Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.  (Przeczytany 26031 razy)

Offline gedeon

Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #15 dnia: 20 Maj, 2016, 14:59 »
Znam autentyczną sytuacje gdzie matka będąca Świadkiem Jehowy wyskoczyła przez okno z drugiego piętra a za dwa miesiące z tego okna wyskoczyła jej córka ponosząc śmierć na miejscu.

Trzy lata temu z torów kolejowych w ostatniej chwili ściągnięto przed pędzącym pociągiem, naszego kolegę piszącego tu na forum i na sąsiednim.
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2016, 15:01 wysłana przez gedeon »


Blizna

  • Gość
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #16 dnia: 20 Maj, 2016, 15:00 »


Czy to starsi są powodem depresji...? Nie wiem, bo na własnej skórze się nie przekonałam.

No właśnie. Dlatego nie rozumiesz tych, którzy walczą o to, żeby organizacja ta nie łamała prawa.
O to, żeby nie manipulowala ludźmi.
Syty głodnego nie zrozumie.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #17 dnia: 20 Maj, 2016, 15:57 »
Trafiłaś w tym poście w samo sedno przyczyn mojego stanu emocjonalnego sprzed prawie 10-ciu lat.
Też popadłem w silną depresję i korzystałem z pomocy psychologa.
Pierwszy raz jak poszedłem i powiedziałem kim jestem, to Pani psycholog stwierdziła, że przyczyną mojego stanu jest właśnie przynależność do ŚJ.
Kiedy powiedziałem starszym o tym, to poradzili mi iść do innego psychologa i nie mówić nic o ŚJ bo tak to zawsze tak stwierdzą, bo są lekarze uprzedzeni.
Skorzystałem wtedy naiwny z tej rady.
Druga Pani psycholog postawiła diagnozę depresji endogennej, czyli bezprzyczynowej. Skierowała do psychiatry i faszerowałem się przez kilka miesięcy lekami.
Dzisiaj wiem, że na pierwszej wizycie był strzał w dziesiątkę i tylko moja ślepa wiara i naiwność przesłoniła tą diagnozę.
Z perspektywy czasu dopiero po opuszczeniu szeregów ŚJ sobie to uświadomiłem.

Będąc w organizacji 15 lat, niemal bez ustanku zmagałam się z depresją, z niskim poczuciem własnej wartości, stanami lękowymi, zaburzeniami osobowości,myślami samobójczymi. Odkąd sama opuściłam tą bezwzględną i bezduszną organizacje, problemy natury emocjonalnej zniknęły. Psychiatra u którego leczyłam się będąc w organizacji, gdy powiedziałam mu, że już nie jestem ŚJ powiedział: "Teraz już będzie tylko lepiej". Nie pomylił się!

Już pisałam w którymś poście że w moim zborze sporo osób chorowało na depresję lub łykało tabletki uspokajające. Nawet polecana była w zborze (prywatnie oczywiście), jedna dobra pani psycholog, jednak z zastrzeżeniem "NIE MÓW ŻE JESTEŚ ŚWIADKIEM JEHOWY", plota była taka że była przeciwnikiem organizacji, dzisiaj wiem już dlaczego.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Lila

Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #18 dnia: 20 Maj, 2016, 17:15 »
Ja właśnie czułam, że to wts jest powodem mojej depresji. Długo z nią starałam sobie radzić, ale w końcu skapitulowałam. Nie chciałam iść do psychologa, bo wiedziałam podświadomie, co mi zaleci zrobić. Poszłam od razu do psychiatry i nawet słowem nie wspomniałam o wts. Innych problemów miałam tyle, że pewno nawet nie podejrzewał, że co innego może być praprzyczyną. Ale ja dobrze wiedziałam i jak się ustabilizowałam emocjonalnie, to zrobiłam porządek z wts'em.

