Dzisiaj przyszedł do mnie do hurtowni , kolega , który pracuje na tym samym placu tylko w innym obiekcie i innej branży . Dawny starszy , który od jakichś 2 lat jest wykluczony . Jego rodzony brat nigdy świadkiem nie został , za to ich ojciec to religijny ortodoks , który okazuje widoczną niechęć do swojego wykluczonego syna , choć ten do tej pory był jego dumą. Teraz role się odwróciły i syn , który nigdy świadkiem nie został , na dodatek jest po rozwodzie , stracił prawo jazdy a co za tym idzie pracę kierowcy , jest tym umiłowanym , z którym świadkowski tatuś zacieśnia relacje. W każdym bądź razie brat R. odczuwa ostracyzm bardzo dotkliwie.
- Wiesz Harnaś , dzisiaj jak jechałem do pracy to słyszałem w radiu , że Trump i Kim podpisali dokumenty o ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa.
- No i ? - dopytałem .
- No spełnia się proroctwo .
- Jakie tym razem.
- No o ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa , to już musi być niedługo koniec.
- Rok 1986 też został ogłoszony rokiem pokoju , też były wielkie oczekiwania świadków i spekulacje co za chwilę będzie dalej.
- No ale teraz najwięksi politycy tego świata to ogłaszają .
- I bardzo dobrze - odpowiadam.
- Też myślisz , że to końcówka?
- Nie , nie myślę w ten sposób. Bardzo dobrze , że politycy potrafią się porozumieć , nawet gdy deklarują górnolotne hasła , niż gdyby mieli rozpętać wojnę.
- To dla ciebie nic nie znaczy?
- Znaczy tyle , że cieszę się , że poszli w tym kierunku. R. nie próbuj każdego wydarzenia światowego przypisywać do fałszywych proroctw świadków. Gdy wybuchła druga wojna światowa , też oczekiwania były takie , że to preludium do Armagedonu . Minęło ponad 70 lat a świat kręci się dalej .
- No to jak teraz będzie ?- dopytuje R.
- Będzie tak , że wszyscy kiedyś poumieramy , to boli , tym bardziej , że całe nasze życie oszukiwali nas , że nigdy nie umrzemy .
Moja teściowa w 1974 r była w drugiej ciąży . Jej serdeczna przyjaciółka ze zboru z przerażeniem w głosie dopytywała : F. i ty w czasach końca decydujesz się na dziecko? Od tego czasu minęły 44 lata , doczekała swoich dzieci i wnuków a świat toczy sie dalej.
- Jednak co raz bardziej zastanawiam się nad powrotem .
- Zrobisz jak uważasz . To twoje życie , to ty masz być szczęśliwy , choć szczęśliwy już tam nigdy nie będziesz. Zawsze będziesz jako ten co kiedyś zawiódł i był poza zborem. Do tego nauczyłeś się żyć nieco inaczej niż każe Strażnica , dyzonans będziesz odczuwał już zawsze.
Jak sądzicie , lepiej namawiać do pozostania poza zborem czy namawiać w takich sytuacjach do powrotu na łono wszystko wiedzącej?