Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 12 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345831 razy)

Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #135 dnia: 10 Lipiec, 2016, 22:17 »
Ale jak choć jedna osoba przeczyta i to skłoni ją do refleksji, do spojrzenia na organizację pod innym kątem, to warto było siedzieć tyle godzin i spisywać.
No i przeczytała, tzn. ja przeczytałem jej. I skłoniło do innego spojrzenia. :)

I Twoja szwagierka
Nie nazywam jej tak. Ze szwagierka można porozmawiać i utrzymywać jakieś kontakty rodzinno-towarzyskie. Określam ją jako "siostra żony", a jej męża jako "męża siostry żony", bo ze szwagrem... to można pogadać, albo piwko wypić przy wspólnym grillu. :(
« Ostatnia zmiana: 10 Lipiec, 2016, 22:22 wysłana przez Nemo »
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #136 dnia: 11 Lipiec, 2016, 20:56 »
Kiedyś opowiadałam zaprzyjaźnionej siostrze o braciach z Krosna,że całą grupą odeszli i nadal czczą Boga. Ona zaraz,ale yo odstępcy,ty nawet nie wiesz dlaczego naprawdę odeszli i co to za lydzie. Odpowiedziałam,że to prawda, że ich nie znam, ale mi wystarczy ,że znam tych co zostają w zborze i wymieniłam parę kwiatków. I  zamilkła.

 Oni od pierwszych dni studium mają wpajane, że ktoś kto odchodzi na pewno jest zły i to nie podlega żadnej dyskusji. Przecież jak można być dobrym, porządnym człowiekiem i odejść z organizacji? To jest t niemożliwe.

Kiedyś zapytałam mojej matki gdy mi wytykała ile to jej zdrowia zniszczyłam.....pomiń fakt że nie jestem świadkiem i siebie że jesteś też. I teraz mi powiedz w czym jestem gorsza od dwójki twoich pozostałych dzieci? Nie potrafiła mi odpowiedzieć.

No i przeczytała, tzn. ja przeczytałem jej. I skłoniło do innego spojrzenia. :)

 I dla takich chwil warto się starać. :)
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #137 dnia: 11 Lipiec, 2016, 21:24 »
Oni od pierwszych dni studium mają wpajane, że ktoś kto odchodzi na pewno jest zły i to nie podlega żadnej dyskusji. Przecież jak można być dobrym, porządnym człowiekiem i odejść z organizacji? To jest t niemożliwe.

Wpajanie że odchodzi się przez grzech, wtedy ktoś kto jest zbyt pyszny by się zdobyć na skruchę, zwłaszcza jak miała przywilej to się mści. Jak tak pomyśleć, od pierwszej rozmowy ze świadkami człowiek uczony jest strachu.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #138 dnia: 11 Lipiec, 2016, 21:50 »
Każdy człowiek może zbłądzić, uparcie trwa w błędzie tylko głupi.



      Za kilka lat urodziła córkę, której dziadkowie też nigdy nie poznali. Lata mijały, żyło im się dobrze, a jednak czasem wszystko wracało
i łapała doła. Jak mówił Adam jako matka nigdy nie rozumiała jak można w taki sposób postąpić z własnym dzieckiem?
Mąż gdy widział jej męczarnie mówił ....powiedz słowo, a już  moi ludzie im życie umilą. Nie, nigdy nie chciała takiej zemsty, też ( jak Adam ) chciała być lepsza od nich. Wiedziała że komuna będąca u szczytu władzy, mogła wiele.

Adam gdy poznał swoją żonę, mówił że miał tyle co na sobie. Ale był ambitny, pracował, studiował, udzielał korepetycji, dwoił się i troił aby wyjść na ludzi.
Gdy go zaprosiła pierwszy raz do siebie poszedł w pożyczonych spodniach , chciał dobrze wypaść i żeby dziewczyna się za niego nie wstydziła.
Szybko go polubili, ojciec dał mu u siebie pracę, która była tak dopasowana czasowo że mógł też studiować.
Gdy zaczęli rozmawiać o ślubie, rodzice zapytali o jego rodzinę. Wtedy im powiedział....powiedzmy, że jestem sam. Tak też zostało, on nie opowiadał, a oni nie pytali.

