Po zakończonym wykładzie została niezręczna sytuacja , bo mówca zszedł z podium , muzyka żadna nie leciała więc aby zapełnić lukę wszedłem i z głowy , czyli z niczego
powiedziałem kilkanaście zdań . Przemawianie nigdy nie stanowiło dla mnie trudności i odnajduję się w takich okolicznościach bezstresowo , zupełnie jakbym nie miał układu nerwowego , tak to kiedyś ktoś określił. W każdym bądź razie gdy pojawiłem się przed mikrofonem to koledzy z pracy , którzy stali wśród licznie przybyłych świadków zauważyli niepokój wśród nich.
Jeden z moich kolegów , znał z widzenia wielu z nich , bo często przychodzili do nas do hurtowni na zakupy , oczywiście do momentu , w którym należeliśmy jeszcze do zboru
. Zupełnie nie rozumiał natomiast ich zachowania gdy byłem wykluczony . Z serdecznych , uśmiechniętych , kulturalnych ludzi zamienili się w gburów zapominających o zwyczajowym Dzień dobry. Z czasem przestali całkiem przychodzić co było mi zresztą na rękę. W każdym bądź razie kolega ten , powiedział dyskretnie do delegacji z mojej pracy , na tyle jednak głośno , aby słyszeli to stojący obok świadkowie :
- No teraz to Harnaś im na pewno dowali ,że nikt się z nim nawet nie przywitał przed kaplicą.