Jak sądzicie ? Czy warto mówić pierwszemu , że jest się wykluczonym?
Moje trzy grosze: może kogoś zaciekawi
zrobiłem kabaret, kiedy odwiedziłem rodzinne strony (to było kilka lat temu)
Siedzieliśmy po południu jak to zwykle , takie pogaduchy o wszystkim i niczym.
Nagle słyszymy dzwonek, braciszek otworzył drzwi a tu stoi dwóch partyzantów sekty(nie cierpi jehowców) po kilku zamienionych słowach (a jest bardzo gościnny), zaprosił czyścicieli klamek do środka.
Przedstawił moją osobę jako zainteresowany tymi tematami, bratowa nie mogła się powstrzymać od śmiechu( bo wiedziała co będzie) z ironicznym uśmiechem zaproponowała herbatkę i wyszła do kuchni.
Goście orgo, zajęli miejsca przy stole i zaczęliśmy z uwagą słuchać co mają do powiedzenia, otworzyli swoją makulaturę mówiąc z zapałem o raju itp. bzdurach...
Jednak wspólnie z braciszkiem pokierowaliśmy rozmowę na inne tematy, zadawaliśmy pytania: między innymi o Trójcy, czy Jezus jest Bogiem …, aby partyzanci się nie spłoszyli i poczuli pewność siebie.
Podczas rozmowy powiedziałem, że mam znajomego, który był u was i wypowiada się bardzo negatywnie, przedstawia różne nieciekawe historie.
Zapytałem, o ONZ, krew, przywódców.... itp., rozmowa trwała około godzinki.
Kiedy wychodzili, dziękując za gościnę zaproponowali kolejne spotkanie.
Spojrzeliśmy na siebie, ja i braciszek, wtedy zaczął się ubaw.
Na odchodne zadałem konkretne pytanie:
Jak zapatrują się na osoby, które odeszły z waszej religii?
Odpowiedziały krótko stosujemy się do wskazówek zawartych w Biblii, nie rozmawiamy.
Spytałem dlaczego takie macie uprzedzenie do tych ludzi ?
Jeden z partyzantów odpowiedział, bo takie osoby odeszły od prawdziwego wielbienia Boga.
Kiedy podawałem rękę na pożegnanie z uśmiechem powiedziałem,
to prawda jak przedstawił mnie brat jako sympatyk, ale nie wiem czy dosłyszeliście, to były sJ.
Myślałem, że rozbiją się o zamknięte drzwi.
Przerażeni i zaszokowani bez słowa uciekli coś mrucząc pod nosem.
Czy przedstawić swoją pozycje ja zrobiłem jak wyżej