Każda władza deprawuje. A im większa, tym bardziej deprawuje. A jeszcze warto zauważyć, że tzw. "władza nad duszami" jest największą z możliwych
Mam jeszcze jedno pytanie, wynikające z obserwacji:
Widziałem kilka dni temu u znajomych na wsi "nalot" ŚJ. Oni to nazywają głoszeniem grupowym. Ale zauważyłem, że są dość swobodnie ubrani! Tzn. niektórzy mieli spodnie narciarskie, kobiety były też w grubych spodniach. Z tego co się orientuję, to chyba mają oni obowiązek noszenia garniturów (mężczyźni) i spódnic/sukienek (kobiety) kiedy wyruszają głosić? Czy taki nakaz istnieje? Nawet przy dużym mrozie? Albo jak piszecie z kolei w upale garnitur? U mnie w mieście latem widzę ich bez marynarek ale zawsze pod krawatem. Upoceni, czerwoni na twarzy, przy ponad 30-stopniowym upale
W latach szkolnych, przyjeżdżając właśnie ze szkoły prosto na zebranie godz.17:00- 18:00 (bez obiadu, głodna, po zjedzeniu kilku kanapek w szkole, często z bolącym i burczącym z głodu brzuchem) byłam na zebraniach w spodniach, były małe uwagi ale nie naciskano na mnie, bo nie byłam wtedy jeszcze ochrzczona.
Już po chrzcie w innym zborze, razu jednego przyszłam na zebranie w spodniach, zima, siarczysty mróz, gdzieś minus 25 stopni, akurat miałam problemy bolącymi nerkami i za te spodnie miałam rozmowę - upomnienie ze starszym. Dla mnie było ważne być na tym zebraniu, ale też miałam prawo zadbać o siebie, aby choroba się nie pogorszyła. W pewnym okresie życia odwiedził nas brat mieszkający w Niemczech, powiedział, że tam na salę królestwa siostry przychodzą normalnie, zwyczajnie w spodniach.
Inna sprawa, córka dziewczynka 3 letnia (4, 5, 6 letnia) często kilka miesięcy w roku mająca wizytę pogotowia ratunkowego, z zastrzykiem ratującym życie, potem jej dochodzenie do zdrowia tygodniami i co? nawet temu dziecku kazano chodzić na zebrania w spódniczce ZIMĄ !!
Żeby nie narażać jej na utratę zdrowia jako matka uważałam, że będzie jezdziła na zebrania w spodniach, a z sobą brałam do siateczki spódniczkę i córkę przebierałam. Miałyśmy obie tego cyrku dość.