Byli już rodzinom kiedy przyszli do ich domu świadkowie, teściowa powiedziała do Adama...idź im powiesz że nic od nich nie chcemy. Poszedł choć z wielkimi oporami. I wtedy zaintrygowała go reakcja teściowej, jej pobudzenie, złość nigdy jej takiej wcześniej nie widział.
Zaczął drążyć temat i wtedy się dowiedział jak to było....
Ta szczerość teściowej i jego ośmieliła do zwierzeń. Podobno przesiedzieli do rana na zwierzeniach, opowieściach którym towarzyszyło morze łez. Aż reszta domowników się zainteresowała ich rozmową, ale nie chcieli towarzystwa, woleli zostać sami.

Kobieta powiedziała, że wreszcie czuje że ktoś ją rozumie, mąż mimo dobrych chęci nie był w stanie zrozumieć, ogarnąć co ona czuje.
Adam poczuła naprawdę że ma matkę i prawdziwą rodzinę.  Śmiał się że czasem żona była zazdrosna o jego relacje z teściową. Oni mieli swoje sprawy, swoje tematy, jakieś tajemnice, hasła , zwroty których nikt w domu nie rozumiał.

Za niedługi czas teściowa dostała wezwanie do sądu,na drugi koniec Polski. Jej rodzice pozwali ją o alimenty. Wpadła we wściekłość, krzyknęła do męża ....jak cię nigdy nie prosiłam o protekcję tak teraz użyj swoich wpływów.
Sprawa się odbyła, pojechała przedstawiła z adwokatem swoje racje, a sędzia zagorzały komunista - ateista największy jaki był w tym sądzie, oddalił pozew. Argumentując że tyle lat córki nie znali, nie znają wnuków, a teraz chcą się do jej majątku dobrać? A do pracy trzeba było iść.
Mniej więcej o to chodziło.

Za kilka miesięcy ojciec zasłabł w drodze z konwencji  jakie odbywały się w plenerze, przyczyna śmierci udar słoneczny.
Matka została sam, kobieta pisała listy do sąsiadki i od niej wiedziała co się dzieje. Gdy bardzo podupadła na zdrowiu, znów mąż użył swoich kontaktów i umieścili ją w domu opieki. O śmierci ojca dowiedziała się po czasie z listu sąsiadki, nie zrobiło to na niej wrażenia. Choć sąsiadka zaproponowała że ją zawiadomi, na co matka miała powiedzieć ...ani się waż.

Gdy zadzwonili, że jej matka umiera w pierwszym porywie chciała jechać, ale wtedy przypomniała sobie jak pojechała do nich z dzieckiem. Te ich zajadłe twarze, gesty, słowa które bolały nawet po latach. I to ją skutecznie schłodziło. Na jej pogrzeb też nie poszła, uznając że taka była jej ( matki )wola.