No a po drodze zaliczyłam wizytę pasterską, na której radzono mi modlitwę i częste wyruszanie do służby :)


od-nowa

  • Gość
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #19 dnia: 20 Maj, 2016, 17:32 »
Przyczyn jest więcej.
- Poczucie tymczasowości, nic nie warto robić z myślą o dalszej przyszłości, bo to marność. W tym duchu ludzie rezygnują z zakładania rodzin, kształcenia się, rozwoju zawodowego - bo nie warto w to inwestować. Żyją z ciągłym poczuciem, że jutro może być koniec.
- Wyrzuty sumienia, że powinni robić więcej. Tymczasem nie mogą, nie chcą, nie potrafią. Literatura, kongresy są pełne doświadczeń ludzi, którzy rezygnują ze wszystkiego by służyć Jehowie, a oni nie mogą się zmusić by więcej głosić, boją się rzucić pracę, bo mają dzieci na utrzymaniu, mają poczucie obowiązku, że muszą zarabiać, żeby żyć.
- Poczucie inwigilacji, kiedy czują, że każdy ich ruch i słowo jest analizowane i rozkładane na czynniki pierwsze przez braci i starszych.
- Upierdliwi starsi, którzy trują życie swoimi dobrymi radami, jak sobie radzić w życiu, jak wychowywać dzieci.
- Normalna zniżka formy, która pod wpływem doradztwa psychologicznego starszych zamienia się w regularną depresję dotyczącą powyższych punktów.
- Poczucie inności w zborze - przychodzisz na zebranie po robocie, zrypany jak fix, zziajany i półprzytomy, witają cię same plastikowo uśmiechnięte twarze, na których nie widać cienia zmęczenia. I tak dwa razy w tygodniu... I zastanawiasz się "co jest? o co chodzi?" I tak trwasz w tym uczuciu, które procentuje zniżką poczucia własnej wartości, a stąd prosta droga do choroby.
Lila i w moim przypadku trafiłaś w samo sedno przyczyn, których następstwem była depresja, próba samobójcza.
Żal tych wszystkich dobrych i szczerych ludzi umęczonych i niszczonych.
Myślę, że watro będzie w tym to właśnie wątku wspomnieć, o czym już pisałam, że w moim byłym zborze kilka osób korzystało z pomocy psychologa i psychiatry (w tym jedna siostra kilka razy była w szpitalu psychiatrycznym) bardzo mi Jej żal było, bo to Kochana kobieta. Jej córka też śJ zwierzała się mi, w końcu przeprowadzili się gdzieś daleko.
Inna śJ z mojego byłego zboru mówiła do mnie tak: wiesz, jak ja już mam jechać na zebranie, to w nocy nie śpię, denerwuję się, tabletki uspokajające muszę zażyć (żreć ), aby na zebranie jechać i ona jezdziła do psychologa, psychiatry do innego miasta, a mnie mówiła: tylko nikomu nie mów.
Inna śJ tez na tabletkach przeciwdepresyjnych, i jej syn również chodził do psychiatry i psychologa, był  wtedy (młodym) starszym.
 Również w moim byłym zborze ex śJ który popełnił samobójstwo.
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2016, 17:52 wysłana przez od-nowa »


