kazał ....olać przeszłość i nie wracać do niej. A to nie było takie łatwe.
Zaś matka gdy mnie spotkała w tym okresie drwiła...pojadłaś opłatka, przypodobałaś się szatanowi itp. Mimo mojego odpyskowania, to jednak w głębi mnie tym dołowała.
Dopiero po kilku latach, gdy w czasie Wielkanocy zapytała...byłaś ze zbukami u plebana? Nie wytrzymałam i powiedziałam jej ( wiem że to zbyt ładnie o mnie nie świadczy)....a weź się w końcu ode mnie odp....ty i ci twoi braciszkowie. Nie jestem jedną z was , a więc robię co mi się podoba, wara ode mnie.
Od tamtej pory miałam spokój. Choć nadal się czułam, zła, gorsza, słaba i bliska ....
Też otrzymywałam takie rady, w sumie dalej je otrzymuję od bliskich, łatwo powiedzieć, za bardzo byłam związana z organizacją, żeby tak szybko wyrzucić za siebie, jeszcze dużo czasu upłynie zanim to mi się uda, bez emocji podchodzić do tego wszystkiego.
Według mnie wcale źle nie świadczy o Tobie, każdy ma jakiś limit wytrzymałości, jak napisała od-nowa "dzban wodę nosi, aż się ucho nie urwie", w pewnym momencie jedno słowo przeważyło i ucho się urwało, jeśli dałaś radę przetrwać to znaczy że w odpowiednim momencie to się stało.
Teraz uczę się jak najszybciej uzewnętrzniać swoje emocje, uczucia, zbyt boleśnie się przekonałam że duszenie ich w sobie do niczego dobrego nie prowadzi, źle jest być długo silnym.