cdn
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Blizna

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #139 dnia: 11 Lipiec, 2016, 22:00 »
Strasznie mi szkoda tej kobiety, której rodzice odrzucili i ją i własnego wnuka.
Jak czytam takie rzeczy, to jednak chciałabym żeby sam Bóg odezwał się do takich ludzi.
Żeby im powiedział do słuchu.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #140 dnia: 11 Lipiec, 2016, 22:10 »
Jak łzy są mi obce, tak czytając Twoje wpisy płaczę dość często.
Ciężko znaleźć słowa, które będą w stanie opisać co czuję/myślę o poczynaniach przedstawicieli jedynej słusznej organizacji, ciśnie mi się tylko łacina podwórkowa.
Okrucieństwo nie zna granic, czy są jakieś granice? zwłaszcza jeśli wchodzi w grę posłuszeństwo względem organizacji.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #141 dnia: 12 Lipiec, 2016, 08:04 »
Gdy się to czyta, to w pierwszym odruchu pięści się same zaciskają, chociaż nie jestem "wyrywny" do bijatyk  >:(
Ale...
Wiemy dobrze, że problem uzależnienia od alkoholu jest jednostką chorobową. Tak po prostu. I chociaż w przeważającej mierze wywołany trybem życia, to jednak istnieje w nas pewien rodzaj współczucia - no bo przecież to choroba.
Podobnie jest w przypadku ŚJ nacechowanych ostracyzmem.
Oni też są chorzy!!!
To prawda, że z własnego najczęściej wyboru, ale jednak chorzy!
Chorzy, bo to WTS wtłoczył w ich głowy takie schematy postępowania.
Dlatego w większej mierze obarczam winą organizację, aniżeli szeregowych jej członków. >:( >:( >:(
Oczywiście trzeba pokazywać swoje emocje z tym związane, licząc na zwykły ludzki odruch w ich przypadku. Może właśnie to stanie się w niektórych przypadkach bodźcem do zastanowienia się nad swoim postępowaniem  :-\
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #142 dnia: 12 Lipiec, 2016, 10:00 »
Strasznie mi szkoda tej kobiety, której rodzice odrzucili i ją i własnego wnuka.
Jak czytam takie rzeczy, to jednak chciałabym żeby sam Bóg odezwał się do takich ludzi.
Żeby im powiedział do słuchu.

 Szkoda i to bardzo. Z tego co o niej usłyszałam to musiała być ( nadal jest) bardzo silna kobieta.
Powiedziałam kiedyś Adamowi, że ta wrogość jej rodziców do niej moim zdaniem z latami narastała a nie słabła. Oni chyba byli przekonani , że ona sobie bez nawet nie bez nich, ale bez organizacji nie poradzi, stoczy się i wróci z podkulonym ogonem, skamląc o łaskę i przebaczenie, a oni wspaniałomyślnie ją przyjmą.
Gdy mijały lata, nic takiego nie następowało, ta złość i gorycz do niej potęgowała się.


Jak łzy są mi obce, tak czytając Twoje wpisy płaczę dość często.
Ciężko znaleźć słowa, które będą w stanie opisać co czuję/myślę o poczynaniach przedstawicieli jedynej słusznej organizacji, ciśnie mi się tylko łacina podwórkowa.
Okrucieństwo nie zna granic, czy są jakieś granice? zwłaszcza jeśli wchodzi w grę posłuszeństwo względem organizacji.

  Mnie samej czasem brak było słów jak słuchałam, a u mnie to naprawdę rzadkość. Czasem milczenie jest bardzo wymowne, jak nie można swojej wypowiedzi zamknąć w przyzwoitych słowach, lepiej przemilczeć.



Wiemy dobrze, że problem uzależnienia od alkoholu jest jednostką chorobową. Tak po prostu. I chociaż w przeważającej mierze wywołany trybem życia, to jednak istnieje w nas pewien rodzaj współczucia - no bo przecież to choroba.
Podobnie jest w przypadku ŚJ nacechowanych ostracyzmem.



  Tak, to też jest choroba jak alkoholizm, narkomania czy chorobliwe objadanie się. Ważne aby sobie to uświadomić i sięgną po pomoc lub dać sobie pomóc. Inaczej można się miotać całe życie i całe być nieszczęśliwym, zgorzkniałym człowiekiem.
« Ostatnia zmiana: 12 Lipiec, 2016, 10:03 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #143 dnia: 12 Lipiec, 2016, 17:56 »
  Mnie samej czasem brak było słów jak słuchałam, a u mnie to naprawdę rzadkość. Czasem milczenie jest bardzo wymowne, jak nie można swojej wypowiedzi zamknąć w przyzwoitych słowach, lepiej przemilczeć.

Zgadzam się z Tobą w 110%.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #144 dnia: 12 Lipiec, 2016, 19:55 »
Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga, powinni pokazać listy uwierzytelniające.



