Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Problem alkoholowy u świadków jehowy!  (Przeczytany 29040 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #60 dnia: 06 Maj, 2018, 17:19 »
    ŚJ nie są ani lepsi (jak sami uważają) ani gorsi, piją jak inni. I choć większość o tym wie, to w myśl zasady..jeśli się o czymś głośno nie mówi, to problem nie ma.

A to dotyczy wszystkiego nie tylko picia. Przemoc, przekręty, przymykanie oczu na wiele spraw, nie załatwia problemu, ani go nie minimalizuje.

Nie można też twierdzić, że to tabun pijaków, bo można wiele osób skrzywdzić.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Matylda

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #61 dnia: 06 Maj, 2018, 21:39 »
Ja na podstawie doświadczeń ze środowiska świadków gdzie ja się wywodzę mam takie wnioski że u świadków ląduje sam taki odpad.
Histerycy,samoluby,oszuści,pijaki,kryminaliści,osoby z ograniczeniem intelektualnym,ludzie pozbawieni odrobiny empati,a wyjątek tylko potwierdza regułę.
W moim ośrodku książki była rodzina gdzie wszyscy pili,druga rodzina kombinatorów i strasznych plotkarzy i kapusiów a w swoich szeregach mieli wykluczanych i przyłączanych.Była siostra co miała świra na punkcie słuzby dla jehowy a swoich synów zostawiła na pastwie losu i jeden z nich zginął tragicznie po alkoholu  a drugi skończył w więzieniu.Wspmniana siostra miała chyba 6 czy 7 mężów i to wszystko w obrębie organizacji.Było małżeństwo staruszków którzy w stołowym pokoju mieli już przyszykowane trumny z wyposażeniem. Był facet który wcześniej przez dwadzieścia lat ganiał głosicieli z siekierą. Była pani która wcześniej uprawiała najstarszy zawód świata. Była w końcu moja matka,sadystka i przemocowiec. Było małżeństwo wykształciuchów,On pijak bił tą żonę.Po iluś tam latach odeszli i wtedy ta kobieta najpierw leżała krzyżem w kościele przepraszając za czas spędzony u swiadków a po jakimś czasie odebrała sobie życie.

Dziś rozmawiałm z koleżanką z którą byłam w jednym zborze,obie odeszłyśmy około 30 lat temu i ona nie ma takich złych wspomnień. Z tym tylko że ona mieszkała w większym miasteczku gdzie bracia znali się z zebrań i ze służby. W moim mniejszym środowisku można było praktycznie zajrzeć każdemu pod pierzynę.
Dwie godziny na zebraniu i godzinę w słuzbie można poudawać,ale na co dzień trudno ukryć swoje prawdziwe oblicze.
Jest coś dziwnego w organizacji świdkojehoskiej że przyciąga wielu nieudaczników i bardzo złych ludzi.


Offline zero1

  • Pionier
  • Wiadomości: 978
  • Polubień: 2209
  • YT - 'Świadkowie Jehowy przebudźcie się!'
Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #62 dnia: 06 Maj, 2018, 22:27 »
Ma-sa-kra. Po prostu dramaty całych rodzin.
Mam taką obserwację nt. tego, co przyciąga - jest to 'bezpieczne' środowisko. Po prostu jest tak wyzute z podejrzeń i wytresowanie w 'przykrywaniu wszystkiego miłością', że przyciąga bezpieczeństwem; jest wg proroka 'kryjówką dla wszelkiego ptaka nieczystego' - nawet pedofila.
nowezrozumienie@gmail.com
J3b4ć komitety sądownicze.


Offline CEGŁA

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #63 dnia: 06 Maj, 2018, 22:34 »
'kryjówką dla wszelkiego ptaka nieczystego' - nawet pedofila.

Niesmacznie mi się skojarzyło Twoje porównanie  ;D

Takie sekty działają na takich ludzi jak magnes. Przesadna i fałszywa miłość, fałszywe bezpieczeństwo i fałszywe poczucie przynależności do elity dla tych wszystkich niedowartościowanych.
Niektórzy ludzie są bez "wyższej wartości" i nie warto poświęcać im czasu.

Ignoruję: Trampek, KaiserSoze, Matus, Sabekk itp.


Offline zero1

  • Pionier
  • Wiadomości: 978
  • Polubień: 2209
  • YT - 'Świadkowie Jehowy przebudźcie się!'
Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #64 dnia: 06 Maj, 2018, 22:47 »
A no tak, pasuje:-D cóż, chyba nawet prorok ongiś nie podejrzewałby takich konotacji w XXI w.:-D
nowezrozumienie@gmail.com
J3b4ć komitety sądownicze.