od-nowa

  • Gość
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #20 dnia: 20 Maj, 2016, 18:03 »
Ja mam dokładnie takie same odczucia, cieszę się ,że my z mężem  odeszliśmy,  już bylismy na skraju wytrzymałości.
 A to co Lila napisała parę postów wyżej tez jest bardzo trafnym spostrzezeniem.
 Zauważam jednak, że sporo SJ jest odpornych na takie dylematy i rozterki. Kiedy powiedziałam pare miesięcy temu o swoich przemyśleniach zw, z poznaniem " prawdy o prawdzie" ta skwitowała':
 " już tak nie histeryzuj i nie przesadzaj.
 Sama jesteś sobie winna. Kto ci kazał rezygnować ze studiów, dzieci, kto ci kazał  jeżdzić po terenach z porzebami. Ja jakbym tak poważnie brała do serca wszystko , co z podium albo na zgromadzeniach słyszę, to bym dawno w wariatkowie wylądowała"
 ja jej na to,że ponieważ ja sobie do serca brałam, to o mało w wariatkowie nie skończyłam"
  I to jest właśnie to, wielu z tych ,którzy naprawdę  byli zaangażowani , oddani, posłuszni organizacji, w chwili gdy widzą jak organizacja ma ich za nic , często nie wytrzymują tego ...
Zamiast wesprzeć, starać się zrozumieć,  okazać się przyjacielem w niedoli... to co mówi?!... sama  jesteś sobie winna ??? szczyt zarozumialstwa, zero empatii.
Dlaczego tak uważam?
Bo sama brałam sobie do serca mocno wszystko to, czego ode mnie oczekiwano jako śJ. Dotarłam do miejsca, gdzie więcej nie uniosłam.
Wczoraj mąż powiedział, że może ma depresję, a widzę, że jest częściej przygnębiony, zwyczajnie umęczony.
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2016, 18:13 wysłana przez od-nowa »


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #21 dnia: 20 Maj, 2016, 18:07 »
Zamiast wesprzeć, starać się zrozumieć,  okazać się przyjacielem w niedoli... to co mówi?!... sama  jesteś sobie winna ??? szczyt zarozumialstwa, zero empatii.
Dlaczego tak uważam?
Bo sama brałam sobie do serca mocno wszystko to, czego ode mnie oczekiwano jako śJ.

Miałam podobnie, a że jestem osobą bardzo emocjonalną i za bardzo wrażliwą przeżywałam wszystko podwójnie. Nie jestem w sanie sobie przypomnieć czy było jakieś zebranie po którym miałam wrażenie że za mało robię, po którym nie płakałam, zatraciłam wartość siebie.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Lila

Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #22 dnia: 20 Maj, 2016, 18:24 »
U mnie zmęczenie było tak wielkie, że nie umiałam ocenić, czy bardziej fizyczne, czy emocjonalne.
Czułam, że rozpadam się na miliony kawałków, że nie mam siły ruszyć palcem. W takiej sytuacji nawet wyjście na zebranie to wyczyn. A tam całe rzesze wyluzowanych pionierów, betelczyków, blisko stuletnich staruszek, którzy zachęcają do służby.
Zresztą co to za słowo "służba"??? Od razu nasuwa skojarzenie, że się jest niewolnikiem. Rzadko używałam tego słowa. Jak już to szłam głosić, ale nie do służby.
Ale wracając do ostatnich moich zborowych podrygów, to właśnie zadowoleni z siebie i uśmiechnięci od ucha do ucha jak Plastuś starsi byli gwoździem do mojej trumny. To tylko spotęgowało wymienione przeze mnie wcześniej powody, a przynajmniej część z nich.
Zaczęłam się wtedy modlić, żeby się rano nie obudzić :(

Taaaak. To prawdziwy raj duchowy.


od-nowa

  • Gość
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #23 dnia: 20 Maj, 2016, 18:25 »
Miałam podobnie, a że jestem osobą bardzo emocjonalną i za bardzo wrażliwą przeżywałam wszystko podwójnie. Nie jestem w sanie sobie przypomnieć czy było jakieś zebranie po którym miałam wrażenie że za mało robię, po którym nie płakałam, zatraciłam wartość siebie.
Bo człowiek dawał z siebie wszystko, w dobrej wierze, szczerze, a w zamian, za mało, za mało, nie było cię na zebraniu, widzielibyśmy cię na zbiórce, i znowu nie było cię na zebraniu, w czwartek zbiórka i tak od dziecka.
To nie było cię na zebraniu to zaraz się tłumaczyć, bo chora, bo dziecko chore, bo rodzic w szpitalu, nieobecności to nie z tych ich wymawianych pokornym  błahych powodów.
Starsi doprowadzili mnie do takiego stanu, że zaznaczałam każdą obecność na zebraniu na kalendarzu, czyli każdego miesiąca, czy chora, czy z problemami, każde zebranie odhaczone, jako obecna. To jest dręczenie.
Potem już się nie tłumaczyłam, a na  słowa: nie było cię na zebraniu, było... no nie było mnie...
 