  Dopiero po śmierci matki poczuła pewną ulgę, wiedziała że to brzmi dziwnie, ale dopiero wtedy czuła że  nikt nie pała do niej tą nienawiścią i nie rzuca pod jej adresem życzeń w stylu...aby ją dopadły wszystkie plagi, za to co przez nią przeszliśmy.
Takie słowa kiedyś usłyszała od sąsiada rodziców ( męża tej sąsiadki) , gdy byli u nich w gościnie i chłopina  sobie wypił, to mu się język rozwiązał.
Gdy wyrzucali matce, że jak może tak o własnym dziecku....kwitowała krótko, Bóg tego od nas wymaga, kropla goryczy itd itp.

Dobrze znała swoich rodziców , wiedziała jak są fanatyczni i zażarci w swoich postanowieniach. Gdy wracał do niej obraz gorliwych rodziców z zebrań, albo tych ze służby. Serdecznych, uśmiechniętych, uczynnych i tych z grymasem na twarzy z biblijnymi wyzwiskami pod jej adresem. Wiedziała jedno, że tak jej rodziców jak i wielu im podobnych to ludzie o dwóch obliczach i niestety oba  spod znaku zła.

Matkę kazała pochować przy ojcu, całą pracę zlecili firmie pogrzebowej. Później zapłaciła sąsiadce aby wybrali nagrobek i dopilnowali prac. Do tej pory śle pieniądze na jego utrzymanie.

Nigdy więcej tam nie pojechała, zbyt wiele bolesnych wspomnień. Nawet sprawy spadkowe załatwiał za nią pełnomocnik. Ona jechała tylko złożyć ostateczny podpis.

   Adam czerpał dużo sił  z doświadczeń teściowej, ale sam nie był w stanie oddać matki do domu opieki.
« Ostatnia zmiana: 12 Lipiec, 2016, 20:03 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #145 dnia: 14 Lipiec, 2016, 11:06 »
Charakter nie powstaje w chwilach kryzysowych - w tych chwilach tylko ujawnia się.


  Rodzeństwo Adama rozjechało się po świecie i choć byli śJ jakoś nie pałali chęcią pomocy. Matka po przepracowaniu kilku ( nie wiem dokładnie ile, ale bardzo mało) lat dostała przysłowiową zapomogę. Jednak było tego tak niewiele, że nie starczało nawet na podstawowe potrzeby. Wtedy zaproponował matce wsparcie finansowe, matka nie powiedziała ani tak, ani nie.  Będąc u niej z krótką comiesięczną  wizytą  , kładł jej pieniądze na stole. Nigdy nie wzięła ich do ręki przy synu, nigdy też nie powiedziała dziękuję. Raz tylko rzuciła na odchodne....dzieci mają względem rodziców dług, który powinny spłacić. Wtedy jej odpowiedział....ciekaw jestem jak ty swój spłaciłaś

W wieku 70 lat była najlepszą pionierką w zborze, dawana za wzór tym młodszym i z mniejszymi " sukcesami".

Zimą w czasie służby przewróciła się i mocno poturbowała, nie miała jakiś wielkich uszkodzeń ciała, ale były na tyle poważne iż nie wróciła już do służby. Leżąc w szpitalu poprosiła kogoś z personelu aby pojechał do syna i go powiadomił. Adam był bardzo zaskoczony, że jego matka która tak bardzo się starała od niego odciąć, teraz go woła do siebie.
Gdy zajechał przywitała go słowami....nie posyłałabym po ciebie, ale wszystkich ktoś odwiedza tylko nie mnie, wstyd mi przed innymi chorymi.
Jeśli gość miał jakąś małą nadzieję, że w matce coś pękło, bardzo się mylił. Te słowa podziałały na niego( sam powiedział) nie jak kubeł zimnej wody, ale jak kubeł z lodem, który nie tylko chłodzi ale i rani.
Jeżeli się jeszcze łudził , że nastąpią jakieś zmiany w ich relacjach, to wtedy przestał.

