No właśnie Abba - jakie masz dalsze plany jeśli mogę zapytać? Czy te "wielkie kroki" oznaczają, że już się szykujesz do odejścia w tym roku, czy chcesz obserwować tę sytuację przez następne lata będąc jeszcze (jedną nogą) w zborze?
Przez lata? podejrzewam, że przy tym tempie to moje
sumienie tego nie wytrzyma. Poza tym, u mnie sprawa jest trochę
bardziej skomplikowana i na razie nie będę
o niej pisał na forum, ale zdaję się na wolę Bożą.
Sądzę jednak, że jest to sprawa najwyżej kilku miesięcy.
Uważam, że uwolnienie się z niewoli ludziom to bardzo
ważna sprawa dla odnalezienia własnej tożsamości.
Gdy religia jaką ktoś praktykuje, zmusza go do odrzucenia
własnego sumienia i nie pozwala mu iść za jego głosem,
to jest to straszna tragedia. Jaka jest moja tożsamość wówczas?
Jezus każe mi się zaprzeć siebie samego, to jest dopiero wyczyn,
a ja mam się bać kłamliwych uzurpatorów? Mam się za to
jego zaprzeć przed ludźmi. O nie. w organizacji te słowa
jak widzę mają drugie dno, bo gdy odkryłem Chrystusa
takiego jak w Biblii, to dopiero się zaczęła walka, żeby to
wyznać przed ludźmi z ORG!
Powiem Ci, że nie jest prawdą to, że ludzie po odejściu od Org
stają się gorsi z zasady. Owszem, część zachowuje się jak pies urwany z łańcucha,
ale inni dalej idą za głosem sumienia i robi więcej niż poprzednio.
Bo nie odeszli od zboru z powodu szukania ulgi od służenia Bogu,
ale właśnie z powodu, że go poszukują. To jest to, co WTS pragnie
za wszelką cenę ukryć!!!! I z tego co wiem, ostatnie
wydarzenia w org powodują coraz większy wysyp ludzi właśnie takich!
WTS może się dwoić i troić z czystkami w zborach i uprawianiem mowy nienawiści
o tzw. "odstępcach" wedle własnej krzywej i niesprawiedliwej wykładni,
ale już przegrywają tę walkę, a co dopiero, gdy wyczyszczą zbory z tylu wspaniałych
ludzi. Ludzi, których największym grzechem jest postępowanie w zgodzie z sumieniem.
Ja dużo rozmyślam nad Biblią, ale uważam że SPORY o doktrynę nie są potrzebne.
Masz dużo racji, że najważniejsze jest u wierzących oddawanie czci Bogu poprzez
dobro realizowane dla drugiego człowieka. Jeśli mam czcić Boga "duchem i prawdą",
to musi to być coś, co jest autentyczne w moim głębokim "ja".
Tak postrzegam to pojęcie.
Mnie na przykład nie gorszy pedofilia w zborach, rozumiem, że może być
wadliwy system; nie gorszą mnie papierowi starsi, niektórzy obłudni
bracia, to tylko ludzie jak wszędzie. Z zasady, nie gorszyły mnie
błędne różne nauki. Ale gdy ktoś je nimi gwałci drugiego człowieka
z groźbą ostracyzmu za cenę korzystania z prawa do wolności chrześcijańskiej
- taka organizacja staje się moim więzieniem, to mnie odpycha.
Jakże inaczej społeczność chrześcijańską przedstawia Biblia!
To co mnie odpycha, to oszukiwanie wierzących że nic się nie dzieje,
nakręcanie broadcastingu z materiałem, jak to Jehowa poprzez swoją
organizację wspaniale chroni dzieci - materiał emitowany w okresie gdy
WTS przegrał precedensową sprawę Candace Conti, i wiadomo
było, że to pójdzie w świat;
usuwanie tych, którzy jak niewinne dzieci, szczerze pragnęli
zadawać o to pytania, i pytali dalej, bo nie otrzymywali na nie
odpowiedzi od "wykwalifikowanych pasterzy" którzy oczywiście
nie są do tego przygotowani, bo zgodnie z zaleceniami
"nie będą oglądać rzeczy, które szkalują oraganizację",
ale są bardzo szybcy do wykluczenia, by ta zaraza dociekania
nie opanowała zboru. Lepiej jak widać usuwać ofiary,
bo wizerunek ORG jest ważniejszy niż prawda i ludzie.
A uczymy, jak to Biblia jest prawdomówna, ponieważ
nie ukrywała rażących błędów opisanych tam osób,
nawet jeśli byli przywódcami ludu Bożego!
M A S A K R A po prostu.
inaczej uczymy, inaczej czynimy.
Chełpienie się przynależnością do Boga i stosowanie norm, które
niszczą tą prawdziwą duchowość i rozwój, które ingerują w człowieka
aż do rozbicia jego rodziny. Odpycha mnie działanie organizacji,
która potrafi wzbudzić prawdziwą niechęć i nienawiść do szczerych osób.
Jeśli ktoś tego nie przeżył, to po prostu nie nie wie o czym piszę,
po prostu nie uwierzy, że to naprawdę są dokonania przekazu Strażnicy.
Jak podli i mili na twarzy potrafią być obłudni ludzie, którzy wręcz
dołożą starań, i to gorliwych, by do końca zepsuć opinię w szerokim
kręgu osobie, która naprawdę szczerze szuka prawdy.
Dlatego niech sobie noszą swoje
lampy i chełpią się nimi. Ja im swojej oliwy nie odstąpię, kiedy zrozumieją,
jaką wielką odpowiedzialnością się obciążyli, kiedy mówili w imieniu Boga
swoje kłamstwa i zwodzili tym uczciwych, nic nie podejrzewających ludzi,
których udało im się pod strachem zniechęcić do badania prawdziwych faktów.
To mnie odpycha, chociaż sercem jestem bardzo związany
z wieloma ludźmi tam uwięzionymi i modlę się za tych, którzy wiem
jak się męczą z tym, bo widzą swoje, i wali się cały ich świat,
lecz strach przed ostracyzmem powoduje ich paraliż.
Czy ja nie przesadzam z tymi długimi postami? Sorry