Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Cześć wszystkim :)  (Przeczytany 9529 razy)

Blizna

  • Gość
Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #30 dnia: 13 Czerwiec, 2016, 23:06 »
Thialve, mam wrażenie że Twój sposób myślenia jest bliski mojemu :)


Offline gangas

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #31 dnia: 13 Czerwiec, 2016, 23:18 »
Salome - ważne ze się zdecydowałas :) sądzę że trafiłam dobrze, jedne z pierwszych zdań w regulaminie wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie ;)
Dziękuję wszystkim za tak serdeczny odzew :) :p
Witaj. Nie wiem, czy to zwichrowanie pochodzące od świadków, ale ja również najpierw przeczytałem regulamin i zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Krótki i na temat. Nie nawołujący do gnojenia, bo mnie skrzywdzili, lub temu podobne. Wyżywania się do woli, bo tutaj wolno. Pewnie gdyby był inny to bym tu nie pisał.
 Tak więc owocnych rozmów ;) ;)
 
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline PoProstuJa

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #32 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 02:06 »
Miewam myśli o powrocie, ale tylko dlatego ze doskwiera mi samotność, a to ogromny kontrast w porównaniu do 80-osobowego zboru.. Tak właśnie postępują SJ uniezalezniaja Cie od siebie. Do tego stopnia ze człowiek wie ze się mylą, nie chce znowu tego przeżywać ale tęskni do ludzi przy których się wychował..

Witaj Thialve :)

Zwróciłam uwagę na to zdanie, że myślisz o powrocie, bo tęsknisz na ludźmi ze zboru. Ja też przez długi czas myślałam, że w razie opuszczenia organizacji stracę ludzi ze zboru i że to będzie dla mnie bardzo trudne. Ale z upływem czasu widzę, że niekoniecznie.

Thialve, zacznę może od tego, że Ty obecnie żyjesz WSPOMNIENIAMI o braciach. Masz w głowie ich obraz sprzed jakiegoś czasu i myślisz, że po Twoim powrocie do zboru te osoby będą się zachowywały wobec Ciebie tak samo jak kiedyś... otóż niestety nie!

Zacznijmy od tego, że jesteś wykluczona. Jeżeli chciałabyś wrócić do zboru, to musiałabyś chodzić regularnie na zebrania. Myślę, że to wyjątkowa krępująca sytuacja, gdy wykluczony wchodzi na salę i tylko parzy jak inni go unikają. Ludzie witają się z braćmi obok Ciebie, ale Twoją osobę omijają szerokim łukiem (nie tylko w przenośni, ale czasem dosłownie).
Załóżmy, że minął jakiś czas (no nie wiem - parę miesięcy, rok?) i zostajesz przyłączona do zboru. Liczysz na to, że po tym komunikacie wszyscy ze zboru rzucą Ci się na szyję... Hmmm... no niekoniecznie... Być może nawet nikt do Ciebie nie podejdzie po ogłoszeniu tej informacji (a może podejdą jednostki).

Jesteś z powrotem w zborze i liczysz na to, że będziesz teraz utrzymywała kontakty towarzyskie z braćmi.. Hmmm... znów niekoniecznie. Przecież masz "niewierzącego" męża, więc nie licz na to, że będziesz zasypywana zaproszeniami od braci. Owszem, może umówią się z Tobą do służby, ale na tym raczej koniec. Nie ważne, że kiedyś to byli Twoi przyjaciele - lub, że tak o nich myślałaś. Oni mają na Ciebie już inne spojrzenie i nie będą dążyć do przyjaźni z Tobą. Była wykluczona, niewierzący mąż - no nie jest to najlepsze towarzystwo w zborze... lepiej trzymać dystans.

Jak Ciebie przyjmie rodzina? Nie znam tych osób, ale sądząc z opisu jak się wobec Ciebie zachowywali, to nie sądzę żeby byli entuzjastyczni w 100% wobec Ciebie. Nie mówiąc już o tym, że trudno będzie im zaakceptować Twojego "niewierzącego" męża. Mogą chcieć żebyś przychodziła sama, bez niego. A jak przyjdziesz z mężem, to pewnie będzie sztywna, gęsta atmosfera. Bardziej Ciebie te spotkania zestresują niż ucieszą.

Opisane tu przeze mnie prawdopodobne scenariusze wynikają z moich wieloletnich obserwacji oraz lektury przeżyć braci m.in. na tym forum.

A osobiste moje przeżycia są takie, że po 4 latach bycia w macierzystym zborze (gdzie brałam chrzest), wyjeżdżałam do innego miasta. Byłam w tym zborze dość aktywna - pokazy, dobrze dopracowane punkty w szkole teokratycznej, czasem pionierowałam.
Na zebraniu ogłoszono, że wyjeżdżam na stałe. Ile osób podeszło do mnie po zebraniu pożegnać się ze mną...? Jedna.

