Nie wiem, ale czy da się nadrobić stracony czas? Raczej nie da się odzyskać beztroskiego dzieciństwa, czasu psot i zabaw. Nawet jeśli później ktoś zluzuje i nauczy się cieszyć życiem, drobiazgami to jest jednak dorosły człowiek, który patrzy na życie przez pryzmat własnych doświadczeń.
Odnośnie drobiazgów. Czy śJ potrafią cieszyć się zwykłymi drobiazgami z życia, takiego zwykłego codziennego?
Czy też dla nich radością są...rozdane czasopisma, zwerbowani ludzie, wydeptane godziny?
Tak , Tazła trafiłaś tu w sedno. Nie wszystko da sie nadrobić. I niestety chyba stad tez tyle przypadków schizofrenii u Świadków. Ostatnio rozmawiałam z psychiatrą i powiedziała , ze jest zszokowana, ze tylu jej pacjentów choruje psychicznie . Ja nie jestem zszokowana bo sama to odczuwałam. Bo kiedy dajesz z siebie wszystko, wiele lat rezygnujesz z normalnych rzeczy , z samego siebie a potem dowiadujesz sie ze to wcale nie dla Stwórcy tylko bo to by pasować do wizerunku pożądanego i kreowanego przez liderów , to o prostu szlag trafia. A ci z kolei, co nigdy nie dopuszcza mysli ze sa zawiedzeni, i całe zycie zycia z poczuciem winy nie potrafiąc pogodzić swych normalnych ludzkich pragnień ( pragnienie dzieci, dobrej pracy, rozwijania swych pasji i zainteresowań) z oczekiwaniami WTSu, to często kończą w psychiatryku.
A co do cieszenia sie z małych rzeczy... Pewnie bywa rożnie. Ale znam mnóstwo tak pokaleczonych ludzi w organizacji, ze potrafią mowić tylko o swych " fantastycznych". Wynikach w służbie , albo jak to cudownie było, bo sie jakaś pani uśmiechnęła... Ale to tylko fasada często. Nawet w moim wypadku dość długo trwało zanim naprawdę poczułam radość z tego ze idę na wystawę lub koncert, bez poczucia winy, ze ten czas i pieniądze mozna było spożytkować dla organizacji. Dlatego naprawdę współczuje tym ludziom. I dzieciaczkom .