Offline wrzesien

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #65 dnia: 06 Maj, 2018, 23:13 »
Skłonności do kieliszka, flaszki, kegi są wśród Świadków widoczne, choć trzeba się przyjrzeć i to w sprzyjających okolicznościach.

Podczas dyżurów pilnowania jednej z sal zgromadzeń, a był to dyżur nocny, jeden z braci od godz. ok.22.00 zaczął często wychodzić ze stróżówki pod pozorem " a zobaczę coś w aucie", "a przewietrzę się" itp. Za każdym razem jak wracał był coraz bardziej wesół więc starsi wiekiem bracia przydybali go jak po wyjściu z portierni kierował się wprost do swojego auta i konsumował. Ów brat miał wówczas coś koło 60ki i.... wracał tym autem po dyżurze. Sprawa się rozeszła bez rozgłosu. Jak się dowiedziałem krótko po tym, wcześniej miał skłonności ku napojom z procentowym udziałem alkoholu.

I tak oto pilnując majętności Pana, pod osłoną nocy można umilać sobie nudny wieczór, a potem noc.

O historiach gdzie starsi zborowi pifkowali i nie tylko wiem wyłącznie na zasadzie miejskiej legendy, ale sądzę, że jest w niej nie ziarno a cały worek prawdy.
Za każdym zakazem kryje się jakaś historia... I tak w regulaminie pilnowania na sali zgromadzeń w Ursusie na początku nie było punktu o zakazie spożywania alkoholu ;) ktoś chyba zbytnio wierzył w ludzi i ich wrodzoną prawość. Problem pojawił się gdy co poniektórzy nie potrafili wyjść ze "stróżówki"...

Sam pierwszy raz spożywałem alkohol ze starszym zboru na pilnowaniu w Ursusie... Oczywiście rozsądnie, bo po piwku czy 2óch- ale warto zaznaczyć że nie byłem wtedy pełnoletni i był regulaminowy zakaz... No i nigdy wcześniej nie piłem.

Z czasem doszedł tam też zakaz grillowania ;)

Swoją drogą numer do otwarcia bramy przez tel na Ursusie był zmieniany, ale bratu Jakubowi Ści...rowi radzę zmieniać co tydzień. Chyba że brat Bau..r dba o to. Za każdym razem go znamy, a jakoś nikt nigdy go nie używał do niecnych celów- taki ot pstryczek w nos z waszymi tajemnicami...

Ps. I tak go będę znał za każdym razem :)


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #66 dnia: 07 Maj, 2018, 10:23 »
https://www.youtube.com/watch?v=T3YVmgbxo_4

filmik opisujący "zbawienne" skutki 12 -tu kroków niespełna 20 minut, Bill Wilson który uwierzył że jest chory, a nie, że jest potrzeba pracy nad swoją osobowością. Jako osoba będąca na odwyku, potwierdzam, że nie ma tu ani krzty przesady.

Będąc na odwyku, na jednej z tablic ogłoszeń, oddziału czwartego, wyczytałem w wyrywku z jakiejś gazety, że WHO, Światowa Organizacja Zdrowia, zaleca by nie używać zwrotu: "alkoholik" ponieważ 'niesie w sobie duży ładunek negatywnych emocji' związanych z piciem. Gdy poruszyłem tą kwestię na zajęciach, co przeczytałem na tablicy, następnego dnia ten urywak z gazety został usunięty, ciekawe.

Dla mnie, po wielu latach bycia w sekcie, co najmniej zastanawiające jest, że nadużywający trunków, czy palący, muszą iść na terapię, taki stawiają warunek, albo aut, bo nie ma specjalistów w zborze, natomiast co do pedofilów, tu specjaliści są, obrzydłe.

O tym że ten czy ów, nadużywa, ogólnie jest w zborze wiadome, ciało mówi, i pewne rzeczy się czuje, po prostu, po reakcjach tak zwanych braci, wiesz że o sprawie wiedzą prawie wszyscy, choć tak na prawdę wiedziało trzech strasznych. Taka klika klik, tak zwanej troski o braci.

W filmiku 12 kroków do piekła jest również mowa o dwu książkach do których nawiązałem w poprzednim moim wpisie.

