Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: historia Sebastiana z Karpacza  (Przeczytany 37354 razy)

Offline Trinity

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #75 dnia: 09 Czerwiec, 2017, 15:51 »
mój brat też wtedy się kąpał
pierwszy kongres z plakietkami

ja miała raz pytania z żoną starszego bo jemu coś wypadło i nie mógł


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #76 dnia: 09 Czerwiec, 2017, 18:32 »

pierwszy kongres z plakietkami

Masz na myśli '89, o którym pisał Sebastian? To był 5 z rzędu kongres z plakietkami na legalu i 'enty' z plakietkami w ogóle.
Chyba, że chodziło Tobie o Twój pierwszy z plakietkami.
Sorry, ale ja dziś jakiś czepialski jestem ;)
Rozumiem, po tylu latkach pamięć już nie ta :)


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #77 dnia: 10 Czerwiec, 2017, 15:39 »
krótko przed maturą (1991 rok, ja miałem wtedy 19 lat) nic nie mówiąc rodzicom, zacząłem (wbrew wcześniejszej umowie) głosić na terenie Karpacza. Dziwiło mnie, że w domu nie ma z tego powodu żadnej awantury (i że nikt ze znajomych o tym nie mówi moim rodzicom).

przypuszczam że ponieważ od kilku lat nie kryłem się z tym że nie chodzę do kościoła i że od kilku lat utożsamiam się ze świadkami Jehowy więc ludzie z mojego miasteczka po prostu nie widzieli w tym absolutnie nic dziwnego, a znajomi moich rodziców nie opowiadali im rewelacji o której (jak zakładali) rodzice i tak od kilku lat wiedzą.

Bojąc się że ewentualne kłótnie o to że głoszę w Karpaczu niekorzystnie odbiją się na mojej maturze wiosną (może marzec może kwiecień) wziąłem jako teren osobisty moją własną ulicę (na której stoi dom w którym mieszkają moi rodzice) gdyż chciałem tę wielką kłótnię mieć za sobą najpóźniej do końca kwietnia (a w maju mieć spokój na maturę)

okazało się że nawet głoszenie naszym sąsiadom także nic nie zmieniło.
Po prostu wszyscy przyjęli to spokojnie.

Na czas matury matka zabroniła całej rodzinie robienia mi jakichkolwiek przykrości, rodzeństwo nawet kpiło sobie że jestem pod ochroną jak jakiś rzadki gatunek małpy czy coś w tym stylu.

Egzamin maturalny poszedł mi znakomicie, w czerwcu 1991 uzyskałem świadectwo maturalne ze średnią 5.0

Niestety, tuż po ukończeniu szkoły nie uzyskałem zasiłku dla bezrobotnych ani nie znalazłem żadnej pracy. Rodzice cały czas pracowali w tych samych zakładach pracy co za komuny i po prostu zwyczajnie po ludzku nie rozumieli że istnieje takie zjawisko jak bezrobocie (powoływali się na własne subiektywne doświadczenie życiowe z epoki socjalistycznej, która dopiero co się skończyła i wpierali mi że w Polsce praca jest dla każdego kto chce pracować)

Ponadto rodzice mieli wykształcenie zawodowe i być może dlatego nie dopuszczali do siebie świadomości że ja (po ukończeniu liceum) nie mam żadnego konkretnego zawodu a do tego powtarzali pseudomądrości w stylu "jakbyś chciał to byś robotę znalazł a po prostu się lenisz" a nawet wiązali to rzekome "lenistwo" z religią ŚJ. Wywoływało to codzienne niesamowicie uciążliwe awantury, wypominanie mi że jestem "nierobem", którego oni utrzymują itd. Atmosfera w domu stała się nie do wytrzymania więc każdą wolną chwilę poświęcałem na głoszenie, co jeszcze poglębiało ich przekonanie o moim rzekomym "nieróbstwie" i jeszcze zaogniało sytuację w domu, ale ja miałem do tego dystans.

To wszystko przecież jest chwilowe, już za chwileczkę już za momencik będzie armagedon.

złożyłem (na wszelki wypadek) wniosek do burmistrza o zameldowanie mnie w mieszkaniu mojej babci, a burmistrz podanie odrzucił, od czego odwołałem się. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu odwołanie zostało rozpatrzone pozytywnie i zostałem wmeldowany do mieszkania komunalnego mojej babci, mieszkającej w tym samym budynku co rodzice (Rodzice mieszkali na parterze a babcia na piętrze). Wówczas uznałem to za wielkie błogosławieństwo ze strony Boga Jehowy, błogosławieństwo którego zupełnie się wówczas nie spodziewałem. 

