Nosiłem się z zamiarem napisania tutaj bardzo dużo. Wcześniej jednak przeczytałem wszystko z tego działu. Teraz mam do napisania znacznie mniej. Jestem pod wrażeniem tego, jak wiele osób ma podobne odczucia do moich. Manipulacja, odrealnianie od rzeczywistości, nauka życia we wstydzie i upokorzeniu (i jeszcze mówić, że to jest fajne?), czy też problemy z budowanie relacji z kobietami przez mężczyzn. W dużej mierze organizację można przyrównać do despotycznej i nadopiekuńczej matki. Jej dzieci mają spore szanse w życiu być mało zaradnymi.
Też jestem się wstanie zgodzić z tym, że po wyjściu nie we wszystkim jest winna organizacja. Nakładają się na to takie elementy jak własne predyspozycje, relacje rodzinne a od siebie może też bym dodał, że to jak organizacja stworzona za oceanem zakorzeniła się w Polsce.
Poniżej chciałbym wymienić klika elementów, które utkwiły mi w głowie i zachowaniu a po wyjściu sprawiały pewne trudności.
1. Prowadzenie dialogów.To tak w sumie dostrzegam, że pochodna manipulaji. Chodzi o dialogi towarzyskie. Cóż jesteś nauczony, że Ty zawsze masz rację. Masz strażnicę, która się nie myli. Natomiast czy powyjściu w porę się zorientujesz, że chcesz być zawsze panem rozmowy?
2. W tym podpunkcie posłużę się wpierw cytatem: do ziemskiego człowieka jego droga nie należy. Do męża, który idzie, nie należy nawet kierowanie swym krokiem. (Jer. 10:12, 13). Interpretować to można różnie, odbieram to osobiście jako: planuj, mierzaj do czegoś, ale wiedz, że czasem może się zdarzyć coś niespodziewanego. Jak rozumiałem interpretację świadków? Nie wymądrzaj się, słuchaj tylko Boga, on załatwi wszystkie twoje problemy. Krótko mówiąc daj się zmanipulować i nie marudź.
3. Światusy - jakże miłe i pełne miłości określenie bliźnich. O Jehowych i Kącią wiarę się czepiają, w drugą stronę jednak to nie działa. Jednak nie o tym chciałem tutaj napisać. Jak już opuszczasz jedyną słuszną organizację to wchodzisz właśnie do światusów. Przechodzisz na stronę wroga i co? Głupio Ci? Teraz poszukaj sobie tutaj znajomych. I szukasz z różnym skutkiem. Ale czy nie zdarza Ci się wręcz kupować ludzi? Może to poczucie winy, sprawia, że chcesz zamalować brak szacunku do tych ludzi z przeszłości? A może czujesz się gorszy, bo wcześniej byłeś w jakieś dziwnej organizacji? A może w zborze się nauczyłeś, że masz zawsze być taki fajny i pomocny?
4. W zborach w których przebywałem była ogólna tendencja to bycia "świętym". Co za tym idzie należało się wystrzegać wszystkiego co gorszy. Po pierwsze dlatego, żeby godnie reprezentować organizację, z drugiej strony, żeby nie gorszyć braci. Czy po wyjściu nie zabardzo przejmujesz się zdaniem innych? Czy Twoja asertywność nie kuleje?
To wyciąg z takich głównych spraw nad którymi się z czasem zastanowiłem. Pewnie jakbym pogrzebał w pamięci dłużej to znalazłoby się coś jeszcze i może coś kiedyś do tego dopiszę, bo może się to kiedyś komuś przydać.