Ja tez byłam śmiesznie wykluczona.
Byłam nastolatka, ktora została sama z ojcem alkoholikiem (oczywiscie świadkiem!); bracia wiedzieli o sytuacji i oczywiscie zawsze mówili o miłości i pomocy braterskiej. Gdy tata wpadł w ciąg i nie dawałam już rady, poszłam do braci wyegzekwować te ich miłość i pomoc. Przyszlo dwóch braci, zaczęliśmy rozmawiać; odwrócili kota ogonem i powiedzieli, ze to moja wina i jakbym była bardziej gorliwa to by mi Jehowa pomógł. A potem zmienili temat na mojego chłopaka (światusa, który teraz jest moim mężem na marginesie), naprzemian oskarżali mnie o rozpustę, straszyli Armagedonem, obwiniali o zło, które mi sie w życiu przytrafiło a na koniec, kiedy już nie miałam siły i powiedziałam im, ze skoro oni nie chcą mi pomoc to wyprowadzę sie do swojego chłopaka, to stwierdzili, ze w takiej sytuacji nie moge byc dłużej sj.
I tyle. Żadnych świadków, kolejnych rozmów, komitetów.