Spałem u babci (która o dziwo była o wiele bardziej wyrozumiała i dla mojego głoszenia i dla mojego pozostawania bez pracy) całe dnie głosiłem a u rodziców pojawiałem się jedynie na obiad który bez słowa zjadałem po wysłuchaniu marudzenia jakim to jestem rzekomo wielkim darmozjadem po czym szedłem do mieszkania babci u której miałem święty spokój.
« Ostatnia zmiana: 10 Czerwiec, 2017, 16:05 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline sawaszi

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #78 dnia: 13 Czerwiec, 2017, 13:37 »
Witam Ciebie Sebastianie - a chciałbyś wrócić do zboru (ogólnoświatowego braci i sióstr) i znowu żyć w "raju duchowym" ? - chcesz to odpisz - nie chcesz - to nie odpisuj (na moje pytanie) .Pozdrawiam  :)


Offline Trinity

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #79 dnia: 15 Czerwiec, 2017, 22:17 »


w 85 były pierwsze plakietki
Lud miłujący prawość
« Ostatnia zmiana: 15 Czerwiec, 2017, 22:21 wysłana przez Trinity »


Offline Startek

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #80 dnia: 15 Czerwiec, 2017, 23:39 »
pamiętam pytania do chrztu poszły mi zupełnie gładko, chociaż nieco zdziwiło mnie że brat który omawiał je ze mną zupełnie pominął tematykę dotyczącą seksu (byłoby to zrozumiałe przy omawianiu tego materiału z dziewięciolatkiem, ale ja miałem ponad 17 lat i dobrze rozumiałem czym jest seks)

dnia 5 sierpnia 1989 zostałem ochrzczony przez pełne zanurzenie w wodzie na stadionie w Chorzowie; prawie cały kongres spędziłem na sektorze dla braci z Ukrainy i Rosji.
Byłem na tym kongresie  .  Dwa lata później po kongresie był koncert ACDC to dopiero była uczta duchowa , w noc przed kongresem Jehowa zerwał transparent reklamujący tą kapele . Rocznik świadków opisywał jak to Jehowa zadziałał w sprawie tego transparentu .


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #81 dnia: 23 Czerwiec, 2017, 11:14 »
Witam Ciebie Sebastianie - a chciałbyś wrócić do zboru (ogólnoświatowego braci i sióstr) i znowu żyć w "raju duchowym" ? - chcesz to odpisz - nie chcesz - to nie odpisuj (na moje pytanie) .Pozdrawiam  :)
odpowiem: nie chcę, gdyż wyżej cenię sobie wolność.

do opisywania wspomnień powrócę za kilkanaście dni
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Roszada

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #82 dnia: 23 Czerwiec, 2017, 11:20 »
A gdzie pan był, jak pana nie było. :)
Trza powymyślać nowe wspomnienia rozumiem. ;D
Dlatego trzeba czasu. ;)


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #83 dnia: 25 Czerwiec, 2017, 00:19 »
w następnym poście pouzupełniam wspomnienia z liceum bo pominąłem parę istotnych kwestii

a dzisiaj tylko odniosę się do niektórych wypowiedzi userów
jego utykanie nie tylko nie przeszkadza ale uważam że w tym cały jego urok! i pewnie tak samo ma Twoje Bóstwo ups czy wyprzedziłam fakty? ;) nie gniewasz się?
faktycznie nieco uprzedziłaś fakty (bo zanim wspomnę że poznałem Beatkę to muszę opisać jeszcze kilkanaście lat wcześniejszego życia), ale uprzedzając fakty powiem, że jeśli chodzi o Beatkę, to co prawda nie była zachwycona moim wyglądem dla niej od początku liczyło się co innego niż wygląd.

dzisiejsza młodzież powiedziałaby że to był klasyczny podryw "na Einsteina" ;) tzn. zaimponowałem jej swoją wiedzą i inteligencją i odwagą w radzeniu sobie z różnymi przeciwnościami (nie tylko w urzędach, ale przede wszystkim radzeniem sobie ze sprzeciwem jej mamy czyli mojej przyszłej teściowej)

jak już wspominam moją teściową - to Bóg (o ile istnieje) niech ma w swej opiece i niech obdarzy długim życiem i dobrym zdrowiem tę wspaniałą kobietę (której zawdzięczam przede wszystkim to że skutecznie odstraszyła wszystkich moich poprzedników dzięki czemu Beatka w dniu naszego poznania się była nadal panną) gdyby nie moja wspaniała teściowa to ktoś mógłby mnie ubiec :)