Lekarz powiedział iż matka wymaga stałej opieki, nie może być sama. Wydobył od niej adresy rodzeństwa i postanowił się z nimi skontaktować. Przecież to dla nich była dobrą matką całe życie, nimi się szczyciła przed paniami na sali.
Cała była w skowronkach gdy ( przy Adamie) mówiła iż córka ma swój zakład fryzjerski, a syn ma dobrą pracę, oboje za granicą. Na co jedna z pań zapytała....a pan co robi? Odpowiedział...a nic wielkiego, jestem tylko profesorem na uniwersytecie. Panie były pod wrażeniem, że profesor i opiekuje się starą matką, tylko matka miała inne zdanie.

cdn
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #146 dnia: 14 Lipiec, 2016, 11:21 »
Charakter nie powstaje w chwilach kryzysowych - w tych chwilach tylko ujawnia się.


  Rodzeństwo Adama rozjechało się po świecie i choć byli śJ jakoś nie pałali chęcią pomocy. Matka po przepracowaniu kilku ( nie wiem dokładnie ile, ale bardzo mało) lat dostała przysłowiową zapomogę. Jednak było tego tak niewiele, że nie starczało nawet na podstawowe potrzeby. Wtedy zaproponował matce wsparcie finansowe, matka nie powiedziała ani tak, ani nie.  Będąc u niej z krótką comiesięczną  wizytą  , kładł jej pieniądze na stole. Nigdy nie wzięła ich do ręki przy synu, nigdy też nie powiedziała dziękuję. Raz tylko rzuciła na odchodne....dzieci mają względem rodziców dług, który powinny spłacić. Wtedy jej odpowiedział....ciekaw jestem jak ty swój spłaciłaś

W wieku 70 lat była najlepszą pionierką w zborze, dawana za wzór tym młodszym i z mniejszymi " sukcesami".

Zimą w czasie służby przewróciła się i mocno poturbowała, nie miała jakiś wielkich uszkodzeń ciała, ale były na tyle poważne iż nie wróciła już do służby. Leżąc w szpitalu poprosiła kogoś z personelu aby pojechał do syna i go powiadomił. Adam był bardzo zaskoczony, że jego matka która tak bardzo się starała od niego odciąć, teraz go woła do siebie.
Gdy zajechał przywitała go słowami....nie posyłałabym po ciebie, ale wszystkich ktoś odwiedza tylko nie mnie, wstyd mi przed innymi chorymi.
Jeśli gość miał jakąś małą nadzieję, że w matce coś pękło, bardzo się mylił. Te słowa podziałały na niego( sam powiedział) nie jak kubeł zimnej wody, ale jak kubeł z lodem, który nie tylko chłodzi ale i rani.
Jeżeli się jeszcze łudził , że nastąpią jakieś zmiany w ich relacjach, to wtedy przestał.

Lekarz powiedział iż matka wymaga stałej opieki, nie może być sama. Wydobył od niej adresy rodzeństwa i postanowił się z nimi skontaktować. Przecież to dla nich była dobrą matką całe życie, nimi się szczyciła przed paniami na sali.
Cała była w skowronkach gdy ( przy Adamie) mówiła iż córka ma swój zakład fryzjerski, a syn ma dobrą pracę, oboje za granicą. Na co jedna z pań zapytała....a pan co robi? Odpowiedział...a nic wielkiego, jestem tylko profesorem na uniwersytecie. Panie były pod wrażeniem, że profesor i opiekuje się starą matką, tylko matka miała inne zdanie.

cdn


k**** mać, nie mogę tego czytać... :(


Offline Cielec Kierowniczy

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #147 dnia: 14 Lipiec, 2016, 11:27 »
To są historie, które pokazują prawdziwe oblicze " naśladowców " Chrystusa.
Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #148 dnia: 14 Lipiec, 2016, 20:14 »
I szatan może cytować pismo...


 Skontaktował się z rodzeństwem, brat zaraz powiedział że nie da rady, praca, rodzina itd, itp. Siostra obiecała pogadać z mężem i się odezwać, czego nie zrobiła. Adam próbował się do niej dodzwonić, początkowo nie odbierała, później zmieniła numer telefonu.