Wyjechałam i postanowiłam utrzymywać kontakt z najbliższą mi siostrą ze zboru, którą traktowałam jak przyjaciółkę. No i owszem - napisałyśmy do siebie kilka listów, ale na tym koniec. Ja starałam się podtrzymywać kontakt, dzwonić do niej. Ale zawsze ja musiałam wychodzić z inicjatywą. Jeśli ja nie zadzwoniłam, to ona do kontaktu nie dążyła. W efekcie po jakimś roku nasz kontakt prawie się urwał. Teraz czasem rozmawiam z nią przez telefon, z częstotliwością średnio raz na 2-3 lata.
A dodam, że była mi to najbliższa osoba ze zboru i że wyjeżdżałam ze zboru jako osoba mająca pełne prawa w zborze - nie byłam ani ograniczona ani wykluczona.

A później inna historia. Zdarzyło się, że w moim nowym zborze po wielu, wielu latach spotkałam siostrę z poprzedniego zboru. Zdziwiłam się co ona tam robi. Okazało się, że przyjechała do mojej miejscowości, bo szukała pomocy w kwestiach zdrowotnych i tu był szpital, który miał jej pomóc. Co ciekawe ona ten wyjazd planowała od pewnego czasu i zastanawiała się czy znajdzie w tym mieście jakichś znajomych braci. I powiedziała mi, że z całą rodziną (a cała rodzina była w moim starym zborze!) się zastanawiała czy znają w tych okolicach jakichś znajomych braci. Żeby było ciekawiej, to właśnie osoba z jej rodziny studiowała ze mną Biblię aż do mojego chrztu!
I co się okazało?! Że nikt z tej rodziny nie pamiętał o mnie! Nie pamiętali, że ja się przeprowadziłam do tej miejscowości, mimo, że w ciągu kilku lat kilka razy wysyłałam im listy podając na kopercie swój adres!
Gdy ja to usłyszałam - że nikt o mnie nie pamiętał - to się całkiem załamałam. Już wtedy było dla mnie jasne, że to co ja uważałam za przyjaźń, to było po prostu studium biblijne ze mną i nabijanie godzin w służbie. Po chrzcie poszłam w całkowitą odstawkę!

A jak jest teraz? Przez dłuższy czas nie mogłam chodzić na zebrania i nawet pies z kulawą nogą nie zadzwonił żeby zapytać czy żyję. Dopiero jak się zwierzyłam jednej siostrze i ryczałam do niej jak bóbr, że nikt ze zboru o mnie nie pamięta, to wtedy ona regularnie - tak powiedzmy raz w miesiącu - zaczęła do mnie dzwonić żeby zapytać co słychać.
Obecnie już mogłabym chodzić na zebrania, ale już prawie nie mam do tego chęci. Przez 2 lata nikt się mną nie interesuje i nie widzę, by miało się coś w tej kwestii zmienić.
Przypuszczam, że gdybym odeszła ze zboru, to mało kto by to już zauważył (choć pewnie na początku zdziwienie i poruszenie ze strony braci by było).

A zatem Thialve ilekroć będziesz się zastanawiała czy wracać do zboru, to pomyśl: CZY MASZ DO KOGO WRÓCIĆ?!

Ja nie jestem wykluczona, nie jestem ograniczona, a mimo to widzę, że nie ma prawie nikogo ze zboru koło mnie.


Offline Thialve

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #33 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 06:34 »
Poprostuja - na pewno masz w tym dużo racji, zależnie od tego czy lubili jakąś osobę przed wykluczeniem cieszyli się jak została przyłączona. Jedna siostra tak się cieszyła ze ktoś wrócił ze (kiedy inni podawali ręce) ona rzuciła się na szyję i bratu w szyję płakała ze tak się cieszy. Jeśli już bym miała wrócić to albo incognito (ale to świadczy o braku jaj) i zacząć w jakimś nowym zborze po prostu studiować, albo do rodzinnego tam gdzie mnie znają od urodzenia - ale ja też ich znam.. Właśnie o tym pisałam - ja nie chce nawet tych starych znajomych po prostu byli to ludzie którzy mnie otaczali od URODZENIA, a po 20 latach i ciągłego przebywania i w sali i w domach na wycieczkach itp nagle ich nie ma i maja się zachwowywac jakby mnie nigdy nie było..
Nie dziwne ze wykluczeni wracają do ludzi, o których myśleli ze są ich przyjaciółmi..