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2016, 18:28 wysłana przez od-nowa »


od-nowa

  • Gość
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #24 dnia: 20 Maj, 2016, 18:31 »
U mnie zmęczenie było tak wielkie, że nie umiałam ocenić, czy bardziej fizyczne, czy emocjonalne.
Czułam, że rozpadam się na miliony kawałków, że nie mam siły ruszyć palcem. W takiej sytuacji nawet wyjście na zebranie to wyczyn. A tam całe rzesze wyluzowanych pionierów, betelczyków, blisko stuletnich staruszek, którzy zachęcają do służby.
Zresztą co to za słowo "służba"??? Od razu nasuwa skojarzenie, że się jest niewolnikiem. Rzadko używałam tego słowa. Jak już to szłam głosić, ale nie do służby.
Ale wracając do ostatnich moich zborowych podrygów, to właśnie zadowoleni z siebie i uśmiechnięci od ucha do ucha jak Plastuś starsi byli gwoździem do mojej trumny. To tylko spotęgowało wymienione przeze mnie wcześniej powody, a przynajmniej część z nich.
Zaczęłam się wtedy modlić, żeby się rano nie obudzić :(

Taaaak. To prawdziwy raj duchowy.
Raj duchowy, pełen cierpień emocjonalnych, taki to raj.
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2016, 18:33 wysłana przez od-nowa »


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #25 dnia: 20 Maj, 2016, 18:41 »
Bo człowiek dawał z siebie wszystko, w dobrej wierze, szczerze, a w zamian, za mało, za mało, nie było cię na zebraniu, widzielibyśmy cię na zbiórce, i znowu nie było cię na zebraniu, w czwartek zbiórka i tak od dziecka.
To nie było cię na zebraniu to zaraz się tłumaczyć, bo chora, bo dziecko chore, bo rodzic w szpitalu, nieobecności to nie z tych ich wymawianych pokornym  błahych powodów.
Starsi doprowadzili mnie do takiego stanu, że zaznaczałam każdą obecność na zebraniu na kalendarzu, czyli każdego miesiąca, czy chora, czy z problemami, każde zebranie odhaczone, jako obecna. To jest dręczenie.
Potem już się nie tłumaczyłam, a na  słowa: nie było cię na zebraniu, było... no nie było mnie...

Rozumiem emocje jakie Ci towarzyszą, czy wtedy odczuwałaś. Dodatkowo (przynajmniej mi) towarzyszyło uczucie całkowitego osamotnienia, nikomu nie mogłam się zwierzyć, bo pomyślą słaba duchowo, odstępca, coś szemra na starszych. Jakby tego było mało pochodzę z rodziny podzielonej religijnie, więc stając po stronie organizacji zwłaszcza w okresie świąt, chciałam zasnąć i nie obudzić się, często się o to modliłam nie dawałam rady. A jak chodziłam na kompromisy (oczywiście po głębokiej analizie strażnicy), coś przygotowałam do świąt, obrywałam od starszych, a jak jeszcze było prowadzone ze mną studium, to siostra przed świętami pokrzepiała mnie: "musisz wytrwać, zobaczysz w przyszłości Jehowa Ci pobłogosławi, a jak będziesz wysilać się w służbie to szybko zapomnisz. Proś Jehowę o pracę na terenie, o to by wysłał cie na jakiś odległy teren, będziesz daleko od tego". Rady by za dużo nie robić, bo ktoś powie "wy obchodzicie święta", żadnych pozorów. Takich złotych rad, jak zwykłam mawiać otrzymałam niezwykle dużo, w zborze nie mogłam się nikomu zwierzyć, ani w tak zwanym świecie.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