Po naradzie z żoną postanowili zabrać matkę do siebie, od roku mieszkali we własnym domu. Gdyby nadal mieszkali z teściami byłoby to niemożliwe. Dostała pokój na parterze z własną łazienką, żona z racji iż pracowała w domu mogła ją mieć cały czas na oku.
O dziwo synową lubiła, spędzały razem dużo czasu i nie dochodziło do żadnych zgrzytów. Tylko syna i wnuczkę traktowała jak powietrze. Nie z wrogością, ale widać było że są jej obojętni, a czasem ręcz przeszkadzają. Wtedy demonstracyjnie zamykała się w pokoju.
Adam żeby córka nie musiała być narażona na przykrości ( odtrącanie lub ignorancję) kupił matce telewizor i wstawił do pokoju.

Nie brakowało im na nic, żyli dostatnio i na dość wysokim poziomie, co dość szybko spodobało się matce i zaczęła obrastać w piórka.
Wybrzydzać w jedzeniu, to znów że pokój nie jest należycie sprzątnięty ( co robił Adam), sama nie sprzątała bo była zbyt chora, jednak dwa razy w tygodniu szła 2 km ( w jedną stronę )z buta na zebranie.
Wreszcie miarka się przebrała i syn powiedział że jak ma siłę biegać po okolicy, może też dbać o swój pokój.

Jednak nie to było najgorsze, najgorsze było gdy obie matki spotykały się pod jednym dachem.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline PoProstuJa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #149 dnia: 14 Lipiec, 2016, 20:28 »
I szatan może cytować pismo...


 Skontaktował się z rodzeństwem, brat zaraz powiedział że nie da rady, praca, rodzina itd, itp. Siostra obiecała pogadać z mężem i się odezwać, czego nie zrobiła. Adam próbował się do niej dodzwonić, początkowo nie odbierała, później zmieniła numer telefonu.

Po naradzie z żoną postanowili zabrać matkę do siebie, od roku mieszkali we własnym domu. Gdyby nadal mieszkali z teściami byłoby to niemożliwe. Dostała pokój na parterze z własną łazienką, żona z racji iż pracowała w domu mogła ją mieć cały czas na oku.
O dziwo synową lubiła, spędzały razem dużo czasu i nie dochodziło do żadnych zgrzytów. Tylko syna i wnuczkę traktowała jak powietrze. Nie z wrogością, ale widać było że są jej obojętni, a czasem ręcz przeszkadzają. Wtedy demonstracyjnie zamykała się w pokoju.
Adam żeby córka nie musiała być narażona na przykrości ( odtrącanie lub ignorancję) kupił matce telewizor i wstawił do pokoju.

Nie brakowało im na nic, żyli dostatnio i na dość wysokim poziomie, co dość szybko spodobało się matce i zaczęła obrastać w piórka.
Wybrzydzać w jedzeniu, to znów że pokój nie jest należycie sprzątnięty ( co robił Adam), sama nie sprzątała bo była zbyt chora, jednak dwa razy w tygodniu szła 2 km ( w jedną stronę )z buta na zebranie.
Wreszcie miarka się przebrała i syn powiedział że jak ma siłę biegać po okolicy, może też dbać o swój pokój.

Jednak nie to było najgorsze, najgorsze było gdy obie matki spotykały się pod jednym dachem.

Kiedy czytam o tej "matce", to narasta we mnie coraz większy poziom agresji w jej kierunku.
Widać syna ignoruje, bo jej zdaniem "poszedł na zatracenie". Ale dlaczego ignoruje wnuczkę?! Czyżby traktowała ją jak "nasienie Szatana"?

Niestety postawa tej "matki" jest bardzo bliska (jeśli nie identyczna) z postawą mojej matki i teściowej. Tacy ludzie nie są już do naprawienia niestety, a ile jeszcze krwi napsują swoim dzieciom... to szkoda gadać!