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #34 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 07:16 »
Thialve. Moja żona wróciła do zboru głównie po to żeby odzyskać kontakt ze swoja siostrą. Kiedy ją przyłączyli, sporadyczne klaśnięcia się odezwały, a jej siostra miała minę pokerzysty i oburzona była na tych co śmieli zaklaskać. Następnie zaczęła tak prać mózg mojej żonie, że ma sprawić żebym i ja wrócił, albo niech traktuje mnie jak wykluczonego. Sytuacja w domu była łagodnie mówiąc... katastrofalna. Nie wiem jakim cudem, ale po pewnym czasie udało mi się skruszyć ten jej fanatyczny odbudowany na nowo religijny "beton". Kiedy oświadczyła swojej siostrze że dla niej jednak ważniejsza jest rodzina niż religia, to ta skrzywiła się w grymasie pogardy i stwierdziła, że... "masz słabą wiarę, ty nie kochasz Jehowy". Myślę że to nie wymaga komentarza. Dodatkowo w zborze traktowana była jak osoba "gorszego sortu", bo ona była wykluczona, a jej mąż to "zatwardziały wróg organizacji", czyli jej towarzystwo nie mogłoby być budujące.
Jest jednak plus jej chwilowego powrotu do WTS-u. Przez 10 lat jak była wykluczona (razem ze mną) cały czas myślała że coś straciła, że ta organizacja jednak ma rację. Teraz już wie, że nie ma do czego wracać, a śJ na pewno nie są prawdziwą religią.
A jej siostrzyczka... żona oficjalnie jest jeszcze śJ a ona już zerwała ponownie z nią kontakty, bo jest nieczynna i i nie chodzi na zebrania. A ze zboru, rzadko kto odpowie na jej dzień dobry.
Sama podejmiesz decyzję czy wracać, czy nie wracać i będzie to tylko Twoja decyzja. Tylko... czy warto???
« Ostatnia zmiana: 14 Czerwiec, 2016, 12:07 wysłana przez Nemo »
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline matus

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #35 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 08:47 »
Chyba tylko po to, żeby zweryfikować wyobrażenia z rzeczywistością.
Bogowie są gorsi od Pokemonów, bo nie da się złapać ich wszystkich, tylko jednego (albo małą grupkę), bo się obrażają.


Offline Czuwający

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #36 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 08:49 »
Niestety ale większość tych ludzi postrzega nas tylko przez pryzmat organizacji, to sa sztuczne przyjaźnie i koleżeństwo bo jest uzależnione od tego czy chodzisz na zebrania.
prawdziwy przyjaciel jest przyjacielem bez względu czy jesteś na zebraniu czy nie, szanuje twój wybór i wolna wole, jeśli ktoś ma byc moim przyjacielem warunkując to tym czy jestem w organizacji czy nie to niech sie goni.
Sam na własnej skórze to odczułem i po czasie doszedłem do wniosku że nie potrzebuje takich ludzi.
Ktos ma byc moim przyjacielem szanując moje wybory i poglądy ( no nie mówię tu o ekstremalnych przypadkach np ISIS ).
Ma być moim przyjacielem szanując i nie obrażając sie jesli mówię coś nie po myśli jedynej słusznej.
Ma byc moim przyjacielem bez względu na ilość godzin w sprawożdaniu


Offline Thialve

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #37 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 09:16 »
Moja mama miała w pracy taka siostrę, ona śpiewała na weselach i w zespole był jej bardzo dobrzy przyjaciel. I ta przyjaciółka i jej mąż byli świadkami ale z czasemmąż zaczął ją okropnie traktować, ponoć nawet do rekoczynow dochodziło, wyzywal ja do tego stopnia ze telefony w środku nocy do mojej mamy z płaczem były normą. Potem zaczął ją jeszcze zdradzać. Matka cały czas jej pokazywała werset o nagarnianiu komuś rozzazonych wegli itp i opowiadała o malzensywach które przejrzały na oczy i teraz razem służą Bogu. W końcu jak tam ja pobił jakoś mocno to uciekła do tego swojego przyjaciela a mąż na nią naskarzyl starszym ze u niego mieszka i została wykluczona. A na jej słowa ze on ją bił, że używa wulgaryzmów i wielokrotnie ja zdradził to bracia powiedzieli ze nie ma na to dowodów. Matka nie odbierała od niej telefonów od momentu jak ta poinformowała ja ze wyprowadza się do przyjaciela w bezpieczne miejsce gdzie nikt jej nie bije. Pytalam wielokrotnie co to za przyjaciółka jak ja zostawia w potrzebie, matka za każdym razem mówiła ze to ona porzuciła ich przyjaźń tak jak zostawiła Boga.
Nie rozumiem jak można się dowiedzieć ze Twoja przyjaciółka jest w fizycznym zagrożeniu i zamiast jej pomoc, nawet wziąć do siebie, poszukać pomocy u braci albo cokolwiek to mówić "mieszkaj z nim dalej, pokazuj jak go kochasz, bądź pokorna gdy Cię bije a jak kiedyś mu się znudzi albo zobaczy ze to na Ciebie nie działa to zobaczysz jeszcze pokocha Boga". No wtf coś tu jest nie tak..