od-nowa

  • Gość
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #26 dnia: 20 Maj, 2016, 18:56 »
Rozumiem emocje jakie Ci towarzyszą, czy wtedy odczuwałaś. Dodatkowo (przynajmniej mi) towarzyszyło uczucie całkowitego osamotnienia, nikomu nie mogłam się zwierzyć, bo pomyślą słaba duchowo, odstępca, coś szemra na starszych. Jakby tego było mało pochodzę z rodziny podzielonej religijnie, więc stając po stronie organizacji zwłaszcza w okresie świąt, chciałam zasnąć i nie obudzić się, często się o to modliłam nie dawałam rady. A jak chodziłam na kompromisy (oczywiście po głębokiej analizie strażnicy), coś przygotowałam do świąt, obrywałam od starszych, a jak jeszcze było prowadzone ze mną studium, to siostra przed świętami pokrzepiała mnie: "musisz wytrwać, zobaczysz w przyszłości Jehowa Ci pobłogosławi, a jak będziesz wysilać się w służbie to szybko zapomnisz. Proś Jehowę o pracę na terenie, o to by wysłał cie na jakiś odległy teren, będziesz daleko od tego". Rady by za dużo nie robić, bo ktoś powie "wy obchodzicie święta", żadnych pozorów. Takich złotych rad, jak zwykłam mawiać otrzymałam niezwykle dużo, w zborze nie mogłam się nikomu zwierzyć, ani w tak zwanym świecie.
Próbuję wczuć się w Twoje przeżycia, współczuję Ci.
To niezmiernie trudne, by nie móc się podzielić swoimi uczuciami i to przecież z bliskimi, sądziło by się osobami. To się odbija negatywnie  na zdrowiu. Rady często niedostosowane do konkretnej sytuacji, konkretnego człowieka. Miałam podobnie.
Tak, wiem co to znaczy milczeć i wszystko "znosić w pokorze i wybaczać 77 razy".
Ale do czasu  :) ;) dzban wodę nosi, aż się ucho nie urwie.  :)
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2016, 19:05 wysłana przez od-nowa »


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #27 dnia: 20 Maj, 2016, 19:11 »
Próbuję wczuć się w Twoje przeżycia, współczuję Ci.
To niezmiernie trudne, by nie móc się podzielić swoimi uczuciami i to przecież z bliskimi, sądziło by się osobami. To się odbija negatywnie  na zdrowiu. Rady często niedostosowane do konkretnej sytuacji, konkretnego człowieka. Miałam podobnie.
Tak, wiem co to znaczy milczeć i wszystko "znosić w pokorze i wybaczać 77 razy".
Ale do czasu  :) ;) dzban wodę nosi, aż się ucho nie urwie.  :)

Bardzo Ci dziękuję. Cieszę się że na forum mogę spotkać osoby, które są w stanie mnie zrozumieć. Jest to niezwykłe że każdy może znaleźć tu kogoś takiego, taka rozmowa pomaga i podnosi na duchu w skuteczny sposób.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #28 dnia: 20 Maj, 2016, 19:21 »
Rozumiem emocje jakie Ci towarzyszą, czy wtedy odczuwałaś. Dodatkowo (przynajmniej mi) towarzyszyło uczucie całkowitego osamotnienia, nikomu nie mogłam się zwierzyć, bo pomyślą słaba duchowo, odstępca, coś szemra na starszych. Jakby tego było mało pochodzę z rodziny podzielonej religijnie, więc stając po stronie organizacji zwłaszcza w okresie świąt, chciałam zasnąć i nie obudzić się, często się o to modliłam nie dawałam rady.


 Też byłam kiedyś rozdarta i sama w tym co czuję i przeżywam.

