Pamięta ktoś Jacka Fudali?pierwsza połowa lat 90,pamiętam że udzielał mi ,,rad i wskazówek "jak miałem 14-15 lat,niestety nic nie dotarło do mnie😆😆😆jak dla mnie raczej karierowicz z zadatkami na dupka
Jacek Fudali. Był w moim obwodzie jakiś czas temu nadzorcą.
Żona Bogumiła, sprawiała trochę problemów, jeśli chodziło o posiłki, miała swój styl życia w tej kwestii,
co czasami kończyło się tym, że ktoś z marszu musiał przygotować coś innego na posiłek, w przeciwieństwie do Jacka.
On lubił wszystko
Ogólnie dość dobrze go wspominam, miał niezłe przemówienia.
Sam też był dość ludzkim nadzorcą, choć dość młody.
W pewnej ważnej sprawie okazał się moim obrońcą, dobrze zrozumiał problem, za co byłam mu wdzięczna.
W tamtym czasie, kiedy u nas "urzędował", raczej nie stwierdziłabym tego jego "karierowiczostwa" w wts-ie.
Sprawiał wrażenie dość empatycznego człowieka, był przystępny, potrafił znaleźć czas na ważne sprawy, nawet z marszu.
Żona, nie bardzo integrowała się z braćmi ze zboru.
Miała przydomek takiej "lodowej damy, emocjonalnie".
Mieszkając na kwaterze, nie szukała kontaktu z gospodarzami, godzinami wisiała na rozmowach telefonicznych.
Czuło się ten jej dystans, jaki stwarzała.
Taka bardzo odrealniona, może dlatego, że czwarte pokolenie w swojej rodzinie orgowej.