Pisząc o zdrowych zmysłach pisałam ogólnie, nie kierowałam tego personalnie, więc dziwię się Twoim odczuciom
Mój miły rozmówco,przytoczyłam historię, żałuję ,że nie mam tamtych publikacji i nie mogę skopiować. Czego Ty oczekujesz, że powiem, jaki obrazek był na okładce, żebyś mógł ją odnaleźć? Przecież to było jakieś 25-30 lat temu, gdybym wiedziała, że w 2016 roku zechcesz zobaczyć oryginał, zapisałabym te dane.
Źródło jest niedostępne, bo przecież starsze publikacje ze starym światłem zostały zrecyklingowane, jeśli dobrze zrozumiałam, przecież to wiesz. Może ktoś gdzieś trzyma w piwnicy, ale nie mam wiedzy na ten temat, poza tym jak to sobie wyobrażasz, że ktoś ze zboru mi ją udostępni?
Fajnie ,że poświęciłeś swój czas , znalazłeś podobną historię, nawet dużo bardziej okrutną. Może to jest ta sama historia, która na potrzeby wts ewoluowała przez lata, tego nikt z nas nie wie, ani ja, ani Ty.
Nie do końca rozumiem, dlaczego opowiedzenie historii potraktowałeś jako oskarżenia. Na tym forum wymieniamy opinie, dzielimy się spostrzeżeniami i chyba taki jest zamysł.
Gołosłowna? Wiesz co, to Twoje zdanie. Ja się cieszę, że mogę wymieniać uwagi z użytkownikami i szanuje ich opinie, choć mogą być inne od moich.
Jeśli kiedykolwiek uda mi się trafić na tę publikację, to zamieszczę tu ją. Nie chodzi o to, żeby postawić na swoim, ale żeby to było inne niż praktyki wts, który opisuje różne historie, sytuacje i zdarzenia, tylko jakimś dziwnym trafem bohaterzy są anonimowi i rzadko kiedy można ich zidentyfikować.
Mimo wszystko pozdrawiam serdecznie, nawet jeśli nie do końca rozumiem.
P.S. Wiesz co, przypomniałam sobie inny artykuł z zamierzchłej przeszłości wiele mówiący o tym, jak wychowywać dzieci. To były wspomnienia małżeństwa zatytułowane : TRUDY WYCHOWANIA TRZECH FRANCUSKICH CHŁOPCÓW. W pewnym akapicie wspominają, jak to jeden z chłopców któregoś dnia w trakcie ostrej wymiany zdań poczerwieniał i wypchnął łokciem szybę. Rodzice wspominali : tego dnia nie można była poprzestać na rozmowie ( upomnieniu ). To też pokazuje, jak podchodzono do karcenia nie tylko słownego ale też fizycznego.
Nie przypominam sobie, żeby była mowa , dlaczego ów chłopak tak się uniósł.
To oczywiście nawiązanie do głównego wątku, ale pokazuje, jak stare publikacje czytałam siedząc na dinozaurze.