A św.j. no cóż, tacy sami ludzie jak wszyscy inni, ze swoimi słabościami, problem polega na tym, że w swej perfidii z obrzydzeniem patrzą na wszystkich którzy są po za zborem, którzy nie płyną razem z nimi w arce, która miota się po falach zmieniających się nauk. Teraz mają zagrychę: PEDOFILIA, przed którą nie uciekną, duża w tym nasza rola, by informować naszych znajomych, jak tylko się da właśnie o ukrywanej w sekcie pedofilii. Przestrzegając przed 'FAŁSZYWYM PROROKIEM'
 
   


Offline Matylda

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #67 dnia: 08 Maj, 2018, 14:11 »


Takie sekty działają na takich ludzi jak magnes. Przesadna i fałszywa miłość, fałszywe bezpieczeństwo i fałszywe poczucie przynależności do elity dla tych wszystkich niedowartościowanych.

O to t to.


Offline NNN

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #68 dnia: 09 Maj, 2018, 22:52 »
  Przedostatni odcinek: Picie jako hobby.

  Tym razem Jehowa Bóg nie darował. Kazał wyrzucić z przenajświętszej. Więc starsi wyrzucili na zbitą skorupę. Dlaczego nie pomogli? Dlaczego nie leczyli? Dlaczego nie przypilnowali, żeby leczył się poza organizacją u specjalistów? Dlaczego świadkowie ratują obcych przed Armagedonem, a swoich skazują na zagładę wyrzucając ich z bezpiecznej „Arki’ wprost w odmęty „starego, złego świata”? Niestety, wielu tam bezpowrotnie tonie.  Przecież rozpił się będąc cały czas świadkiem Jehowy. Organizacja nie stanęła na wysokości zadania, udawała, że nie widzi. Zawiódł on, ale przede wszystkim Organizacja.

   Całe młode życie poświęcił dla niej. Zostawił w niej wiele godzin, dni, tygodni, miesięcy i lat głoszenia, chodzenia i przebywania na zebraniach i kongresach. Dawał dobrowolne datki. Bronił ją zajadle przed ‘oszczerstwami’. Cierpiał za nią prześladowania, może odczuwał niedostatek, może jego dzieci odczuwały braki bo pił, a organizacja i tak musiała dostać to co chciała. Jak był jej potrzebny to go chciała. Ale jak on jej potrzebował, to go wyrzuciła jak zużytą, podartą ścierkę. A niech zdycha. Rodzina niech się teraz sama z nim użera. Organizacja nawet złamanego szeląga nie da na jego leczenie. Nie po to bierze, żeby teraz oddawać. Jak się sam pozbiera, ogarnie, wyleczy u specjalistów z tego złego starego świata, to go przygarną z powrotem. Znowu będzie użyteczny. Będzie robił co mu  ona każe, to będzie dobrze. Będzie robił! Bo teraz będzie się bardziej bał ponownego wyrzucenia i ponownego naznaczenia. A ci specjaliści? I tak zginą w Armagedonie. Są przecież poza ‘arką’, często w „Babilonie Wielkim”.  To nic nie znaczy, że jako tako doprowadzili do porządku członka organizacji Jehowy i ona będzie mogła z niego znowu czerpać korzyści.

Nie wie, że go skrzywdzili. Nie wie, że tak się z bliźnim nie robi. Jezus tak nie robił. Przecież karmił,  leczył i uzdrawiał, litował się nad ciężką dolą ludzi z nizin chociaż nie należeli do jego uczniów.

- Przebywał poza zbawienną arką rok czasu. Odetchnął z ulgą jak się proroctwa ‘jego’ wyznania nie spełniły i nie przyszedł w tym czasie Armagedon. Paradoksalnie to nie spełnienie, ale niespełnienie tego co liderzy tego ugrupowania każą zwykłym głosicielom głosić, uratowało mu tyłek. Nie wiadomo czy i kto mu pomagał. Na pewno najbliższa rodzina. Nie wiadomo, czy przestał pić. Może z szedł do najgłębszych podziemi. Jak tyle lat starsi nie widzieli, że pije, to i teraz nie zobaczyli. W każdym bądź razie po roku przyjęli  go z powrotem. Szybko. Ten co był  raz widziany jak pił przy torach, dziesięć lat był poza, a on co pił  tyle czasu, szybko Jehowie był potrzebny. Teraz za to musiał odpracować z nawiązką tę swoją słabość. Był widziany ciągle na zewnątrz, jak głosi po domach i jak stoi ze stojakiem. Musiał się pokazywać i głosić swoim kompanom światusowym od kieliszka. Musiał być ciągle na zewnątrz, aby był pod obserwacją. Ale obserwowali go też inni. Jeden poszedł za nim jak tamten skończył głoszenie przy stojaku. I gdzie poszedł nasz znajomy? Prosto do baru piwnego! No cóż, był już po służbie. Było gorąco. Musiał się nawodnić. Piwo dobrze gasi pragnienie. Nie ma podstaw. Poza tym, to jeden świadek, to żaden świadek. Takie jest zbójeckie (przepraszam- Jehowy) prawo.

