mtg:Nosiłem piersiówkę, płyn zabarwiałem miętą, a lubiłem również cukierki miętowe- jak wchodziłem w klatkę schodową to dla animuszu pociągałem płyn rozwiązujący język, zajączek nie widział nawet nie wyczuł mocnego napoju, a wtedy to język rozwiązywał się nie ma cooo
Ale miałem również dobrego kompana, bardzo często razem obtańcowywaliśmy teren, przez nie rozwagę swoją zrobiłem łyk, zauważył trochę się zmieszał !?-, myślałem to wpadłem!!!- lecz na następnej warcie blokowej, a była w tedy dość ostra zima, wchodząc na klatkę, patrzę a on łyk z swojej piersiówki i mówi cicho- strasznie zmarłem to dla ogrzania, nie czekając wyjąłem swoją mówiąc ja również jestem zmarzluchem.
Zapytałem wyciągając kajet a czym zaprawiłeś, że nie czuć odpowiedział - miętą - często, bardzo często klamkowaliśmy jako p.pom. jako'' mięciarze'' albo ''mendziarze''