Trza powymyślać nowe wspomnienia rozumiem. ;D
zazdroszczę ludziom którzy (1) mają zawsze dużo czasu na opisywanie wspomnień i (2) mają cyfrową doskonałą pamięć która nie zaciera się mimo lat... (3) umieją wszystko opowiedzieć w porządku doskonale chronologicznym (4) nigdy nie mają dylematów co można opisać a co spośród wspomnień dotyczących innych osób jest zbyt prywatne

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #84 dnia: 02 Sierpień, 2017, 15:12 »
zawaliłem nieco terminy (już dawno miałem opisać dalszą część) ale już jestem

w okresie licealnym nie miałem większych wahań w wierze, przekonany byłem że nauczanie ŚJ jest prawdziwe, a świat wkrótce się skończy. Po cichu liczyłem na to że moja rodzina pozna prawdę tuż przed wielkim uciskiem. Krążąca po zborze tradycja ustna mówiła że gdy niszczony będzie babilon wielki do prawdy napłyną dziesiątki milionów ludzi na świecie a setki tysięcy w samej Polsce. No i wtedy ludzie będą mieli "dowody" że strażnica uczy prawdy (skoro zapowiadała upadek babilonu i tenże babilon faktycznie upadnie).

uczyłem się dobrze, a raczej zbierałem dobre stopnie nie poświęcając zbyt wiele czasu na naukę (uważnie słuchałem na lekcjach i miałem fenomenalną pamięć, to wystarczało na czwórki) a oprócz tego chodziłem na wszystkie zebrania a w weekendy głosiłem w pobliskich Kowarach (sąsiednie miasteczko) co zmieniłem dopiero kilka miesięcy przed maturą.

po chrzcie widziałem normalne niepolukrowane życie w zborze, ale nie gorszyłem się ludzką niedoskonałością. Po prawdzie jakiś wielkich skandali w moim zborze nie było (a nawet jakby były to ja nie jestem plotkarzem aby się nimi zajmować).

ludzie obojętni, nikogo nie wciągnąłem do sekty.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #85 dnia: 03 Sierpień, 2017, 17:32 »
w tamtym czasie prżeżyłem pierwsze miłości w obrębie zboru, ale nie czuję się uprawniony o nich opowiadać bo nie wiem czy obiekty moich uczuć nie miałyby czegoś przeciwko

ogólnie powiem, że żyłem sobie w miarę normalnie, miałem swój świat swoich znajomych ze zboru nadzieję na szczęśliwe życie i ogólnie byłem zadowolony z tego co wówczas działo się w moim życiu
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #86 dnia: 03 Sierpień, 2017, 21:25 »
w tamtym czasie widać było napływ ludzi do organizacji częściowo spowodowany zmianą ustroju (i tym że wielu myślało że to świat się kończy a to tylko komuna się skończyła) a częściowo otwarciem na każdą głupotę przychodzącą z Zachodu...

bardzo podupadł wtedy społeczny autorytet Kościoła Katolickiego, wielu porównywało kapelanów wojskowych do politruków, snuło wizję że "czerwone świnie zostały zastąpione czarnymi świniami".
wielu ludzi miało za złe że Kościół poparł Solidarność w wyborach 1989, niektórzy ludzie w swojej ignorancji winili Kościół za bezrobocie itp.; nawet jeśli poglądy te były ignoranckie ekonomicznie i krzywdzące dla kadry kościelnej były powszechne - i sprzyjały działalności antykościelnej świadków Jehowy.

co ciekawe, prawie nie spotykałem katolickich apologetów, natomiast próbowało mnie "nawracać" wielu ateistów, którzy po swojemu tłumaczyli mi że każda religia jest zła i każda jest naciąganiem...

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline tomek_s

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 109
  • Polubień: 2041
  • Nigdy nie byłem ŚJ.... KRK
Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #87 dnia: 03 Sierpień, 2017, 22:58 »
w tamtym czasie widać było napływ ludzi do organizacji częściowo spowodowany zmianą ustroju (i tym że wielu myślało że to świat się kończy a to tylko komuna się skończyła) a częściowo otwarciem na każdą głupotę przychodzącą z Zachodu...

podzielam zdanie

bardzo podupadł wtedy społeczny autorytet Kościoła Katolickiego,

Bzdury gadasz.



Tu fajnie gość napisał:

American Bullshit. Welcome to Poland.