Cdn.

 
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Opatowianin

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #69 dnia: 10 Maj, 2018, 07:35 »
U schyłku mojego świadkowania topiłem niekiedy w kieliszku moje zborowe frustracje i jakoś ten na górze, zwany Jehową, nie reagował... Przyczyna tej obojętności była prozaiczna: małżonka nie podkablowywała mnie ;)
« Ostatnia zmiana: 10 Maj, 2018, 07:37 wysłana przez Opatowianin »


Evilshadow.

  • Gość
Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #70 dnia: 10 Maj, 2018, 07:59 »
Na trzeźwo nie da się ogarnąć org-a i stąd sięganie po alko...  😀


Offline NNN

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #71 dnia: 10 Maj, 2018, 09:18 »
 Ostatni odcinek: Picie jako hobby.

- W międzyczasie zbór się zestarzał, młodzi poodpadali albo wyjechali do większych miast. Starsi wiekiem też już niejednokrotnie mieli dość czekania na ciągle niedostępny raj na ziemi.  Część z nich wymarła. Sporo jest w okolicy nieczynnych. Brakowało usługujących starszych. Trzeba było sięgnąć po pośledni garnitur. I tak nasz delikwent awansował szybko na starszego, jak też i inni upijający się do niedawna. Ale pomimo tego, a może dlatego, nie zdołali uratować zboru przed upadkiem. Salę królestwa im sprzedano, a oni muszą teraz dojeżdżać  na zebranka z dziesięć kilometrów. Widziano podobno, jak pieniądze za salę lewitowały za  wielki ocean, jeszcze wtedy do wyprzedawanego także Brooklynu.

   Jak mówi miejscowy proboszcz kościoła katolickiego – zbór upadł. Nie mamy ze  świadkami problemu. Nawet do stojaków przywożą ludzi z daleka. Nic to im nie daje. Nasi wierni wiedzą, że nie należy do nich podchodzić. My nie zabraniamy  swoim wiernym zdobywać wiedzę na uczelniach. A świadkowie? A świadkowie niech sobie stoją jak chcą. Dziwimy się im jednak, że jak chcą ze sobą pogadać, to wychodzą na ulicę, a nie spotykają się u siebie w domach. Propagują jakiś nowy zwyczaj. Chyba Amerykański. Na pewno u nas nie przyjmie się. 

 - Zbór ten został złączony ze zborem z sąsiedniej małej miejscowości, który także przeżył podobne perturbacje z ilością wiernych, a także i z jakością. I taki jest koniec wszystkich wielkich błogosławieństw Jehowy, Boga świadków, jakie spadły w obfitości  w tamtych okolicach na zbory jego ludu.

„Dzisiaj często słyszymy, jak bracia mówią:  ‘Ależ rydwan Jehowy pędzi’. Oczywiście to prawda, jednak w gruncie rzeczy niebiański rydwan, symbolizujący niewidzialną część organizacji Jehowy, porusza się z wyjątkową prędkością od roku 1914.” (książka z 2014 roku : „Królestwo Boże panuje” strona 3 akapit2, wydana na 100 – lecie panowania tegoż wirtualnego królestwa).

-  My wiemy, jak i dlaczego ten rydwan tak pędzi. Ma napęd spirytusowy! A ci braciszkowie co bywają na tym samym napędzie tak mówią, bo nie nadążają w tym stanie za nim. Im po jego użyciu, to nawet cały świat odjeżdża! Jednocześnie wyjaśniło się, dlaczego nasz delikwent przewracał się idąc z pracy. Po prostu nie mógł utrzymać się na własnych nogach w tym szalonym pędzie rydwanu. Od roku 1914 to już jest dla niektórych zabójcza prędkość!

           Uwaga! Jeszcze ciągle przyśpiesza!!!   Zapiąć pasy!

