pieniądze jakie odebrała z szkoły potrzebne były na uregulowanie niepłaconego kilka m-cy czynszu.
Była również szantażowana przez swoją matkę,która zażądała grożąc -  jeżeli nie zerwie kontaktu z partnerką ojca (z którą  miała bardzo dobre relacje) to popełni samobójstwo, nie raz nieletnia zakręcała w domu gaz kiedy podczas lekcji nagle przybiegała na interwencję sąsiadów, dlatego szybko niespodziewanie je opuszczając ku zaskoczeniu ogółu. Pobiła rówieśniczkę tylko dlatego, że ona nazwała jej mamę alkoholiczką w obecności koleżanek.
Na rozprawie zaistniała konsternacja na przedstawione argumenty dziewczyny. Zapytano więc matkę czy to prawda, która się przyznała stwierdzając, że córka mówi prawdę.
Nieletnia nie została skierowana do Zakładu Poprawczego lecz opiekę nad córką przyznano ojcu a matka została pozbawiona praw rodzicielskich i skierowana na przymusowe leczenie w AA.
Dla ciekawości ta kobieta była wychowawczynią trudnej młodzieży.
 
Tytuł: Odp: Problem alkoholowy u świadków jehowy!
Wiadomość wysłana przez: NNN w 29 Listopad, 2022, 12:03

 
  « Odpowiedź #44 dnia: 23 Kwiecień, 2018, 21:39 »  "Tylko wspomnę mimochodem, że pewien wykluczony za alkohol świadek raczył mi dać artykuł pewnej pani doktor (lekarz), mówiący o tym, czym się różni pijak od alkoholika. Nie pamiętam tego dokładnie, ale może go znajdę to zacytuję."

Tak obiecywałem ponad 4 lata temu. Ach ten uciekający czas! Na starość jeszcze trudniej go dogonić.
Ale w międzyczasie trochę się zmieniło. Ten głosiciel co pił przy torach tramwajowych zmarł w czasie covidu. Żona katoliczka zdecydowanie odmówiła pomocy, jaką telefonicznie zaoferował jej starszy zboru, do którego należał jej mąż. Pochowała męża, oficjalnie świadka Jehowy, po katolicku, z bogatym ceremoniałem. Ksiądz nic nie wspomniał, że zmarły był świadkiem Jehowy. Osobiście brałem udział w pogrzebie.


   Ten świadek Jehowy, co mi przesłał na adres mailowy artykuł, sugerując, iż nie jest alkoholikiem, lecz może tylko pijakiem, właśnie kończy jako zdeklarowany alkoholik. Nie zgłosił się sam do psycholożki, myśląc zapewne, że jak się postara o powrotne przyjęcie do zboru, po wyrzuceniu go za pijaństwo, to Jehowa go uleczy, a może w międzyczasie nastąpi już wreszcie Armagedon i on znajdzie się w raju, a jego nałóg pozostanie po tamtej starej stronie. Ponieważ jak wiecie, Armagedon gdzieś się po drodze zawieruszył, nasz delikwent co prawda postarał się o ponowne przyjęcie do zboru, ale nie mógł się powstrzymać od picia. Dlatego w ciągu tych ostatnich ponad czterech lat tak się uzależnił, że, jak mi opowiedziano, chodzi po mieście, gdzie był wcześniej znany jako pełnoczasowy pionier organizacji, zaniedbany i "po użyciu", zaczepiając tych, którym dawniej głosił, a nawet jak mi mówili znajomi posiadający swoje małe biznesy sklepowe, siada ludziom na kolanach, nie bacząc, czy to kobieta czy mężczyzna. Ma wyraźnie już teraz inną misję, więc albo już jest wykluczony ponownie, albo wkrótce będzie. Taki jest koniec bardzo wiernego Jehowie świadka, głosiciela, pioniera i sługi pomocniczego, któremu tak dłużyły się czasy końca, że niestety nie doczekał się wpłynięcia "zbawiennej arki" do macierzystego portu.
 

A oto i link, który dostałem od tego człowieka, myślę, że warto się z nim zapoznać.  Na uwagę zasługuje fakt, że wtedy bardzo mnie zdziwiło to, iż trzymający się wiernie organizacji głosiciel, przesyła mi artykuł zamieszczony w dwutygodniku księży Sercanów "Wstań"  z sierpnia - września 2014 roku i nie zauważa, że to jest jakby nie było konkurencja "Strażnicy" oraz czasopismo "Babilonu wielkiego".

https://prasa.wiara.pl/doc/2515045.Alkoholik-czy-pijak (https://prasa.wiara.pl/doc/2515045.Alkoholik-czy-pijak)