Nawet po odejściu i wykluczeniu, gdy byłam poza organizacją , szykując się nawet symbolicznie do świąt czułam się bardzo źle, podle, jakbym kogoś zdradzała. Tak głęboko we mnie siedziały te nauki, że nie umiałam się tego wyzbyć.
Mąż nie rozumiał moich rozterek, kazał ....olać przeszłość i nie wracać do niej. A to nie było takie łatwe.

Zaś matka gdy mnie spotkała w tym okresie drwiła...pojadłaś opłatka, przypodobałaś się szatanowi itp. Mimo mojego odpyskowania, to jednak w głębi mnie tym dołowała.
Dopiero po kilku latach, gdy w czasie Wielkanocy zapytała...byłaś ze zbukami u plebana? Nie wytrzymałam i powiedziałam jej ( wiem że to zbyt ładnie o mnie nie świadczy)....a weź się w końcu ode mnie odp....ty i ci twoi braciszkowie. Nie jestem jedną z was , a więc robię co mi się podoba, wara ode mnie.
Od tamtej pory miałam spokój. Choć nadal się czułam, zła, gorsza, słaba i bliska .... Coraz głośniej mówiło się o bulimii i anoreksji. I ja też zaczynałam zajadać, doła, wizyty w domu rodzinnym. A później miałam moralniaka,  że tak się nażarłam.
I wtedy uciekłam w bieganie. Jak już kiedyś wspominałam, biegałam do upadłego, płakałam, potykałam się i biegałam......
Tylko dzięki temu nie wylądowałam w wariatkowie i dzięki mojej Elusi. Która była też wykluczona, jednak  sobie jakoś lepiej poradziła.

 
« Ostatnia zmiana: 20 Maj, 2016, 19:44 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


od-nowa

  • Gość
Odp: Kolejne ofiary depresji. Jutro możesz być TY.
« Odpowiedź #29 dnia: 20 Maj, 2016, 19:32 »
Też byłam kiedyś rozdarta, i sama w tym co czuję i przeżywam.

Nawet po odejściu i wykluczeniu, gdy byłam poza organizacją , szykując się nawet symbolicznie do świąt czułam się bardzo źle, podle, jakbym kogoś zdradzała. Tak głęboko we mnie siedziały te nauki, że nie umiałam się tego wyzbyć.
Mąż nie rozumiał moich rozterek, kazał ....olać przeszłość i nie wracać do niej. A to nie było takie łatwe.

Zaś matka gdy mnie spotkała w tym okresie drwiła...pojadłaś opłatka, przypodobałaś się szatanowi itp. Mimo mojego odpyskowania, to jednak w głębi mnie tym dołowała.
Dopiero po kilku latach, gdy w czasie Wielkanocy zapytała...byłaś ze zbukami u plebana? Nie wytrzymałam i powiedziałam jej ( wiem że to zbyt ładnie o mnie nie świadczy)....a weź się w końcu ode mnie odp....ty i ci twoi braciszkowie. Nie jestem jedną z was , a więc robię co mi się podoba, wara ode mnie.
Od tamtej pory miałam spokój. Choć nadal się czułam, zła, gorsza, słaba i bliska .... Coraz głośniej mówiło się o bulimii i anoreksji. I ja też zaczynałam zajadać, doła, wizyty w domu rodzinnym. A później miałam moralniaka,  że tak się nażarłam.
I wtedy uciekłam w bieganie. Jak już kiedyś wspominałam, biegałam do upadłego, płakałam, potykałam się i biegałam......
Tylko dzięki temu nie wylądowałam w wariatkowie i dzięki mojej Elusi. Która była też wykluczona, jednak  sobie jakoś lepiej poradziła.
Bliscy i ci, którzy się nimi nazywali gotują właśnie takie dramaty.
Przeszłaś tak wiele, że pełna podziwu dla Twojej siły woli, dziękuje za Twoją obecność tu.
Ty i Inni, którzy na Forum, opisują swoje dramaty po odejściu z org. jesteście podporą dla tych, którzy stoją na rozdrożu, czy też już są poza org.