Jakiś werset (czyli sama natchniona) mówi o osobach spierających się o słówka i toczących wieczne spory i polemiki tam mówi apostoł TAK NIE RÓBCIE!!! Czyli sama biblia mówi ; dajcie sobie spokój gdybym była natchniona - spisana bym była dokładnie.
Jeśli ten sam bóg co dopatrzył te atomy rozdzielające się, piękną przyrodę stworzył i te myszki i kangury i zesłał swojego jedynaka, żeby żydki go zaciukały w imię przywrócenie doskonałości ludziom, których utopił w potopie, bo miał nerwa >:(a potem się rozczulił i powiedział, że go poniosło i dał tęczę i nowe przymierze a potem znowu spalił ich trochę w Sodomie . To jeśli wszystko może również dopilnował by, żeby jego wytyczne co dzień spadały z nieba w oryginale we wszystkich językach świata. A nie chował reszki zwojów nad morzem martwym czy grom wie gdzie
To zależy, o co toczy się sprawa w kosmosie
A co, jeśli chodzi o wyłowienie takich, którzy w całym bałaganie poglądów wciąż zachowują dobre skłonności
serca, nie wypinając się na wszystko co inni wiążą z Bogiem i nie zachowują się jak samoautorytet, który może wszystko wyśmiewać??
Świadomość religijna, potrzeby duchowe, czy jak tego jeszcze nie nazwiemy, jest nieodłączną częścią życia większości ludzi. Ma to konkretną przyczynę. Jest faktem, którego ja bym nie lekceważył. Czy Biblia jest tylko ludzką konsekwencją tego stanu rzeczy, czy przynajmniej w niektórych częściach jest ingerencją z kosmosu?? Według mnie, jednoznaczne wypowiedzenie się przeciwko natchnieniu Biblii, wymagałoby również rozłożenia na łopatki i obalenia tych jej części, które wydają się niezwykle tematycznie powiązane (proroctwa, przynajmniej niektóre prawdy religijne, itp) i spójne.
Może nas śmieszyć na przykład gość, który macha sitkiem nad rzeką, kiedy nie rozumiemy, co przesiewa i na czym mu zależy...
Można dyskutować naprawdę rozwijająco, ale język sarkazmu na ogół to blokuje.