Sorry Tazła, poprawiałam wcześniejszy post w czasie gdy juz odpowiedziałaś na mój post 😊
To wszystko to tylko moje przemyślenia😊 milo mi ze odpisujesz, lubię poznawać zdanie innych osób.
Spoko nie ma sprawy
Ty masz swoje, ja swoje ot taka wymiana pomyślunków.
Nie wiem dlaczego tak twierdzisz. Może dlatego że wielu tego nie potrafi. Ja uważam da się kochać wszystkich ludzi
Choć nie jest to zapewne łatwe zwłaszcza gdy wszyscy dookoła Ciebie twierdzą że jest inaczej a obiekty owej miłości czynią zło lub przykrość.
Gdy słyszysz słowa że czegoś się nie da lub nie ma sensu to w istocie najprawdopodobniej się nie da. Nie oznacza to jednak że jest to nie możliwe. Pytanie więc zasadnicze po co i dlaczego mamy miłować "wszystkich" gdybyśmy jednak mogli czy potrafili ? Moim zdaniem Jezus Chrystus złamał te stereotypy i łamią je wszyscy inni którzy idą tą samą drogą.
Dlaczego tak twierdzę ? Ponieważ tak uważam
, nie da się kochać wszystkich. Inaczej kochasz matkę, rodzeństwo, partnera, dziecko. A jeszcze inaczej przyjaciół, szczerych i prawdziwych.
Co do obcych, obojętnych mi ludzi mogę powiedzieć, że ich szanuję jako ludzi. A szanować drugiego człowieka to bardzo wiele, choć niektórym ten szacunek się w ogóle nie należy.
Chyba, że Tobie to bez różnicy....matka, sąsiadka czy inna osoba, każdemu tak samo, każdemu po równo.
Stać mnie na to aby się do tego przyznać, że nie kocham wszystkich, gdybym szła w zaparte i robiła z siebie taką szlachetną osobę, byłabym zwykłą kłamczuchą.
A co do Jezusa....jemu było łatwo kochać wszystkich. Ojciec w niebie a tu kogo miał? Tak naprawdę nikogo. Matkę inkubator i opiekuna Józefa więc leciał równo z uczuciem, to raz.
A dwa... nawet bym się nie odważyła do niego porównywać, że ja tak jak on....to takie pyszałkowate, albo świadkowe. Oni też wszystkich kochają, a do najbliższych potrafią się wypiąć centralnie zadem.
To dopiero zakłamanie.