Offline Thialve

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #38 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 09:22 »
Dobrze ze Świadkowie na pogotowiu nie pracują bo wszyscy bylibyśmy w głębokiej d...


Offline TomBombadil

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #39 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 09:46 »
Ja przestałam chodzić na zebrania w atmosferze skandalu. Jako oburzona,bałwochwalstwem. Bo byłam.Ale nikt nie tęskni. A zniknęliśmy całą rodziną. Zadzwoniły 2 osoby ze zboru,dla ciekawości co się stało. Ale kiedy dowiedziały się,dały sobie spokój. Możesz wrócić do zboru i nic to nie zmieni. Będziesz obca. I zbyt dużo wiesz,żeby poczuć się tam swobodnie. Rozmawiaj z rodziną,szczerze o tym powrocie. Wyczuj ich.
Moja rodzina ,ta w "prawdzie" dziwnie unikała mnie jak byłam bardzo gorliwa, a jak powiodło się nam finansowo,to poczułam taki chłód i niechęć,że nie wyobrażam sobie spotkań,błłłeeee.
To wszystko jest chore. Zobacz,że ap.Paweł pisał  w 1Kor 5 rozdziale o kimś kto trwa w grzechu i jako uczestnik wspólnych spotkań działa jak zakwas. A jak zaprzestanie ,to ma być przyjęty.Tak po prostu. A ty jako mężatka nie robisz nic według ich prawa zdrożnego. Powinnaś być wzięta w ramiona w dniu ślubu. I przyjęta do wspólnoty,a mąż otoczony życzliwością.      A tu chore zasady ,wypaczone i wypreparowani z uczuć ludzie.


Offline Czuwający

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #40 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 09:50 »
czasami nie da sie normalnie zrozumieć mechanizmów działających w sekcie, tak to jest jak komuś wypierzesz mózg, wstyd tylko przyznać że wielu z nas tez takimi było


Offline MartaW

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #41 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 10:11 »
Ja myślałam zawsze,że to przeze mnie moja mama jest taka nieszczęśliwa bo kilkanaście lat temu odeszłam z org. Jestem trochę egoistką i nie chcę robić czegoś wbrew sobie żebym tylko  uszczelnienie innych. Teraz czytając wasze wypowiedzi widzę,że to nie ja tylko ta jedyna prawdziwa org. tak jej życie obrzydziła. Ostatnio jak u niej byłam (taka radosna i uśmiechnięta dzieki wam kochani) zapytałam: mamo, dlaczego ty jesteś zawsze taka smutna, nieszczęśliwa? Kto jak kto ale ty to powinnaś być szczęśliwa a ona mi na to,  cyt. "nie wiem, kto mi tak zrobił". Masakra. My wiemy kto....

Wysłane z mojego Y635-L01 przy użyciu Tapatalka



Offline bernard

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #42 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 11:04 »
Najbardziej mnie irytowal obraz kiedy wszycy ignoruja ( a nawet pogardzają) wykluczonego  ,a kiedy taka osobe sie przyłaczy to ci sami ,,szydercy" usmiechaja sie i rozplywaja w milosci jakby nic sie nie stało.

Najglupsze ,,zarzadzenie" wobec wykluczonego z jakim sie spotkalem to zakaz modlitwy  :o
Totalny bezsens !!!


Offline Korba [Bobo]

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #43 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 11:38 »
Najglupsze ,,zarzadzenie" wobec wykluczonego z jakim sie spotkalem to zakaz modlitwy  :o
Totalny bezsens !!!

Coś się pomieszało, nie ma zakazu modlitwy tylko reprezentowania zboru w publicznej modlitwie. I to nakłada się komuś, kto nie został wykluczony tylko po komitecie sądowniczym ma nałożone ograniczenia. Natomiast w domu, prywatnie może się modlić ile chce. Nawet powinien.


Offline bernard

Odp: Cześć wszystkim :)
« Odpowiedź #44 dnia: 14 Czerwiec, 2016, 11:41 »
Pisze jak było. Osoba przy wykluczeniu dostala zakaz wszelkiej modlitwy.Dlatego pisalem ze to totalny bezsens. Ktos kto na to wpadl to sie chyba zagalopowal.