"Dobrze pamiętam lata dziewięćdziesiąte. To okres mojego dzieciństwa. Związany był w dużym stopniu z religią Świadków Jehowy – w której się urodziłem – i którą uważałem za najprawdziwszą pod słońcem. Nie doceniałem w jak ciekawych czasach dorastałem. Teraz to wiem; transformacja ustrojowa, całkowita zmiana rzeczywistości, zagraniczne firmy wchodzą do Polski, szybko rodzą się małe fortuny. Ale z drugiej strony też ubóstwo, szarość, smutek. 30% bezrobocia. Brak perspektyw. Pijani ludzie w bramach. Beznadziejność w powietrzu..

Gdy kapitał zachodni zaczął napływać do nas wielkim strumieniem - my Polacy cieszyliśmy się, uznawaliśmy Zachód za jakieś mityczne miejsce, gdzie wszystko jest piękne a ludzie są szczęśliwi i dobrzy. Tymczasem, tak jak zwykle z mitami bywa – twarda rzeczywistość zweryfikowała je negatywnie. Drapieżny kapitał zachodni potraktował nas jako swoją kolonię. Słusznie zakładając, że jesteśmy ociemniałymi naiwniakami, którzy odseparowani przez lata od kapitalistycznych realiów - kupią praktycznie wszystko, co im się umiejętnie wciśnie. I tak zostaliśmy zalani przeróżnymi produktami, których sprzedaż wspierana była niespotykaną wcześniej w Polsce maestrią marketingową. W naszym świecie pojawiły się zjawiska wcześniej niespotykane: Mc Donaldy, Coca Cole, głupawe hollywoodzkie filmy, sprzedaż telefoniczna, kiczowate reklamy, domokrążcy, zawiłe umowy z małym druczkiem, tele-sprzedawcy, przetworzona żywność, Amwaye, wszędobylscy ludzie z ulotkami i wiele wiele innych.

Amerykański merkantylizm zagościł u nas na dobre. Zachodni biznesmani z pełną świadomością wykorzystywali łatwowierność nowo nawróconych ziomków ze wschodu. Zabrali nam to, co wartościowe; przejmowali całe sektory rynków, wykupowali firmy i fabryki, budowali centra handlowe w najlepszych lokalizacjach. W zamian zaś społeczeństwo nie otrzymało wiele – m. in. buble na półkach i robotę za grosze na kasie lub taśmie produkcyjnej. Wykorzystali nas i wykorzystują jako tanią siłę roboczą i rynek zbytu dla tandety."

...

"Świadkowie Jehowy wpisują się świetnie w dziwną tendencję „Tak dla Wojny, Nie dla Miłości” W ich publikacjach jak najbardziej w porządku są obrazki przedstawiające masakrowanie złych ludzi podczas Armageddonu – ale już wizerunku np. całujących się chłopaka i dziewczyny w żadnej Strażnicy nie uświadczysz."

...

"Pobłażliwość dla jednego z grzechów głównych – obżarstwa –  również jawi mi się jako część amerykańskiego spadku widocznego w mentalności Świadków Jehowy. Papierosa nie można zapalić nawet jednego na rok pod pretekstem kalania ciała – natomiast obżerać się fast foodami i czekoladowymi batonikami można do woli. Dlaczego? Może dlatego, że obżeranie się jest częścią amerykańskiej kultury. Kraj w którym 70% ludzi ma poważną nadwagę – nie może lekką ręką odrzucić takiej ilości wiernych. Obżarstwo jest złe – ale trzeba na nie przymknąć oko w imię większego amerykańskiego dobra."


więcej: http://sj23.blox.pl/2014/04/Swiadkowie-Jehowy-amerykanska-religia-Czesc-1.html
« Ostatnia zmiana: 03 Sierpień, 2017, 23:14 wysłana przez tomek_s »
„Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim” (Mt 8:11),


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #88 dnia: 03 Sierpień, 2017, 23:51 »
Bzdury gadasz.
(1)bierz pod uwagę że ja właśnie opowiadam jak goniłem za bzdurami (i jeszcze nie doszedłem do czasu gdy się z nich otrząsnąłem
(2)moje opowiadanie jest subiektywne tak jak moje subiektywne spojrzenie
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: historia Sebastiana z Karpacza
« Odpowiedź #89 dnia: 04 Sierpień, 2017, 01:36 »
miło wspominam tamte głoszenie... pionierkę, w której się podkochiwałem zabierałem na bardzo odległe tereny osobiste, np. 40 do 55 minut dojścia piechotą (po to aby dłużej przebywać w jej towarzystwie)

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)