 Koniec.
 
« Ostatnia zmiana: 10 Maj, 2018, 09:21 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 965
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #72 dnia: 21 Maj, 2018, 19:22 »
Zanim włączysz przeczytaj:
-Witojcie
-Witojcie, oto jest przyczyna wszystkiego nieszczęścia
- jakiego nieszczęścia, Kobity kochane Pan Bóg dał ludziom OKOWITE na  radość
Zapytajcie STARSZAKA, przecież sam pije ....

  ;D ;D ;D


Offline sawaszi

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #73 dnia: 22 Maj, 2018, 14:27 »
Taka humoreska ;
Po biesiadzie 'na hali' powiada baca do bacy - kurca to już chyba koniec świata ,bo już okowita nie smakuje tak jak kiejś, a kobity takie jakby brzystce i joj ..
Na to 'starszy' 'Baca' powiada młodszemu ; - 'ty już się umiarkuj ,bo końca świata nie bedzie , ale tobie i..'
Morał z tego ; 'miarkujta się we wszystkim ,bo nie znata "dnia i godziny" co "przyniesie następny dzień" , "bądzcie trzezwego umysłu" ,bo "dni są złe" (po zapiciu) ..
Wiara , nadzieja , miłość - daje większego 'kopa' -niż 'upojenie' ..


Offline NNN

Odp: Alkoholizm w zborach Świadków Jehowy
« Odpowiedź #74 dnia: 31 Maj, 2018, 17:04 »
                                                                             Czekając na Raj – napij się!


- Mówiono o nim, że jest złotą rączką. Czego się podjął, to zrobił dobrze. Taki murarz, tynkarz, akrobata. Uzdolniony muzycznie. Grał na akordeonie i skrzypkach. Na pewnym weselu, grając węgierskiego czardasza, bisował dwa razy i dał radę. A przecież to bardzo szybki utwór. Publika nie nadążała  oczami za ruchami smyczka.    W ‘cywilu’ był tokarzem, frezerem, spawaczem, wiertaczem, szlifierzem i czym tylko ktoś chciał. Znał się na obróbce skrawaniem jak nikt inny. Wykonywał ludziom różne potrzebne im detale, części, a nawet całe urządzenia.  Co tylko im się zepsuło, urwało, czy zużyło. Sam sobie urządził przydomowy warsztat. Dodatkowo był mężem, ojcem i świadkiem Jehowy. Jak on to wszystko pogodził, jak znalazł na wszystko czas – nie wiadomo.
Byłoby chyba wszystko dobrze, gdyby od znajomych pobierał za swą pomoc jakąś rekompensatę finansową. Ale on nie  zawsze chciał. Stało się więc zwyczajem stawianie wódki. I tu nasza złota rączka poległa. Nie zauważał długo, że się od niej uzależnił, to znaczy od wódki, od alkoholu. Ale zauważyli to w pewnym momencie starsi zboru. Nie dało rady – wyrzucili. W żaden sposób mu przez to nie pomogli.

To był jego przysłowiowy gwóźdź do trumny. Miał od tej pory mocny uraz do starszych ze swojego zboru. Jak oni go potrzebowali, to zawsze był pod ręką. Nie jedno naprawił, czy dorobił do sali zebrań. Nie jedno im zreperował w ich obejściach gospodarskich, traktorach czy innych autach.  A teraz zamiast próbować jego naprawić, to wyrzucili go na śmietnik jak zużyty detal!

Najbliżsi chyba nie radzili sobie z problemem. Może nie dał sobie pomóc, a może się go wstydzili. Byli znani i on był znany w okolicy ze swoich religijnych zapatrywań. A teraz taki upadek. Wstyd na okolice. Oni regularnie kontaktowali się ze zborem, chodzili na zebrania, kongresy, on coraz bardziej odstawał, coraz częściej zostawał sam ze swoim problemem. Sam siebie nie potrafił naprawić, a bliscy nie potrafili znaleźć do niego takiej złotej rączki, jakim był on sam. Zamknięte koło.

   - Nie dożył starości. Na klepsydrze zawiadamiającej o pogrzebie było napisane u góry, że czeka na zmartwychwstanie. Na jednej z nich ktoś odręcznie dopisał: „ Czekając na zmartwychwstanie napij się”.

Taki smutny koniec dobrego  człowieka. I memento dla pozostałych. 
 
« Ostatnia zmiana: 31 Maj, 2018, 17:09 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.