Nie taki diabeł straszny ...........
Wbrew przepowiedniom mamy syn się chował nad wyraz dobrze. Przesypiał całe noce, nie chorował, miał apetyt...czego można sobie więcej życzyć. Kiedyś przejazdem weszliśmy do mojego domu rodzinnego, mama była sama. Mąż wyszedł do łazienki a mama do mnie ...doigrałaś się, jesteś wykluczona, masz pozamykane wszystkie drzwi u ŚJ. Zapytałam...te też? Na to mi nie odpowiedziała, mówiła dalej swoje... teraz ci szatan będzie sprzyjał, ale zobaczysz później jak ci się dobierze do skóry, bez Jehowy błogosławieństwa sobie nie poradzisz, jeszcze wrócisz z podkulonym ogonem.
Nie wytrzymałam i pytam...a jak to mi się szatan dobierze do skóry? Będzie mnie widłami dźgał po dupie, a może węglami przysmażał? O jak się na mnie wydarła....zamknij się Q...nie kpij sobie ze mnie, jeszcze będziesz błagać o nasze wsparcie....wszedł ojciec i zapytał co się tak wydziera, wyszła bez słowa.
Dla mnie to była pewnego rodzaju ulga, tzn że postawili na mnie krzyżyk i nie będą już chcieć się spotkać. Z drugiej strony poczułam jakiś żal, strach nie umiem tego nazwać. W końcu to było prawie dwadzieścia lat mojego życia. Byłam wychowana w przeświadczeniu, że poza organizacją wszystko jest złe. Źli są ludzie, ich postępowanie, ich wierzenia i wszystko czym się otaczają. Jedyna słuszność i prawda to ŚJ, tylko tam jest dobrze i z nimi można żyć wiecznie. I teraz ja jestem w centrum tego zła, otacza mnie z każdej strony, a to co dobre odrzuciłam.
Czy się bałam nowego? Pewnie że się bałam, tak naprawdę musiałam się nauczyć żyć od nowa.
Jeśli ktoś twierdzi, że odejście przyszło mu łatwo i później nic go to nie obeszło zwyczajnie kłamie. Jeśli się w coś naprawdę podkreślam naprawdę wierzy ma się dylemat czy to na pewno słuszna decyzja?
I ja tak miałam, ale postanowiłam się przekonać aby mieć pewność, co do słuszności mojej decyzji.
Nie zawsze było łatwo i kolorowo, jednak czasem łapałam się na tym że patrzę na świat oczami Ś. Nawet się nie spodziewałam, że to tak bardzo we mnie siedzi.
Kiedyś pojechaliśmy do ciotki męża, osoby bardzo religijnej. Przyjęła nas w pokoju w którym wisiało z osiem różnych obrazów. Weszłam i pomyślałam....ale się obstawiła bałwanami. Po chwili przyszła refleksja i wstydziłam się sama siebie.
Z każdym rokiem było coraz lepiej, czułam się pewniej w nowych okolicznościach. Cieszyłam się życiem, rodziną , a o przeszłości starałam się zapomnieć, choć ona tak naprawdę nigdy o mnie nie zapomniała.